Bezkrytycznie znowu zaufać?

Doradźcie... Jestem w związku 15 lat, jak w każdym małżeństwie zdarzaja się lepsze i gorsze dni. Dziś znowu ściska mnie w gardle. Mój facet po raz kolejny wpadł na złamaniu obietnicy rzucania palenia. Brał Tabex, twierdził że od miesiąca nie pali. Pytałam wiele razy, zawsze słyszałam "nie palę". Znowu jego kłamstwo miało krótkie nogi i wpadł. Sprawdziłam kieszeń w kurtce, były fajki. Roztelepało mnie totalnie i tak naprawdę nawet nie chodzi o papierosy, a o kolejny raz zawiedzione zaufanie. Bo jeśli kłamie w kwestii takiej bzdury, choć mnie strasznie wkurzającej, to co mam mysleć o poważniejszych sprawach... firmowych integracjach gdzie baluje do 4 rano, a telefon nie ma zasięgu, służbowych wyjazdach z noclegami po hotelach i komentarzach po wyjazdach, że przeżywa drugą młodość itp. Jak byście do tego podeszli? Ja naprawdę nie wiem, czy powinnam mu ufać. A skoro z tymi papierosami to któraś już z kolei wpadka, to dlaczego mam bezkrytycznie wierzyć w inne niewiarygodne opowieści? Kłamca to kłamca? Zaufałybyście kolejny i kolejny raz? Smutno mi ... :(

heheh bylam w zwiazku gdzie facet mial klamstwo we krwi... i ciesze sie, ze z niego wyszlam! O papierosach klamal, o swojej rodzinie, o wszystkim... brrrrrrrrr

Nie jest prosto podjąć decyzję o rozwodzie, ja nie mam oprócz tych cholernych fajek żadnych innych dowodów. Opieram się na podejrzeniach, obawach, domysłach. Mamy dziecko, wspólne mieszkanie, plany budowlane na przyszłość. A jeśli moja wyobraźnia sięga za daleko? Zrujnuję sobie i dziecku życie :(