Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość fruuzia

Nie cierpie sobotnich wieczorów

Polecane posty

Was tu pewnie nie ma o tej porze, ale mnie sie udalo choc raz wejsc nie o 12 w nocy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem martwa po tym aerobiku i idę spać... później sie poużalam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
a ja tylko na chwilkę....... może później jeszcze zajrzę ale nie wiem tego napewno, bo zaraz mam mieć gości :))) i zapowiada mi się "intensywna" nocka... i chociaż jeden wieczór nie będzie samotny...... arquette - gratulacje, że udało Ci się zajrzeć tu w tak nietypowej porze.... fruuziu - to jest pozytywne zmęczenie - wybija głupie myśli z głowy... może częściej powinnaś.... trzymajcie się cieplutko... ciekawe jak sobie poradzi painkiller....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
właśnie ciekawe jak painkiller :( bo w sumie to co najgorsze juz za nami, a za nim jeszcze nie, bardzo mu wspolczuje, wyobrazam sobie jak podle sie czuje :( ale licze tez ze sobie poradzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
na chwilkę zjarzałam... trzymaj się fruuziu...... pomalutku i będzie lepiej..... ja po dzisiejszej nocy czuję się zupełnie inaczej, zwrot o 180 stopni (ciekawe tylko na jak długo).... i to nic, że głowa boli i oczy przed kompem w pracy się zamykają same..... KONIECZNIE TRZEBA IŚĆ MIĘDZY LUDZI..... to wiem już na pewno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fruuziu, dokladnie powolutku, bedzie lepiej. To musi potrwac, no niestety, za chwile sie zdystansujesz i postawisz wyrazna granice miedzy zyci z nim a zyciem teraz , teraz to wszystko sie jeszcze miesza, roczarowanie, bol, tesknota... na razie to wszystko jeszcze sie zlewa w całosc ale za momencik juz bedzie lepiej, naprawde. laptopka , ciesze sie ze dobrze sie bawilas:) a i przyznasz ze to zmeczenie jest przyjemne na swoj sposob:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
łał...... codzienni mogłabym być "TAK" zmęczona.... odżyłam wewnętrznie, zero samodokopywania sobie - no, przynajmniej teraz.... wiem, że o nie znaczy, że rozwiązałam swoje problemy ze sobą, ale wiem, że właśnie dla TAKICH chwil warto żyć..... przypomniałam to sobie.... buzia mi się cieszy.... ba, odczuwam nawet pewnien rodzaj zadowolenia, że jestem sama.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
hej, hej, jesteście????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
ja jestem jeszcze momencik........... opowiadaj....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no coz, nie bylo mnie w domu zaledwie 2 tygodnie i wlasciwie niewiele sie zmienilo, poza tym ze miala miejsce kolejna zdrada... ona juz nawet tego nie ukrywa... wciaz ta sama \"zatwardzialosc\", chyba nie bardzo wierzy w to, ze to ja pierwszy moge odejsc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
owszem odbylismy powazna rozmowe, powiedzialem, ze ja dluzej nie wytrzymam w tym toksycznym zwiazku... uslyszalem cos co sprawilo ze omal z fotela nie spadlem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
otoz stwierdzila,ze mozemy zyc razem, obok siebie, ale kazde bedzie sobie prowadzilo swoje zycie... po prostu czegos takiego sie po niej nigdy wczesniej nie spodziewalem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
Wiesz, chyba musisz sobie odpowiedziec na pytanie cego chcesz...... czy chcesz tak trwać w takim - nie -wiadomo - czym i bać się, że ona odejdzie do innego (i może jeszcze prosić żeby została???) czy chcesz odzyskać pewność siebie.... a myślę, że jesteś w takiej sytuacji, że pewne kroki są niuniknione, to tylko kwestia czasu.... a niestety, im szybciej, tym lepiej.... musisz z nią usiąć, szczerze porozmawiać, powiedzieć co czujesz i jakie będą konsekwencje jeśli nie zmieni swojego postępowania.... i być konsekwentnym... możesz np. zarządać rozdzielnośći majątkowej, separacji, rozwodu, starać się o opieke nad dzieckiem (nie jest to proste ale znam mężczyzn, którym to się udało). A nade wszystko MUSISZ BYĆ KONSEKWENTNY w tym co powiesz... jest mi Cię strasznie szkoda, bo wiem co czujesz i jak bardzo chciałbyś żeby to nie była prawda... ale to nie sen i musisz się z tym zmierzyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
ha, jakbym swojego ex słyszała...... nie mów, że na to się zgodziłeś albo o cos ją prosiłeś???? Zacznij żądać.... dopóki widzi, że jesteś słaby - zrobi z Tobą co zachce... znam to z własnego doświadczenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie spodziewa sie ze ja pierwszy moge odejsc, bo wie ze do konca ja kochalem, tylko ze z tej milosci juz nic nie zostalo, tak zaczne chyba od rozdzielnosci majatkowej, bo ja niezle zarabiam i moze ona chce to jeszcze wykorzystac, na \"podwojne zycie\" nie zgodzilem sie oczywiscie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podejrzewam iz czytajac moje posty mozna odniesc wrazenie ze ze mnie to takie \"cieple kluchy\" sa... otoz nie do konca, ja normalnie w zyciu prywatnym czy zawodowym potrafie byc bardzo uparty i konsekwentny w dzialaniu, ale mam taka jedna wade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
