Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wczorajszy cień

Jestem nudna i nie umiem rozmawiać - jest dla mnie jakaś nadzieja...........?

Polecane posty

Gość destroy machine
Witam Wszystkich! Mam ten sam problem co większość z Was. Nigdy nie mówię o sobie, bo uważam, że ludzi mało co obchodzi moje zdanie, moje życie, doświadczenia, więc jak już zaczynam z kimś rozmawiać to rozmowa trwa max 20 min :/. Natomiast uwielbiam słuchać innych osób, ich poglądów na świat, doznań życiowych, jak zleciał im dzień, tydzień weekend itp. Oczywiście nie siedzę całkowicie cicho podczas ”rozmowy”, czasem powiem coś od siebie, ale to rzadko się zdarza. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy rozpaczać, że jest więcej ludzi małomównych, podobnych do mnie. Napisałem tutaj, choć bardzo długo zwlekałem, ponieważ wystąpił pewien przykry przypadek z tego powodu, że nic nie mówię podczas rozmowy, nie potrafię być duszą towarzystwa, super ziomem i czyimś wymarzonym chłopakiem :/. Podczas sylwestra 2007/2008 poznałem super dziewczynę u przyjaciela na zabawie. Gdzieś na początku lutego została moją dziewczyną. Nawet potrafiłem z nią rozmawiać, może to przez to że bardzo mi na niej zależało i bardzo się w niej zakochałem :/. Bardzo ułatwiało mi sprawę to, że Alicja dużo mówi. Jednak na ostatnich spotkaniach ogóle nie potrafiłem z nią rozmawiać. Zabrałem ją dwa tygodnie temu na ognisko z moimi przyjaciółmi, tak jak ona często zabierała mnie na swoje zabawy. Po ognisku poszliśmy z Alą i kolegą pochodzić sobie. On jest strasznym luzakiem, zawsze w centrum uwagi, często stwarza mu to problemy, ale to już inna bajka. On oczywiści jak zwykle szpanował swoją siłą, umiejętnościami itd. Alicja była nim zachwycona. Na kolejne spotkanie bardzo prosiła żebym zabrał ze sobą Arka. No to go zabrałem. Było to samo :/. Później spotykali się nawet za moimi plecami :|. Arek jest moim najlepszym przyjacielem, więc o wszystkim mi mówił. Ona chce już z nim chodzić mimo tego, że on też ma dziewczynę [moją przyjaciółkę, która wie o wszystkim], a mi nadal mówi że mnie kocha. Nigdy mnie to nie ruszało, że nie umie rozmawiać z ludźmi, ale teraz chcę to zmienić choćby w małym stopniu, żeby po prostu mieć co powiedzieć. Może miał ktoś podobną, niezafajną sytuację, czego nie życzę i czy znaleźliście kolejnego partnera? Wiem, że może zszedłem z tematu…sorki, ale musiałem to napisać :/. Może ktoś mi coś poradzi. Jak nie, trudno. Samotne życie nie jest takie złe jak się wydaje, jestem do niego przyzwyczajony. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiger
Z tego, co przeczytałem, właściwie wszystkie rady są słuszne i warte zastosowania. Niektórzy z Was są i tak w lepszej sutuacji niż ja, mają chłopaków, dziewczyny, itp:) Ja mam 27 lat i jestem sam, przyzwyczaiłem się do tego, ale nie chcę tak żyć. Ostatnia dziewczyna mówiła mi, że jestem dla niej za spokojny, ona potrzebuje kogoś, kto ją będzie rozśmieszał. W sumie to jej się nie dziwię, ale załamka jest mimo wszystko... W szkole, na studiach szło mi (prawie) zawsze dobrze. I co z tego? Nie mam kurcze odwagi zagadac do dziewczyny, do takiej, która mi się podoba, bo do innej o dziwo mogę bez stresu. Znam to uczucie, gdy (czasem jak już zagadam) nie wiem, jak kontynuować rozmowę. W sumie to nielogiczne, bo przecież chciałbym tyle wiedzieć o nowo poznanej osobie, ale zjada mnie stres i jakieś czarne mysli, nawet nie wiem o czym... i potem tylko cisza... nie cierpię tego. Powinienem być wyluzowany, nie myśleć o sobie, tylko starać się poznać drugą osobę, ale i tak, mimo wszystko po jakims czasie robi się jakoś cicho. A inni gadają i gadają. W ogóle wśród znajomych jest w miarę ok, choć zwykle to oni nawijają a ja tylko słucham. Jaka rada? 1. Afirmacja. Sam sobie mówię, że jestem mądry, inteligentny, rozmowny, dowcipny, że mam poczucie humoru, umiem rozmawiać z ludźmi. Wiem, że brzmi to głupio, ale cóż, skoro nikt mi tego nie mówił i nie mówi nadal, a z tego też wynika moje niskie poczucie własnej wartości, to dlaczego samemu nie mam się podbudować? Tym bardziej, że pomaga. Przeczytałem, że jesteś taki/taka jak o sobie myslisz. A jak mam mysleć o sobie inaczej, skoro cały czas słyszałem, że jestem do niczego. Brawo dla rodziców, ale to już inna bajka... 