Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Helunia

Tęsknie za swoim Misiaczkiem!!! Słomiane wdowy razem tęsknić będzie raźniej!

Polecane posty

Czesc dziewczyny! Jak sie trzymacie bez Robaczków? Kurcze tak piszecie ze wasze misiaczki wyjechaly na tak dlugo a ja placze nad 2 tygodniami...no dzis juz 13 dni :) Na szczescie dowiedzialam sie ze w przyszlym tygodniu nie mam ani jednego dnia wolnego wiec zajme sie praca i jeszcze raz praca a pozniej zostana juz tylko 3 dni. W tym tygodniu tez pracuje do niedzieli. To dobry pomysl zeby tak nie tesknic. Tym razem jestem wdzieczna za to moim szefom:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolinn
A moj mąż jest na misji w Iraku,wraca dopiero w sierpniu:(:(A ja tutaj umieram ze strachu o Niego:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jolinn Boshe! A kim jest twoj maz? Musial tam jechac? Tez bym sie bardzo bala.. Jest przynajmniej w jakims w miare bezpiecznym miejscu? Co on tam robi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
jolin współczuje Ci bardzo, my tesknimy a Ty pewnie musisz kazdego dnia bardzo bac się o swojego kochanego, będzie dobrze uwierz w to. A pierwszy raz wyjechal na misje czy wczesniej juz byl? Masz dzieci, mieszkasz sama czy np z rodzicami, jak długo go juz nie ma? POzdrawiam i zagladaj tu często

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
no hej widze że jesteście ja właśnie wróciłam ze spaceru z synkiem i nie czuje nóg tak mi dał w kość Ty Helunia masz najlepiej tylko 12 dni a ja licze miesiące .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
ja nawet niewiem ile czasu nie bedziemy sie widzieli, dzis dzwonil i powiedzial ze jak wytrzyma pół roku to będzie dobrze a nie minał l jeszcze tydzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wlasnie widze ze najkrocej bede czekala na swojego misia. No tyle ze my nie mamy zadnego kontaktu ze soba...zadnego... jeden sms jak juz byl na miejscu i tyle. Moze cos sie jeszcze zmieni i jakies smsy popiszemy ale o rozmowie tel. nawet nie marze... A wy dziewczyny nie mozecie spotkac sie ze swoimi ukochanymi wczesniej? Nie mozecie do nich pojechac chodzby na kilka dni? Ja kiedys jak tesknilam tak strasznie to poprostu wsiadlam w samochod i popedzilam setki kilometrow do Misiaczka na jedna wspolna noc. Zajechalam na 22 a on na 7 rano mial isc do pracy. Te pare godzin byly naprawde cudowne a jak Misiaczek sie cieszyl z niespodzianki...to byly jego urodziny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona żaba.
Ja jestem w ciągłej rozłące ze swoim mężem od czterech lat.Pamiętam jego pierwszy wyjazd,nie wiedziałam co z sobą zrobić,czułam się jakby mi coś odcieli,jakąś część mnie........Teraz już się przyzwyczaiłam i nauczyłam się żyć na nowo,widujemy się coraz rzadziej bo coraz rzadziej on przyjeżdża do Polski.Powiem wam że coraz mniej nas łączy i właściwie czuję się jak samotna mama,bo jaki jest jego udział w wychowaniu dziecka skoro go ciągle nie ma w domu.Jest kasa wspólne plany o budowie domu,jakiegoś urządzenia się na stare lata,ale to właściwie jedyne co nas łączy,poza pozorami że wszystko jest o.k.Gdybym mogła cofnąc czas to nie pozwoliłabym na to aby wyjechał,bo kasa to nie wszystko i to nie te czasy jak kiedyś że ktoś posiedział w niemczech naprzykład ze dwa lata i był zarobiony na maksa.Teraz to są większe pieniądze jak w Polsce ale żeby się dorobić(bo przecież po to tam wyjechał)potrzeba trochę czasu,a w miare jedzenia apetyt rośnie więc wiem że on nei wróci tu pracować za grosze.Coraz cześciej myślę że rozpadnei się to nasze małżeństwo bo to nie związek dwoga ludzi tak na odległość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
zielona żabo masz racje takie dłuższe rostania nie prowadza do niczego dobrego, ja na razie musze tutaj zostać bo mam szkołe, jemu samemu nie jest dobrze tam i chyba niedługo wroci, razem mozemy wyjechac choćby na koniec świata, kasa ważna ale jak nie ma sie z kim dzielic pieniędzmi to wzystko przestaje miec sens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona żaba.
