Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pomozcie mi bo sama nie wiem

JAK PRZETRWAC ROZSTANIE??

Polecane posty

Gość my story
Pomyślałam, że napiszę, może pomożecie mi się z tego otrząsnąć, chociaż i tak już dużo mi pomogło to, co tu przeczytałam. To ja zerwałam, ktoś mógłby pomyśleć ze lepiej być rzucającym niż rzucanym, ale teraz wiem, że to nie ma żadnego znaczenia L pracuję w firmie, która ma palcówki w całym kraju, mój dział współpracuje z wszystkimi, więc poznaję (służbowo) bardzo dużo ludzi z różnych miast, poznałam Go jak zadzwonił o coś spytać, czym ja się zajmuję. Potem te służbowe na razie sprawy kontynuuowliśmy mailowo , zaczęliśmy do tych maili wtrącać jakieś drobne prywatne myśli, w końcu przeszliśmy na Ty (ja zaproponowałam) i tak się zaczęła ta historia. Od samego początku wiedziałam, że jest żonaty i ma dwoje dzieci, nie jestem z tego dumna, ale teraz nie ma sensu się z tego tłumaczyć... Pierwszy raz spotkaliśmy się po miesiącu (dzieli nas 200km), On pochodzi (mieszka tu Jego Mama) z miasta, w którym ja pracuję, ale mieszka w Krakowie. To było bardzo miłe spotkanie, z nikim tak dobrze nie spędzało mi się nigdy czasu, ale zdarzyło się nic, co przekroczyłoby jakiś granice, no może oprócz tego jak On się na mnie patrzył totalnie maślanym i rozmarzonym wzrokiem, raz pocałował mnie we włosy. Nie wyciągałam z tego żadnych wniosków z oczywistych powodów, pomyślałam, że facet wypił parę piw i trochę się rozmarzył, poza tym nie znałam Go dobrze, więc trudno coś wyrokować. Znajomość ciągnęła się dalej, dwa miesiące potem pojechałam na dwa dni do Krakowa na Jego zaproszenie. Pewnie myślicie, że do czegoś doszło? Ha! W czasie tych 2 dni nie wydarzyło się absolutnie nic fizycznego, zwiedzaliśmy miasto, On wszystko zorganizował i miał przemyślane, byliśmy w kilku fajnych knajpach, chodziliśmy po mieście, On opowiadał mi o wszystkim, co mijamy, co widzimy itd. Jak już odjeżdżałam na dworcu na moment przytulił się swoją głową do mojej. Po kolejnych dwóch miesiącach spotkanie w moim mieście, spędziliśmy razem 4 godziny, pocałowaliśmy się dwa razy, raz małe buzi, na dworcu na pożegnanie już był pełny pocałunek. Od tamtego spotkanie minęło trochę ponad 2 miesiące, we wtorek po świętach zakończyłam to. W sumie trwało to 6 miesięcy. Napisałam Wam w skrócie jak wyglądały nasz spotkania a teraz napisze, co się działo pomiędzy. Pisaliśmy do siebie w pracy prawie codziennie, choć teraz jak na to patrzę to stwierdzam, że nigdy o niczym bardzo konkretnym ani poważnym (żeby się lepiej poznać) nie pisaliśmy, pisaliśmy o tym, co kto robił, o tym, co w pracy, czasem o czymś życiowym dyskutowaliśmy, na podstawie tych rozmów tworzyłam sobie Jego obraz i Jego uczuć. W każdym tygodniu, co najmniej raz do mnie dzwonił, niestety większość tych rzeczy działa się w trakcie pracy. Było tego bardzo, bardzo dużo, chociaż popołudniami ani przez weekendy nigdy nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Jak był tydzień na urlopie, czy kiedyś miał tydzień chorobowe to też nie pisał i nie dzwonił. O tym, że jestem z nim emocjonalnie związana (nie nazwałbym tego miłością) uświadomiłam sobie po ostatnim spotkaniu, bo wcześniej byłam zainteresowana kimś innym i On o tym wiedział. Ale cokolwiek