2. Obserwacja. Oglądam i słucham jak rozmawiają inni, jak zadają pytania, co odpowiadają. To też dużo daje. Mnie osobiście brakuje też poczucia humoru. To znaczy nie jestem jakimś ponurakiem, raczej moje emocje są na poziomie normalnym, ale co tu dużo gadać, chciałbym czasem powiedzieć coś śmiesznego (ile razy miałem coś takiego w głowie, ale nie powiedziałem, bo jak inni to odbiorą), czy zrobić coś, co rozśmieszy innych (szczególnie jakąś dziewczynę:) wygłupić się, być spontanicznym; i czasem jest tak, że nie wiem co zrobić, a czasem chciałbym, ale nie mam odwagi. Polecam też oglądanie kabaretów, śmiesznych talk-show, itp, ale to już bardziej na poczucie humoru, niż na wzrost gadatliwości. Obserwuję też moich kumpli, którzy są wygadani, uczę się od nich. Nie chcę być taki jak oni, ale nie chcę też pozostać taki, jaki jestem, chce się zmieniać na lepsze. Mam jednego dobrego kumpla (w ogóle znajomych nie mam dużo), który jest duszą towarzystwa, dziewczyny pewnie powiedziałyby o nim "do tańca i do różańca". Zawsze coś ma ciekawego do powiedzenia, jakieś śmieszne opowieści, anegdoty, historyjki. Często pytam siebie - jak on to pamięta? Taki to typ człowieka, że po prostu ma w głowie śmieszne sytuacje i sypie nimi na zawołanie. Podejrzewam, że wcale nie stara się ich zapamiętywać. W sumie to chyba tyle, co mogę Wam poradzić z własnego doświadczenia. Są jeszcze różne książki (polecam wycieczkę do Empiku na dział psychologii) życzę powodzenia. Nie chcę się użalać nad sobą, bo to tylko pogłębia mój dół, ale chcę zrobić coś, żeby to zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niestety niestety
mam podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość destroy machine
Tiger, wydaje mi się, ze jesteś moją starszą wersją. Ja nie boję się specjalnie dziewczyn, ani innych ludzi. Po prostu mówię to co mam do powiedzenia a potem zapada taka niezręczna cisza. Nie jestem też super zabawnym ziomkiem, który rozbawi grono dziewiczy. Zawsze patrzę jak robi to mój przyjaciel Arek. On zabawi każdego, zawsze coś ciekawego powie, "zaszpanuje" jaki to on wypakowany nie jest i wszystkie dziewczyny lecą na niego. Obserwuje to, ale wydaje mi się to takie szczerze nudne i prymitywne [wiem że to ja jestem przykrą stroną grupy, ale to naprawdę jest głupie i zużyte]. Moja była normalnie z nim chodziła przez tydzień, jednak to była jego zemsta za mnie, że mnie zdradzała, ale nie będę tu opisywał "kary", bo jest wg mnie nieco za duża. Nie miałbym specjalnie do niej pretensji o to co zrobiła, bo wiem że nie jestem stworzony do towarzystwa, ale zdrady nienawidzę. Cierpię do teraz po tej sytuacji (wiecie... hormony silnie zadziałały i zakochało się na zabój). Poznałem później tzw. "złe towarzystwo", czyli wieczne picie, ćpanie, zaczepianie ludzi tak dla jaj, ale wydawało mi się że są bardziej walnięci, albo bardziej smutni odemnie, więc ich olałem. Jest w moim życiu kilka prawdziwych przyjaciół z którymi nawet rozmawiam, ale i tak tylko z jednym nawijam cały dzień. Szkoda, że nie jest innej płci. Gadamy o poważnych sprawach, czasem o głupotach. On świetnie parodiuje innych ludzi, więc można się naprawdę pośmiać. Najlepszy kolega z klasy i ławki. Czemu nie ma takich dziewczyn? Albo czemu nie potrafię być tak jak kolega "szpaner" i rwać dziewczyny całymi stadami? Albo chociaż jedną, której nie będę nudził, jak wszystkich wokół. Z tą krucjatą do Empiku to ciekawy pomysł, spróbuję. Jeśli nie, będzie trzeba stać się zimnym draniem bez uczuć, aby nigdy się nie zakochać i rozmyślać czy nie zanudzam mojej pięknej Afrodyty. Nawijać głupoty (w sumie nawet tego nie potrafię, ale to się wytnie) i może wtedy życie będzie chociaż trochę normalnie wyglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzisiaj bez nicka
ja, jak jestem sama, to mam mnóstwo tematów do omówienia, niestety, jak jestem z kimś to mam kompletmą pustkę w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiger
