Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wesnna

Wspomnienia z przedszkola

Polecane posty

Gość wesnna

Hej, pewnie oszalałam, ale czego się nie robi dla dobra sprawy. Pomóżcie mi i opiszcie mi proszę, tylko szczerze, jak wspominacie wasze doświadczenia przedszkolne? Ile mieliście lat, kiedy pierwszy raz zaprowadzono was do przedszkola, jak to wyglądało, czy płakaliście itd Czy ktoś z rodziców wam towarzyszył dłużej w adaptacji, czy też proces adaptacji ograniczał się do słów pożegnania? Jak ułożyły się relacje z rówieśnikami, czy miało to jakiś wpływ na obecne relacje. Co w ogóle myślicie o roli przedszkola w procesie uczenia się bycia z innymi? Z czym wam się kojarzy przedszkole? Czy odczuwacie jakiś żal/wdzięczność inne emocje w związku z tamtymi czasami, czy też żadnych większych emocji. Ile macie obecnie lat i czy uważacie, że tamten czas wpłynął jakoś na wasze życie? Jeżeli ktoś ma ochotę to ja lubię długie wpisy ;) Z góry dziękuję Ps. Dziecko planuję oddać do przedszkola i mam mętlik w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm..................hm
ja pamietam,ze jak przynioslam banana na podwiczorek ,to wyrwal mi go Pawel...i pobiegl z wielkim krzykiem do pani - {plose pani,plose pani ,ona ma banana! } ...zanim doszlam z szatni do naszej sali,moj podwieczorek zostal pokrojony na 16 plasterkow,a pani tylko grzecznie zapytala, *czy mozemy sprobowac?* to bylo 25 lat temu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wesnna
no tak wtedy to było coś, taki banan. A ciut więcej wspomnień ;) poproszę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm..................hm
ogolnie to uwazam,ze kilka spedzonych lat w przedszkolu to niezle przygotowanie do dalszego zycia w *gronie spoleczenstwa* wiem,ze osoby ktore nie chodzily do pszedszkoli,a poszly od razu do szkoly byly bardziej wystraszone i zamkniete w sobie,nie mogly sie oswoic szybko z nowymi ludzmi i sytuacja. maluchy,ktore od wczesnych lat maja do czynienia z *pania* i pozostalymi dziecmi,oswajaja sie z takim zyciem,nie mowiac juz o pozytku jakie niesie nauka,cwiczenie pamieci- wierszyki,piosenki...itp wiecej chyba widze plusow,choc minusy tez sa, poniewaz malo odporne dzieci lapia wciaz jakies choroby, no i jak opiekuncza mama zostawia swoje malenstwo z obcymi ludzmi na kilka godzin to czuje sie fatalnie,rozmysla,czy aby na pewno dobrze postapila,czy dzieciatko nie placze,czy ma opieke... ale ogolnie pszedszkole to dobry pomysl,dzieci maja wiele zabawy i nauki,jakiej czasmi rodzina nie jest w stanie dac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiasamosia28
przedszkole---poszłam,ja do jednej grupy,siostra rok młodsza do drugiej....u mnie strasznie,nie lubiłam nie chciałam i nie mogłam zrozumiec dlaczego musze tam byc....pamiętam co było pierwszego dnia na obiad....kiepskie czasy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja do zerowki
no ja nie chodziłam do przedszkola, w tym okresie mojego zycia zostalam zapisana do zerówki, z tego pamietam tyle ze dzieci w przedszkolu mogly sie bawic przez caly czas a my nic tylko nauka i nauka no moze przez jakies pol godz na koniec troche zabawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vesnna_m
