Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zolwik

zapraszam dziewczyny ktore nie umieją stworzyć związku

Polecane posty

Gość zolwik

myslałam już o wizycie u psychologa, gdyż właśnie przez to rozpada się mój obecny związek, na którym bardzi mi zalezy. Moj ukochany mi powiedział, że czuje sie jak dodtaek do mojego zycia, na takiej samej zasadzie jak praca i znajomi. mam problem z byciem z kimś do końca, wiele rzeczy sie na to składa, w tym moja czasami niska samoocena. A także obawa , że jak sie przyznam ze nie moge bez kogoś żyć, to potem bede cierpieć.Pokazuje ze jeste samodzielna, że nic mnie nie wzruszy, że zawsze sobie ze wszystkim poradze nie widze sie w roli matki, zony, a o tym tak naprawdę marzę. Wychodzę z założenia, ze musze sobie radzić sama, a potrzebuje opieki i wcale nie jestem samodzielna tesknie i kocham a w ogole nie potrafie tego okazać, nie umiem, nie o to chodzi że nie chcę. czy któreś z was mają podobny problem? chcę walczyć o swój związek ale widzę że jakczegos nie zrobię, to on on odejdzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wszystko spierdole
:( tez słyszałam ze facet czuje sie przy mnie jak dodatek:( ze w sumie nie jest mi do niczego potrzebny bo wszystko i tak chce robić sama...jestem od ponad roku sama i nie wiem co to bedzie staram się o tym nie myślec bo sie strasznie smutno robi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manieczkipp
ile macie lat? bo ja 24