Siemasz destroy machine. Pociesz sie tym, że po pierwsze jesteś młodszy i dużo jeszcze możesz zmienić w sobie; po drugie, jesteś bardziej śmiały w kontaktach z dziewczynami:) Też miałem myśli typu nigdy więcej się nie zakocham itp, to normalne. Przeszło i mnie, przejdzie i Tobie. Też wpadłem - może nie tyle w złe towarzystwo, co w picie. Nie to, żebym pił do upadłego, ale codziennie musiałem sobie ze 2 bronki walnąć na smutki. Dodam, że na codzień nie piję i dla mnie to wcale nie było normalne zachowanie. Zdrady też bym nie wybaczył, dla mnie to kpina. No ale wracając do tematu... Ja też nie potrafiłem gadać o byle czym, o głupotach, tylko same konkrety i nic więcej. Trochę mi przechodzi. Jeśli ma się mądry dowcip i jakieś fajne żarty, nie w stylu "szpanerskiego szpanera" to nic w tym złego. Tu chyba chodzi o to, że każda (tak mi się wydaję) dziewczyna szuka kolesia z poczuciem humoru, przy którym się nie będzie nudzić, więc skoro widzi takiego, który się wygłupia i szpanuje, jak kolega Arek, automatycznie myśli, że z nim można fajnie spędzić czas. Nie piszę tego przeciwko komukolwiek, ale pytanie czy kolega też ma oprócz tego, coś innego do zaprezentowania, bo życie to nie tylko wygłupy, choć z uśmiechem przez nie łatwiej iść. "Po prostu mówię to co mam do powiedzenia a potem zapada taka niezręczna cisza". Znam to dobrze. Później jakby wyłączam się z rozmowy, tylko słucham co mówią inni, a sam już się nie udzielam. Chociaż ostatnio udaje mi sie czasami to zmienić. Kumpel mówił mi, że trochę się rozkręciłem. Zadaję sobie pytanie "a co ty na to, jakie jest twoje zdanie, na ten temat?". Ostatnio - w chwili wolnego - zacząłem udzielać się na różnych forach. O wielu rzeczach po prostu na codzień się nie myśli, a na portal wchodzi się i jest jakiś temat, na który można swobodnie się wypowiedzieć (przy odrobinie szczęścia, może ktoś coś mądrego odpisze:)) Nie wiem na ile jestem osobą kompetentną żeby dawać rady, ale jeśli już chcesz się zmieniać, to zmieniaj się na lepsze. Naprawdę chcesz szukać laski, która woli zimnych drani i z tego powodu chcesz się nim stać? Czy wolisz pannę, która gustuje raczej w bardziej inteligentnych i uczuciowych facetach? Takie też są. Jeszcze:) Ja też tak miałem, że po rozstaniu chciałem się zmienić dla niej. Pytanie tylko, czy warto? I uwierz mi, też myślałem, że chyba lepiej być zimnym draniem, że taki lepiej bym jej pasował. Ale stwierdziłem, że chcę być taki jaki jestem + bardziej wygadany i z poczuciem humoru i walę jakiegoś zimnego drania. Jeśli ona takiego szuka, to powodzenia. Pzdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
ja mam 17 lat i powoli tracę siły. Nie wiem co gadać do ludzi, mam kompletną pustkę w głowię, kiedy chcę coś powiedzieć, a chcę i to bardzo! Chodzę spięta, wydaje mi się, że wszyscy sie na mnie gapią i widzą we mnie coś dziwnego... Poza tym odstraszam czymś ludzi, mam chyba taką aurę:( Nie jestem gburowata ani zadufana w sobie, a ludzie chyba mnie tak właśnie odbierają. inna sprawa, to to że za wszelką cenę nie potrafię uwierzyć w siebie, mam kompleksy, chociaż sama wiem, że tak na prawdę nie mam się czym przejmować, czuję się beznadziejna, śmieszna, dziwna, kompletnie inna i nie pasująca do świata! Bardzo chciałabym aby w moim życiu coś się działo. Nie mam znajomych, którzy dzwonili by po mnie, wyciągali gdzieś, którzy by pamiętali i poprostu lubieli przebywać ze mną. Nie wnoszę niczego do tych znajomości. Jestem, bo jestem, nic więcej. Boję się, że przez to będę samotna i nie znajdę nikogo, a tego nie chcę i boję się samotności:( czytałam o introwertyźmie i chyba się z tym utożsamiam, wszystko pasuje, niestety, a ja nie wiem co mam robić żeby zacząć żyć, a nie wegetować!!!:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość destroy machine