bym mu nie napisała czy nie zrobiła On trwał „przy mnie” jak skała, nic nie było Go w stanie ruszyć albo zniechęcić do mnie. Po każdym spotkaniu dużo pisał i przekazywał pozdrowienia dla tego kogoś, w kim byłam zadurzona i dla mojej koleżanki zza biurka (ani Jego ani Jej nie znał, znał ich tylko z moich opowieści), zupełnie tak jakby był zazdrosny i chciał wywołać moją zazdrość. Jak mu kiedyś zrobiłam awanturę przez tel o to cierpliwie wysłuchał, nie zdenerwował się, obiecał ze więcej tego nie zrobi. Był cierpliwy i znosił różne moje fochy. W mailach pisaliśmy o różnych rzeczach, jak pisaliśmy o uczuciach to parę razy napisał, że „miłość jest ślepa a małżeństwo jest najlepszym lekarstwem”, ale nigdy wprost nie narzekał na małżeństwo i absolutnie nigdy nie napisał czegoś źle o swojej żonie. Ale można było wywnioskować ze jest dość samotny w tym Krakowie, ma dość dziwnych teściów (mieszkają razem, ale od 15 lat ze sobą nie rozmawiają), ożenił się, bo żona była w ciąży, przez pierwsze 3 lata mieszkali z Jej rodzicami. Ale to nie było tak, że się o tym rozpisywał, tylko mówił mi o tym jak coś wyniknęło z kontekstu rozmowy albo ja się spytałam. W mailch często mnie przepraszał, że mało pisze albo, że któregoś dnia nic nie napisał, bo miał dużo pracy, parę razy mi napisał, że bardzo, bardzo mnie lubi i raz, że jestem inna niż wszystkie kobiety. Nie było tego dużo, nie był komplemenciarzem ani mi nie słodził. W jednej z ostatnich rozmów przez telefon powiedział mi, że jedzie w odwiedziny do kuzyna i spytał czy może mu o mnie opowiedzieć. Było w mailach kilka rozmów zahaczających o seks, przeważnie mniej strofował ze jesteśmy w pracy i ktoś to może przeczytać, ale kiedyś zażartował, że i tak mnie dopadnie. Prawie w ogóle o seksie nie rozmawialiśmy, chociaż On parę razy napisał, że jest już stary (35lat) i dużo nie może. Mnie coraz bardziej Go brakowało i było mi coraz ciężej bez Niego i zaczęłam sobie uświadamiać ze tak naprawdę do niczego to nie prowadzi, że tak naprawdę to Go nie znam i nie wiem, co On o tym myśli, tym bardziej, że nigdy nie poruszaliśmy tematu tego, co jest między nami. Przyznaje się ze ja myślałam, że cos jest, wiedziałam ze jest żonaty i ma dzieci, ale myślałam, że ma to dla niego jakieś znaczenie, że się zakochał a sytuacja jest patowa i tak naprawdę bez wyjścia. Z tym, że nic o tym nie mówił i nic nie rozbił w jakimkolwiek kierunku. Wyglądało, że się nie przejmuje tym, że tak rzadko się spotykamy, że mu tego nie brakuje a co za tym idzie nie jest tak z jego uczuciami jak myślałam. Mieliśmy się spotkać w Wielki Piątek, ale Jego syn miał wypadek i nic z tego nie wyszło, bardzo się przejęłam tym, że jego dziecku cos może się stać, ale przez święta nie zadzwonił ani razu żeby mnie uspokoić, no i zupełnie się nie przejął tym, że się nie spotkamy. Wiem, że przejął się dzieckiem, ale wiecie, o co mi chodzi.... i wtedy podjęłam decyzje ze tak to dłużej nie może trwać, bo wydawał się nic nie robić w tym kierunku i nie miałam o to żalu, bo nie wyobrażam sobie rozbijania czyjegoś małżeństwa, ale stwierdziłam ze trzeba to zakończyć (tym bardziej, że miałam pojechać w przyszłym tygodniu do Krakowa na jego zaproszenie na PAKĘ i było wiadomo jak to się skończy.......a chciałam tego