Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość groszek ptysiowy

Syndrom wieku średniego

Polecane posty

Gość groszek ptysiowy

Jestem po rozwodzie i... zaczynam się tym cieszyć, bo... Bo jak widzę, co wyprawiają żonaci faceci w okolicach czterdziestki, to odczuwam coraz większą ulgę na myśl o tym, że mnie to ominęło. Mam 35 lat i skłamałabym twierdząc, że jest mi dobrze samej. Nie, nie jest, czasami nawet załapuję z tego powodu nie tyle doły, co psychiczne kaniony. Buczę wtedy do poduszki i użalam się nad sobą dokopując sobie na przemian, jaka to jestem beznadziejna, bo odniosłam porażkę jako kobieta, żona. Nie wiem, czy to we mnie coś takiego jest, czy może sam fakt, że jestem rozwódką powoduje, iż garną się do mnie żonaci faceci w poczuciu misji do spełnienia - zadowolenia rozbudzonej, samotnej kobiety? Dla mnie to żenujące, po pierwsze, że to niegrzecznie proponować komuś ochłapy uczucia, a po drugie, że miałoby się to odbywać kosztem żony i dzieci. Gdybym nie miała zasad, albo potrafiła podchodzić do życia i uczuć lekko, to kto wie, może i skusiłabym się na, jak to się ładnie określa, małą "przygodę". Jednak ja tak nie potrafię. Co gorsza, rozczarowują mnie mężczyźni, których nigdy nie podejrzewałabym o gotowość do zdrady. Jestem teraz bombardowana sms-ami, propozycjami i komplementami przez kogoś, kto do tej pory uchodził w moich oczach jako wzór głowy rodziny. Nie powiem, zawsze mi się ten gość podobał, nawet z nutką zazdrości patrzyłam na jego żonę, że trafiła na takiego oddanego sobie przystojniaka, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy traktować go inaczej, niż tylko mojego sąsiada! I co teraz? Falstart. Tak sobie myślę o tych wszystkich zdradzanych żonach (sama byłam zdradzona), które psy wieszają na kochankach swoich życiowych partnerów, jak bardzo mylą się w ich ocenie. Pogubiłam się w tym wszystkim... Jestem rozczarowana. Chciałabym jeszcze ułożyć sobie życie, ale coraz bardziej w to wątpię. Nie umiałabym komuś rozbić rodziny, wiem, jak rozwód boli, z drugiej strony nawet, gdybym poznała kogoś wolnego, to jak uwierzyć w to, że ten facet będzie uczciwy, że mu nie zacznie odbijać po czterdziestce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i tak
masz rację w 100%. Sama znam małżeństwo uchodzace za wyjatkowo udane, kochające sie i wzorowe... i co? Facet chciał zrobic skok w bok z koleżanką żony. Nie zrobił, bo ta sie nie zgodziła, ale z kim innym pewno zrobił nie raz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qylkon
widzą kobietę niekoplującą to zakładają, zę w końu bdzie chciała i weźmie kogoś kto się nawinie ... czekają na okazję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość groszek ptysiowy
Ale wiecie, mnie się w głowie nie mieści, że oni zakładają, iż babka będzie zadowolona, że wyrwie się taki jeden z drugim do niej ukradkiem z domu, pobajerzy, po czym oczywiście wróci grzecznie na łono rodziny. Sorry, ale nie wyobrażam sobie czerpać satysfakcję z tego, że ktoś za przeproszeniem poskacze na mnie i na tym skończy się jego zainteresowanie. Dlaczego faceci nawet nie próbują postawić się w roli takiej kobiety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetpoczterdziestce
oczywiście mogę mówić tylko za siebie ale ja nie szukam okazji do zdrady ani skoku w bok, po prostu nie chcę być pogrzebany za życia, z żoną nie żyjemy od kilku lat, czy moja potrzeba bliskości i odrobiny uczucia której nie znajduję w małżeństwie to taka zbrodnia? nie rozwodzimy się bo nie mamy innych "sympatii" do których można by odejś, ale wiem że jeżeli znajdę nowa miłość nie zawaham się ani chwili aby wystąpić o rozwód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość groszek ptysiowy