blacksheep mnie byś napewno nie odstraszyła swoją aurą :P. Ja również jestem ciągle spięty. Ostatnio na każdego człowieka patrze jak na wroga. Nikomu nie ufam od czasu zdrady....To już prawie jak choroba :|. Jednak ja się podniose. Napewno znajdziesz fajnych przyjaciół, którzy zaakceptują Cię taką jak jesteś. Jeśli do tej pory tacy nie wystąpili to znaczy, że są ślepi, bo nie widzą prawdziwego złota i prwady w Tobie. Posłuchałem Tigera i nie będę się zmieniał dla NIKOGO. Próbuje być bardziej rozmowny kiedy nie ściemniam, ale i tak wszysto tak samo wygląda. Ostatio kumpel pomagam mi w moim problemie. Wyskakujemy na imprezki gdzie nikt nas nie zna i staram się znaleść dziewczynę z którą idzie pogadać, może pożartować, czyli po prostu bajerowanie. Może w końcu zawsz będę miał co powiedzieć i znajdę fajną dziewczyne, która mnie nie oleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mam ten sam problem. Zupełnie nie potrafię nawiązać kontaktu, nie mam znajomych i jest mi z tego powodu bardzo źle. Kiedyś miałam dwie dobre kumpele, z którymi potrafiłam się wyluzować, pogadać o wszystkim. Bo tak to jest już u mnie, że jak kogoś dobrze poznam to rozmawiamy na każde tematy, ale kiedy chodzi o nawiązywanie znajomości to nie potrafię sobie poradzić. Wydaje mi się że to wynika z niskiej samooceny...Zawsze kiedy jestem w towarzystwie wydaje mi się że moja obecność jest zbędna, że jestem niewidoczna, niepotrzebna. Kiedy ktoś mnie o coś spyta to wydaje mi się że obojętnie co powiem będę śmieszna w tym co mówię, w tym co robie.....To jest tragiczna :( :( :( Najgorsze jest to że nie mam z kim wyjść wieczorem na piwo czy ploty. Macie na to jakieś rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
destroy machine --------------> myślę, że Ty też kiedyś znajdziesz kogoś wartościowego i ten ktoś dostrzeże wszystko co w Tobie dobre i pokocha tak na prawdę. Ta dziewczyna, o której pisałeś na pewno Cię tak nie kochała skoro chciała być z innym, jeśli się kogoś kocha tylko o nim się myśli i tylko on jest w sercu. Moja rada: pomyśl, że masz dobrego przyjaciela, który Ci o wszystkim mówił i zaoszczędził dużo bólu, bo był by tym większy im dłużej byś z nią był. No i zawsze można potraktować to jako pouczające doświadczenie, nieprzyjemne, ale zawsze:( Ja też nie chcę się zmieniać dla nikogo i udawac kogoś kim nie jestem, bo co mi z tego, nie ma żadej satysfakcji jeśli ludzie kochają maskę, którą nosisz,a nie prawdziwego ciebie...po prostu szukam sposobu żeby się przełamać, wydobyć siebie to, co we mnie siedzi, to co czuję, a nie umiem ubrać w słowa. Myślę, że bycie uprzejmym i poświęcenie uwagi ludziom i zainteresowania tez dużo daje. No i dziękuję z adobre słowa.:)Mam nadzieję, że się spełnią, bo samotności to się boję cholernie:( mallinka86----> ja też daję radę w gronie przyjaciół, gorzej jest po za nim. myślę, że rady na to, to nie przejmować się co ludzie powiedzą na to co Ty im powiesz, czasem nawet błaha gadanina może wzbudzić sympatię i rozpocząć rozmową. Moim problem jest bardziej to, że nie wiem co mówić, albo nie wiem jak. No i niska samoocena...:(koleżanki mówią mi że wszystko jest ok, ale ja tego nie odczuwam i nie potrafię być siebie zadowolana, a ktoś mądry kiedyś powiedział, że najpierw trzeba pokochać siebie, a wtedy pokochają nas inni... :( i tu jest klops...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaa69
Witam wszystkich!!!! KURCZE JA MAM TO SAMO CO WY!! Wpisałam sobie w wikipedie hasło: \\\"fobia społeczna\\\'... kurcze... objawy sie u mnie zgadzają. Nie lubię telefonować, rozmawiać z ludźmi (tzn. nie potrafię), nawet nie lubie przechodzić koło ludzi! Wpdłam na to forum bo jestem załamana i zdesperowana. Byłam dzisiaj z chłoapkiem i jego kolegami na piwie. OK - fakt faktem gadali non stop o piłce, ale nawet jak gadali na jakies normalne tematy to aj tylko sie głowiłam ,żeby powiedzieć \\\"coś śmiesznego\\\" i żeby zabłysnąc w towarzystwie. Nie potrafie. Mam wrażenie, że jeśli już coś palne to po prostu te słowa są gówno warte. WIECIE CZEMU? Bo ja sie wtedy zachowuje sztucznie. Ja sie chce im sztucnzie przypodobać. A ludzi wyczuwają kto gra a kto jest naturalny. Ide do psychologa w przyszlym tygodniu, bo to przechodzi ludzkie pojęcie. Jeszcze 3 lata temu byłam niesamowicie towarzyską, roześmianą dziewczyną. Teraz to jest porażka. Jak już o czymś mówię komukolwiek to tylko o tym jaka to aj jestem beznadziejna i jaki świat jest zły i straszny. Ale nie będę przeciez mowic inaczej. Bo to będzie cholernie sztuczne... no i koło się zamyka. Nie daje rady. :((((( Pozdrawiam wszystkich z tym samym problemem co ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
