Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ewelin

czy macie wątpliwośći?? pomóżcie

Polecane posty

Gość ewelin

ja za dwa miesiące wychodzę za mąż i nie wiem do tej pory czy dobrze robie czy nie będę żałowała tej decyzji do końca życia. kocham go bardzo, jesteśmy z sobą już prawie 6lat, kłócimy sie nie raz ale zawsze szybko godzimy, znam go i wiem co mogę sie po nim spodziewać. ale teraz kiedy przygotowania są już prawie na fincie coraz częściej sie kłócimy. nie stresuje sie jeszcze samym ślubem ale kłócimy sie teraz o pierdołki np.on chce jechać prosić a ja nie mogę bo mam egzaminy i nie mam czasu i już awantura, o to że źle sie ubrałam prosić jego rodzinę, poprostu głupoty. czy to normalne?? czy tez tak miałyście,macie?? czy tylko ja tak mam? czy powinnam wycofać sie z tego, czy to normalne??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olenkaa234
tak, to jest normalne, to jest po prostu stres przedślubny, skoro jestes z nimj tyle lat i znasz go na wylot , a co najwazniejsze zdecydowalas sie wziac z nim ślub tzn ze naprawde tego chcesz, no chyba ze to z przyzwyczajenia- jak wiekszosc par ktore sa ze sobą bardzo dlugo, zastanów sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelin
wiem że mi zależy na nim, nawet gniewać sie na niego długo nie mogę nawet jak mnie wkurzy na maxa. ale czy to jest taka prawdziwa miłość?? czy przyzwyczajenie?? jak to rozpoznać?? od kąd sie zaręczyliśmy to sie nad tym zastanawiam i nie wiem, dokładnie 18miesięcy. :( sama nie wim co mam robic, jak powim mu że chce odwołać ślub to moge go bardzo zranić i stracić. poprostu nie wim czy to norma te stałe kłótnię, czy po ślubie to ustaje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka z ławki
u mnie tez jest podobnie: czesciej sie kłucimy, a co najgorsze mojemu facetowi coraz wiecej rzeczy zaczyna przeszkadzać i to co kiedys nie miało wielkiego znaczenia jest teraz kluczowa sprawa z drugiej strony sama nie wiem moze ja po prostu baczniej zaczełam go obserwowac?? moze z tad odnosze takie wrazenie jak mówie mu o tym ze dość mam zwracania mi uwagi i czepiania sie mnie, to on mówi ze chce dla nas dobrze a ja jestem przewrażliwiona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelin
no właśnie u nas też tak to co wcześniej było błahostką teraz przeradza sie w awantury, ale wydaje mi sie ze to dlatego ze juz tak dlugo z saba jesteśmy i tak jak mówisz zaczyna sie już zwracać uwagę na wszystko dokładniej. a ty "kolezanko z lawki" jestes juz mężatka?? no chodzi mi o to czy po ślubie to sie zmienia?? niby ludzie mówia że po ślubie małżeństwo sie dociera ale czy zawsze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajcik
z wlasnego doswiadczenia.... jestesmy zareczeni, razem 5 lat, wiec tez znamy sie 'raczej' niezle ;) Wy jestescie strona, ktorej ukochany sie czepia, mi zdarzylo sie byc po drugiej stronie - to ja sie czepiam. Nie czepiam sie dlatego, ze chce sie rozstac, nie dlatego, ze Go nie kocham, nie dlatego, ze mi z Nim zle. Jestesmy tymi samymi ludzmi, ktorymi bylismy, ale gdzies podswiadomie (mowie o sobie oczywiscie - byc moze nie dotcyzy to wszystkich sytuacji) - sprawdzam, czy damy rade cale zycie, czy wady, ktorych jestem i bylam swiadoma na pewno wadami pozostana - pewnie jakos podswiadomie probuje jakies jeszcze wyeliminowac. Dochodzi jeszcze cos - zyjemy sobie razem 5 latek, mieszkamy kilka tez ze soba i oczywiscie nie