uniknąć. Powiedziałam Mu to przez telefon we wtorek:, że w Jego życiu nie ma dla mnie miejsca, a to, które jest mi nie odpowiada, że Jemu chyba jest dobrze w takim układzie a mnie nie, bo gryzie mnie moja hipokryzja, Jego w pewnych kwestiach obojętność i moja tęsknota za czymś normalnym. Zanim mu powiedziałam, o co chodzi (a trudno mi było to wykrztusić) był taki zatroskany, że coś się stało, taki kochany, że myślałam, że mi serce pęknie. Jak w końcu wydobyłam to z siebie to był bardzo zaskoczony, powiedział ze nie wiedział ze tak się zaangażowałam, że myślał, że miałam dużo facetów i że muszę mu dać czas do namysłu. Zgodziłam się, chociaż już sprawa była przesądzona. Na drugi dzień powiedział mi przez tel, że „tematu żony i dziecka nie przeskoczy”, że mam nie być na niego zła, spytał czy będę odpisywać na jego maile , powiedziałam ze nie, spytał czy zostaniemy kumplami, bo w końcu to, co się stało to nie koniec świata (serce mi stanęło), powiedziałam, że nie i na tym skończyła się rozmowa we środę. Od środy nie dzwonił, nie pisał, wiem, że tak mu powiedziałam, ale myślałam, że jednak miało to dla niego jakieś znaczenie i że będzie walczył, łatwiej byłoby mi się z tego ponieść...... Teraz siedzę w domu nie mogę się pozbierać, głównie z powodu tego jak na to zareagował, jak mi powiedział ze myślałam ze miałam wielu facetów to teraz czuje się jak zdzira (dla formalności dodam, że całe życie jestem samotna), z drugiej strony jak tak myślał to, po co tak się angażował, po co robił to wszystko i pozwolił mi myśleć ze moja osoba ma dla niego jakiś znaczenie. Pomóżcie mi to zrozumieć, Jego zrozumieć, bo zwariuję!! Oczywiście przytoczyłam wam to wszystko w wielkim skrócie, choć tak dużo napisałam. Było bardzo wiele rozmów, z których jak mi się zdawało (teraz wiem, że źle) cos wynikało. Teraz tez wiem, że za mało się znaliśmy, nie było czasu i okazji żeby lepiej się poznać, żeby po prostu normalnie porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my story
część 2: kierunku. Wyglądało, że się nie przejmuje tym, że tak rzadko się spotykamy, że mu tego nie brakuje a co za tym idzie nie jest tak z jego uczuciami jak myślałam. Mieliśmy się spotkać w Wielki Piątek, ale Jego syn miał wypadek i nic z tego nie wyszło, bardzo się przejęłam tym, że jego dziecku cos może się stać, ale przez święta nie zadzwonił ani razu żeby mnie uspokoić, no i zupełnie się nie przejął tym, że się nie spotkamy. Wiem, że przejął się dzieckiem, ale wiecie, o co mi chodzi.... i wtedy podjęłam decyzje ze tak to dłużej nie może trwać, bo wydawał się nic nie robić w tym kierunku i nie miałam o to żalu, bo nie wyobrażam sobie rozbijania czyjegoś małżeństwa, ale stwierdziłam ze trzeba to zakończyć (tym bardziej, że miałam pojechać w przyszłym tygodniu do Krakowa na jego zaproszenie na PAKĘ i było wiadomo jak to się skończy.......a chciałam tego uniknąć. Powiedziałam Mu to przez telefon we wtorek:, że w Jego życiu nie ma dla mnie miejsca, a to, które jest mi nie odpowiada, że Jemu chyba jest dobrze w takim układzie a mnie nie, bo gryzie mnie moja hipokryzja, Jego w pewnych kwestiach obojętność i moja tęsknota za czymś normalnym. Zanim mu powiedziałam, o co chodzi (a trudno mi było to wykrztusić) był taki zatroskany, że coś