Monisiaaaa69---->masz rację, bycie sztucznym jeszcze pogarsza sprawę:( ale jak to możliwe, że było się towarzyskim a potem wszystko się zmienia:( to jest jakieś chore! zycie kopie nas po tyłkach i się zmieniamy, albo n ie potrafimy żyć jak normalni ludzie, to chyba o to chodzi:( ja też ostatnio mówię tylko o tym jak mi ciężko, jaka jestem beznadziejna, że nie mam na nic siły i chęci:( i bardzo bym chciała pójści do psychologa, ale mama 17 lat nikt nie da mi na to pieniędzy, bo mikt nie traktuje poważnie moich problemów:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
jeśli zajrzysz tu jeszcze raz to napisz coś o tym, co powiedział Ci psycholog bardzo Cię o to proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaa69
blacksheep... :) Też mam 17 lat. Jeżeli chodzi o psychologa - to w każdym liceum jest. Lepszy lub gorszy. Ja trafiłam na bardzo dobrego (podobno). Wybieram się do niej i wybieram, ale brakuje mi odwagi (albo mi się nie chce?). A propos tej sztuczności, o ktorej wspominałam wczesniej... Może to nic wielkiego a jednak: siedziałam dzisiaj z rodzinką przy obiedzie ( a zazwyczaj to nawet przy nich sie spinam!) i opowidziałam im cos smiesznego co opowiadałam im juz wczesniej z rok temu. Wtedy, rok temu, gdy to opowiadałam robiłam to sztucznie, widac było po mnie zdenerwowanie, tylko po to by sie przypodobać. Nawet nie zdarzyłam dokończyć, bo od razu mi przerwali. Dzisiaj opowiedziałam to spontanicznie, nawet o tym nie myslalam. Śmiali sie chyba z pół godziny. To jest cały sekret. Ludzie kupują to co naturalne. Mogę podać Ci kilka przykładów. Tancze taniec towarzyski - moze sie wydawać, ze jest sztuczny, ale tak wlasnie nie jest. Podstawą w tancu jest prosta sylwetka i idealny balans. Ruchy są płynne, ale naturalne. Tym wlasnie charakteryzują się najlepsi tancerze. Ci co są sztuczni w ruchach nie osiagają nic. To samo tyczy się dziewczyn - tylko prymitywnym podoba się dziewczyna, od której odkleja się tapeta. Inni wolą taką, która ma gładką skórę, nie naciapane cienami na oczach i nie ubiera sie jak dziwka. Taką "zrobioną" wybierają tylko na raz. Naturalność góruje w dzisiejszych czasach. Nie cierpie dziewuch, które drą sie na cały korytarz i udają, że są interesujące, tylko dlatego, że gdzieś wyczytały, że osoby głośne są bardziej pożądane. I nikt z taką nie wytrzyma dłużej. A u mnie osobiście sztuczność bierze się z kompleksów. Chcę udawac kogoś kim nie jestem. KOpiuję, ubiór, makijaż, zachowanie innych. NIe mam pomysłu na siebie. Ciagle podziwiam te piekne dlugonogie modelki i sie do nich porownuje.A mam chlopaka, ktory mnie kocha i ja jego, i tylko jemu sie podobam. I teraz to nie myśle, żeby był mi potrzebny psycholog. Trzbea po prostu POKOCHAĆ I ZAAKCEPTOWAĆ SIEBIE. I mieć tak na prawde w dupie reszte świata. Nigdy nie bedzie tak, że kazdy bedzie cie lubił. Jezeli bedziesz miala wlasnie zdanie to zawsze znajdzie sie ktos kto będzie przeciwko Tobie. I wlasnie takich trzeba olewać. Sorki, że aż tak się rozpisałam, ale wena mnie naszła no i... :D Pozdrawiam :D Życzę powodzenia. Będę tu wpadać, bo ten problem u mnie jeszcze nie zniknął.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
rozumiem wszystko z ta sztucznością, ale to wychodzi samo z siebie keidy zastanawiam się co zrobić żeby dobrze wypaść i zawsze wtedy myślę, że jestem jakaś dziwna i ludzie na pewno to widzą:( chore... żeby być naturalnym po prostu trzeaba nie zastanawiać się tylko byc spontanicznym i nie przejmwać się, nie bać, właśnie nad tym muszę popracować. a psycholog u mnie wszkole... jakoś nie jestm do niej przekonana, po kilku zajęciach z klasą odniosłam wrażenie, że pani pedagog ma raczej olewające podejśćie do tego co robi :/ staram się walczyć sama, to w końcu ja muszę nad sobą pracować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaa69
