wkurzają mnie te wymyślone powody by nie byc na moim ślubie

Mam wrażenie, że dalsza dyskusja odbiegła od pierwszego postu, na poczatku było coś o wycieczkach i ciązach a nagle zrobiło się o zacofanej wsi. Co do zacofanej wsi to mam dziadków na wsi, własciwie cała moja rodzina wywodzi się ze wsi, wiem że sa takie domy gdzie nie ma pradu i wody ale sa to jednostkowe przypadki. Wprawdzie u mojej babci jest bieząca woda, ale 40 lat temu nie było i wtedy się gotowało wode na piecu, a nie w czajniku (bo skoro jest to taka biedna wieś, to na pewno mają piece kaflowe). W kazdym razie widze straszną niespójność w postach autorki i jest to albo osoba , która kompletnie się nie orientuje w sytuacji swojej rodziny, albo jest to prowokacja (ku temu się skłaniam).

czy to prowokacja czy nie ..to autorka jest zaosna, mysląc ze jej slub ma byc najwazniejszy dla całej rodziny miesza sie w tym co mowi..z jednej strony rozumie, ze śa to ludzie ubodzy, którzy nie maja pieniędzy, moga miec kłopot z dojazdem, a z drugiej w tej swojej tepej główce ma mysl, ze jak oni zaprosza to nie przyjedzie... tylko czy nie potrafi zauwazyc prostej roznicy miedzy nia a rodziną? oni wiidocznie nie maja pieniędzy i rzeczywiście nie moga przyjechac, natomiast ona juz ogłosiła, ze tez nie będzie mogła..tylko, ze zrobi to w mysl zasady 'oko za oko' a nie z rzeczywistych utrudnien... a to pisanie, ze bardzi lubi się z rodziną? to chyba jej sie tak wydaje..nie sądze by ktokolwiek lubił taka zadufana osóbke... wogole uważaj dziewczyno - bo jeszcze pan młody sie rozmysli..jak zniknał mu klapki z oczu i zaobaczy zołzowata pannice która nadyma sie jak paw mimo ze piórka jak u wróbla..haha

prowokacja to jest jak nic

ano