Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość 20 latka

Pierwszy raz jestem szczera...

Polecane posty

Gość 20 latka

Wiele razy tutaj ludzie się już żalili. Wiele tematów dla tych z depresją. Ale ja potrzebuję swojego. 2 lata temu odszedł ode mnie mój Ukochany... Od 2 lat nie mam nikogo, bo wciąż Go kocham. Od 2 lat jestem wypompowana z jakiejkolwiek energii. Zawaliłam studia, zawaliłam pracę. Aktualnie siedzę w domu. Od 2 lat gdybym mogła, to bym wcale nie wychodziła z domu. Czuję się jak po przebytej ciężkiej chorobie - brak sił, brak ochoty. Tylko bym leżała lub spała. Wstaję codziennie o 13. Nawet jak nastawiam budzik na wcześniej, to kiedy dzwoni wyłączam, bo nie mam siły wstać. Z domu wychodzę może 2 razy w tygodniu, i to kiedy jest mi już głupio, że tak ciągle siedzę. Nie mam żadnych motywacji. Mam młode zwierzątko, żądne zabawy, a ja nie potrafię zaspokoić jego potrzeb - bo nie mam siły nawet 10 minut się z nim pobawić. Ludzie wokół już się zorientowali, że nie bardzo mam ochotę na cokolwiek, więc nie mam z kim nawet gdybym chciała się umówić. Bo po prostu towarzystwo wokół się wykruszyło. Ciągle jestem smutna. Wiem dlaczego - dlatego, bo nie mam motywacji. On zabrał z sobą moją całą chęć do życia. Nic nie chcę robić, bo nie ma to sensu, bo Jego nie ma przy mnie. Nie umiem żyć sama dla siebie. Jestem apatyczna, wszystko robię tak powoli..... Jednak wystarczy jedna wiadomość od Niego o spotkaniu, czy po prostu miłe słowa, a we mnie nagle jest tyle energii, że dosłownie tańczę, podskakuję, śmieję się. 2 lata żyję w pustce, zawalam wszystko. Chcę teraz starać się znów o przyjęcie na studia, jednak żaden kierunek mnie nie interesuje :(. Wiem, że dopóki On nie zechce wrócić, to moje życie będzie tak wyglądalo... Jestem nim zmęczona, ale też nie mam sił ani chęci by je zmienić. I proszę, niech nikt nie radzi abym poznała kogos... To nie działa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto cie utrzymuje
???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak niewiadomo o co chodzi
o mamo dziewczyno, nie szkoda ci czasu? 2 lata juz zmarnowalas przez jakiegos dupka zapewne... idz na terapie jesli nie potrafisz sama sobie poradzic... popros kogos o pomoc.. przestan ukrywac i sie wstydzic ze sobie nie radzisz tylko zacznij dzialac!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bylam 2 lata zakochana bez wzajemnosci i tez cierpialam ale az tak zle to chyba ze mna nie bylo... przynajmniej od ludzi sie nie odcielam i sie zwierzalam przyjaciolkom, mamie co mnie boli.... a myslalam juz ze ja mialam tak zle... wez sie za siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak niewiadomo o co chodzi
no jasne ze ma depresje... tylko ze sama sie z niej nie wyleczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idz do psychiatry
bo masz depresje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
kochana, mialam to samo..tez 2lata, ale powiedzialam dość k..dość i już 😠 dość!!😠nie będzie o moim zyciu decydowal przypadek... znalazłam pracę, fajną, jest dla mnie jakimś punktem odbicia a dupek jeszcze będzie zalowal, ze stracil szansę na znajomość z taką lasencją jak ja...:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakakak
Rzeczywiście, żałosne. Nie, on nie zechce wrócić. Nikt nie chce być z kimś przegranym zyciowo, co zapieprzył studia, jest w depresji i nie wychodzi w domu. Nikt sobie takiego kłopotu nie ma ochoty brać na głowę. Co więcej, osoby tak uzależnione od parnera są tym większym obciążeniem. One po prosu duszą psychicznie i są jak emocjonalne pasożyty. Dziewczyno, weź się w garsć!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyno masz dopiero 20 lat,,całe życie przed tobą a ty chcesz ciągle siedziec w domu? musisz iśc do psychologa,sama sobie z tym nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja cie rozumiem
to jest depresja i trzeba to leczyć - na 100% idz do lekarza .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20 latka
Mieszkam z rodzicami, oni wciąż mnie utrzymują. Nie wiem czy mam depresję. Depresja kojarzy mi się z osobą zupełnie zaniedbaną (a ja mimo wszystko nie pokażę się bez makijażu), lub taką która płacze przy wszystkich i każdemu mówi jak smutno. A ja staram się być uśmiechnięta przy ludziach, nie płaczę przy nich. Nie chcę żeby wiedzieli co czuję. Dlatego jeśli mam depresję, to nikt w to nie uwierzy. Myślałam o psychologu, lecz w grę by wchodził ten publiczny (brak pracy = brak kasy) a nie wiadomo na kogo się trafi. I nie wiem czy bym potrafiła. Pewnie by kazał psycholog się odkochać - a ja NIE chcę się odkochiwać... NIE chcę tracić kontaktu. Ja chcę tylko po prostu mieć więcej energii w sobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazdy ma swojego dola,ale zeby tak dlugo....Dziewczyno szkoda zycia przeciez.Jesli sie nie ruszysz z domu,nie wyjdziesz do ludzi to dalej bedzie tak trwalo wszystko.A tego przeciez nie chcesz.... Pojdz do psychologa...Nawet jak Ci nie pomoze to zaszkodzic nie zaszkodzi na pewno.Szkoda Twojego zycia.I to przez czlowieka,ktory jak widac nie jest wart Twojej milosci.A jak nie bedziesz wychodzila z domu to bedziesz dalej zyla z tym dolem.Wiem,ze wydaje Ci sie,ze juz nikogo innego nie pokochasz...Jesli bedziesz rozpamietywala stare czasy,rozdzierala wspomnienia,no i izolowala sie od ludzi to owszem-nie ma co watpic,ze sie z tego nie wygrzebiesz i juz nikogo nie pokochasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a skad wiesz co kaze ci psycholog skoro u niego nie bylas? na 100% masz depresje... moja kumpela miala i tez nikt nie wiedzial, tak skrzetnie to ukrywala... ukrywanie to normalne w depresji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj ja mam większe
