Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sd4444

małżeństwo - powody oprócz miłości, szczerze

Polecane posty

Gość sd4444

Nie wiem czy macie podobnie... Najwyżej tylko się wygadam. :) Jestem z facetem 1,5 roku. Oświadczył mi się kilka mscy temu, potem zamieszkaliśmy razem, ale do slubu się nie spieszymy (on uznał że wtedy, gdy będę gotowa). A ja przechodze huśtawkę decyzji (o których on nie wie). Raz myslę - nie, to człowiek nieodpowiedzialny, nie nadaje się na ojca, nie zawsze jestem z nim szczęśliwa, kłócimy się czasem, lepiej poczekac. Innym razem myslę - przecież go kocham. Przecież i tak zostaniemy ze sobą. Nie, nie wierzę że ślub go zmieni, ale przynajmniej zatrzyma nas przy sobie, będę miala pewność że po jakiejś głupiej kłótni będziemy nadal ze sobą zamiast się rozstawać. I napiszmy sobie szczerze. Boję się samotności. Mam 28 lat i ponad 10 lat szukałam Tego Właściwego. Masa łez, masa rozczarowań, kilka długich związków na koncie i cała kupa tych krótkich. Może Tego Właściwego nie ma? Może on jest Nim? Może nie ma idealnych związków? Może w poszukiwaniu Tego Właściwego spędzę całe życie w samotności? Raz mi się chce iść na żywioł i wziąć z nim ślub, bo zastanawianie się nic nie da - bo i tak będziemy razem. A innym razem uważam że warto poczekać. PYTANIE - NA CO?! Czy wszystkie miałyście takie dylematy? Czy każda z was była 100% pewna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
Ja mam 30, jestem z narzeczonym dwa lata. Mówię o małżeństwie, coś tam planujemy, ale cały czas u mnie pojawia się myśl że chcę w ten sposób go sprawdzić i przekonać się że to właśnie ten a mojej strony wciąż nie jest to ostateczne. A osobiście nie mam na temat naszego przyszłego małżeństwa jednej opinii. Jest we mnie jakby kilka osób. Każda mówi co innego, jedna zachowuje dystans i postawę cyniczną, inna uważa że powinnam dać coś dobrego temu mężczyźnie, kolejna boi się własnej niedojrzałości i zobowiązania, jeszcze inna ma wrażenie że to wszystko ułuda i to jej nie dotyczy więc jaka różnica w co się będziemy bawić... Nie wiem co robić. Kocham go i jest mi z nim dobrze. Jest też sporo "ale". Na dodatek nie tak sobie to wszystko wyobrażałam. Wyobrażałam sobie Narzeczonego Który Jest Taki Jaki Powinien i że będę do niego czuła dokładnie to co dotąd było gorącą miłością ale niespełnioną, a tymczasem mam swojego X, który mi ufa a ja jemu, choć mamy wady... I już się pogubiłam... I tak mogłabym pisać godzinami, tak jak i myśli kołaczą mi od kilku lat w głowie. I już teraz nie wiem: przeznaczenie czy przyzwyczajenie ;DDD>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
Rozpoznałaś coś znajomego w mojej paplaninie, sd4444?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
cześć, mam podobny dylemat jestem w związku prawie 6 lat i mam tak samo mieszne odczucia tylko że z czasem one się bardziej nasilają.....czyli poznaję mojego narzeczonego coraz bardziej i coraz mniej mi sie podoba wizja naszej wspólnej przyszłosci.... dodam ze mam 27 lat nie nie chce być sama.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba po prostu boje sie zotsac sama, nie wiem czy to wielka milosc, jest moim super przyjacielem, kocha mnie, nigdy sie nie klocimy, rozumiemy sie bez slow, smiejemy z tych samych rzeczy, ale czy to wystarczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
A ja... lubię być sama. Z tym jedynym jestem bo jest mi bliski... Wiem że jeśli się na nic nie zdecyduję, będzie jak teraz, czy przez kolejny rok, czy przez następne. A wciąż nie czuję że mam chęć się z nim zestarzeć. Co gorsza, nie czułam nigdy tej magii, czy erotycznej natury, czy innego rodzaju... a nie mam porównania i nie wiem czy z innym byłoby inaczej. Wszelkie inne moje miłości były niezrealizowane, zatem wypaliły się gdzieś w strefie marzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
zawsze marzyłam o wielkim uczuciu.... o tym czymś coprzyciąga nas jak magnez do siebie, o płomieniu uczuć pocałunki pieszczoty które sa uff :-)........ może taka miłość nie istnieje:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moda na męża odc. 3425
droge krolewny, wasze watpliwosci sa porazajace :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka milosc
istnieje, wiem to po sobie. mam szczescie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
Ja taką poznałam, miałam w sobie. Ale może była możliwa tylko dlatego że z góry wiedziałam że nie będzie spełniona. Może reaguję inaczej w sytuacji już całkowicie realnej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
każda z nas pragnie szczęścia.... nasze wątpliwości są naturalne gdyż czujemy ze coś nie jest tak jak powwinno być....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
ale z drugiej strony może takie akurat jesteśmy że zamiast nazwać coś "czerwonym" przyrównujemy do dziesiątków odcieni, zastanawiamy nad istotą koloru, pytamy innych o opinię i ich wyczucie tej barwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
widzę u innych par to uczucie.... dostrzegalne jest gołym okiem w prostych gestach słowach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hatyna
Potem sa problemy ,ze cos nie pasuje nam .Ale mysle ,ze najwazniesze jest to ,zeby para miala seksualny apetyt na siebie.A jak tego nie ma ,to co to jest za malzenstwo,to co to jest za para,gdzie nie ma tego milego iskrzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
