Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fruuzia

Nie cierpie sobotnich wieczorów

Polecane posty

Gość fruuzia
no to miłego siłowania się :P ja chyba później na rower jednak wyjdę. Miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fruuzia
no to koniec dobrego humoru :( Chyba powinnam założyć nowy topik, że nie cierpię niedzielnych wieczorów... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
To może od razu klub niecierpiących wieczorów sobotnich i niedzielnych? Przyłączam się.... przyjmiecie mnie do niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fruuzia
jasne możesz się przyłączyć... arquette a gdzie Twój dobry humor? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
fajnie, to dzięki.... właśnie się zbieram do kupki po rozwodzie.... sama, samotna i nie mająca co ze sobą w takowe wieczory robić... jakoś samej nie tak mi iść gdziekolwiek....więc siedzę sobie w domu i chyba tak przesiedzę resztę życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jasne, przyłaczaj sie... został wywalony gdzies po drodze z silowni do domu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecej nas tu takich co boja sie ze przesiedza tak cale zycie, takze dobrze trafilas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fruuzia
mój dziś chyba przyszedł z deszczem, który złapał mnie na rowerze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
Z minuty na minutę wszystko co 15 lat budowałam rozsypało się i nie mam nic (czytaj - nikogo, nawet znajomych juz praktycznie nie mam po tych 15tu latach)... chyba się zaskorupiam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja nie cierpie calego tygodnia... kazdego dnia przebudzenie ze swiadomoscia ze skonczyl sie najwiekszy koszmar senny zycia... po kilku chwilach uswiadomoienie ze to jednak nie byl sen... to sie dzieje naprawde... wszechogarniajacy paraliz ciala i ducha... Przepraszam ze tak Was doluje swoim cierpieniem, wlasciwie to juz nic innego mi nie pozostaje jak anonimowe rozlewanie swojej goryczy w wirtualnej przestrzeni... tryb zycia ostatnich lat: praca, czeste wyjazdy za granice, to wszystko sprawilo ze dawne przyjaznie gdzies rozpierzchly sie po swiecie, przyblakly, zamilkly... jeszcze kilka miesiecy temu nie odczuwalem samotnosci... spadla nagle jak grom z jasnego nieba, w jednej doslownie chwili uswiadomilem sobie jak bardzo samotny jestem na tym swiecie... w jednej chwili zawalil sie caly swiat... budowany 11 lat... tak trudno powstac po takim ciosie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po raz pierwszy na czarno... ;) ja przez ostatnie dni chciałabym pobyć sama, a ciągle ktoś koło mnie jest :( i mi współczuje pociesza... a wieczory i tak sama :( to co najważniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj painkiller widzę, że humor iż Ci nie dopisuje... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
painkiller, to chyba będzie nas dwoje...... ja 15 lat budowałam.... i w sylwestra się dowiedziałam, ze mój mąż od 5 lat gra jakąś gierkę.... to było jakby świat na głowę mi się zawalił.... a ja ślepa oczywiście nic nie widziałam.... w tygodniu jest łatwiej, bo jest praca.... ale wolne dni.... to koszmar..... i co mi po tym, że mam rozwód, że z jego winy..... źle mi samej i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam, wroce za chwile... teraz jestem w pracy i obowiazki wzywaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żałuję bardzo
ciekawe kiedy zacznie nam dopisywać... painkiller kiedy wracasz i porozmawiasz z żoną swoją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żałuję bardzo
czytam wasz topik... mogę sie też przyłączyć? mój humor też średni :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
painkiller, jakoś chyba będzie, prawda? nawet w niedziele pracujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
ja na "poprawę" humoru czytam Małego Księcia (znam już na pamięć) i słucham w kólko tej samej płyty.... i mam ciągle wrażenie, ze życie mi uciekło.... niecierpię jak muszę wyjść z domu.... i potrzyć na szczęśliwych ludzi.... ja im poprostu zazdroszczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
arquette powiem Ci jedno... nie widziałam, że wysiłek fizyczny pozwala z siebie tyle złości wyrzucić... mnij smutna to ja nie jestem, ale przynamniej nie czuje takiej wściekłości już jak tydzień temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
laptopka to już jest zazdrość a to jest chyba najgorsze :( ja też teraz ludziom szczęścia trochę zazdroszczę... ale mam nadzieję, że szybko przestanę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
niestety, wstyd się przyznać ale zazdroszczę i to BARDZO... oj, drażnią mnie roześmiane twarze, radosne rozmowy na ulicy... czasem mam ochotę krzyczeć "A JA!???!!!".... więc znalazłam sposób - mp3 na uszkach i jestem odgrodzona od tego zgiełku wielkiego miasta...to prawda, chcę sklecić od nowa sobie życie ale brak mi pomysłu jka się do tego zabrać.... choć z drugiej strony - nie żałuję, że odeszłam, ani pół sekundy nie żałowałam, bo nie wyobrażam sobie dalszego życia w kłamstwie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
zgodzę się zresztą z painkillerem.... człowiek stara się, nie myśli o sobie, dba, szanuje.... i nagle, proszę - wymiana na nowszy model.... a może to był nasz błąd - może za bardzo zapomnieliśmy o sobie, za bradzo się staraliśmy i trzeba było bardziej egoistycznie podchodzić do wszystkiego??? Bo nasze "połowy" zapomniały, że o nas też trzeba powalczyć i zadbać o nas... i dlatego zostaliśmy sami... coś chyba filozoficznie zaczynam myślec....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fruuzia -> gdy jestem tutaj - pracuje rowniez w niedziele, dzieki temu mam wiecej wolnego czasu pozniej, ktory moge spedzic w kraju... z zona... - co za ironia!!!... laptopka - > czytajac Twoje posty mam wrazenie, ze czytam swoje wlasne... zycie splatalo nam tak podlego, brutalnego figla... czy kiedys, 15, 11 lat temu tak wyobrazalismy sobie nasza przyszlosc? gdzie sie podzialy nasze plany, marzenia? pozostalo tylko uczucie obezwladniajacej samotnosci... ja tez namietnie uciekam w swiat muzyki, ktora kocham i ktora przenosi mnie w odmienny stan swiadomosci, boje sie tylko ze w koncu nabawie sie jakiejs schizofrenii... żałuję bardzo -> ja juz z zona rozmawialem dziesiatki razy, wlasciwie nie sadze aby moj powrot za pare dni cokolwiek zmienil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
Wiesz, painkiller ja pomału popadam w dziwny jakiś stan.... jeśli chodzi o muzykę w każdym razie.... od tygodnia jedna płyta w kółko od rana od wieczora - uzależnienie jaieś.... są momenty, kiedy włączę co innego ale za moment wracam do TEJ.... Plany, marzenia.... mam wrażenie, że ropzierzchły się niewiadomo gdzie... ot, domek z kart... Czego słuchasz najchętniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muzyka z pewnoscia jest rowniez moim uzaleznieniem, jak na ironie jest to takze uzaleznienie mojej zony, kiedy sie poznalismy duzo rozmawialismy miedzy innymi o muzyce, poniekad nas polaczyla... malo tego, zona poznala przez internet czlowieka z ktorym mnie zdradzila wlasnie rozmawiajac o muzyce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
muzyka, ktora kocham to generalnie Rock: art rock, rock progresywny, hard rock, klasyczny heavy, rock psychodeliczny, zimna fala i dlugo by jeszcze wymieniac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×