Ja dopiero teraz po czterech latach miałabym okazje żeby zabrać syna i wyjechać do niego,ale nie wiem czy chcę......On tez jakoś się do tego nie pali żeby mnie do siebie zabrać,mamy już inne życia,nie jedno razem tylko każde z osobna.Zawsze za nim tęsknie i to bardzo,coraz częściej płacze ale już nie z tęsknoty tylko z powodu tego że widze że się rozwla małżeńswto.Niby wszystko o,k,wspólne plany.....jednak ja tu sobie sama on tam........Boję się że za dwa trzy lata będziemy już dla siebie całkiem obcymi ludźmi.Uświadomiłam to sobie po tym że my już chyba obydwoje nawet raze nie potrafimy być na dłużej i zdjaemy sobie z tego sprawe bo mówimy o tym że można by było zamieszkać razem ale żadne z nas tak naprawdę nei myśli o tym poważnie.Dziewczyny jak tylko możecie to nie puszczajcie faceta na dłuższą rozłąke albo za nim podązajcie chocby i na koniec świata i w niepewne warunki,bo związek na odległość ma nikłe szanse przezycia jeżeli trwa to długo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
żabko spróbuj jednak ratować związek macie przecez dziecko, to normalne ze odzwyczailiście sie od siebie, ale macie szanse gleboko w to wierze, jak wróci porozmawiaj z nim szczerze z pewnościa sie jeszcze kochacie, tylko moze trudno Wam jest sobie wyobrazić ze znowu będziecie razem mieszkac, życ, ale spróbuj, jesli tego nie zrobisz za kilka lat mozesz załować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
Myślę żabko że masz sporo racji też się o to boje że za 2-3 lata będziemy żyli razem ale osobno czas pokaże, a pojechać do niego nie mogę bo starszy syn chodzi do szkoły a tam nie ma polskiej szkoły no i wogóle nie chce tam jechać ani mieszkać to taki dziwny kraj tyle że biurokracji mniej niż u nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zielona żaba.
Mój mąż pomimo rozłąki jest mi nadal bliskim człowiekiem,jakby mu się krzywda działa to w ogień bym za nim poszła ale boli to że tak bardzo oddalamy się od siebie w codziennych sprawach,on już żyje innaczej niż ja i boję się że jak znowu będziemy razem bez przerwy to nie będziemy umieli znaleść się.....Ja się stałam bardzo samodzielną kobietą i już wszystko robię po swojemu,on też jest już teraz niezależny odemnie i nie ma między nami czegoś takiego jak poleganie jedno na drugim bo każdy polega na sobie....Niby raze a jednak tak bardzo osobno że widać to jak razem jesteśmy. Anek111,ja też zawsze myślałam o synu że nowa szkoła,środowisko,jak sobie syn da radę,wiem teraz że powinnam wyjechać za mężem.Moja koleżanka była bardziej odważna niż ja i po roku do męża pojechała,też nie było tam Polskiej szkoły,ich syn dał sobie doskonale radę,lepiej niż ona na początku,załapał język momentalnie chociaż przez pierwsze miesiące chodził do szkoły nic nie rozumiejąc co do niego mówią,po trzech miesiącach już miał kolegów z którymi potrafił się porozumieć.Wiem że zrobiłam błąd patrząc na syna bo dziecko napewno by sobie poradził a i szczęśliwsze by było jakby miało ojca.Wychowawczyni syna ostanio mi powiedziała że widać że się wychowuje tylko z matką.Myślałam że dla dobra dziecka nie skazuje go na wyjazd w nieznane,teraz wiem że to nie była dobra decyzja.Syn prawie ojca nie zna ma osiem lat i z ojcem jest bardzo mało emocjonalnie związany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolinn
Dziekuje za slowa otuchy "Lilia nad stawem"...moj mąż jest oficerem WP,jest w Iraku od grudnia,kieruje zespolem operacyjno-rozpoznawczym.Wlasciwie teraz nie ma w Iraku bezpiecznego miejsca,chociaz moj mąż jak ze mną rozmawia,to mowi,ze mam sie nie martwic (ale przeciez to niemozliwe,ja mysle tylko o tym),to jednak czuje,ze jest mu tam ciezko:( Wiec wszelkie informacje o jakims wypadku w Iraku przyprawiaja mnie o "zawal serca".Gdy jestem w pracy,to tak o tym nie mysle,bo mam mnostwo zajec,ale jak jestem w domu to ciezko sobie znalezc miejsce.Stres,tęsknota i niewyobrazalny strach o Jego życie,nie sadzilam,ze tak trudno to bedzie mi zniesc.Juz nigdy wiecej nie pozwole mu jechac na taka misje.Odliczam tylko dni do Jego powrotu.... P.S. Lilia--->mamy 2 dzieci:synka 9-letniego,i 10-miesieczna coreczke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona żabko bardzo ci wspolczuje. Mam nadzieje ze jakos dogadacie sie co do wspolnego mieszkania i wasza milosc sie odrodzi na nowo. A jak czesto przyjezdza twoj maz do domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona zabko to moze jednak powinnas pojechac do meza na stale? Twoj synek ma dopiero 8 lat. Dopiero zaczyna szkole wiec sie szybko nauczy jezyka. Im wczesniej tym bedzie mu latwiej. Male dzieci szybciej sie ucza. Na poczatku napewno byloby trudno z jezykiem i z Wami... z waszym wspolnym zyciem, ale pozniej bedziesz sie cieszyla ze taka decyzje podjelas i przyzwyczailibyscie sie zyc razem tak jak sie odzwyczailiscie. Na wszystko potrzeba czasu. Jestes mloda i przed Toba jeszcze tyle lat zycia i dobrze by bylo gdybys je spedzila z mezem i dzieckiem. Moze nastepne malenstwo zblizyloby was do siebie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....najwazniejsze z tego wszystkiego jest to ze wasze uczucia nie wygasly a reszte mozna poukladac :) Bede trzymala kciuki zeby bylo dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
żabko syn ma 12 lat a drugi dwa od września idze do gimnazjum nawet nie chce jechać zresztą z mężem mam codziennie kontakt rozmawiamy przez wideo-skaypa czsami pare razy w ciągu dnia jak ma wolne. Zresztą chcemy mimo wszystko mieszkać w polsce tu mamy rodziny i przyjaciół a tam co niewiadoma?? a zresztą to zimny kraj najwyższa temp.. to 26s teraz jest tam 3s a w poniedziałek sypał śnieg brrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
żabko dzikuje za to co napisalaś za ostrzeżenie zeby nie rozstawać sie na dluzszy czas, duzo myslałam na tem temat odkąd przeczytałam Twoja wypowiedz, krotka rozłaka na kilka miesecy dobrze zrobi, zobaczymy jak bedziemy sie zachowywali kiedy znowu sie zobaczymy, czy to uczucie jest tak silne ze przetrwa probe czasu, ale tylko te kilka miesiecy, mozemy wyjechac razem jak skoncze studia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny! gdzie sie podziewacie? Juz tylko 11 dni :) Ale ten czas sie wlecze. Odzwyczailam sie spac sama a tu teraz trzeba wrocic do poduszki...ehh... Zostalo mi tylko 11 dni ale ciagna sie one jak cholera bo po pracy nie mam nawet gdzie pojsc czy cos zrobic bo sama jestem za granica i to na takiej wiosce ze tu sie nic nie dzieje. nawet podworka nie mam zeby wyjsc na zewnatrz a o tak lazic po wsi zeby lazic to moge jedynie po lakach ktore tez nie sa duze. Kat jak nie wiem co. Co innego byloby w Polsce tam gdzie mieszkam bo przynajmniej jacys znajomi, sklepy, parki, bary, mozna gdzies pojechac czy samocodem czy rowerem pojezdzic a tu nic. Taka pustka i nicosc. Teraz jak go nie ma to wracam z pracy i ide spac bo nie wiem co mam ze soba zrobic...ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolla
Ja też tęsknię za swoim misiem!! wyjechał na prawie 2 miesiące. minęły już 2 tygodnie. jest już lepiej, ale pierwsze dni były przeryczane. wszystko mi go przypominało, nawet nie mogłam pić sama kawy, bo to był zawsze nasz poranny rytuał. wyszukiwałam sobie ciągle jakieś zajęcia i tak czas mija. ale strasznie mi go brak!! dzwoni do mnie codziennie wieczorem i gadamy około godziny,ale same wiecie, że to za mało. nie ma do kogo się przytulić i w ogóle ;) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
jestem ale nie mam czasu póżniej się odezwe a gdzie ty Helunia jesteś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