się stało, taki kochany, że myślałam, że mi serce pęknie. Jak w końcu wydobyłam to z siebie to był bardzo zaskoczony, powiedział ze nie wiedział ze tak się zaangażowałam, że myślał, że miałam dużo facetów i że muszę mu dać czas do namysłu. Zgodziłam się, chociaż już sprawa była przesądzona. Na drugi dzień powiedział mi przez tel, że „tematu żony i dziecka nie przeskoczy”, że mam nie być na niego zła, spytał czy będę odpisywać na jego maile , powiedziałam ze nie, spytał czy zostaniemy kumplami, bo w końcu to, co się stało to nie koniec świata (serce mi stanęło), powiedziałam, że nie i na tym skończyła się rozmowa we środę. Od środy nie dzwonił, nie pisał, wiem, że tak mu powiedziałam, ale myślałam, że jednak miało to dla niego jakieś znaczenie i że będzie walczył, łatwiej byłoby mi się z tego ponieść...... Teraz siedzę w domu nie mogę się pozbierać, głównie z powodu tego jak na to zareagował, jak mi powiedział ze myślałam ze miałam wielu facetów to teraz czuje się jak zdzira (dla formalności dodam, że całe życie jestem samotna), z drugiej strony jak tak myślał to, po co tak się angażował, po co robił to wszystko i pozwolił mi myśleć ze moja osoba ma dla niego jakiś znaczenie. Pomóżcie mi to zrozumieć, Jego zrozumieć, bo zwariuję!! Oczywiście przytoczyłam wam to wszystko w wielkim skrócie, choć tak dużo napisałam. Było bardzo wiele rozmów, z których jak mi się zdawało (teraz wiem, że źle) cos wynikało. Teraz tez wiem, że za mało się znaliśmy, nie było czasu i okazji żeby lepiej się poznać, żeby po prostu normalnie porozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ujhbliugliugli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my story
pomóżecie proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
Hej wszystkim 🖐️ 🌼 my story jak bede w domku to na pewno odpisze, pozostalym rowniez. Teraz uciekam.... z psami na spacer... Boze, co za pogoda... a w serduszku smutek :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pogoda zawodowa :) \"my story\" ale sie rozpisalas... az zal czytac jak za oknem sloneczko, tylko nie bardzo jest z kim wyjsc brrrr :(:(:(:( ale dzien jak codzien :P:P:P kolezanka barbara 44 mam Cie na gygy wpisana ale nigdy Cie nie ma dostepnej :):):):) czekam az bedziesz :D odezwe sie napewno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wogule to jestem blada jak sciana i postanowilam sie wysmarowac balsamem brazujacym choc wiem z doswiadczenia ze mozna po nich wygladac jak zombi :O ale przezyje i tak na mnie teraz nikt nie patrzy za specjalnie :P:P:P (zycie jes okrutne, takie super cialo sie marnuje :P:P:P az sie pomarszczy i tyle bede miala z mlodosci :O) hmm no to tyle bo widze ze nikogo nie ma to co sama bede ze soba rozmawiac i tak robie to na codzien :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowieczek jestem
Ironia? Co za topic... w sam raz dla mnie... Rozstałam sie z facetem 2 tyg temu. Też w najgorszym dla mnie momencie życia. Ja zaczęłam mieć kłopoty, a on uciekł... W jego kłopotach oczywiście ja go wspierałam... Rano mówił, że kocha, wieczorem już nienawidził. W tym roku mieliśmy kupić dom, mieć dziecko. Byliśmy ze sobą dwa lata... Jak trwam? Dzieki wizytom u psychiatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gramatica
