Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Panna_ Migotka

Oceńcie sytuację . Z życia wzięte. Zagmatwane.

Polecane posty

Gość Panna_ Migotka

Maciek zauważa Ewę w firmie której pracuje, ona jest tam czasami, robi dla nich zlecenia. Maciek zdobywa do niej numer tel. Pisze 1-go sms-a "Teraz spotka Cie to co najlepsze". Ewa nie wie kto to. Pisze, że nie wie o co chodzi, Maciek, że ot tak fajną zabawę, jednorazowy seks. Ona, że ma męża i nie interesują ją skoki w bok. On- czy mąż to przeszkoda? Ona-,że tak, mimo, że czegos brakuje jej w tym związku. On daje sobie spokój z propozycją seksu. Pisze do niej od czasu do czasu sms-a na dzień dobry, pozdrowienia itd.Przypomina swoje istnienie. Ona nadal nie wie kto to jest. Po pół roku grzecznościowej wymiany smsów, on nalega na spotkanie. Ona domysla sie kto to jest. W końcu daje się namówić na niezobowiązującą kawę.Mysli sobie facet nie w moim typie, okaże się pewnie jakimś totalnym dupkiem, a ja będę dla niego za nudna(Zawsze miała niską samoocenę) i skończy się ta nasza "znajomość". A tu klops, facet inteligenty, z poczuciem humoru, wrażliwy, nie nachalny..Spotykają się kolejny raz i kolejny, jest tylko rozmowa, ale cos iskrzy w eterze. Z czasem muszą się spotykać codziennie, chociaż na kilka minut. Ona się mota, czuje, że za bardzo się angażuje, a jej małżeństwo się rozpada. Jest nieobecna duchem. On jej do niczego nie namawia. Przelotne rozmowy o rozwodzie, byciu razem. Ona się waha. On mówi, że się zakochał, czego nie chciał, i czego nie przypuszczał. Nie idą do łóżka, bo on chce poczekać,aż ona odejdzie od męża, żeby nie miała wyrzutów sumienia.Ona też się zakochuje. Wybiera jego. Mąż zaczyna się domyslać, że coś jest nie tak. Sa kłótnie, awantury, ona mówi, że nie mogą byc razem bo nie mogą mieć dzieci. Oszukuje męża i siebie. Mąż znajduje drugi telefon z sms-ami tamtego. Wszystko się wydaje. On się cieszy w końcu będą razem. Mąż jednak walczy o nią, mówi, że kocha i wybaczy. Niespodziewanie okazuje się, że ona jest w ciąży. Wszystko sie kompilkuje. On jest załamany, ona też chociaz tak pragnęła dziecka. Mąż ma karte przetargową -swoje dziecko. On mówi, że jeśli ona odejdzie on zaakceptuje jej dziecko. Ona się boi, nie potrafi zostawic męża i odebrać mu tak upragnionego dziecka. On z żalem się wycofuje. Ona zostaje z mężem mimo, że kocha tamtego. Dziecko się rodzi, małżeństwo jakoś trwa. Ona cały czas myśli czy dobrze zrobiła. On zyje własnym życiem. Co o nim sądzicie? Co sądzicie o mężu? Co sądzicie o niej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Dla mnie to kompletna bzdura. Po cholerę smesować z jakimś kolesiem tyle czasu, niby od nniechcenia i co z tego dobrego wynikneło ? Jak się ma męża to trzeba mieć świadomość że nawet niewinne smeski i "niewinne" spotykanie się na kafce są nie fair, a jak ktoś lubi sobie komplikować życie to proszę bardzo, najprostszy przepis na życiowy bigos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaaaarrrjja
Hmmm... wiesz, współczuje Ci, z całego serca Ci współczuje. Pewnie tutaj na kafe naskocza na Ciebie :/. Współczuje Ci bo to straszne byc z innym a kochac drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Wiem, że naskoczą, ale może obrzydzą mi tamtego i będzie mi łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co myśli...