problemy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
kochana, ja to mialam tak, ze rok tu na kafe przesiedzialam zanim zaczelam pracy szukac, bo wszystko mi bylo obojetne :o tylko, ze u mnie to pier...lo wszystko w jeden moment - oszukali mnie wtedy w kilku miejscach na kasę, w domu też bylo kiepsko.pracę stracilam rozumiem Cię, ale powiem Ci, ze nikt Cię z tej przerębli, wktórej jestes nie wyciągnie - SAMA MUSISZ SIĘ PODNIESC!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak sie za siebie nie wezniesz to naprawde mozesz zle skonczyc.Wlacz ulubiona muzyke,pojdz na zakupy....I do psychologa.Bo sama sobie z tym nie poradzisz.Odnow stare przyjaznie.Sprobuj chociaz.Bo inaczej to ja sobie Ciebie kobietko nie wyobrazam za jakies 2 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez sie rozstalam kiedys z facetem w ktorym bylam zakochana do nieprzytomnosci. To ja z nim zerwalam, bo bardzo mnie zaniedbywal i musialam go prosic nawet o mile slowo... Wydawalo mi sie ze sobie nie poradze ale stalo sie inaczej, nadal mialam nadzieje ze do siebie wrocimy ale postanowilam cos ze soba zrobic - poprosilam przyjaciolke zeby poznala mnie ze znajomymi swojego faceta, wprowadzila mnie do ich paczki i strasznie sie polubilismy :) co tydzien chodzilismy na imprezy, a ja powoli zapominalam o moim facecie. Po 4 miesiacach powiedzial ze zaluje, ze chce wrocic i znow byc taki jak dawniej, zebym nie czula sie lekcewazona. No i tak sie stalo, teraz jestesmy razem. Te kilka miesiecy bez niego udalo mi sie przezyc tylko i wylacznie dzieki pomocy przyjaciolki. Oczywiscie plakalam, rozpaczalam wieczorami, ale zawsze byl ktos kto mnie wspieral... Bylam tez u psychologa ktory powieidzial ze mam olac tego faceta, ze jemu jest potrzebne to rozstanie zeby docenic do stracil. Mysle ze tak sie stalo. Powinnas wyjsc, byc moze tez isc do psychologa ktory uzmyslowi Ci ze masz sile zeby walczyc z ta depresja. Odswiez znajomosci, zwierz sie komus z tego co siedzi w Tobie i wychodz, zacznij sie bawic i zapomnisz. Na pewno szybciej tak niz siedzac w domu i myslac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
Nie daj sie zlamac-->kochana a Ty myslisz, ze w jej stanie to znajomi ją wspierają?? A kązdy się zabierze i cieszy, ze jego to nie spotkalo...:o Lalunia, dasz radę...pierdol tego faceta...chociaz wiem, ze trudno ci bardzo, ale chociaz spróbuj....🌻 zacznij szukaż pracy, żeby mieć swoje pieniądze, a jego pogoń, skoro przez 2lata bez Ciebie wytrzymał... to niech teraz spada :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo już zleciały się
pseudo psycholożki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie chce mi się żyć...
Jestem w podobnej sytuacji, tylko o niemal dekadę starszy i płeć przeciwna. Pierwsza znacząca kobieta z którą byłem, miałą na imię Ewa. Miałem 18 lat. Jej małżeńśtwo z innym chorowałem 5 lat. Potem przyszła druga, N. stała się dla mnie całym światem. Od roku nie jesteśmy razem, a ja mam kolejny nawrót depresji z tego powodu. Zrobiła cos okropnego przeciwko mnie. Ale to nie ma znaczenia, chciałbym dalej z nią być. Ale wiem ,ze juz nie będę. JEst szczęsliwa gdzieś indziej. Jak to się skończy? Będę przez kilka lat łapał depresje. Będe tęsknił. Nie cofnę kijem Wisły. I zawsze będę żałował, że nie mogę tego zrobić... Przytulam mocno - I.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20 latka
Co do tego faceta, to przy życiu trzyma mnie tylko myśl, że coś jeszcze z tego będzie. Nie chcę tutaj opisywać tej historii, ale po 2 latach wciąż coś wisi w powietrzu. Czasem bardziej, czasem mniej..... Jak spotykam się z kimś, to nie umiem się opanować i mówię o Nim. :/ Pewnie powinnam pójść do lekarza pierwszego kontaktu, po skierowanie do psychologa? Nawet bym potrafiła żyć nieźle z tym złamanym sercem. Moim problemem tylko jest brak jakiejkolwiek chęci... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
kochana : praca, ludzie, wychodzenie z domu, nowy ciuch, fryzjer, nowi znajomi - tego Ci potrzeba zacznij od teraz, teraz nawet prace latwiej znalezc bo kudzie powyjezdzali z kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20 latka
Co do tego faceta, to przy życiu trzyma mnie tylko myśl, że coś jeszcze z tego będzie. Nie chcę tutaj opisywać tej historii, ale po 2 latach wciąż coś wisi w powietrzu. Czasem bardziej, czasem mniej..... Jak spotykam się z kimś, to nie umiem się opanować i mówię o Nim. :/ Pewnie powinnam pójść do lekarza pierwszego kontaktu, po skierowanie do psychologa? Nawet bym potrafiła żyć nieźle z tym złamanym sercem. Moim problemem tylko jest brak jakiejkolwiek chęci... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
kochana : praca, ludzie, wychodzenie z domu, nowy ciuch, fryzjer, nowi znajomi - tego Ci potrzeba zacznij od teraz, teraz nawet prace latwiej znalezc bo kudzie powyjezdzali z kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
kochana : praca, ludzie, wychodzenie z domu, nowy ciuch, fryzjer, nowi znajomi - tego Ci potrzeba zacznij od teraz, teraz nawet prace latwiej znalezc bo kudzie powyjezdzali z kraju