Ze mną było tak,że mieliśmy za sobą jedno rozstanie (on odszedł),2 miesiące rozłąki... potem wrócił, bo jak twerdził, zrozumiał co starcił, wciąż kochał i nie mógł zapomnieć o mnie... Uwierzyłam...Było super przez pół roku,ale... i tu się zaczynają schody. Miał 2 oblicza jedno dla mnie drugie dla swoich kumpli.:( Mówił mi to w co chciałam usłyszeć, wszystko to w co tak bardzo wierzyłam.Tyle słów o miłości, zaufaniu i wierności...Okazało się,że zdradzał mnie z innymi dziewczynami... NIe potrafię do teraz zrozumieć po co kogoś tak okłamywać...Oddałam mu 2,5 roku swojego życia:( Moja pierwsza miłość :( Wciąż płaczę choć minęły 2 miesiące:(( ale otrzymuję dużo wsparcia od znajomych i staram się jak najwięcej czasu z nimi przebywać. Także dziewczyny uśmiech to jedyna rada :)Niech ONI nie myślą,że maja nad nami przewagę :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my story
tylko dlaczego On ro robił ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koko123
Witam, niedawno rozstałam sie z facetem, z którym bylam ponad 5 lat. Rozstanie a rozstanie to duża róznica. Jedni się rostają za obupulną zgodą i juz nie chca być razem. Gorzej jak tylko jedna strona nie chce. Nam juz sie bardzo nie układało, byc moze za dłuo ze soba bylismy i za wczesnie się związalismy.Utrzymujemy kontakt, spotykamy sie tak zeby pogadac, brakuje mi Go czasami ale doszłam do wniosku że na pewnym etapie związku to było juz tylko przyzwyczajenie. A jak przetrwac rozstanie? Tak, żeby mieć zajęcie, wtedy sie tak nie myśli i nie zadręcza. Ja odnowilam wszelkie znajomosci, ktore straciłam bedac z Nim (wielki błąd!!), odzyskałam przyjaciółke i narazie dobrze mi tak i jakos sobie radze, choc nie jest zupełnie łatwo. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gramatica
smutne jest to,że nigdy nie wiadomo czy mężczyzna jest z Tobą szczery... chyba jednak oni są lepszymi aktorami :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koko123
Nio naprawde ciężko rozgryść faceta. Byłam z Nim tak długo a teraz momentami wydaje mi się że go nie znam. To przykre...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
juz jestem.... cudnie bylo, ale sie skonczylo i znow jestem w 4 scianach :O jeszcze tak na marginesie dodam, ze wczoraj jak z nim rozmawialam, to spytal sie mnie czy go kocham czy nienawidze... powiedzialam, ze bardzo kocham! :( On tez to powiedzial. I pozniej juz rozmowa sie potoczyla tak jak pisalam. Po co mu to bylo? Chcial poczuc satysfakcje, ze pomimo tego co robil to i tak kocham? NIe wiem.... wspaniale ---- nie pisz, ze wrocimy, bo w to juz nie wierze. Duzo bylo powrotow. Dalismy sobie OSTATNIA szanse. On dobrze wiedzal, ze jesli ja zmarnujemy to bedzie koniec definitywny... I tak tez sie stalo :( Wiec bardzo dobrze zdawal sobie sprawe jakie moga byc konsekwencje... Co do Twoich pytan to teraz nie chce z nim byc. Za duzo silnych emocji nami rzadzilo. Powroty i rozstania i tak przez pol roku. Ps. Problemu nie wyolbrzymiam. :( Luthien Numenesse ---- ja nie powiedzialam, ze u nas tego nie bylo, czyli zrozumienia, szacunku, checi walki. Wszystko bylo... ALe sie zmylo :O Nie wiem kiedy, nie wiem jak..... Twoj nie kocha a co ja mam powiedziec, ze moj-nie-moj powtarza caly czas, ze kocha? :( sila walki jest, do czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