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wszystko spierdole
22

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolwik
hej wiesz, ja tez przed tym zwiazkiem bylam przez półtora roku sama, moj poprzedni związek zakończyl sie wlasnie przez to samo. teraz chcę walczyć, nie bede udawać, że tak ma być... jak sobie z tym radzisz? najgorsze że nie wiem co mam robić, nie wiem jak to zmienić. do tej pory wydawało mi sie, że jest ok, az do momentu kiedy mi powiedział, że czuje się lekcważony, jak dodatek...a co ja takiego robię??? pracuje, nie mieszkam z rodzicami, wiec zakupy, sprzatanie, praca, jakies zajecia, przeciez to zajmuje duzo czasu.... jak wyglądał twój związek??? bo ja czasami slysze jak w pracy rozmawiają dziewczyny ze swoimi facetami, mężami, ja tak nigdy nie rozmawiam. oni wiedząo ich sprawach wszystko, mój nie wie nic o mojej pracy... jak sie spotykamy to albo kini, albo jedziemy do niego, czasami jakas wycieczka. nie ma między nami takiej ciągłości, mija rok a my ciagle od randki od randki, jak w pierwszych miesiacach związku. dopiero po pol roku poznalam jego rodziców i tylko widzialam ich pare razy, bo nie chce tam jeździć. wynika to ze strachu a on pewnie mysli, że nie chce. mam w sobie cos co sprawia ze chyba zawsze bede sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolwik
mam 25 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja wszystko spierdole
skoro masz duzo zajęć,pracy,co jest zupełnie ok to chociaz kiedy jestes z nim musisz się starać żeby czuł ze jest najważniejszy,w moim przypadku tamten związek to była wielka pomyłka:o naprawde, toksyczny człowiek,potem jeszcze długo mnie meczył,robił wszystko zeby mnie zniszczyć...teraz nawet z domu nie wychodzę bo jakoś nie mam gdzie,nie czuję potrzeby tez za bardzo...dziwne to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykla ja
jak bym czytala o sobie. faceci nawet nie zaczynaja ze mna zwiazku. Ja sie boje przyznac, ze jestem kruch , delikatna , wrazliwa, ze szukam w kim wsparcia i opieki..dlaczego? bo swia jest okrutny, wykorzystuje takich, rani...bo najlatwiej takich zranic....wiec sie ukrywam, otaczam skoruoa...chowam..i nie wchodze w zwiazaku...ze strachu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nhbgfd
mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iż
ja też mam podobnie, ale myślę że to normalne u niektórych, po prostu nie wszyscy dają się tak pochłonąć uczuciu, związkowi. moim zdaniem to nawet lepsze, kiedy związek się skończy to nie czujesz że twe życie straciło sens. albo powinnać poszukać podobnego,'niezależnego' partnera, albo starać się jednak zmiecić ale tu chyba jakis psycholog by się przydał. a może to po prostu różnica temperamentów.. niektórzy nie potrafią się otworzyć i zawsze bedą sie podświadomie chronic przed ewentualną porażką wytwarzając barierę dystansu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolwik
moim zdaniem wcale nie lepsze, bo co z tego że skonczy sie związeka wszyscy naokolo będą mysleć, że z tobą jest wszytsko ok, sama o sobie tez tak bedziesz myśleć do momentu az nie obudzisz sie sama w nocy,do momentu aż nie zobaczysz go na ulicy, nie zatesknisz...a tak to bedziesz zyla normalnie, bez rozpaczy, depresji, bedziesz sie smiać, wychodzic z domu, wiem to, znam siebie tylko że tak juz nie chce... o mnie mowi moja kolezanka- królowa śniegu, troche w ironii, ale tez dlatego ze wydaje sie i sprawiam wrazenie ze mi nic nie będzie, że to wszystko jakos mnie minie z daleka i nie dotknie. wiem że kobiety sie zatracają w związku , ze mają klapki na oczach, ze tylko on i on, ja tak bym nie chciala ale u mnie to dziala w odwrotną strone. to wlasnie kiedy jest dobrze w związku mam ochote sie bawic, spotykacz innymi, mam energie na wiele rzeczy. a kiedy jest źle,. tonajchetniej zamknelabym sie w domu, kiedy wlasnie inni korzystajac z okazji spotykaja sie z innymi, jak to sie mowi bawią sie, odstresowują.... moj facet uwaza,że nic nie traktuje poważnie, ze jego nie traktuje poważnie, ze sie tylko bawie wszystkim, że nie nadaje sie do związku...i ma racje,ja chocby nie wiem co nieumiem stworzyc prawdziwego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolwik
moj facet jest bardzo niezależny i samodzielny. to chyba nie oto chodzi. tu problem tkwi we mnie, on by chcial miec czasami taką kobiete co przyslowiowo ugotuje, zaopiekuje sie , posprząta i ja tez tego chce, ale nie umiem... boje sie , wstydze, nie wiem czy on tego chce, mam jakis porąbany charakter

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannagozdzik
Zolwiku: nie martw sie. Twoj facet szantarzuje cie psychicnie, wiem - to brzmi groznie i on nie robi tego swiadomie, ale tak jest. Szczegolnie Polacy chca miec "kobiete ciepla" i jak ktos ma w sobie umilowanie do niezaleznosci, to odpada. Nie chcialabym, zebys myslala, ze z Toba jest cos nie tak...A swoja droga, czy on powiedzial cos konkretnego, czego od Ciebie oczekuje? Bo to o tych meblach, to takie zbyt ogolne. Uwazam, ze powinien powiedziec o jakie zachowania mu konkretnie chodzi, a Ty przemyslec, czy jestes gotowa pojsc na kompromisy. Jesli nie, to znaczy ze nie byliscie sobie pisani. Proste ;) Ale siebie nie wien o nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zolwik
moj facet nie chce miec gotujacej baby siedzącej wiecznie w domu. podoba mu sie ze jestem samodzielna, pracuje, sam zawsze powtarza zejesc mozemy w knajpachi to nie jest dla niego problem. ale problem jest w tym ze jemu sie wydaje ze ja nie potrzebuje mężczyzny takiego na zawsze, tylko partnera do spotkan, spedzenia czasu i łózka. ze jak nie on, to ktoś inny...a tak nie jest, nie umiem sprawic zeby myslal inaczej. fakt, że on ma bardzo silny charakter, moze i wykorzystuje to ale kocha mnie i chce byc ze mna tak do konca, czego ja nie potrafie, nie umiem, boje sie, uciekam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×