myślę, ze jesli komus za latwo przychodzilo to co ma to nie ceni tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość timbim
Nie ma czego współczuć. Tak się kończy jak ktoś igra z uczuciami. Nudziło jej sie z mężem to szukała odmiany, na początku niewinnie aż coraz bardziej się w to wplątała. Czy tak trudno zrozumieć prosty fakt, że po ślubie już się nie powinno chadzać na randki ? Bo już mogę sobie wyobrazić oburzenie szanownej małżonki gdyby to nie ona lecz jej małżonek spotykał się w trakcie małżeństwa z innymi pannami.....ot tak dla urozmaicenia. Nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe....Skoro odkryła, że czegoś w ich małżeństwie brak, że nie mogą mieć dzieci, trzeba było porozmawiać i się kulturlnie rozstać a dopiero potem szukać nowego towarzysza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nic nie jest czarne ani białe... nie będę tu nikogo oceniać, bo najłatwiej przywalić komuś łatkę... wydaje mi się, że będzie dobrze tylko daj szansę mężowi, dziecku, Wam... Tamten facet już pewnie smsuje z inną... możliwe, że to taki smsowy zdobywca, nie walczył jak lew, niech idzie w swoją stronę. Uszy do góry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
jak przeczytalam ta historie.. az lezka mi sie zakrecila... tyle ze ja juz mialam dziecko kiedy poznalam Tego... to jakis koszmar... dla mnie emocjonalne wykonczenie i brak sil.. z jednej strony maz ktory jest w stanie zniesc wszystko.. a z drugiej milosc tak wielka i silna ze ciezko zyc z faktem ze moglo by nie byc chociaz smsa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mmm+
jak w brazylijskiej telenoweli :) niestety ale to wszystko jest takie zagmatwane i dziwne :o , przez całe dalsze życie bedziesz odczuwać skutki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta co myśli...
z tego widac, Wy traktujecie to co macie jako coś oczywistego: kochający mąż, dziecko... to juz chyba lepiej być samemu i nie mieć nikogo, tyle, ze w Wasze sytuacji nie ma stracha ze z tej samotnosci wyląduje się w czubkach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Do " podobnie mam" - ciężko jest tak żyć w dwóch światach :-((((( Ja staram się uwierzyć, że moje małżeństwo będzie udane i da mi jeszcze szczęście. Ale kto wie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
wiesz co ci powiem...? sama osobiscie jestem na siebie zla.. ze w ogole Go spotkalam... ze pokochalam.. jestem tak na siebie sciekla ale nie potrafie tego zmienic... i juz nigdy malzenstwo nie da mi tak wielkiej satysfakcji jak kiedys kiedy go nie znalam... moze nie bylo bajkowo ale bylo wporzadku.. sielanka.. maz dziecko praca.. udany zwiazek brak klotni seks przyziemny jakos sie krecilo... czlowiek sie nie zastanawial.. a teraz wszystko juz jest inne.. i nawet jesli On przeminie to zawsze zostanie wspomnienie jego ust, bliskosci, czulych slow.. wyrzuty sumienia ze zrobilo sie cos nie tak.. poczucie krzywdy... ze nie mozna zyc tak jak hcialoby serce... zlamane poczucie morlanosci... to wszystko juz zostanie do konca dni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Jak ja Cię rozumiem.."Cieszę" się tylko, że nie poszliśmy do łóżka bo przynajmniej z tego powodu nie mam wyrzutów sumienia :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
ciesz sie :) przynajmniej nie wspominasz upojnych nocy :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Bez tego jest mi ciężko. :(((Próbuję go sobie obrzydzić, żeby zapomnieć.Może faktycznie byłam jedną z wielu. Ale trudno uwierzyć, że facet który mówi, że chce się Tobą zaopiekować mimo wszystko, być z Tobą, wziąść ślub tak Cię oszukuje. Sama nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
upp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
nie mysl tak... nie daj zrobic z niego jakiegos kata.. to ze akurat zaczal poprzez smsowanie nie znaczy ze teraz ma 10 innych z ktorymi smsuje... takich slow nie rzuca sie na wiatr... widocznie tak myslal. moim zdaniem niepowinnas go sobie obrzydzac tylko pogodzic sie z tym ze koniec. ze skoro ty wybralas inna droge to on jest cudownym czlowiekiem i tez zasluguje na milosc... ja sobie tak pomyslalam :( A w ogole jaka zbieznosc imion... ciekawe czy wszystkie Maciusie sa takie kochane... :( Ja jakos sie juz pogodzilam... Zycze mu jak najlepiej.. jest jeszcze mlody bo 29 lat wiec znajdzie milosc swojego zycia a ja z moja pogmatwana sytuacja tylko przysparzam problemow, klopotow i jemu i sobie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Na pewno jest cudownym człowiekiem, ale jeśli ja go idealizuję to bardzo żałuję tego, że z nim nie jestem. Jak znajde w nim jakies wady, będzie mi łatwiej się z tym pogodzić. Zyczę mu jak najlepiej, bo życie też miał pokompikowane zanim się poznaliśmy, ale on jest sam i łatwiej mu decydować o sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
