beznadzieja totalna

kochalam jak wariatka,czulam sie postokroc kochana.nie moglo sie udać.balismy sie oboje.od dwoch lat jestem w nowym związku.na pozor wszystko ok.ale brakuje emocji,brakuje tego czegos,nie wiem czemu wtym tkwie.?jest mi dobrze znim,ale brakuje mi motylko,tesknoty,brakue tego czegoś. wysiadam z busa wsiadam do auta wysiadam pod blokiem wchodzimy do domu wrewczam kotlety ide sikac on mi robi kawe pije kawe tak mja godzin patrzac w telewizor zaczyna mnie glaskac po re czyli gra wstepna za chwile sciagnij sukienneczke bo sobie pomniesz sciagam klade sie do lozka on sie rozbiera poniewaz gra wstepna byla wczesniej nastepuje akt staro malzenski podczas ktorego zastanawiam sie czy walil dzis kona i skonczy szybko potem ja ide do lazineki przewaznie sie oparze prysznicem wychodze i po chwili mowie odwiez mnie na busa juz?znowu tak szybko jedziesz? odwozni mnie na busa i koniec randki pewno gdbym go kochala wszystko byloby cacy.ale go nie kocham.to po co znim jestem?po kuwa po co?

daj sobie czas

sobie?czy temu związkowi?

zwiazkowi

Motyle zawsze kiedyś odlatują. I to nie one decydują czy kochasz czy nie. Jeśli nic do niego nie czujesz to po co brnąć w to dalej? A jeśli kochasz to nie masz wyjścia - zaakceptuj to, zmieńcie coś w tych nudnych randkach i ciesz się z tego, że możecie być razem.

ale mozesz pokochac . ja tak mialam . nic nie czulam a teraz strasznie czuje i kropka

chyba ten zwiazek nie ma szans...po tym co napisałas sadze ze jestes strasznie znudzona...a dlaczego nie jestes z tamtym skoro tak sie kochaliscie?

a moze warto poczekac