Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olcha

w wielu przypadkach to wina mężczyzn

Polecane posty

Gość olcha

mam 20 lat, moj facet 21, mogloby sie wiec wydawac ze lgniemy do siebie bardzo mocno (oczywiscie chodzi mi tu o sprawy lozkowe). jestesmy ze soba 2 lata. ostatnio, a raczej mniej wiecej od pol roku zuwazam u siebie dziwna biernosc, pasywnosc w tym, co robie w lozku. oboje jestesmy dl siebie pierwszymi partnerami, wiec dopiero zaczynamy przygode z seksem. od poczatku nie ukladalo nam sie w sprawach lozkowych. on dbal tylkoo swoja satysfakcje (wiem, bo powiedzial mi to pozniej), ja pozwalalam na to, bo poniekad bylam glupia a z drugiej strony myslalam, ze ta musi byc. i on sie chyba przyzwyczail. we mnie z kolei cos sie zablokowalo, np nie umiem tak w 100% rozluznic sie i pozwolic bym odplynela gdy on mesci mnie oralnie (a dodam ze tylko w taki spsob osiagne orgazm). mamy jakby 3 glowne problemy, pierwszyjest taki, ze ja przez to, ze on niepotrafi mnie zadowolic staje sie bierna w lozku. coraz mniej go dotykam, caluje. najgorsze jest to ze wiem, ze tak nie powinno byc i czuje wewnatrzna zlosc na siebie sama. z drugiej strony czuje ze to on mnie tak zablokowal, bo boje sie znow poczuc, ze on mnie wykorzystuje. druga sprawa jest taka, ze on po 2 latachnadal nie potrafi znalezc odpowiedniego miejsca na moim ciele, np lechatczki. frustruje mnie to, bo nie sadze bym nazleala do osob jakos wyjatkowo niesmialych, wrecz przeciwnie, nie raz widzial mnie naga w swietle dziennym i mial okazje zlokalizowac to male aczkolwiek jakze wazne miejsce. trzeci prablem, ktory uswiadomilam sobie w gruncie rzeczy wczoraj, jest taki, ze on chyba woli piescic mhnie przez ubranie... nie wiem jak mam to rozumiec. najpierw ajmuje sie mna przez pol godziny, dotyka cipki przez spodnie (robi to oczywiscie dostateczne mocno, albo i bardziej) a dopiero potem laskawie wklada reke pod majtki i dziwi sie ze moj orgazm pojawia sie po godzinie albo i wcale. nie wiem jak mam to rozumiec, czy brzydzi sie mnie..... :( wczoraj wlasnie tak bylo, zepiescil mnie przez spodnie, a kiedy na mnie to nie dzialalo i jakby nie dawalam zadnych oznak podniecenia on po prostu odpuscil. czesto zdarza sie tak, ze gdybym nie ja zaninicjowala seks, to nic by z tegp nie wyszlo. przepraszam, ze wysuwam tak drastyczne i pewnie niesprawiedliwe wnioski, ale mam wrazenie zemoja blokada, swoiste zle nastawienie do seksu, niechec, biernosc sa spowodowane tm, ze nie czuje, by on dostatecznie sie staral. portafi nakrecic mnie i odpuscic. czasami czuje sie tak, ze w ogole go nie podniecam (chociaz czuje np na posladkach jego naprezonego penisa). nie umiem sobie poradzic tez z tym, ze gdy on piesci mnie jezykiem, ja czuje jakbym go wykorzystywala, ze potrzebuje tak wiele czasu by dosc, a on sie tak napraecuje.... czy ktos ma albo mial z czyms podobnym problem? jak sobie z tym poradzic? przeciez go kocham, a seks to bardzo wazna sfera w zwiazku. ja nie posouc wszystkiego? pomozcie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olcha
nie czytaj, nie musisz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka82
bardzo mi Cię żal-przez to wszystko na pewno nie potrafisz czerpać radości ani z seksu, ani w ogóle ze związku z tym facetem. Myśle, że najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu znalezienie nowej miłości. Najlepiej żebyś zaczęła żyć na nowo z kimś innym, kto będzie potrafił dać Ci radość, a nie wyrzuty sumienia i poczucie winy. No ale cóż piszesz, ze go kochasz... Moze spróbuj z nim szczerze porozmawiać, otworzyć się przed nim. Chociaż moim zdaniem, jesli czujesz się tak strasznie, jak piszesz lepiej dla Ciebie, żebyś zakończyła ten związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka82
Kochając się z kimś powinnaś czuć radość, a nie myśleć o tym "jak się biedaczek napracował". On nie daje Ci szczęścia i to nie Twoja wina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz wydaje mi się że brakuje wam pewnego rodzaju dopalacza, w wasze życie wkradła się rutyna, seks traktujecie jako obowiązek i codzienność rozładowanie emocji. Może się mylę. Wydaje mi się że musicie spróbować czegoś nowego. Seks na łące, wśród przyrody zwłaszcza teraz gdy robi się ciepło, albo w mega romantycznej atmosferze, może wspólna kąpiel. Takie urozmaicenia zbliżają. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olcha