Szymon Wydra - Cale Zycie Grasz Polecam ;) Nie tylko muzyka, także tekst. MI walka z problemem idzie coraz lepiej. Zachowuję się z kazdym dniem inaczej - jak dawniej. Mówie co mysle. Juz nie zastanawiam sie co ktos o mnie pomysli. :) OLEWAM. Kto ma mnie kochać, ten mnie kocha i akceptuje. A reszta? W potrzebie i tak obcy ludzie Cie zawsze zostawią, wiec ja sie nie bede tutaj wysilać, żeby im sie kazde moje słowo podobało. Zaczynam sobie radzić z problemem, ale będę tu zaglądać. Może pomogę innym, a bardzo bym chciała, bo wiem jaki to ból. :( Pozdrawiam :) Blacksheep trzymam kciuki z Ciebie. Poszukaj swojego własnego "JA" i tym się kieruj. Wiem, że to łątwno napisać, ale może Ci się uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość destroy machine
Ciekawa piosenka… Ja słucham ostatnio Syndesmo – Epitafium [może nie jest o naszym wspólnym problemie, ale o moim stanie jak najbardziej :p]. Normalnie same dołujące teksty słucham. Wydaje mi się, że ja już wracam do normalności, czyli leje na każdego komu się nie podobam. Bardzo mnie ucieszyła pewna sytuacja z moją byłą. Laska przyszła do mnie i powiedziała, że byłem super i strasznie mnie przeprasza. Chciała do mnie wrócić, przez ułamek sekundy chciałem się zgodzić, bo jednak uczucie nie opadło, ale wyśmiałem ją na całą dzielnicę [może myślała, że pewne rzeczy które były mówione po mieście to moja sprawka jako zemsta, ale ja w tym nie miałem żadnego udziału… wybaczyłem jej, ale nie moje ziomki…]. Jak teraz wychodzę na różne zabawy, podwórko, każde ”żulenie się” na ławce w parku to jestem nawet rozmowny [tak mi mówią przyjaciele, jednak wg to ściema, bo dalej czuję się tak samo]. Niestety dalej szybko kończą się tematy i znów cisza, a ludzie nie umieją cieszyć się samym towarzystwem innych osób tak jak ja :/. Ostatnio próbowałem znaleźć ten punkt w moim życiu kiedy się zmieniłem. I wydaje mi się, że pod koniec 3 kl. gimnazjum wszystko zaczęło się zmieniać. Okres dojrzewania jest najlepszym i chyba ostatnim czasem na zmiany w samym sobie. Jeśli teraz ssobie nie poradzę może nie być później okazji. Nadchodzą wakacje, a ja uciekłem na pełne 2 miesiące do pracy. Może tam się coś zmieni bo będę miał kontakt z ludźmi. Gdy rozpocznie się rok szkolny, a dalej będzie to samo to idę do pani psycholog (często do niej chodzę porozmawiać, ale na tematy psychologiczne, jak ”skanować” ludzi, poznać ich stany emocjonalne, nigdy nie mówiłem jej o moich problemach, może sama je wyczuwa…). Mam nadzieje, że wszyscy z naszym problemem staną się bardziej rozmowni i znajdą swoje drugie połówki… Pozdrawiam wszystkich mało mówiących…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
okres dojrzewania jeszcze 2 lata temu był dla mnie niczym i myslałam, że go przeszłam:) Tak na prawdę przechodze go właśnie teraz, mieszane emocje, wahania nastrojów, poszukiwanie kogoś bliskiego, miłości... jedno co moge o tym wszystkim powiedzieć, że jeszcze nic nie dało mi tak w kość i to chyba najgorszy okres w moim życiu. Od jutra postaram się myślec pozytywnie, może dziś zanim zasnę nie będe płakać. Mam okazję wyjechać na kolonię, jada też moi znajomi, ale moja najlepsza przyjaciółka chyba nie i obawiam się osamotnienia i złych emocji, że nie poradze sobię w śród nowych ludzi. Dlatego ciąglę się waham. Z drugiej strony to doskonały czas żebym się w końcu usamodzielniła, ona nie może całe życie byc pod ręką kiedy ja będę się bać, niczego w ten sposób nie osiągnę. No i nie wiem czy mój dół minie do tego czasu, a to już w ten poniedziałek. Jak myślicie powinnam spróbowac? destroy machine ----> gratulacje:) przeszedłeś cięzką próbę, pokazałeś, ze ta laska nie jest Ci potrzebna, bo tak na prawdę nie potrzebujemy kogoś, kto nas rani, a my zaślepieni tego nie widzimy. Ja tez potrafię się cieszyć każdą dobrą chwilą czy jednym uśmiechem, a inni tego nie doceniają... smutne, ale właśnie pomyslałam, że to moja zaleta, potrafię cieszyć się drobnostkami:) Monisiaaaa69---> dziękuję za dobre słowa:) Musimy wszyscy pokochać siebie i ja chcę się tego nauczyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaa69
