Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marzens

Jak przestać się bać

Polecane posty

Dopadł mnie i nie chce puścić... Latem złapało mnie załamanie nerwowe czy też depresja. Psychiatra powiedział ze nie dziwi go to, bo kilka lat trzymałam wszystko w sobie. Byłam zawsze silna i dawałam radę. Lubie być silna, lubie czuc ze ode mnie zależy moje życie. Niestety ono samo udowodniło mi ze moze byc inaczej stawiając na mojej drodze paru ludzi, kilka wydarzen ... i moja krucha pewność siebie prysła. Płakałam i płakałam nie wiedzac skad moze wziać sie tyle łez. Były tabletki i terapia ale krótko bo czułam ze cos jest nei tak. Pisalam wiec sam do siebie o tym co boli, porzadkowalam swoje mysli korzystajac z dzialania tabletek. Poprawiło sie. Myslałam ze to juz za mna. Teraz widze ze sie mylilam. Przyszły swieta z rodziną ale samotne. Przyzwyczaiłam sie ze nikt mnie w domu nie wita procz chrumkania moich świnek nie słychać tu nic... czasem tylko mój szloch. A więc świeta, sylwester i .... świadomość ze niedlugo sesja, pisanie pracy dyplomowej itp. Stało sie. Zawsze bylam nerwowa zawsze denerwowałam sie na wyrost ale to co przyszło przerosło mnie.... panika totalna w kazdej chwili... i tylko sen był ucieczką. Po tygodniu nie mialam ju sił, budzilam sie obolała bo jak sądze w nocy napinalam bezwiednie mieśnie ... nie pamietam snów. Za dnia ból brzucha, strach przed powrotem do domu bo w nim na mnie czeka pisanie pracy, nauka.... Cholera, nie wiem jak przezylam poprzednie sesje. To głupie pisanie nie bylo nigdy moja mocna stroną a teraz stało sie zmorą i fatum. Nie da sie zyc sama adreanalina i stresem. Wybrałam wiec wizyte u lekarza. Stosuje mna mnie polifarmakologie czyli łaczy leki. Dostaje cos na depresje i na uspokojenie. Od nast wtorku zaczynam terapie... musze wytrzymac jeszcze tydzien. Jestem spokojniejsza, choc bardzo smutna. Tyle ze wciaz mam rozbiegane mysli, wciaz czuje czajacy sie lek i strach. Czego sie boje?? To zabrzmi glupio, ale tego ze nie dam rady, ze mi sie nie uda. Najglupsze jest to ze rozumie ze moje uczucia są niemądre, ze musze sprobowac i potem sie dopiero martwic, ale jestem bezsilna wobec emocji. Lekarz powiedzial ze to normalne, ze te emocje musimy zalatwic terapią. Tak bardzo mam nadzieje ze sie uda. W cichosci zas mysle sobie : jak moze sie udac skoro sama wiem co jest zle a nie umiem tego naprawic???? Mysli wirują od tego myslenia, nakrecam sama swoj strach probojac go zwalczyc. Jestem juz bardzo zmeczona....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
Trzymaj sie, będzie dobrze. Spójrz na życie jak na jeden ciągnący się etap czegoś, który kończy się śmiercią. Nastaje nicość. Etap ten zwykle trwa kilkadziesiąt lat, a wszystko, co się w tym czasie zdarzy jest jedynie maleńkim skrawkiem w ogromnej czasoprzestrzeni. Na końcu i tak czeka śmierć, nieważne czy skończysz studia na piątkach i zrobisz oszałamiającą karierę zawodową, czy stworzysz ciepły dom swoim dzieciom, a później zajmiesz się wychowaniem ich dziei, czy też zamieszkasz w domku pod lasem i będziesz dokarmiać dzikie zwierzęta. A może po studiach i kliku latach pracy i budowania swojej pozycji, nagle uświadomisz sobie, że nie tego chciałaś, masz już dość i wyjedziesz z kraju, by przez następne lata odwiedzić egzotyczne miejsca, poznać nowe kultury, ludzi. Nie znasz przyszłości, a wpływ na nią masz jedynie pośredni, dlatego postaraj się nabrać do życia większego dysytansu. Trzymaj się ciepło 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
A poza tym, nawet jeśli Ci teraz nie wyjdzie z pracą dypl. to przeciez tez nie jest koniec świata. Ludzie bronią się także po skończeniu studiów, nieraz mają przerwę. Więcej dystansu, te studia to przecież tylko kilkuletni skrawek Twojego życia, czymże on jest wobec całości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niby tak i dziekuje Ci za te slowa, ale mnie sie nic nie udaje malzenstwo sie posypalo, zycie uczuciowe do bani. dzieci juz raczej nie bede miala bo mam 35 lat a najgorsza jest bezsilnosc wbbec leku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ona xxxxxxxxx
do marzens.....dzieki za super komentarz...tez sie podbudowalam!!!!pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja ona xxx. wybacz ale czy to na pewno do mnie? ja cos napisalam ? kiedy? przepraszam mam straszne klopoty z pamiecia wiec sie nie obrazaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
Nie mów hop! ;) Moja znajoma urodziła pierwsze dziecko w wieku 37 lat, z fecetem, którego poznała 3 miesiące wczesniej. Nigdy nie znasz kolei losu. Zapewniam Cię, że podobnie jak Ty, była przekonana, że nic dobrego już jej w życiu nie czeka. Skoncetruj się na czymć i dąż do tego, stawiaj sobie małe cele, które nadadzą sens życiu. A w miarę, jak mija dzień za dniem, będzie się okazywło, co jeszcze jest Ci pisane. Tylko nie bój się życia. patrz na nie jako na całość, zroum, że jesteś tylko małą drobinką w tym wielkim świecie, w niepojętej czasoprzestrzeni i tak naprawde nic nie jest aż takim problemem, żeby nazwać go końcem świata. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...iii...