no własnie:-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
iza, u nas też zobaczyłabyś, i co z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
no a skąd można wiedzieć że iskrzenia nie ma ale dlatego że jedna osoba ma problem w którym specjalista powinien pomóc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
sex jest dla mnie smutnym obowiązkiem pocalunki irytują mnie... jestem beznadziejna.... kiedyś uwazałam że sex nie jest najważniejszy teraz wiem że się myliłam starałam sobie wmówić poprostu że wszystko jest ok....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iz80aaaa
specjalista... tylko Ja wiem że w ramionach innego meżczyzny było mi kiedys dobrze ale znowu inne rzeczy nie pasowały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
uhm.... no ponieważ nie mam nic do powiedzenia, to będę sobie podczytywać no i trzymajcie się, albo się puśćcie, cokolwiek... ;) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, ja wam powiem w czym jest problem. W WIEKU> jesteście już za stare na małżeństwo. Naprawdę. Wiem, bo sama też byłam za stara na małżeństwo, choć mam 26 lat. I w tym wieku to już się wie, ze nie ma królewicza, ze zycie daje w pysk, ze trzeba się z kimś zwiazać zeby było łatwiej. I nawet jak się tego kogoś kocha to się ma dylematy, bo już znamy życie drogie panie. A taka 20? Fiu bżdziu w głowie i może bez przeszkód cieszyć sie małżeńśtwem. Im człowiek starszy i odpowiedzialny tym ta beztroska ulatuje. I tak juz jest drogie panie :) A tak poza tym - prawie żadna panna młoda nie jest w 100% pewna. Największy kryzys jest miesiąc , dwa przed ślubem. Wtedy niemal kazdy chce ślub odwoływać. Oczywiście nie namawiam cie sd4444 na ślub. Po prostu nie jesteś sama :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sd4444
i powiem wam coś okropnego, możecie na mnie krzyczeć. W razie czego, gdyby nam się nie ułożyło - lepiej być rozwódką niż wciąż panną. Załózmy że rozstaniemy się gdy będę miała 32 lata - co wtedy? zostanę na lodzie. Poznam kolejnego i będę mówić "wiesz, mieszkalam z kimś długo, ale wciąż jestem panną" - pomysli że ze mną coś nie halo. Wiem, głupie myslenie. :O Jest tak jak piszecie - im bardziej go poznaję, tym mniejszą mam ochotę na ślub. Ale może własnie tak to wygląda? Może ludzie biorą śluby, mimo wątpliwości? Może nie mam co czekać na Związek Bez Wątpliwości, bo taki nie istnieje? Czasami wolałabym byc głpsza. Moje koleżanki z podstawówki, powiem szczerze - te mniej rozgarnięte - już dawno się pochajtały od razu po maturze, mają teraz dzieci itd.... A ja wybieram jak w ulęgałkach, wciąz jestem niezadowolona, wciąż czegoś szukam. Ale, o ironio, kocham go jak nikogo wcześniej i nie sądze bym jeszcze kogoś tak pokochała. Ale pomijając serce, patrząc na rozum.... Jest dla mnie dobry. Świetnie układa nam się finansowo. Oświadczył mi się i na poważnie mysli o ślubie (a sama wiem jak trudno spotkać faceta który chce się żenić). Chcę być w końcu dla kogoś żoną, nie chce mi się tłumaczyć ludziom kim dla niego jestem. Np. listonoszom, bo ciągle się zmieniają. Odbieram paczki w imieniu mojego ukochanego, a listonosz pyta - a kim pani dla niego jest? czemu ma pani inne naziwsko? ja musze napisać kim pani dla niego jest. I, zgrozo, słowo "narzeczona" już nie starczy. Raz nas okreslili jako "konkubinat". Nie chcę żyć w konkubinacie. Kojarzy mi się z melinami. Kurde, zawsze sądzilam że gdy będę wychodzić za mąż, nie będę miala wątpliwości. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sd4444
Nie, akurat seks nam się układa wyśmienicie. Pożądam go wciąż tak samo, on mnie też. Pomyslałam że spiszę sobie na kartce plusy i munusy. ALE PO CO? Nawet jak będzie więcej minusów - i tak nie odejdę bo szaleję z miłości do niego. Po co zastanawianie się? Z 2 strony - boję się że po ślubie będę sobie w brodę pluła że się zgodziłam. Tak źle i tak niedobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
Nie darmo ludzie od zawsze kalkulują... bo po prostu w powodach nieracjonalnych, uczuciowych, trudniej się połapać, lepiej więc rozważyć argumenty konkretniejsze. I tu dobrobyt to bardzo mocny argument.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
możesz też mieć same plusy i jakiś jeden minus a i tak będziesz myśleć nad tym minusem... wiesz co, mnie by takie powody do małżeństwa przekonały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
swoje powyższe dwie myśli odnośnie różnych wątków zestawiłam tak, że pasują jak pięść do oka, zatem proszę żeby je odebrać całkowicie oddzielnie ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sd4444
przekonałyby ? seks, pieniądze? Może to i dużo, ale dla mnie wciąż mało. :O Właściwie ze sobą nie rozmawiamy, nie widzimy się cały dzień, wieczorem czasami seks i spanko. A on reaguje nerwami gdy mu ględzę żeby poświęcał mi wiecej czasu. Jest totalnie uzależniony od internetu i spędza tam każdą wolną chwilę. Czuję całą sobą że byłby kiepskim ojcem. Że dziecko byłoby na mojej głowie. Wiem to. Mam przykład z naszymi zwierzętami, które nawet darłyby się wiebogłosy, to on nie ruszy się sprzed komputera. To ja się troszczę czy mają jeść i pić. Inaczej sobie wyobrazałam narzeczonego. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×