Cześć wszsytkim ;) Z każdym dniem utwierdzam się w przekonaniu, że jest ze mną coraz lepiej. Coś się we mnie zmieniło, tylko nie wiem co. Jakaś nowa dawka pewnośći siebie. Problem w tym, że mam problemy z chłopakiem ;(( Nie bede się tutaj na ten temat rozpisywać, bo to temat rzeka, z którym sama musze sobie radzić :(... blacksheep... co do tej koloni to wiem, czego się obawiasz, bo nie raz spotkało mnie takie osamotnienie. Ale nie można bać się życia. Mimo wszsytko - próbuj. Ja się bałam mówić co myślę, ostatnio to się zminiło. Okazało się , że moje pomysły sa na prawde świetnie i orginalne, ale najpierw ja muszę w to uwierzyć. WIARA W SIEBIE I BYCIE SOBĄ :D Spróbuj pojechać. Jak nie pojedziesz to może będziesz żałować. A jak pojedziesz to hm.... może znajdziesz jakąś bratnią duszę? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
przez chwilę myslałam, że to dobry pomysł, nawet się cieszyłam, poza tym myślałam, że mi się polepsza- nie prawda:( w tej chwili zastanawiam się czy jutro nie zrezygnować, bo już jestem zapisana i zapłaciłam pieniądzę. mój problem polega nie na tym, że ja boję się mówić, ja NIE WIEM co mówić, kiedy chcę powiedzieć mam PUSTKĘ w głowie, to najgorsze co może być. Twoje chęci są gówno warte! Z pustego dzbanu nie nalejesz, nawet jeśli bardzo chcesz. Przepraszam, ze się użalam, ale nie mam siły. Zupełnie. Tak bardzo chcę mieć normalne życie.;( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam pustkę
ostatnio nawet olałem najprawdopodobniejszy zainteresowaną dziewczynę, nie za bardzo wiem czym, bo przecież nie miał bym z nią o czym gadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
może powinieneś spróbować:) ja mam na przykład taką nadzieję, że poznam kogoś kto mnie otworzy, obudzi do życia i pokaże sens. głupie, ale nadzieje utrzymują mnie przy życiu, w sumie tylko one:( z jednej strony możesz zyskać wiele, z drugiej, czego nie życzę poczuć smak porażki:( a wiem, że to mogło być trudne ale spróbuj, może małymi krokami żeby się za bardzo nie zaangażować od razu, bo potem możesz bardziej cierpiec jeśli coś się nie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość destroy machine
blacksheep --->doskonale Cię rozumie... wiesz co mi czasem pomagało... otoczenie, każdy człowiek, który przechodził był obiektem do "obgadania". Można się popisać fantazją kim może być. Trochę się pośmiać np. z fryzury, ubrania itp. Jednak nie można przesadzać, bo ktoś pomyśli że każdego tak obgadujesz, a tego ludzie nie lubią. Nie rezygnuj z wyjazdu. Nie można uciekać (tak jak ja to zrobiłem). Poznasz nowych ludzi i może będziecie nadawać na tych samych falach. Ja jutro będę na imprezie gdzie nikogo nie znam... ciekawa próba będzie. Zobaczymy na ile jestem w stanie być gadatliwym. Będzie ciężko, ale warto spróbować. też mam pustkę ---> nie olewaj laski, która możliwe, że akceptuje Cię takim jakim jesteś. Nie angażuj się zaraz. Bądź z nią, ale postaraj się tak zaraz nie zakochać, bo jeśli Cię oleje nie będzie za fajnie :/. Niestety coś o tym wiem... Może dziewczyna Cię rozkręci. Naprawdę warto spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monisiaaaa69
Cześć wszsytkim. Własnie powiedziałam swojemu chłopakowi, że już chyba go nie kocham. A NIE WYOBRAŻAM SOBZIE BEZ NEIGO ŻYCIA!! I ja go kocham, ale to chyba przejsciowe znudzenie. Rycze już 10 godzin. Biurko mam całe w husteczkach. Modle sie do Boga, żeby było jak dawniej. NAgle mi coś strzeliło do głowy i sie poryczałam i mu to powiedziałam. A przeciez ja go kocham... :((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam pustkę
"ie olewaj laski, która możliwe, że akceptuje...." za dużo wniosków z krótkiego opisu. Ona nie ma mnie jak akceptować bo na tyle blisko się nie znamy, taka tam daleka znajoma. Nawet nie potrafię powiedzieć o co jej pewnie chodziło. Zresztą nie ważne czy liczyła na zbliżenie relacji koleżeńskiej czy jednak była zainteresowana czymś innym i tak nic by z tego nie było. Taka sama dziura w głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