obawiam sie ze ktos \"zyczliwy\" z zewnatrz wrzuci tu komentarz typu \"nastepny co slodzi i na litosc rwie\" ale niech tam! nie dbam o to! otoz po prostu ja mam jakis taki wrodzony respekt i szacunek do kobiet w ogole. I dlatego ja nie potrafie urzadzic karczemnej awantury, walnac piescia w stol i krzyknac: \"milcz kobieto i sluchaj!\" , a cos takiego jak wystawienie kobiecie walizek za drzwi to juz dla mnie kompletna abstrakcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
no to masz trochę urlopu - więc do dzieła..... nie czekaj na niewiadomo co.... jak zobaczy, że działasz i jesteś konsekwentny, to może się jeszcze opamięta... do rozdzielności majątkowej wystarczy sam notariusz - z tego co się orientuję..... i np. powiedz, wtedy, że jak - i tu podaj konkretną datę - nie zerwie kontaktów z jakimikolwiek facetami (nie ma kolega, przyjaciel - to dla niej ma nie istnieć) to składasz sprawę o separację.... rozwód - to ostateczność - to bardzo "ciężkie działo"... hmmm, skoro nieźle zarabiasz, to moze jak poczuje brak dopływu gotówki zacznie myśleć....... a dziecku przecież możesz kupić co tylko chcesz (choć moim zdaniem to co jest najbardziej bezcenne tego w sklepie nie ma - ciepło i miłość).... zobaczysz wtedy na ile jej zależy.... i będziesz wiedział, czy warto walczyć o nią dalej... ale walczyć właśnie takimi metodami - teraz na Twoich warunkach a ona ma słuchać.... ja tamto zdanie serio napisałam.... a jeśli się zadeklaruje na Toją korzyść, to wtedy możecie faktycznie do jakichś kompromisów dochodzić.... takie jest moje zdanie... niestety ale teraz MUSISZ być twardy... i dla siebie i dla dziecka....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
poczekaj, ja nie mówię o braku szacunku możesz to wszystko powiedzieć cichutko - szeptem nawet ALE zdecydowanie.... a gdzie tu szacunek do Ciebie???? Ty szanujesz ale pozwalasz żeby Ciebie nie szanowano??? Ciekawe... o tym "milcz".... napisałeś a ja w tym czasie pisałam tamten pościk... nasz tok myślenia jest podobny... tylko ja WIEM jak potrfi myślec kobieta.... i tym się różnimy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczor arquette nie ukrywam, ze obawiam sie rozwodu jako niesamowitego upokorzenia, chociaz zreszta co bym teraz nie uczynil i tak jestem upokorzony...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
witaj arquette... zobacz jaka jestem "mocna" nocka w plecy a ja jeszcze nie śpię... ;))) i mam taki dobry nastrój... po południu też miałam gości do samego wieczora... ale juz boję się soboty i niedzieli.... bo wiem, że będą samotne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laptopka
nie, nie myśl tak!!!! W ten sposób sam sobie dowalasz i to w najgorszy z mozliwych sposobów.... rozwód nie jest upokorzeniem.... Upokorzeniem jest godzic się na takie zachowanie żony.... nie gniewaj się ale takie jest moje zdanie ( w obie strony zresztą to się tyczy)..... A do rozwodu może wcale nie dojść, jeśli ona zmieniłąby zdanie a ty byś chciał z nią dalej być.... tylko, że teazr musisz być twardy... i troszeczę tego "szacunku" schować do kieszeni tak "tyci-tyci" na ile to pozwoli Ci przejść przez to co teraz Cie czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heh, soboty i niedzieli to ja tez sie boje... takie pozne powroty do domu maja jednak swoje plusy. Choc dzis to ostatni raz... zaraz nadrobie czytanie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj internet chodzi z predkoscia slimaka dzis :( paikiller a jak sie czujesz po tej rozmowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie ta moja dzisiejsza rozmowa byla duzo bardziej stanowcza niz wszystkie poprzednie, wiec jest juz swiadoma tego ze zaczynam stawiac warunki, ostatnio tak sie zastanawiam ze nawet gdyby wszystko ulozylo sie to czy ja bede potrafil to wszystko zapomniec, zblizyc sie do niej nie czujac tego obrzydzenia (wiecie co mam na mysli), wybaczyc tak - ja nie jestem msciwy i zawistny, ale zapomniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po tej rozmowie czuje sie tak jak... przed rozmowa. Wlasciwie z dnia na dzien uzmyslawiam sobie ze sprawy zaszly juz tak daleko, iz raczej nie ma powrotu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ulżylo Ci troche ... np dlatego ze jasno powiedziales co i jak? ze zaznaczyles swoja pozycje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×