Co o tym myślcie?

Mam córkę, Olę. Chodzi do gimnazjum. Ale... często jej tam nie ma. W tym półroczu córka opuściła już 20 dni... to jest ponad 100 godzin. Ale nie dlatego, że wagaruje, ale choruje. W grudniu 3 razy była chora, teraz niedawno znowu. A do szkoły nie puszczę jej przecież z dusznościami (bo przy przeziębieniu całymi dniami się dusi) i z katarem, bladą jak trup, czasami z gorączką. Chodzimy do lekarza, i daje nam zwolnienia ze szkoły. Ale ja jednak swoje... boję się, że mogą mnie na dywanik wezwać za te jej opuszczanie. Co prawda, nauczycielka wie, że choruje, rozmawiałam z nią, no ale jednak nie wiem, czy to nie za dużo już opuściła. Jeszcze ją ze szkoły wyleją... Co o tym myślicie?

mysle ze niestety bedzie nieklasyfikowana i przyjdzie jej zdawac egzamin z claego polrocza.. ;/ niestety :/

mój kolega z klasy nie był w szkole około półtora miesiąca w 2 liceum, chcieli go nieklasyfikować z 3 przedmiotów i był zagrożony chyba z 4, ale przepuścili go. a Twoja córka jest dopiero w gimnazjum! Musisz porozmawiac o tym nie z nauczycielką, wychowawczynią, tylko z dyrektorem. przedstaw mu sytuację. powiedz ze córka poradzi sobie z zaległościami itp.

córka wszystkie zaległości nadrobiła i zawsze nadrabia. Nie ma braków. Pomimo chorowania ma calkiem dobre stopnie.

Więc nie widzę powodów do obaw. wystarczy, że porozmawiasz z dyrektorem, powiesz, że Twoja córka jest chora. Przeciez nie jesteśmy winni za to, że akurat złapała nas choroba. To juz nie od nas zalezy i powinien to zrozumieć.