wyjdę z domu i już nie wrócę - w końcu podjęłam decyzję

Mam dość takiej egzystencji jaką prowadzę... bo życiem nazwać tego nie mogę. Nie wezmę ze sobą nic oprócz odrobiny pieniędzy. Zacznę nowe życie od zera... pojadę nad morze, posiedzę na molo. Może przyjdzie mi do głowy pomysł, aby się utopić... Głupio piszę? A co mi tam. Przecież jestem głupia, nic nie warta. Szmata, dziwka, zero totalne i nic więcej...

a czemu nie? W końcu od 26 lat mi wszyscy to wmawiają. Coś w tym musi być.

Bede stać na szosie i machać na tirowców

A co jest Twoim głównym problemem?

b fajny pomysł ale wiesz co może zaczekaj jeszcze 1 wtedy pojade z Tobą bedziemy szkać przygód? ok?

jasne podszywie. Pomacham. Może trafię na jakiegoś mordercę, który zlituje się nademną i pozwoli zakończyć ten nędzny żywot.

beznadziejna osobo - poczekam, jeśli chcesz. do 20. maja

nienawidzę pierdolonych, tchórzliwych podszywaczy

ech, kto z nas tak nigdy nie myślał?:( mi na szczęście już przeszło

mój powód? w domu jestem sprzątaczką, kucharką, robie zakupy, opłacam wszelkie rachunki, załatwiam wszelkie sprawy urzędowe... ale to i tak za mało. w końcu jestem śmieciem. nie mam i nie miałam nigdy pracy... powód? nikt nie chce w takiej małej mieścinie zatrudnic osoby niepełnosprawnej. ojciec alkoholik - wypomina mi wszystko, wyzywa, kiedyś podnosił na mnie rękę... zachorowałam na raka... i co? po usunieciu gigantycznego guza po dwóch tygodniach musiałam zapierdalać fizycznie... bo przecież zmyślam że mnie boli. to nic, że rozcięli mi cały brzuch... co jeszcze? związałam się zżonatym facetem... zresztą po co ja to wszystko piszę

samobójstwo to żadne wyjście - swoje problemy zabierzesz na Drugą Stronę

miało być 1 rok bo ja wolałabym poczekać do pełnoletność zbieraj dużó kasy wyjedziemy gdzieś za granicę trochę stopem, trochę legalnie ale bedzie fajnie:) w końcu jakaś przygoda nie przejmuj się i tak w 2012 koniec swiata jeszcze spedzimy miłe chwile no bedzie dobrze

ficulka - nie chcę się zabić. jeszcze nie. chce tylko stąd wyjść i nie wrócić. tyle, że jedyną możliwościa jaką mam to zamieszkanie pod mostem. nikt nie wyciągnie do mnie pomocnej dłoni... od tego to zawsze byłam ja. a jak potrzebuję pomocy to wszyscy wypięli sie na mnie

beznadziejna osobo - plany ciekawe, szkoda, że przez rok to ja tu sfiksuję do reszty

myślę sobie, że zmiana sposobu myślenia bardzo by Ci pomogła - a wyjście z domu z "dychą" w kieszeni niczego nie załatwi, bo jeśli masz tak, jak opisałaś, to w domu nawet nie zauważą, że Cię nie ma (no chyba, że zgłodnieją)

Przeczytalam Twoje posty..współczuję Ci z całego serca, wiesz najczęściej ludzie są jak wilki co potrafią tylko wbijać w ciebie szpilki....:o smutne,ale tak jest Bylas na topiku Dorosłe Dzieci Alkoholikow? Widzialaś ten topik? Poszukaj Ośrodków Interwencji Kryzysowej albo zrób tak: porób ogłoszenia i poszukaj mieszkania u jakiejś starszej osoby za opiekę a w każdym razie nie będziesz płacić gigantycznego czynszu tak myślę. I problem z głowy - wyniesiesz się i będziesz mieć ich gdzieś:)

ficulka - pierwszy raz dziś się roześmiałam. dziękuję :) ale dla mnie nie ma już innego wyjścia jak wynieść się stąd. nie tak dawno matka przyszła mi powiedzieć, że ona nie życzy sobie abym tu bez końca mieszkała, że czas abym się wyniosła. o ojcu to już szkoda w ogóle mych słów.

do decyzja podjęta - może masz racje, może za taka opieke nad kimś dam rade się jakoś utrzymać. trochę pieniędzy mam. na jedzenie starczy... czasem (a w zasadzie najczęściej) ktoś zupełnie anonimowy, obcy potrafi pomóc, doradzić lepiej niż ci, którzy powinni byc najbliżsi