olka... to nie takie proste odjesc. wiem, ze nie jest najlepiej, chociaz stara sie to ukryc. nie chodzi tylko o seks. w ogole ostatnio w naszym zwiazku jest nudno, albo wcinanie slodyczy przez tv albo seks... i nawet te 2 rzeczy nie lacza, nie zblizaja nas do siebie jakos szczegolnie. jest niby dobrze, ale... no wlasnie ale... boje sie odejsc, bo to oznaczaloby ze myle tylko tym, co mam pod majtkami, ze uczucie sie nie liczy. nie raz gadalismny o tym, jak jest nam ze soba w lozku. glownie to ja mialam jakies zastrzezenia. czuje ze on jest zbyt malo pewny siebie, a jesli juz stara sie, to nierzadko to wyglada komicznie (no bo przyznajmy, klapsy sa fajne, ze 10 raz oberwac w nieudolny spob po tylku ... to nudzi i denerwuje). nie wiem co robic. boj sie odejsc, boje sie, ze go zranie, bo wiem, jak bardzo on mnie kocha.boje sie samotnosci, ze nikogo innego nie znajde. nigdy nie mialam jakiegos szcezgolnego powodzena. wiem, ze faceci zwracaja na mnie uwage, ale ja jakos nie umiem hmm sprowokowac ich do czegos wiecej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochalismy sie w lesie, na lace, nawet w klubowej toalecie, na lawce w parku... fkt, to stalo sie rutyna. najgorsze jest to, ze kiedys chcialam non stop, a teraz... on mnie gasi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka82
Ja to wszystko rozumiem, ale zastanów się, czy właśnie to jak jest Wam w łóżku nie odzwierciedla całego Waszego życia-nuda, nuda, nuda... A może jesteście ze sobą już z przyzwyczajenia? Jest Ci go żal, nie chcesz go ranić-ale czy Ty go naprawdę kochasz. Swojego faceta trzeba podziwiać (chociaż trochę) a nie żałować. Wydaje mi się, że z takimi uczuciami wobec niego "daleko nie ujedziesz". I tak będzie się psuć... Ale jeśli chcesz jednak ratować Wasz związek to może spróbujecuie znaleźć jakieś wspólne zainteresowania: basen, jazda na rowerze, kino czy coś takiego. Wychodźcie z domu, róbcie coś razem-to na pewno Was zbliży. A jeśli nie macie siły żeby coś zmienić i wolicie siedzieć przed TV, to lepiej dajcie sobie spokój z tym zwiazkiem. I pogadaj z nim szxczerze-może jemu też nie jest dobrze w łóżku, może czuje sie niepewny bo zawsze widzi Twoją znudzoną/zdenerwowaną minę. Naprawde warto powiedzieć czego się pragnie-bez wyrzutów, ale spokojnie i z szacunkiem dla drugiej strony. I dla jej potrzeb oczywiście. Bo wazne jest też czego on chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uwierz, ze przez ostatnie 3 miesiace zmienilam sie bardzo. zmienilam swoje podejscie do niego, staralam sie nie wymyslac na sile problemow, dalam mu szanse, nie taka rob chlopie co chcesz, ja to potem zweryfikuje\", tylko staralam sie dac mu naprawde pole do popisu. nie nazeklalam, nawet gdy cos bylo nie po mojej mysli, nie suzkalam dziury w calym. ale po wczorajszym,kiedy on swoja kobieta, te ktora ponoc kocha, najpierw stara sie rozbudzic, a potem ot tak zostawia, przytula sie i nic sie nie dziaje dalej, cos we mnie znow peklo. mecza mnie te dlugoe pozegnania, kiedy on wychodzi ode mnie i idzie do domu. to juz 2 lata odkad jestesmy razem, nie chce czuc wciaz tej nastoletniej milosci, chce zrobic ktrok dalej, ale on wciaz tkwi w tym co bylo na paczatku.maslane patrzenie sobie w oczy zamiast np prowadzic dlugie, nie mowie ze latwe, rozmowy o tym, ze jest niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka82
No to chyba nie masz wyjścia-musisz z nim szczerze pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochana, nie raz gadalismy (na tyle na ile wstyd, skrepowanie, poczucie iny, ze doprowadzilismy do takiego stanu nam pozwolily) i zawsze poprawa trwala niezbyt dlugo, przynajmniej ja tak czuje. poznije ktores znas odpuszczalo. on ma problemy z wczesnym wytryskiem, musimy uwazac jak sie kochamy. nie mge ot tak zapomniec sie bedac na nim i trobic to tak mocno i dlugo jak chce, bo zaraz musze przerwac, pozwolic mu ochlanac. to mnie frustruje, chociaz staram sie tego nieokazywac. rozumiem, ze skoro to poacztki to on musi do tego dojrzec, przyzwyczaic sie. ale mimo wszystko.... predzej czy pozniej wszystko wraca do stanu pierwotenego. boje sie, ze teraz now poprawa obejmie jedna plaszczyzne i to na krotko. kiedys nasze problemy zaczynaly i konczyly sie w lozku, teraz obejmuja niemal kazdy aspekt naszego zwiakzu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka82
Naprawdę trudno komuś doradzać, ale wydaje mi się, ze powinnaś zakończyć ten związek. Niestety-próbowaliście wszystko naprawić a i tak jest źle. To chyba nie ma sensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×