zjem cos i czytam Was dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do my story
mam radę: olej tą znajomość i na drugi raz nie poświęcaj ani chwili uwagi żonatemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
rozstanie ---- czegos tu u Ciebie nie rozumiem... Kochalas tego nowo poznanego wiec dlaczego walczylas o stary zwiazek? Tez kochalas? Bardzo Ci wspolczuje obecnej sytuacji. :( Chyba pozostaje Ci sobie uswiadomic ze juz nic nie mozesz zrobic (tak?) i zaczac zyc... Kurde wiem jak to jest trudne!!! ALe po to tez wklejam te fragmenty ksiazek, zeby Wam wszystkim cos to dalo!!! czytalas?? ghi --- jaka jest twoja historia?? bo nie wiem.... czerwone korale ----- a co sie stalo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
HappyTreeFriends ----- wiec ty tez zerwalas kontakt? sama? ja tez... czasami dopadaja mnie watpliwosci.... bo wiem ze gdybym powalczyla to jeszcze moglibysmy byc razem, ale po co?? Po to zebym znowu cierpiala?? my story ----- tak na poczatek powiem, ze jest gorzej byc rzucajacym... czytam i pierwsze wrazenie - pieknie sie zapoznaliscie, fajnie sie zaczynalo!! gdyby on nie byl zonaty... Pierwsze moje wrazenie, ze on umiejetnie Cie w sobie rozkochiwal... Moze nieswiadomie to robil, ale wydaje mi sie, ze wiedzial do czego to brnie... Bardzo madrze postapilas. Po co taki zwiazek? Niby nie byl szczesliwy w malzenstwie, ale z tego co piszesz nigdy nie mial zamiaru rezygnowac z zony i dzieci! Skonczylas to teraz, jak jeszcze pomiedzy Wami duzo sie nie wydarzylo i uwierz, bedziesz mniej cierpiala, niz gdybys to zorbila za kolejne miesiace. Zauwazylam, ze rodzina jest dla niego bardzo wazna, a Ty nie wiem jaka role odgrywalas w jego zyciu... Po pracy nie dzwonil, nie pisal... Nie wiem... Kolezanka? ALe dobra znajoma sie nie caluje! I nie pisz, ze latwiej byloby Ci sie pozbierac jakby inaczej zareagowal! Byloby Ci o wiele trudniej! cala historia przeciagala by sie jeszcze dlugo. Ty w koncu bys ulegla, ale po co? Zeby byc ta trzecia? W koncu pragniesz normalnosci! Jesli on tak sie zachowal to zadaj sobie pytanie - jak mu zalezalo?? W ogole.... A wielu facetow nie oznacza od razu zdziry! Kobiety maja tendencje do nazywania rzeczy, ktore tak naprawde nie istnieja... Moze Ty cos widzialas w tych rozmowach a dla niego to nic szczegolnego nie bylo. Moze on uwazal CIe za wazna osobe, ale nic pozatym. Ty w koncu pragnelabys zwiazku a n nie moglby i tego dac, to dopiero bol!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
człowieczek jestem ----- dlaczego uciekl? Przestraszyl sie odpowiedzialnosci? Ja tez mialam zamieszkac w tym roku z nim, za rok zareczyny... A teraz? NIe chce o tym myslec :( gramatica ---- zdradzal? Mowil tylko czy tez Ci pokazywal jak "bardzo Cie kocha" swoim dzialaniem? Zreszta to nie ma znaczenia! Dran!!!!! Koko123 ---- ja tez sie rozstalam z facetem po 6 latach (prawie 2 lata temu) do tej pory mamy kontakt.... I masz racje, wielki to blad zaniedbywac przyjaciol! Pozniej rozstanie i szok, bo nikogo nie masz!!! Luthien Numenesse ---- aha ;) wiec sorki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gramatica