To ma pocieszyc?Jak ja bym podchodzila do tego,ze nie wazne co zrobie i tak czeka mnie smierc to juz na pewno bym zdolowana chodzila...Nie widzialabym zadnego sensu-ani osiagniecia celow,ani spedzania czasow z tym z kim chce spedzac, bo to przeciez byloby "niepotrzebne"...Nie wiem jak u Was, moze Wam takie myslenie pomoze.Mi nie. Wiem,ze kiedys czeka mnie smierc,ale w tej chwili o tym nie chce myslec, chce myslec o zyciu, o ludziach, ktorych kocham,o celach ,marzeniach..Rozumiem autorke tematu,bo tez tak jakis czas mialam...Tzn moze nie,az w takim stopniu,ale...Tez nie okazywalam slabosci,nie plakalam przy nikim,wogole rzadko plakalam.Lubilam czuc sie silna.Bylam ambitna.A potem zlapal mnie nagly dol.Nawet nie wiem kiedy.Wszystko zaczelo mnie denerwowac,nic nie cieszylo,nic mi sie nie chcialo.Nie wiedzialam jak z tego wybrnac.Oczywiscie ani lekarz ani inni ludzie nie wchodzili w gre.Przeciez nie moglam pokazac,ze jestem slaba.Ale to mnie jeszcze bardziej wpedzalo w ten stan...Wszystko doproadzalo mnie do lez, mialam nawet ochote plakac bez powodu...Oczywiscie nie robilam tego,no bo jak to?I wreszcie nie wytrzymalam kiedys i rozryczalam sie przy moim narzeczonym,powiedzialam mu o tym jak sie czuje i jak mi sie ten stan nie podoba,ze nienawdzie czus sie slaba i bezsilna,a on tylko polozyl mnie na kolanie i glaskal po glowie...Jak skonczylam stwierdzil,ze dobrze,ze sie wyplakalam,bo nie mozna skrywac emocji...I wiecie co?Dol mi przeszedl:)Znow czuje sie silna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja ona xxxxxxxxx
nie nie do Ciebie,chodzilo mi do ten komentarz pod Twoim topikiem....wiesz ja tez mam podobny problem i po przeczytaniu tego komentarza troche sie podbudowalam papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
ja ona xxxxxxxxx :)🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...iii...
Reszta zdecydowanie pociesza;)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, życie naprawde nie jest złe. Mysle ze radze sobie calkiem niezle i mimo wszystko zachowałam bardzo duzo optymizmu choc moja pani psycholog mowi ze nie lubie siebie. MOze i tak, stawiam sobie duzo wymagan, nie mierze sil na zamiary tylko chce wszystko i juz. Tak zawsze bylo i mi to nie przeszkadzalo. Teraz jakos to wszystko sie zawalilo, zamiast wziac sie w garsc, nie panuje nad tymi piekielnymi emocjami. Zamiast pisac tutaj powinnam wziac i zaczac pisac jakas prace na uczelnie. wiem to ale nie umiem. Jak tutaj pisze jest oki, to mi pomaga. Gdy mam sie wziac do pisania pracy dostaje metliku, panikuje itp. To okropne, bo nie wiem jak sobie z tym poradzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podbijam bo ciekawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __aneykaa
marzens Silnym jest nie ten kto dluzej krzyczy i wiecej robia, ale ten kto dluzej potrafii zachowac spokoj ducha. Do obrony jeszcze troche czasu, moze pomyslalabys o rozladowaniu napiecia..Moze pare treningow w tygodniu, albo chociaz spacer po okolicy?? Poza tym pij duzo wody z Mg- szybciej odzyskasz rownowage. Co do lekow jakie bierzesz (mam wrazenie ze troche duzo) to nie moge Ci nic kazac, ale wydaje mi sie ze dodatkowo mecza Twoj oranizm. Jak sadzisz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlon_pomocna
leki trzeba brac, bez lekow moze byc tylko gorzej. lekarz sie nie myli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrobiłam własnie podobnie, odpuscilam. Przez pare dni zywilam sie w dużej mierze czekolada z orzechami. Moze to glupie ale pomoglo. Stres odpuscil, a wczoraj poczulam ze zaczynam sie nudzic :) nie pamietam kiedy tak czulam. Niestety mialam gosci wiec niewiele zrobilam. Dzis natomiast juz nie moge patrzec na czekolade :) ale za to napisalam 2 prace :). Maly sukces :) Ciesze sie bardzo z tego. Zostala mi jeszcze nauka i zapamietywanie... a z tym mam klopot. Cóż, ale poprawki są tez dla ludzi :) Oby tylko lęk nie wrocil. MIło mi ze tyle ludzi mi odpowiedzialo. Dziękuje Wam serdecznie. Zagladne tu jeszcze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