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka lasencja jak ja
tyle wycierpialaś i nie masz go dość?? przeciez on byl powodem tego cierpienia.... w siebie inwestu energię a nie w mysli o nim...🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20 latka
Nie chce mi się żyć - "Mój" facet jest ode mnie starszy o 12 lat. On też ma depresję, bo prawie rok temu zostawiła go dziewczyna, którą kochał. Oboje samotni, a nie potrafimy się dotrzeć znów... Jego znajomi, ludzie po 30stce, niektórzy po 40stce mówią mi, że z tej mąki będzie jeszcze chleb... To mój taki zastrzyk energii. Na chwilę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czerwone serduszko
twoj ostatni post namieszal mi troche :O idz do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez cierpialam po odejsciu kogos, kogo szalenczo kochalam. Mialam tylko na tyle sily, by chodzic na zajecia i zdawac egzaminy. Ale przestalam sie spotykac z ludzmi, do tego doszla jeszcze bulimia, leki....powoli wracalm do zycia. Zrozumialam, ze w gruncie rzeczy jestem troche samotnikiem, ale sa rzeczy, ktore sprawiaja mi przyjemnosc. Czekalam na wakacje, bo wtedy moglam pojechac w gory. Zawsze to lubilam. Potem byli ludzie poznani w gorach i kolejne eskapady. Chwycilam sie tego i powoli wracalm do rzeczywistosci. Nie sadzilam, ze uda mi sie odkochac, ale przyszedl taki moment, ze postanowilam postepowac rozsadnie. Pojechac, pojsc, zrobic, nawet mimo braku ochoty. Dzisiaj mam kochajecego chlopaka, koncze studia i mozna powiedziec, ze jestem szczesliwa. Wyszlam z tego bez lekarza, ale w twoim przypadku terapia bedzie bardzo pomocna. Sprobuj. bo tracisz taki dobry czas w zyciu. Trzymam za ciebie kciuki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×