poradżcie

Problem jest taki, że zawsze jak są jakieś wolne dni, weekendy, święta itd to rzadko się sidujemy. wtedy on chce dokładnie wiedzieć co robiłam, gdzie byłam z kim i tak dalej. jak spowiedż prawie że. ja wtedy odpowiadam, ze nie musimy się sobie tłumaczyć. a to powinno chyba byc na taiej zasadzie, że jak ktoś chce opoowiedzieć coś to mówi, a wtedy i druga osoba opowie, co robiła. a nie takie wypytywanie. okazało się jednak, że on wymaga więcej ode mnie, niż od siebie. jestem wczoraj w domu i koło 24 dostaje smsa od niego: " Bede o 1 najpozniej".... myślę sobie na pewno nie do mnie, pewnie do jego mamy... za godzinę już sms do mnie " dobranoc" dzisiaj wysyłam mu smsa skąd te" bede o 1 najpozniej" się u mnie wzielo". odpisuje, że to do mamy miało być. odpisałam coś tam, żeby uwazał co do kogo wysyła, bo kiedyś dowiem się czegoś, czego nie powinnam... a on do tej pory cisza no i powiedz teraz czy to jest w porządku. dowiaduje się- i to jeszcze przez POMYŁKĘ- że go w środku nocy nie ma w domu, a on chce ode mnie, żebym mu się tłumaczyła co robiłam w dzień. i do tej pory nie wiem, gdzie był, z kim, i co robił... przecież ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu, że on wychodzi z kolegami. bo i ja to lubię robić. nie chodzi to o pytanie o pozwolenie na wyjście. no ale chyba jakieś zasady są, że się chociaż mówi o tym.... dwa lata jesteśmy razem... i po ostatnich przejściach jak to się mówi- chyba potrzebuję seperacji.... a co dalej nie wiem.... on pewnie teraz uważa, że nie ma problemu zadnego, bo mu nic nie powiedziałam.ale ja nie chce z nim rozmawiać. bo co mu powiem... nie wiem co z tym dalej zrobię. ale na pewno nie potrzebuję TAKIEJ "miłości"