Dziękuję bardzo za wpisy. 🌻 zosia-samosia- ile miałaś lat, kiedy poszłaś do przedszkola? Około 5? Ps Ktoś zarezerwował sobie mój poprzedni nick.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przedszkole jest bardzo ważnym etapem w rozwoju dziecka. Moim zdaniem powinno być obowiązkowe. Dzieciaki uczą się masę rzeczy, już po kilku miesiącach widać postępy u dzieciaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zosiasamosia28
vesnna_m----------tak,miałam 5 lat.napisałam o siostrze bo za cholere nie mogłam zrozumieć dlaczego jej ze mna nie ma...dlaczego jest z innymi dziećmi..pamietam jak bardzo się cieszyłam jak nasze grupy czasami łączyli i mogłam mieć ja blisko siebie....a tak ogólnie ja strasznie przeżyłam czasy przedszkolne..bardzo płakałam i pogodzenie sie ze spedza iem tam czasu nigdy nie przyszło....nic nie jadłam w przedszkolu ,tylko piłam jak już a leżakowanie o matko :( zamknęłam sie w sobie na dobre i nawet u psychologa się skończyło....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 teraz mam lat
hah u mnie z przedszkolem to byly problemy, zmienialam go chyba z 5 razy?:| nawet nie pamietam, bo bylam przeciez dzieckiem, ale rodzice zaprowadzali mnie zawsze do ladnego przedszkola-ladnego budynku.pamietam tata mnie odprowadzal do jednego przedszkola, (ktore teraz mijalam jak jezdzialm do licuem juz:)) i zawsze bylam pierwszym dzieckiem, bo moj tata wczesnie zaczynal prace lub tez reszta dzieci chodzila na jakies zajecia na ktorych nie wiem z jakiego powodu mnie nie bylo.. ale niewazne wiec jak bylam tak wczesniej w tym przedszkolu dostalam kredki, kartke siadalam na przeciwko pani i rysowalam, w koncu zapytalam sie czemu nie ma innych dzieci, czemu jstem sama? ona mi na to, zebym sie nie interesowla i rysowala dalej.po tej odpowiedzi wiedzialam, ze to bedzie moje ostatnie spotkanie z ta pania ;)hah teraz jak to pisze uzmyslowilam sobie, ze kiedys bylam bardziej stanowcza niz teraz ;) wiec to przedszkole poszlo w zapomnienie, bylo pozniej pare innych, ktorych w ogole nie pamietam..az w koncu rodzice zaprowadzili mnie do niepozornie wygladajacego przedszkola, wygladalo brzydko bo jst male, takie baraki, raczej nie ma szans by to przedszkole zostalo wybrane od razu przez ktores z rodzicow - z powodu wygladu..:) i to bylo przedszkole moich marzen, po pierwszym dniu wiedzialam, ze tam zostane, uwielbialam je, a czas tak szybko mi w nim plynal..naprawde, do dzis pamietam ludzi z tego przedszkola i mam do nich sentyment, pamietam opiekunki jedna pani basia-moja ukochana kobieta.inne potrafily byc zgryzliwe ale malo mnie to wtedy juz obchodzilo, albo obchodzilo ale pogadalam o tym z mama i mi przechodzilo..pamietam jak rysowlaismy portety swoich mam na dzien mamy i jak byly wywieszone, jak chodzilam z rodzicami przy tych portretach i chcialam by mama zgadla na ktorym widnieje jej postac..nawet pamietam konkurs czytania, w ktorym zajelam 1 miejsce i jak dlugo sie patrzylam na te tablice na ktorej widnialo moje naziwsko na 1 miejscu.. ;) dobra dosc zanudzania, ale naprawde przedszkole to najwspanialszy okes w moim zyciu..nawet podstawowki tak nie wspominam, do niej praktycznie nie mam sentymentu..do dzis jak mijam te moje mury przedszkola, tak niepozorne usmiecham sie i wspominam.. teraz wiec krotko, wyslij dziecko do przedszkola, ale uszanuj to jelsi nie bedzie jej sie tam podobac, porozmawiaj z nia co konkretnie sie nie podoba, by nie okazywalo sie jej kaprysem..i poszukaj nastepnego.. zycze wytrwalosci, powodzenia:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 19 teraz mam lat