wszystko bylo idealnie, ale gdzies w glebi glowy zawsze pozostawala mysl - pakuje walizki i znikam - z dnia na dzien, bez problemu, bez wiekszych zobowiazan - a wraz ze swiadomoscia slubu nadchodzi swiadomosc tego, ze reszta zycia, z tymi oto wadami tego oto czlowieka, bierzemy go juz znajac na wylot, wiedzac, czym nas wkurza i ze tym wkurzac nas bedzie pewnie do konca zycia. Jesli nie przybiera to jakiegos niezdrowego ksztaltu, nie przejmowalabym sie. I szczerze mowiac, jakos dalyscie mi do myslenia, dziekuje. Uswiadomilyscie mi, ze czesto ostatnio bywalam powodem naszych klotni - bez sensu i postaram sie nad soba zapanowac. Moze sprobujesz Ewelin porozmawiac z Nim szczerze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawiałam nie raz z nim szczerze i jedno co słysze to \'przepraszam juz nie bede\' i na tym sie kończy, może to ja sie za bardzo czepiam tak jak ty to powiedziałaś, sama juz nie wiem. właśnie w ślubie najbardziej przeraza mnie to że jak będziemy małżeństwem nie będe mogła powiedzieć zegnaj i zamknąć za soba drzi. boje sie że nie podołam. jak mówia z miłości tylko krok do nienawiści. ale co do jednego sie nie zgadzam przynajmniej u nas było inaczej; jakieś 6lat temy było pięknie ładnie, ale sie zmieniliśmy dojrzeliśmy troszku poznaliśmy swoje wady wiemy co po drugiej osobie można sie spodziewać, mineło juz to zauroczenie. moim zdaniem on sie zmienim kiedyś to ja decydowałam o wszystkim był spokojny, a teraz nawet moja przyjaciółka go kiedys określiła ze cwaniaczek sie z niego zrobił. może to moja wina ja zawsze byłam pewna siebie i chyba go tym zaraziłam. ale chyba masz racje ajcik moze za bardzi histeryzuje. dam sobie na wstrzymanie troszku i spróbuje sama być bardziej wyrozumiała moze to tkwi we mnie. dzieki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajcik
Ewelin, pewnie i Ty sie czepiasz i On sie czepia - to zwykle transakcja wiazana ;) tyle, ze ktos musi zaczac - w moim zwiazku niestety to ja zaczynam - ale naprawde po przeczytaniu tego watku powzielam solenne postanowienie zapanowania nad tym, postaram sie nie czepiac dupereli. dotarlo do mnie wlasnie - dzieki Tobie :) - ze przeginalam i przynajmniej polowe klotni moglam sobie odpuscic. Nie pne bron boze do Ciebie, nie twierdze, ze Ty sie tak czepiasz - to tylko byl wniosek na moj temat. A co do lęków. Wiesz, kazda nowa sytuacja w zyciu budzi w nas niepokoj. Mozna zyc ze soba 5-6 lat, tak, jak ja, Ty. I to zycie przybiera jakis ksztalt, przyzwyczajamy sie do tego i jakas nowosc - slub, dziecko, przeprowadzka itp, powoduje niepokoj, zwiazany z nieznanym. I czasem nie zdajemy sobie z tego nawet sprawy, boimy sie gdzies podswiadomie - mysle ze w moim wypadku wlasnie stad wynikaja zadry i czepialstwo. Ale chyba, jesli slub jest decyzja podjeta swiadomie, po dlugoletnim zwiazku z miloscia, to chyba powinno sie unormowac i uspokoic :) A ze w trakcie trwania dlugiego zwiazku sie zmieniamy - no pewnie :) Ja mam teraz 27 lat, ukochany jest starszy, poznalismy sie 5 lat temu - mialam 22 lata i bylam pewnie inna niz teraz, On tez. A że na poczatku jest pieknie i ladnie - no tak, jest. Tak dlugo jest pieknie, jak dlugo nie poznamy sie doooobrze, z czasem wychodzi wiecej wad i mankamentow, roznic miedzy ludzmi, kwestii spornych - to tez naturalne. A im wiecej mankamentow, tym mocniej studzimy zapal i zauroczenie. I nie jest sztuką byc w zwiazkach trwajacych po kilka