kazdy ma jakies skomplikowane zycie teraz.. chyba takie czasy :) Moj Maciej tez nie mial lekkiego zycia... ech szkoda gadac... i tymbardziej mi ciezko to wszystko jakos skonczyc bo wiem ze i tak w swoim zyciu sie juz nacierpiał... a ja przysporzylam mu kolejnych cierpien... wiem ze szuka sie wad... ja znalazlam takie ktore skutecznie przymowily mi do rozsadku... u mnie ta wady jest alkohol... wiec ty tez sobie cos znajdz i powiedz ze akurat z tym nie dalabys sobie rady ;) Jesli juz tak na to patrzec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Pozdrowionka dla Ciebie. Mam nadzieję, że uda Ci się odbudować Twoje małżeństwo, chociaż jak napisałaś nigdy już nie będzie tak samo, czego i sobie życzę. Pocieszyłam się trochę, bo jakoś raźniej jak nie jest sie samoemu w takiej sytuacji. :-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobnie mam
Pewnie ze tak :):) w grupie zawsze razniej ;) ale podpowiem ci jeszcze ze jest tu taki temat "mezatki zakochane nie w mezu" zobacz co te kobiety przezywaja :):) Zycze Tobie rowniez Szczescia przede wszystkim bo troszke trzeba byc egoita... bo na starosc usiadziesz i powiesz "nie zrobilam nic tak jak chcialam w zyciu"... a dzieci dorosna i odejda... Och chyba tyroszke pesymistycznie to jakso wszystko wyglada :) ale... nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo :) Buzka trzymaj sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panna_ Migotka - mogę Cię tylko przytulić, bo bardzo mi Cię żal. Być może do końca życia będziesz zastanawiała się, jak byłoby z tym drugim? Postaraj się ukierunkować się jednostronnie na męża i dziecko. Przecież on Cię kocha. Postaraj się pokochać go od nowa. Tamto potraktuj jako zwykłe zauroczenie. No nie masz innego wyjścia, jeśli chcesz normalnie żyć. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Perła! Staram się jak mogę, ale trudno zapanować nad sercem!!!!!! Wiem, że rozdarta nigdy nie będę do końca szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Panna_ Migotka - może to głupie, co napiszę, ale idealny mężczyzna też może mieć wady, o których nawet nie wiesz. Będę trochę trywialna, ale może będzie Ci dzięki temu trochę lżej. A może on puszcza bąki, może rzadko się kąpie, może...... Gdybyś sobie takie paskudne i być może krzywdzące dla niego rzeczy wyobrażała, to może łatwiej byłoby Ci pogodzić się z tym rozstaniem? :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Panna_Migotka_
Wyobrażam sobie gorsze rzeczy. Mija właśnie rok od naszego przymusowego rozstania i myślę, że może to uczucie z czasem przysypie się popiołem.Chociaż pytanie jakby było zawsze zostanie. Może żal na starość dlaczego nie zrobiłam tego? Za dużo dylematów. Staram się żyć własnym życiem, dzieckiem które kocham nad życie, chociaż za każdym razem przypomina mi jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W moim odbiorze jest to opowiadanie o głupocie i niedojrzałości emocjonalnej bohaterki i o tym jak na własne życzenie można sobie \"nasrać we własne życie\". Tematu panów nie ruszam, oni grają, każdy we własną grę. Przy tym mąż lubi w tej swojej grze być ofiarą. Gdyby chciał wygrywać, rozwiódłby się i dążył do ograniczenia praw rodzicielskich byłej żonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadam znowu widzę że rzecz o autentycznym przypadku. No to wniosek jeden: jeśli nie patrzysz odpowiedzialnie na własne życie i masz nadzieję że problem w związku, owo \"czegoś brakuje\", sam się rozwiąże, to on się rozwiąże ale być może w najgorszy wyobrażalny sposób. Gdyby bohaterce było dobrze w małżeństwie, może nie dowaliłaby sobie w opisany sposób, krzywdzący wszystkich. Gdyby była normalna, dojrzała, poważna, może chciałaby związek z mężem naprawić lub zakończyć go przyzwoicie i uczciwie. Tego zabrakło. Autorka na własne życzenie zrobiła z siebie ludzkie zero. Wplątała w to kilka osób włącznie z własnym dzieckiem.. I to tyle. I tak za dużo uwagi poświęciłam tak żałonej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×