no witam nikogo nie ma? Helunia jak możesz to napisz gdzie jesteś< właśnie dlatego nie chce wyjeżdżać bo sama widzisz jak jest>pozdrowienia dla margolli my się jakoś trzymamy ty też dasz rade...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anek111
halloooo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilia nad stawem
dzisiejszy dzien minal mi dobrze, od rana byłam czyms zajeta, i bylam caly dzien miedzy ludzmi, to mi abrdzo pomoglo bo odkad wyjechał siedziaąłm w domu, wiem ze tak nei mozna dlaej nie mam ochoty na kontakt z ludzmi ale wiem ze musze, czasem sie boje ze popadne w depresje siedzac calymi dniami w domu, dzis napisal mi tak ładnego smska ze wierze tak bardzo mocno ze zawsze bedziemy razem, jego wyjazd uświadomil mi ile naprawde dla mnie znaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anek 111 jestem w Anaglii i niby blisko londynu a;e zeby tam sie dostac to musze kogos prosic zeby zawiozl mnie do najblizeszego miasteczka skad sa pociagi do londynu. Bylam tam moze dwa razy ale teraz nawet nie chce mi sie tego zachodu jechania bo to prawie godzina w jedna strone, a i po londynie trzeba sie ojezdzic. Nie wiem co mam zrobic ze soba, w co rece wlozyc... nawet nie mam co zmywac ani prac bo mieszkam w hotelu i jest pralnia a talezy mamy dokladnie dwa w pokoju, pare kubkow i to wszystko. Jednym slowem wies zabita dechami...i co ja mam robic jeszcze przez te... no juz 10 dni....jejku....to sie wydaje tak malo ale jak godzina za godzina sie siagnie jak flaki z olejem to mozna zwariowac.... i zadnych znajomych....zupelnie sama....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W ogole to dziekuje Wam wszystkim ze jestescie i przynajmniej do Was mozna sie odezwac.... tesknic to jest jedno, a czuc sie psychicznie dobrze to drugie... mam na mysli dola czy osamotnienie... wiem ze niejedna z Was chcialaby miec 11 dni do przyjazdu Misiaczka a ja tyle mam i dla mnie to jest wiecznosc przez to zycie tutaj....to jest zupelie inaczej niz w Polsce...nie znam kraju, nie wiem co mi mozna czego nie, nie wiem co jest w okolicy. Czy sa jakies ciekawe miejsca. Bez samocodu sie nie dowiem bo na piechote to daleko....z reszta w ktora strone isc?? Codziennie to samoo ...praca do 16 i pozniej rzezba....spac? ogladac tv? moze czytac? a moze pic? nie wiem uz co lepsze ale nie moge tutaj bez niego wytrzymac... caly cza teskni mi sie do domu...chialabym byc w Polsce ale niestety nie moge...mam kupe dlugow ktorych pracujac w Polcse bym nie splacila...ale tesknie za Polska calym serdyszkiem i na sama mysl ze ON jest teraz tam w Polscew swoim miasteczku sciska mnie jeszcze bardziej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Helunia to tylko już pare dni.. zleci nawet jak się nudzisz..ja ze swoim właśnie skończyłam rozmwawiać dziś sobota ale musiał iść do pracy na osiem godz. gadał ze mną i gotował sobie biały barszczyk z proszku nasz polski sama mu go wpakowałam zresztą jak wiele innych rzeczy do żarła bo nasze lepsze i tańsze... jak mówi tam są same troty do jedzenia (półprodukty)... pociesz się tym że ja musze czekać dwa miechy i trzy tyg.-no i lepiej ci na srduszku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Anek111 lepiej na serduszku o wiele. A gdzie jest Twoj Misio? Bo tu w anglii tez sam trot od ktorego sie strasznie tyje. Odkad tu przyjechalam przytylam 6kg ale juz niedlugo wroce do swojej dawnej formy :) Dzisiaj Misiaczek pisal mi takie slodkie smski ze az sie lepiej na serduszku zrobilo. Juz nie moge sie doczekac kiedy go wysciskam, wytule i wycaluje. Myslalam ze lepiej bede sobie radzic bez niego. A to dopiero przy rozstaniu dochodzi do czlowieka jak bardzo ta druga osoba jest dla nas wazna. Jeszcze tylko 9 dni...juz coraz mniej...a bylo 14 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×