Świetnie Ci idzie, marzens. :) Trzymam kciuki, ale wiem, że cokolwiek będzie, będzie dobrze. AAA! I bardzo dobrze powiedziane - "poprawki tez są dla ludzi", jakby co. Z tego się nie strzela. ;) Powodzenia i powoli, a do przodu! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlon_pomocna
marzens mam nadzieje, ze nie przestalas brac lekow...wiem jakie to wazne. jesli sie przestanie brac, to na poczatku moze sie wydawac, ze wszystko jest ok, ale tak naprawde nie jestes wyleczona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do marzens
Z kolei leki powodują właśnie ten stan otępienia. Problem marzens zrodził się w Jej umyśle i tam też trzeba go pokonać. Ja jestem mocno sceptycznie nastawiona do faszerowania się chemią w tym wypadku, ale to oczywiście tylko moje zdanie. Przyznaję, że psychiatrą nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlon_pomocna
wiem co mowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh, jesli masz ochote to mozemy pogadac....muialam to samo dwa lata temu, poradzilam sobie i teraz to do mnie wrocilo... ale juz jest lepiej. wiem tylko tyle, ze nikt nie zrozumie Cie jesli tego sam nie przezyl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skrzydelko
Do marzens zgadzam sie z Toba, faszerowanie w tym wypadku nic nie da dlon_pomocna mialam nerwice lekowa, rozne podle nastroje z tym zwiazane, zrodlo tego tkwi w umysle, a leki coz, pozwalaja zatuszowac niektore objawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, troche dni minęło :) W czwartek mialam jakis straszny napad paniki:( chodzilam jak zwierze w klatce i nie moglam nic na to poradzic. Ok 21 jakos sie uspokoilam i wzielam za nauke. napisalam prace oddałam i dostalam 5:) Z nauka gorzej, bo caly piatek chodzilam jakas nieswoja mimo ze spokojna. cos tam sie uczylam ale niewiele; dzis mialam 2 egzaminy : jeden zdalam na 4 :) o dziwo :) a drugi hm, mam nadzieje ze kobieta obnizy skale bo jak nie to poprawka jutro tez mam egzamin: jeszcze nic nie robilam napalilam, zrobilam herbate, nadgryzlam czekolade i do roboty. Ciesze sie ze zagladacie tu do mojej samotni :) ze dajecie mi sile Chetnie pogadam jesli ktos ma ochote. Jestem z Katowic, Moj gg 1517105 komuniikator tlen: marzens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość __aneykaa
szczerze gratuluje :) Widzisz masz swoj sposob na ta glupia panike, no i sie powtorze duzo ruchu, Mg :) czekolada jest super ale wahania poziomu cukru we krwi sa duze i szybkie, co moze wywolywac niepokoj, dlatego polecam mineralna wode z Mg :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość molenka
marzens powiem tak , przechodze przez to samo. Rozumiem twoje odczucia i emocje -strachu , lęku. Poczucie bezsensu. Masz na swoim koncie porazki , z kazdą kolejną twoja samoocena obnizała się, teraz przed kolejnym wyzwaniem boisz sie ze znowu nie podołasz. To lek przed nastepną porażką powoduje paraliż. Nie wim jaki teraz jest twój stan, ale słuchanie ze inni daja rade pomaga doraźnie, na dłuzszą metę gonitwa mysli może wykończyć. W tym wszystkim nie chodzi o magnez czy brak ruchu. Chodzi o to co masz w głowie, i o wydarzenia które spychane trochę na bok , pod dywan, niestety powodują twój stan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem, ze chodzi o to co mam w glowie... ale na razie nie wiem jak zmienic swoj sposob myslenia jak posiasc umiejętnośc cieszenia sie czymkolwiek, jak znalezc sens w zyciu samemu, jak umiec sie motywowac i nie zrazac porazkami. to na razie bardzo trudne mam nadzieje ze powoli odkryje rozwiazania tych kwestii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość molenka
a powiedz mi masz takie okresy w których bywasz bardzo pobudzona, jestes duszą towaszystwa? czy ten lęk to pierwszy raz z taka siłą sie pojawił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mialam juz napady paniki, ale nie takie dlugotrwale- raczej jednorazowe natomiast moje nastroje od dluzszego czasu nie sa stabilne raz jestem wesola i mam faze manii, a raz dol. teraz jest inaczej bo panika i nerwy byly dzien za dniem. a poza tym zauwazylam ze nie pamietam kiedy sie z czegos cieszylam, jest mi wszystko jedno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość molenka
a fazy manii długo trwały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×