Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nietka

Nie chcę mieć dzieci - czuję się jak wyrzutek.

Polecane posty

Gość Nietka

Jestem szczęśliwą mężatką, spełnioną w życiu osobistym i zawodowym, posiadającą swoje pasje. Problem jest jeden - nie chce mieć dzieci, nie czuję absolutnie instynktu macierzyńskiego, dzieci mnie nie zachwycają, po prostu mam do nich stosunek więcej niż obojętny. Jestem terapeutą, pomagam ludziom, ale czuję, że to ja sama zaczynam potrzebować pomocy. W swoim środowisku, środowisku kobiet - matek, czuje się stale potępiana i kompletnie nie rozumiana. Mam cudownego, kochającego męża, własne mieszkanie i 28 lat na karku. Szansa, że instynkt macierzyński się pojawi jest raczej nikła. I czułabym się z tym zupełnie dobrze, gdyby nie fakt, że w pewnych kręgach czuje się jak chora psychicznie. Mieszkam w małym mieście, jestem niechlubnym wyjątkiem od świętej reguły - kobieta ma się spełnić wyłącznie jako matka, kobieta bezdzietna z wyboru, to kreatura jakaś, egoistka krańcowa, zły człowiek po prostu. Dochodzi do tego, że na pytanie o ciążę nie jestem w stanie powiedzieć głośnio - NIE CHCE MIEĆ DZIECI, a jedynie kluczę, odpowiadam monosylabami, kłamię, że sie staramy ale nie wychodzi. Zależy mi na szacunku i sympatii wielu osob z mego otoczenia, ale nie jestem gotowa na zdobywanie ich poprzez sprawienie sobie dziecka. Mam przyjaciól, cenie ich bardzo, ale oni też nie potrafią zrozumieć. Czy naprawdę jestem takim dziwem natury? czy kazda kobieta musi posiadac dzieci, by zasłuzyć sobie na szacunek? Mój mąż także nie chce mieć dzieci, ustaliliśmy to przed ślubem, omówiliśmy wnikliwie. Swego czasu żyliśmy przez ponad miesiąc w przekonaniu, że jestem w ciąży, i łatwo pogodziliśmy się z tym faktem. Gdyby przydarzyła nam się tzw. "wpadka" z pewnością nie pozbylibyśmy się ciąży. Lecz planować dziecka nie chcemy, mamy inne pomysły na życie, zupełnie inne sposoby na realizację. Czy to naprawdę aż takie wynaturzenie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może nie warto przejmować się stereotypami i tym, \"co sąsiad powie\"? Wierz mi, miałam podobnie, dopóki nie ustaliłam SOBIE, że nie każda kobieta musi mieć dzieci i tak też odpowiadam pytaniem na pytanie, jesli jeszcze się zdarzy (nie w rodzinie i wśród znajomych, bo ci już wiedzą). Mam 35 lat i nigdy nei miałam i nie mam instynktu macierzyńskiego, tak samo, jak Ciebie, nie rozczulają mnie małe dzieci ani nei zachwycają, dużo bardziej rozmiękcza mnie kociak czy szczeniak niż ludzkie niemowlę. Tak mam i nie mam zamiaru czuć się przez to gorsza. Tyle, że mi nie za bardzo zależy na opinii obcych ludzi, sąsiadów czy znajomych. Jak im nie odpowiada moje stanowisko, to już ich problem. Wbrew pozorom, nie jestem jakąś wyjątkowo nielubianą osobą i nie czuję się wyobcowana. Mam znajomych, mam przejaciółkę, mam mężczyznę i kota na dodatek i naprawdę, niczego mi do szczęścia nie brakuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kałzyperde
hmmmm każdy ma jakieś priorytety życiowe lecz zakładanie z góry ,że nie chcesz mieć dzieci trochę kojarzy mi się z egoizmem. Jestem przekonany że wcześniej czy później matka natura wpłynie na Twój organizm i instynkt macierzyński i pojawi się ochota na pieszczenie bobaska. Znam kilka małżeństw, które mając kilkunastoletni staż obudziły sie z ręką w nocniku stwierdzając, że ich największym błędem było podłączenie się do wyścigu szczurów i zajęcie się karierą i sobą samym, żałują że nie mają dzieci. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ona nie zaklada z góry, tylko tak czuje - że nie chce mieć dzieci, że one są jej niepotrzebne do szczęścia w ogóle To po co ma sie okłamywac i wszystkich, ze może jakoś, może kiedyś, skoro nie czuje instynktu macierzyńskiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta babcia
Twoja sprawa.Nikt nie ma prawa ingerowac w czyjeś decyzje,szczególnie osoby postronne.To nie jest wynaturzenie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kałzyperde
