Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Emilka ...

Dlaczego miłość tak boli??

Polecane posty

Gość Emilka ...

Od 2 lat moje życie toczy się głównie wokół jednego faceta. Rok temu zdałam sobie sprawe z tego, że coś do niego czuje. Niestety to nieodwzajemnione uczucie, nigdy nawet nie byliśmy ze sobą chociaż od zawsze darzyliśmy się sympatią. Nigdy tak naprawde nie wierzyłam w to, że kiedyś bedziemy razem. Teraz żałuje, że w ogole o nim myślalam, że niepotrzebnie za dużo sobie wyobrażałam. Od momentu, kiedy dowiedziałam się, że ma narzeczoną i że jednoczesnie nie mam szans moje życie stało sie koszmarem. Stało się jedynie niekończącą się ucieczką przed bólem z którym nie mogę uporać się na codzień. Zawsze marzyłam, o tym, jak jesteśmy razem, o naszym ślubie, o przyszłej rodzinie, o pracy u jego boku... o wspólnym życiu. Strasznie cierpię jak pomyśle sobie , ze na tym miejscu jest ONA. Czuję się tak jakby zajęła "moje" miejsce, jakby odebrala mi wszystko to o czym marzyłam. Myślę, że znacznie łatwiej byłoby mi teraz gdyby od początku byl zajęty, żonaty np. Wtedy nie wyobrazałabym sobie zbyt dużo, nie angażowałabym się tak mocno. Natomiast teraz wszystko "rozgrywa" się na moich oczach. Widzę jak jest w niej obłednie zakochany, zadowolony z życia, zawsze w dobrym humorze....Pamiętam, że nie zawsze był w takim stanie. Z resztą osobiście powiedział mi, że jest szczęsliwy i że nici...Wiem, że w każdej chwili może się z nią ożenić. To tak strasznie boli...Staram się o nim zapomnieć. Wiem, że powinnam zrobić coś ze swoim życiem, skupić sie na czymś. Ale jestem kompletnie rozbita. Nie mam ani sił ani zapału do czegokolwiek. Już tyle razy wmawiałam sobie, że nie moge o nim myśleć,że musze zapomniec, że przez to niszczę samą siebie... Czasem nawet mi się udaje , ale na chwile, mój rekord to 2 dni...Pozniej znowu to samo. Staram się wciąż coś robic, ale te myśli same mnie nachodzą. Bardzo często boję sie że już zawsze bedę sama, że juz nigdy nie zakocham się z wzajemnością. Próbuję szukać facetów, rozglądam się, szukam kogoś żeby o nim zapomniec. Raz nawet umówilam sie na randkę. W sumie jest wielu kandydatow, ale zaden mi nie odpowiada...Lapię się na tym, że w każdym dopatruje się JEGO. JEgo twarzy, oczu, włosow...Każdego faceta porównuje do niego. I widze, że zaden to jednak nie on. Nie potrafię się w nikim zakochać ani żadnego pokochac..Czesto daje im kosza, mówie, że nie jestem gotowa. Nie chce ich oszukiwac mówiąc ze jest wszystko ok, ze mi sie podobaja i jednoczesnie oszukiwać samą siebie. Często nie moge spać w nocy, rano nie chce mi sie wstawac. Nie mam po co ani dla kogo zyc. Moje życie jest bez sensu.Wciąż zadaję sobie pytanie jak dlugo to potrwa?? Kiedy to sie skończy??? Czuję się nieszczęsliwa i to bardzo.Płaczę codziennie. Nic nie ma dla mnie sensu, nic mnie nie cieszy, wciąż jestem smutna, powiedzialabym wręcz zrozpaczona. Reaguje alergicznie na slowa narzeczona, narzeczony, ślub, itd... Czuję, że popadam w jakis obłęd. Zdarza mi się brać tabletki uspokajające ale wtedy czesto jest jeszcze gorzej. Mam zawroty glowy, jakieś napady histerii, że nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wiem, czy mam ryczeć, zadzwonić do niego i wykrzyczeć, że kocham (chociaz to i tak nic nie zmieni) czy wyskoczyc przez okno. Miewam mysli samobojcze. Raz nie wytrzymalam i wylądowałam w szpitalu, innym razem poszla zyletka w ruch niestety nic mi się nie stalo, poza tym, ze ryczalam jak dziecko. Staram się jakoś sama sobie pomóc, ułożyć jakąś psychoterapie, bo z doświadczenia wiem, że psycholodzy nie są mi w stanie pomóc. Wmawiam sobie rózne rzeczy żeby tylko obrzydzić sobie jego obraz, żeby przez to o nim w koncu zapomniec, niestety to nic nie daje....Czuję się bezsilna, bezradna, wiem, że czas leczy rany...Trwa to juz grubo ponad polowe roku i czuję, że ja tak dłuzej nie wytrzymam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emilka weź się w garść, niepotrzebnie kazdego dnia się zadręczasz. Przecież sama piszesz, że on jest szczęśliwy z inną i od początku nie dawał Ci nadzieji, że będziecie razem. Powiedz sobie twardo, że nic z tego nie będzie i staraj sie zapomnieć. Mówisz, że nie masz dla kogo życ, ale pomyśl ile jest ludzi na świecie, którym na Tobie zależy. Odpędź te złe myśli, wypełnij sobie czas czymkolwiek, żebyś nie miała czasu o nim myśleć. Z czasem ból minie zobaczysz. Tylko musisz sama uwierzyć w to, że sie uda. Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×