Monisiaaaa69----> to ciężka sprawa, nie zaprzeczę:( nie znam okoliczności, w których do tego doszło, ale może gdybyś mu powiedziała, ze miałaś okropnego doła i to dlatego mu to powiedziałaś, bo nie chciałaś żeby NPmęczył się z Tobą, nie wiem... spróbuj coś wymyśleć, przecież sama nie wiesz czemu mu to powiedziałaś. Nie pozwól sobie go stracić. destroy machine---> też miałam okazję do takiej próby i tez z imprezą, ale nie skorzystałam, byłam wtedy jeszcze bardziej rozwalona niż teraz:( myślę, zę powinnam pojechać, żeby rzucić się na głęboką wodę, ale boję się, że tylko utwierdzę się tam w przekonaniu jaka to jestem beznadziejna:( po prostu to jest czas, w którym nie mam siły na walkę i wiem, że to złe:( dziękuje Wam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
też mam pustkę---> ale napisałeś wcześniej że była prawdopodobnie zainteresowana, może coś by się z tego rozwinęło i nie możesz zakładać, że nic Ci na pewno nie wyjdzie, bo nigdy nie spróbujesz i nigdy się nie przekonasz. Ale wiem że tak się łatwo mówi....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też mam pustkę
no właśnie - prawdopodobnie. mogę zakładać, że nie ma sensu. Przecież wiem jak wygląda mój charakter, a w końcu znajomy wcale nie musi się okazać taką osobą jakie wrażenie sprawiał jak jest nie jest się w bliższych relacjach. A ja na pewno sprawiam lepsze wrażenie jak się mnie nie zna z prywatnej nudnej strony. Zresztą gadka jest bez sensu na ten moment

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość destroy machine
Siemka! Monisiaaaa69 ----> a jak chłopak zareagował? Jak byłem jeszcze z moją to raz poruszyłem temat mojego nudnego "stylu bycia". Wcześniej mówiła, że jej to nie przeszkadza. Jeśli jesteś z synkiem długo raczej mu się nie nudzisz, bo to wychodzi po (maksymalnie) 3 miesiącach znajomości... moja rada: zrób to co mówiła blacksheep, powiedz że miałaś doła, może uświadom go jaka naprawdę jesteś, że możesz go czasem męczyć, nudzić... powinien to chłopak zrozumieć jeśli jest tak samo zakochoany w Tobie jak Ty w nim. też mam pustkę ----> Wiem, że to facet powinien być zawsze rozgadany, duszą rozmowy, być cool.... Jednak nie można myśleć, że stoimy z góry przegranej pozycji. Musimy podjąć walke, popracować nad sobę. Ja dzisiaj mam dżamprezke i liczę, że uda mi się znaleźć kogoś do towarzystwa na miejscu. Występuje u mnie podobna sytuacja. Laska z mojej klasy (tak słyszałem od większości ludzi z klasy i jej przyjaciółek), że Coś do mnie czuje. Niestety teraz żałuję wyboru ucieczki do pracy na wakacje :/. Mam cichą nadzieje, że będzie dzisiaj na zabawie i może będę umiał z nią rozmawiać. Pozdawiam wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blacksheep
witajcie! dziś dostrzegłam, że są na świecie ludzie, którzy akceptują cię bez względu na wygląd, potrafią dostrzec w tobie człowieka, a co również ważne potrafią zrozumieć, że masz gorszy dzień. Dziś na zakończeniu było okropnie. Dół, ogromny dół. W końcu przyjaciółka przymusiła mnie do rozmowy i jestem jej za to wdzięczna, zrzuciłam ciężar. Poradziła mi żebym poszła do psychologa, może cś mi to da. Powiedziałam jej wszystko o tym jak mi ciężko, o rodzicach, o tym, że sobie nie radzę, wszystko poza tym że choruję na bulimię, bo tego się wstydzę i walczę z tym, na razie jest o raz lepiej. Takie wyrzucenie ciężaru mi pomogło, cieszę się że jadę na ten GDM i moja przyjaciółka też jedzie, ale teraz mam siłę żeby stanąc do walki ze sobą, z moimi blokadami, już dziś próbowałam na ognisku, które zrobiła moja koleżanka. Byli moi znajomi i to właśnie oni sprawili, że teraz czuję się lepiej. Może to czas żeby wszytsko się zmieniło. Jeśli nie uda mi się przejsć przemiany na tym wyjeździe, a wszyscy mówią że to cholernie pomaga, to poproszę babcię o to żeby dała mi an wizytę u psychologa. Mam dość i n ie chcę żeby to powracało. Przepraszam, że tak długo, ale chciałam podzielić się z kimś dobrym dniem, prawdziwie dobrym dniem już od bardzo dawna. Walczę dalej i trzymam kciuki za Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×