Starorzymskie przysłowie mówi : Nigdy nie mów nigdy Wcześniej czy później chęć noszenia zycia pod sercem pojawia się w życiu białogłowy, tylko że czasem jest na tyle za późno, że może jedynie owa niewiasta pobujać się w fotelu, zrobic nowy sweter na drutach i toczyć dialogi ze stadkiem kotów żaląc się im, że jest samotna bo nie ma dzieci. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tam się na białogłowach i niewiastach nie znam, bo historią się specjalnie nie interesuję. Mówimy o XXI wieku a nie o czasach rzymskich czy białogłowych niewiast!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
G-prawda. Można nie chcieć dzieci a jeśli któregoś dnia zmieni się zdanie to zawsze można dziecko zaadoptować i tyle. Wkurzają mnie te bzdurne teksty o zegarze biologicznym i że trzeba mieć dziecko w określonym wieku....Zresztą co jest gorsze nie mieć dzieci świadomie bo się ich nie chce czy mieć dziecko wiedząc, że się go nie chce ale tak wypada ? To że ktoś ma dziecko nie znaczy że na starość może liczyć na jego pomoc. Czy produkowanie dziecka tylko po to by zapewnić sobie opiekę na starość nie jest przejawem egoizmu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kałzyperde
Adopcja determinowana kaprysem zmiennego zdania i modą to dopiero jest egoizm a nawet powiem więcej-barbarzyństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Barbarzyństwo ? Uważam że lepiej zaadoptować niechciane dziecko, które już od urodzenia ma trudną sytuację niż dla własnego kaprysu rodzić kolejne...własne....adoptując przynajmniej komuś pomagasz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może faktycznie mam skrzywiony pogląd na sprawę i mam \"barbarzyńśkie zapędy\" skoro sama byłam dzieckiem adoptowanym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kałzyperde
ja mam adoptowanego brata, jest starszy, rodzice starali sie o dziecko niestety bez powodzenia, adoptowali go a później urodziłem się ja. Poza tym nigdzie nie powiedziałem że adopcja to barbarzyństwo, więc nie wkładaj mi tego w usta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ona
rozumiem Cie doskonale,ja nie mam jeszcze 30 ale nigdy nie mialam i nie mam instynktu macierzynskiego,nie chce robic nic na sile..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nietka
No coż, uważam, że płodzenie dziecka, które ma byc podporą na starość jest egoizmem. Sama egoistką się nie czuję, wręcz przeciwnie, przejawiam nawet zapędy społecznikowskie. Jako logopeda społecznie pracowałam w szpitalu, prowadziłam terapię ludzi, którzy mnie potrzebowali. Za karierą nie gonię (gdybym goniła, nie pracowałabym za darmo, co często robie). Myślę, że w wiekszym mieście, gdzie wiecej kobiet przejawia podobną postawę może znalazłabym większe zrozumienie. Dlaczego o tym piszę? bo gdy słucham komentarzy ludzi, na których opini mi ZALEŻY to odczuwam cos w rodzaju wyrzutów sumienia. Wyrzucam sobie, że jestem jaka jestem, że coś ze mną nie tak. Z drugiej strony wzdragam się na myśl o posiadaniu potomstwa. Słowem: mieć (dzieci) czy być (w zgodzie ze sobą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy patrzy na sprawę z własnej perspektywy. Ja pracuję z dziecmi, zarówno w domach dziecka, jak i prestiżowych szkołach prywatnych, mam 12 letniego syna. Jestem głęboko przekonana, że jeśli człowiek nie posiada potrzeby posiadania dzieci, nie powinien ich mieć. Co więcej, nawet jeśli czuje, że pragnie dziecka, powinien rozważyć swoje siły i priorytety bardzo poważnie - widuję \"bezpańskie\" dzieciaki w domach dziecka i nie mniej zaniedbane, choć panierowane w pieniądzach i drogich przedmiotach pociechy prawników, biznesmenów i chirurgów plastycznych. Żadne z tych dzieci nie jest szczęśliwe. Nietka--- sądzę, że Twoja postawa jest postawą odpowiedzialną i świadomą. Fundowanie sobie dziecka jak kotka i bujanego fotela /na przyszłość z rozsądku, bo latka lecą, czy żeby było przytulniej, albo jako lokatę kapitału na starość/ jest nieporozumieniem. Jedynym dobrym powodem rodzenia dzieci jest miłość, którą nosisz w sobie nim jeszcze zostaną poczęte, a i to pod warunkiem, że człowiek ma w sobie takie pokłady ciepła, cierpliwości i tolerancji, by móc wychować samodzielnego, szczęśliwego, wolnego człowieczka - co, jak wiedzą wszyscy odpowiedzialni rodzice, jest zadaniem piekielnie trudnym. Nietka, nie daj się. Jesli przyjdzie taki moment, gdy w Twoim życiu i psychice zmieni się coś radykalnie, będziesz na to otwarta. Traktuj siebie równie dobrze jak innych. Własnej przyjaciółce w analogicznej sytuacji zapewne kazałabyś sie wypiąć na opinie osób trzecich, prawda? :) Trzymaj sie ciepło 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nietka