nie pamietam czy chodzilam do zlobka yhm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w przedszkolu pierwszego dnia planowalam akcje ucieczki kiedy pani wziela grupe na wycieczke po przedszkolu - ja nie poszlam bo mi sie nie chcialo (nie moglam zrozumiec, ze od tej pory musze dzialac jak grupa, indywidualnosc w systemie miala byc zabijana) obrazilam sie na pania i nie odzywalam do niech kilka ladnych tygodni, bo nie pozwolila mi byc dyzurna. Nawet przy sprawdzaniu listy obecnosci prosilam kolezanke lub kolege obok, zeby powiedzial, ze jestem, bo ja sie do pani nie odzywam w zerowce juz wiedzialam na czym polega edukacja i wiedzialam, ze z indywidualnoscia wiecej sobie klopotow narobie, ale i tak zrobilam kilka glosnych akcji. Np przez czas cwiczen nie robilam cwiczenia, by zaczac je robic na sam koniec (kara - siedzisz i robisz, a reszta grupy idzie na dwor. Pizgalo jak cholera, wiec moja \"kara\" byla nagroda za pomyslowosc. Dzieci zmarzly, a ja zrobilam cwoczenie i pobawilam sie w cieplym budynku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja w zasadzie nic nie pamiętam
Pamiętam tylko jedną osobę, ale nawet nie wiem, czy była ona ze mną w grupie czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też do zerówki
ale nie byłam do tyłu bo mama nie pracowała i zawsze w domu robiłyśmy to co akurat było pokazywane w domowym przedszkolu:) poza tym nijak wspominam tamte czasy, na pewno to było bardzo dobre bo nie bałam się potem iść do szkoły itp jeżeli dziecko na co dzień nie ma kontaktu z rówieśnikami to przedszkole jest niezbędne bo tylko tak może sie nauczyć życia w grupie:) Pierwszy dzień wspominam miło, buzi od mamy na papa i tyle, nie było żadnych płaczów i lamentów:) Jeśli mogę coś poradzić, dzieci dużo lepiej znoszą początki przedszkola czy zerówki jeśli wcześniej też miały dużo kontaktu z rówieśnikami np na podwórku, kuzynka teraz wysyłała swoje dzieci do przedszkola a dotychczas cały czas obracały sie tylko w towarzystwie dorosłych i była tragedia, choroby, płacze i bóg wie co jeszcze:O sąsiadka też w tym roku posłała córke pierwszy raz do przedszkola i mała bardzo pozytywnie to przyjęła z tym że ona bardzo dużo czasu spędzała z dziećmi na podwórku :) aha mam 19 lat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja chodziłam i do
maluchów i do zuchów (zerówka) i wcale dobrze sie tam nie czułam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna uwaga: moi rodzice pracowali, ale i tak wiecej nauczyclam sie w domu przy nich, nich w placowce. Kiedy poszlam tam jako 4-5 latka umialam pisac (drukowanymi literami, bo drukowanymi, ale pisalam i czytalam), bez problemu cielam nozyczkami, kolorowalam bez wyjazdu za linie, umialam policzyc podstawowe rownania, umialam jesc sztuccami, nie zalatwialam sie pod siebie itp... Czego nauczylam sie w przedszkolu? Ze pani zawsze ma racje, ze w latach `80 nie bylo miejsca na dziecieca indywidualnosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PITOL
syf!!!!!!!!!!! SAME PROBLEMY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to byly lata `80 - teraz jest inaczej. Panie siedza z dziecmi na dywanie, a nie stawiaja bastionow z krzeselka i siedzi taka PANI i glupia cholota pietro nizej. Niby bzdura, ale dla dzieciecej psychiki juz nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja pamietam ryczace