No właśnie! Wiesz, to taki system gibona - trzyma się starej gałęzi i jednocześnie próbuje nowej, czy wytrzyma. Przecież powinno się odchodzić od kogoś, a nie DLA KOGOŚ. Absolutnie nie jestem za tym, by utrzymywać małżeństwo za wszelką cenę - dla dobra dzieci, bo majątek, czy jakiś inne zobowiązania. Jednak jestem zdania, że wyczekiwanie z decyzją o odejściu na pojawienie się kogoś nowego w zyciu, to zwykłe tchórzostwo. Trzeba naprawdę mieć cywilną odwagę, by pójść SAMOTNIE swoją drogą, jeśli się z partnerką już nie kroczy tą samą. Nie uważasz, że przemawia przez Ciebie wygodnictwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamparam
O właśnie! Na początku wielka miłość, wyznania typu: jesteś kobietą mojego życia, a potem co? Pogrzebani za życia? Zamiast ruszyć tyłek, by naprawić związek, skoro szfankuje, to najłatwiej za przeproszeniem, moczyć Rodżera gdzie indziej, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamparam
szwankuje, miało być :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facetpoczterdziestce
a dllaczego mam odchodzić? bo mi zona dupy nie daje? a 20 lat wspólnego życia ? dom, dzieci, kredyty.. wiem że jedna z drugą by spakowała walizki i poszła w sina dal ale ja wiem że moje dzieci potrzebują ojca, że żonie samej będzie ciężko... pewnie jestem mało nowoczesny ale zwyczajnie czuje sie odpowiedzialny za byt materialny mojej rodziny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość U L A
niestety to wszystko smutna prawda... opisałaś prawie moją historię.. i pewnie jest nas dużo więcej, takich kobiet z takimi obserwacjami... dlatego coraz częściej myślę, że lepiej pozostać tym tzw. singlem. Czasem się rozerwać z jakimś wolbnym facetem... ech... gdzie ci mężczyźni....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZZ
E tam, facet, takie gadanie! A jak spotkasz babeczkę, w której się zakochasz, to nagle żona bardziej samodzielna się stanie? Przeczysz samemu sobie! Prawda jest taka, że bedziesz przy żonce siedział do czasu, aż nie znajdziesz sobie nowej mety (kobiety). Nie zasłaniaj się więc teraz dobrem dzieci, sprawami materialnymi, kredytami i tak dalej, skoro sam stwierdziłeś, że się nie rozwodzisz, bo na razie nie masz innej sympatii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mona11111
oj facet facet,zarzekasz sie a zycie i tak swoje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 1972
Mojej znajomej pewien gość wysyła przez posłańca bukiety kwiatów do pracy (nawiasem mówiąc piękne są) i może bym się temu nie dziwiła, gdyby nie informacja, że swojej żonie na wszystko skąpi. Ot, amant się znalał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciśnienie
A mnie się ciśnie na usta pytanie, czy tylko w okolicach czterdziestki facetom odbija? Może oni po prostu nie nadają się do związków i powinni być tylko reproduktorami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku, u mnie historia podobna, a jeszcze jeden aspekt się pojawił. Po rozwodzie zamężne koleżanki się ode mnie odsunęły. Takie mam wrażenie. Przestały mnie zapraszac, przychodzić do mnie, nie spędzamy już wspólnych weekendów. I wiecie co? Tak sobie myślę, że te żony wyczuwają, że ich mężowie nie są do końca w porządku, ale one tylko ułatwiają im sytuację. Nie dość, że ściągają na siebie negatywne uczucia , to jeszcze pomagają takiej kobiecie poczuć się odrzuconą i samotną, a to przecież latwy łup. Nawet w sensie emocjonalnym. Łatwo się pogubić w takim trudnym okresie życia, kiedy wszysytko się wali, znikąd wsparcia i pomocy. Czasami myślałam sobie nawet, że mi jest już wszystko jedno, że mam gdzieś zasady, uczucia innych, skoro i tak jestem nieszczęśliwa. Na szczęście doszłam do siebie i do żadnej tragedii nie doprowadziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość groszek ptysiowy
Była żono! Niestety, nie mogę powiedzieć o sobie, że tak do końca trzymałam się zasad. Gdy dowiedziałam się o romansie męża postanowiłam wziąć na nim odwet. Wiem, to głupie i niedojrzałe, ale targały mną wtedy takie emocje, że ...heh, szkoda mówić. Wydawało mi się, że w ten sposób może łatwiej będzie mi znieść to wszystko, że lepiej zrozumiem męża, nie będę go tak obwiniać, mając sama coś na sumieniu. Było, minęło, ale gorycz pozostała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×