miesiecy, wlasnie w czasie zauroczenia i fascynacji, sztuką jest zyc z kims, kto juz nie jest zagadką i kręcącą tajemnicą, ale czlowiekiem z zaletami i wadami, mieszkac z nim i ścierać się w codziennych problemach - malych i duzych. Zmienilas sie na pewno Ty, zmienil sie Twoj narzeczony, w obojgu Was na pewno jest jakis lęk przed nieznanym - ślubem, być może podświadomy. Spróbuj po prostu przeczekać, miec więcej cierpliwości. Kochacie się, to nie jest tak, ze cos miedzy Wami umarlo, zawalilo sie i nie ma sensu. Jest sens, chcecie spedzic zycie razem i pewnie wszystko bedzie dobrze bo laczy Was juz bardzo wiele :) Ty sobie daj na wstrzymanie, ja zrobie to samo :) Rowniez Ci dziekuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mądre słowa piszesz, dużo mi to dało do myślenia, skoro wytrwaliśmy tak długo to wytrwamy jeszcze dłużej:) dzięki ci ajcik :) od dzis jestem pokorna jak baranek dla mojego miśka zobaczymy co z tego wyniknie, a jak nie pomoże to mojemu też każe sobie poczytać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajcik
ja sie wlasnie zastanawialam, czy nie napisac Mu ze bede od dzis grzeczna i juz nie bede krzyczec w nieboglosy ze nie wyrzucil smieci ;) ale chyba nie, nie bede nic takiego pisac (chcialam na gg napisac - jestem w pracy), wroce do domu i dzis bedzie pierwszy dzien nieczepialskiej ;) i mam nadzieje, ze mi sie uda ;) No i patrz - Tobie dalo do myslenia i mi takze :) jakos tak dzieki Tobie spojrzalam na siebie z boku zupelnie. A mowil mi, ze sie czepiam o bzdury - ale jak On mowil, to ja sie jeszcze bardziej zloscilam :) Milo mi, ze pomoglam - i Tobie i sobie :) Ale i Ty pomoglas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może lepiej nie pisz niech sam zauważy i doceni :) odmianę swojej kobiety ciesze sie że na coś sie przydał ten temacik nie tylko mi:) i że pomógł:) daj znać jak ci poszło i czy zadziałało :)) powodzenia uciekam już i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajcik
dam znac :) za jakis czas - zeby potwierdzic skutecznosc metody ;) Tobie tez zycze powodzenia i takze opowiedz, jak idzie :) trzymaj sie, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka z ławki
do ewelin, nie jestesmy jeszce po slubie, slub za ok 2 miesiace a para jestesmy przeszło 6 lat. tez mam takie nadzieje jak ty ze potem wszystko sie ułozy, niestety na razie z wlasnego doświadczenia stwierdzic tego nie moge. powiem tyle ze moja kolezanka juz męzatka, mówiła ze przed slubem u nich było bardzo podobnie, tez ciagłe napiecie , nerwy, czepianie itp, a potem wszystko mineło jak reka odjał. ale z koro jest teraz tyle rozwodów to chyba regóła nie jest niestety! jednakze mysle za wszystko sie ułozy i nie zrezygnuje z naszej miłości, przezylismy razem naprawde wiele, nie zawsze było łatwo, zdarzały sie powazniejsze sytuacje i jakos miłość wygrywała, więc wygra i teraz pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja tez pocieszam sie tym że koleżanki miały takie same przeżycia przed ślubem. Boje sie jednak ze miłość może nie wystarczyć. ale z drugiej strony skoro przeżyliśmy tyle lat bez żadnych zerwań tylko ciągłe 6 latek i mogliśmy odejść od siebie a jednak tego nie zrobiliśmy to myślę ze sie nam uda. mam taka nadzieje. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to mnie troche uspokoiłyście dziewczyny, nie jestem sam w swoich rozterkach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×