dzieci w zerówce , to była dla mnie trauma , jak moze kilka osób tak rozpaczac za matka która za ok 6-7 godz przyjdzie . Bardzo sie pozniej bałam ze moze mamy sobie zapominaja o dzieciach :-( A panie nijak nie potrafiły nad tym zapanowac. Z jedzeniem był koszmar ja jadłam wszystko :-) inne marudziły i były karane .Najgorsze dla mnie było lezakowanie -myslałam ze mam zostac na kilka dni :-( . Zapach przedszola, szatni był okropny :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama nie pracowała, ale do przedszkola nas posłała. Miałam nieco ponad trzy latka. Przedszkole prowadziły siostry zakonne. Gdy zaczynałam moją kariere w przedszkolu była tam moja o 1,5 roku starsza siostra i 2 lata starszy kuzyn. Dlatego bardzo szybko się tam zaadoptowałam. Początkowo dużo czasu kuzyn i siorka spędzali w grupie maluszków ze mną, żebym nie czyła się samotna. Tam rozkwitła moja przyjaźń z moją siąsiadeczką Gosią - mój rocznik. pÓźniej poszliśmy raczem do podstwówki, szkoły średnie, na studia, teraz razem wyjeżdżamy do pracy za granicę, nawet w polsce przez jakiś czas pracowałysmy razem. Po Prostu przyjaźń na dobre i złe - najcenniejszy skarb w życiu. Dzięki temu że tak polubiłyśmy sie w przedszkolu jej mama zapisała ją do mojej II klasy, gdy rok później niż ja przeprowadzili się osiedle na drugim końcu miasta. Gdyby nie nasza przedszkolna znajomość nasze drogi pewnie by się rozeszły. Nie miałam żadnych problemów z pójściem do zerówki czy do pierwszej klasy. Natomiast mój brat w przedszkolu się nie zaadoptował i mama mu odpuściła. Później w zerówce cała rodzina przeżywałą koszmar bo on cały rok ryczał. W pierwszej klasie było podobnie mama musiała z nim na początku w klasie siedzieć. Bardzo nie lubił chodzić do kościoła. A my z siorką dzięki naszym przedszkolnym zakonnicą byłyśmy święte przez całą podstawówkę.;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja siostrzenica też poszła do przedszkola jako 3 latek. Teraz mija drugi rok przedszkolny i ona jest już bardzo znudzona. Do przedszkola chodzi niechętnie, bo jak twierdzi tam sie nic ciekawego nie dzieje ta sama Pani te same dzieci te same zabawki tylko wierszyki się zmieniają na dłuższe. Mój mały kuzynek natomiast też w przedszkolu od 3 roku życia dwa razy zaliczył zerówkę i w pierwszej klasie były z nim straszne problemy bo on już wszystko umiał i również był okropnie znudzony. Uczenie sie 3 raz tych samych literek było dla niego tak ciężkim przeżyciem, że często chorował - bóle brzuszka, jakieś niewiadomo skąd gorączki ciągły płacz i stres.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duzo zalezy od pani. Moja kolezanka tez jest przedszkolanka i jest do tego stworzona. Ludzie zapisuja dzieci do tego przedszkola, zeby tylko byly w jej grupie, tak potrafi rozwijac dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dokładnie zależy od przedszkolanek i dziecka. Niektóre dzieci uwielbiają przebywać ze swymi rówieśnikami inne wolą siedzieć w domku. Fakt jest taki, żeby dziecka nie znudzić i nie robić zbyt wiele na siłe. Ale przedszkole to naprawdę fajna sprawa uczy wiele i bawi. Nigdy bym nie wpadła na pomysł żeby opowiedać 4 letniemu dziecku o wszechświeci czy całej geografii świata. Myślałałam, że to za trudne i nieciekawe, a okazało sie, że panie przedszkolanki nawet najtrudniejsze zjawiska i cudy natury potrafią przezać dzieciom przez zabawę. Mama nawet niepracująca żadko kiedy zada