Przy mnie był takim jakim go kochałam: czuły,troskliwy... zawsze mówił o wartościach moralnych jakimi należy się w życiu kierować.. mówił,że zdradę trzeba mieć we krwi :( tak mu ufałam,że gdyby nie to,że miałam zdjęcie jak całuje inną dziewczynę uwierzyłabym mu, że to wszystko nie prawda:( Przed chwilą płakałam, ehhh Czemu ludzie sie tak rania? Szkoda słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gramatica---ja tez juz wylalam morze lez... wczoraj nawet wyszlam z kumpela na piwo, zeby tak jak wszyscy dookola radza nie zamykac sie w czterech scianach i niestety pomoglo na 10 minut, teraz znowu mam dola, nie moge juz myslec o tym co i jak bedzie sie ukladalo w moim zyciu.. wszystko mi przypomina mojego chlopaka, wszystko mi sie z nim kojarzy... a najgorsze jest to ze jest podlym draniem, ktory mnie pobil, a ja nie moge wyrzucic go z pamieci, caly czas o nim mysle.. jest mi tak cholernie zle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowieczek jestem
nie wiem czemu uciekł... To raczej nie była ucieczka... Zarzucił mi mnóstwo nieprawdziwych rzeczy... Nie chciał rozmawiać... Teraz sprzątam po nim dom... Chowam wspólne zdjęcia, wspólne przedmioty... Trzeba podzielić majątek jak to mówią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomozcie mi bo sama nie wiem
gramatica ---- dran i dupek!! Wybacz, ze tak napisalam, ale zdrada.... Moja siostra jest w bardzo podobnej sytuacji, podejrzewa, ale nie ma dowodow, wierzy mu... :( Ale mnie sie cos zdaje, ze on ja oszukuje i to od dlugiego czasu... Ptrafi umiejetnie klamac. A ona nie uwierzy dopoki wlasnie nie zobaczy!!! Przytulam CIe mocno! Poplaczemy razem, ale wieczorem.. wtedy najbardziej mnie bierze i do poduszki... marianka24 --- mnie tez ypday jak na razie nie pomagaja, wyszlam raz, upilam sie i co? i plakalam na imprezie! jeszcze nie czas dla mnie. Najpierw trzeba sie wyplakac, takie moje zdanie. Pobil Cie????????????!!!!!!!!!!!! człowieczek jestem ---- a nie bylo szans rozmowy? Sprzataj, byle dokladnie!!!!! A teraz ide sobie pogrillowac... Kazde zajecie to dla mnie blogoslawienstwo!!!! ps. wiecie co mi sie przypomnialo? jak rok temu zrywal dla mnie jarzebinke :( przy znajomych, nie wsydzil sie, ze kumple zobacza jaki to on zakochany... :( taki kochany.. taki dobry... a teraz? bol...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gramatica
Chyba coś w tym jest,że im bardziej mężczyzna gardzi kobietą tym bardziej ona go kocha:( Takie już jesteśmy dziewczyny... Są na tym świecie wartościowi faceci, tylko jest ich niewielu...,albo po prostu jeszcze nie dorośli.... marianka24--- ON jest po prostu BYDLAKIEM! Nie zasługuje na Ciebie. Mam nadzieję,że się otrząśniesz po nim i poznasz wspaniałego chłopaka, który obdarzy Ci prawdziwą miłościa na całe życie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość człowieczek jestem
Wiecie, co Wam powiem dziewczynki? Jak miałam 19 lat to rzucił mnie mój pierwszy facet. Dokładnie w moje urodziny. Tydzień po nim płakałam, nie jadłam. Absolutna depresja. Po tygodniu, jak ręką odjął. Żadnej tęsknoty, rozpamiętywania. Teraz mam 10 lat więcej, trzeci związek za sobą i... nie potrafię się pozbierać. Może dlatego, że były wspólne plany na przyszłość, to on chciał zakładać rodzinę, mieliśmy tyle wspólnych rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×