Wielkie dzięki za ciepłe słowo. Chyba własnie taki komentarz chciałam tu znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiuyti
Każde stworzenie które ma coś z głową i nie chce się rozmnażać wbrew jednemu z podstawowych instynktów, samo czyni siebie wyrzutkiem, jednostką inną niż zdrowa większość. No to na co się, Nietka, skarżysz? A tak na marginesie, ja mam 30, jestem płci żeńskiej, i dzieci nie lubię ani nie czuję w sobie instynktu macierzyńskiego, choć od dwóch lat jestem w udanym związku. Z tego co czytam od diabła jest takich kobiet a jednak takie odczucia nie przeszkadzają im w urodzeniu i obdarzeniu dojrzałą miłością, choćby narastała z czasem, własnego dziecka (naprawdę nie musisz piszczeć na ulicy nad mijanymi zaślinionymi, obcymi maluchami). Nikt na mnie nie naciska, nie czuję presji (no chyba że upływającego czasu ale ja taka młoda jestem.... ;D). Jak nastaną właściwe okoliczności, urodzę dziecko, może tak za pięć lat na przykład :). Ale żeby świadomie sobie taki przywilej stworzenia nowego życia, przekazania swoich genów, obserwowania jak maluch rośnie i odkrywa świat a jest krwią z twojej krwi, to kosmiczna bzdura. Nietka, nie programuj się, nie wmawiaj niczego sobie, tylko bądź sobą i dojrzewaj do roli matki. W praktyce nie musisz być teraz gotowa, to zależy od twojego wieku, od twoich perspektyw życiowych i aspiracji, potem uczysz się nowych emocji przez 9 miesięcy ciąży a następnie miłości do dziecka (czasem jest normalne że rodzicom łatwiej przychodzi porozumienie już z dzieckiem starszym...). Więc wrzuć na luz. Podsumowując, nie jesteś głupia, nie jesteś nieczuła. Dlaczego więc miałabyś na własne życzenie zubożyć swoje przyszłe życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiuyti
Wogóle, Nietka, tak czytam co piszesz i widzę że stawiasz sprawy na ostrzu noża, tak jakbyś oczekiwała od siebie skrajności że jeśli masz mieć dzieci to już teraz musisz to czuć. A przecież wiesz że życie takie nie jest, ma odcinie szarości obok czerni i bieli, i tak naprawdę póki dziecko się nie pojawi nikt NIE MOŻE WIEDZIEĆ JAKIM BĘDZIE RODZICEM. Ondynie więc łatwo radzić bo nie dotyczy to jej życia i sama dziecko już ma. Oczywiście teoria że każdej predysponowanej do macierzyństwa kobiecie włącza się silna potrzeba tulenia słodkiego niemowlęcia, jest kusząca. Dodatkowo wizja że taka kobieta ma świetne warunki materialne i rodzinne oraz potrzebną wiedzę i praktykę też jest sielankowa. Ale to pewien wymyślony ideał i tak jest nieczęsto. Tymczasem spójrz na zwykłe matki zajmujące się na co dzień swoimi dziećmi. Często nie jest im łatwo, dziecko też nie zawsze powie że jest absolutnie szczęśliwe (raczej nie na tym życie polega by być tylko szczęśliwym, zresztą prędzej czy później, w zderzeniu z realiami, okaże się to nie do spełnienia). Ale to dzięki takim matkom i ich dzieciom życie toczy się dalej, i jest jakie jest, i dla nich, i dla wszystkich czyli raz dobre, raz złe. Więc nie stawiaj, Nietka, przed sobą zbyt dużych wymagań, nie musisz dążyć do ideału, nie musisz też epatować bliskich swoimi przerysowanymi poglądami straszyć ich, oczekiwać akceptacji, tylko naprawdę bądź sobą. Tak na marginesie, znam przypadek matki 41-letniej, która rodziła w tym wieku pierwsze dziecko. Poród poszedł sprawnie, bez zakłóceń, a dziecko jest zdrowe. Tak więc Ty (i ja) mamy jeszcze czas. P.S. Naukowcy na podstawie reakcji ciała (źrenic, pulsu, oddechu) badanych grup kobiet dowiedli że zupełnie inaczej odnoszą się do dzieci kobiety które już rodziły a inaczej te które nie miały własnego dziecka. Czyli możemy wziąć na wstrzymanie i nie spodziewać się euforii na myśl o dziecku i o to nie oskarżać, nie ma to związku z tym jakimi będziemy matkami (ja wiem że dobrą bo matkowałam już niejednemu dzieciakowi z rodziny i rzeszom innych stworzeń ;D).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiuyti
P.S. Nie dziw się reakcjom otoczenia, grupa zawsze broni zdrowia swojego gatunku, stada, czyli zdrowych standardów. Stąd instynktowna nietolerancja wobec chorych czy odmiennych i to jest... naturalne choć u ludzi nakładają się względy kulturowe, w tym zasady współżycia międzyludzkiego typu że nie wypada krytykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×