sobie trud żeby w domku tak edukować dziecko. Bardzo cenne jest też nauczyć dziecko pewnych zachowań społecznych, przebywania i zachowania się w grupie, posłuszeństwa oraz tego że nie są pępkiem świata, a do tego przedszkole jest nieocenionym narzędziem. Fajnie jest jak mama nie pracuje i gdy dziecko ma słabsze dni może sobie pozwolić na nieposłanie dziecka lub posłanie go na krótko, żeby chwilowa niechęć nie zamieniłą się w ciągłą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Warto zrobic dokładny wywiad - przedszkola atmosfera tam panująca przedszkolanki, podejscie do dzieci, zaaongażowanie pracowników w opiekę i rozwój naszego dziecka. Bo to niestety jest bardzo bardzo różnie. Są przedszola gdzie dzieciom wspaniale organizuje się czas ( teatrzyki konkursy olimpiady, dużo fajnej nauki przez zabawę), a są takie gdzie zanudza się dzieci i pozostawia dziecko samemu sobie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olamka
ja chodziłam tylko do zerówki, ale nie mam jakoś miłych wspomnień;) Po pierwsze uczyli nas bzdurnych rzeczy ( z mojego ówczesnego punktu widzenia). Literki znałam, w wieku 6 lat byłam już zapisana do biblioteki i czytałam w tempie ekspresowym, pisać umiałam, rysowanie szlaczków dla mnie było bezsensem jakimś totalnym hehe;) Poza tym jedzenie było obrzydliwe, za mało czasu na zabawę, puszczali nam z radia jakieś hipernudne słuchowiska o wróblach, a za jakikolwiek przejaw buntu/indywidualizmu kazali sprzątać pokój z zabawkami albo zamykali w łazience za karę:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vesnna_m
Dziękuję Wam ogromnie. 🌻 zosiu-samosiu- przykro mi, że tak się porobiło. Mam nadzieję, że ten niemiły rozdział masz definitywnie zamknięty. 19 teraz mam lat - popatrz jak to wszystko się układa dziwnie - chodzi mi o tą stanowczość ;) Dziękuję Ci. Mój synek ma dwa latka, dopiero składa zdania. ;) Wątek przedszkolny - adaptacyjny rozpoczniemy zimą. ciupaga - :D i co racja to racja z tą indywidualnością. Ale wiesz, wydaje mi się, że to problem bardziej społeczny, niż ustrojowy. ;)Wszak to, co inne, budzi lęk. I w latach 80 były fajne panie siedzące z dziećmi na dywanie - chyba tylko dzięki takiej jednej Pani Halince (pamiętam i będę pamiętać jej imię) udało mi się uniknąć traumy, a początki przedszkolne moje były ciężkie. Czyli tak jak piszecie - ważna jest osobowość przedszkolanki i zajęcia proponowane przez placówkę - niezapominajko dzięki za rady 🌻 Leżakowanie i kary za niejedzenie - to chyba jeden z symboli tamtych czasów. Okropność. Ja przygodę z przedszkolem zaczęłam w wieku 5 lat i było strasznie. Straszne panie, straszne dzieci. Koszmar, uciekałam babci sprzed przedszkola itd Ganiali mnie po osiedlu itp W końcu któregoś dnia złamałam nogę i na tym się skończyło. W zerówce było już zupełnie inaczej. Było normalnie. Dlatego tak ważny dla mnie jest ten temat. Jeszcze raz dziękuję Wam za wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieciekawie,przymusowe 2 godzinne lezakowanie u 5,6 latkow,wpychanie owsianki z plewami zanim sie polknelo,pani za brak usprawiedliwienia za nieobecnosc kazala mnie wysmiac dzieciom ,zaczepial mnie notorycznie kolega,a pani nie interesowalo,lepsze zabawki tylko na pokaz, psudo pomoc maluchom przy ubieraniu po lezakowaniu przez 6 latki,ktore sie smialy gdy zdjely mi przypadkiem?majtki,itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×