Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

KaleidoStar

pierwsze spotkanie po rozstaniu...

Polecane posty

Heh,ciężko mi..więc się wyżalę. Jutro prawdopodobnie zobaczę się z moim eks po prawie trzech miesiącach od chwili rozstania... Na uroczystości,na której chciałabym się dobrze bawić.. A tak strasznie się boję... Chociaż wiem,(teraz,po rozstaniu-wcześniej nie dopuszczałam takiej myśli) że ten związek nie był dla mnie zbyt dobry,za dużo dawałam nie dostając zbyt wiele w zamian... Powoli staję na nogi,ale kompletnie nie umiem się przygotowac psychicznie na jutro.. A nie chcę rezygnować z tej uroczystości... Ot pogubiona zupełnie. Nawet nie wiem po co to piszę,bo sama wiem,że kiedys będzie lepiej itp...Chyba po prostu,tak jak w pierwszym zdaniu powiedziałam..Muszę się wyżalić. A później z wrodzonym optymizmem żyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiscie :).... przynajmniej upewnie sie ze dobrze zrobilam, niestety moj eks malzonek nigdy nie pogodzil sie z tym ze go zostawilam wiec moze byc ciekawie na moim spotkaniu, moze byc ciekawie, a z imprezy nie zrezygnuje bo nie chowam glowy w piasek, w koncu kiedys i tak by do tego doszlo... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie akurat było w drugą stronę-On odszedł. Ale tak jak mówisz-prędzej czy później i tak się spotkamy,mamy troche wspólnych znajomych..No i zależy mi na jutrzejszym wieczorze. Ech przechlapane mamy z tymi emocjami. Wierzę,że kiedyś życie nam się zrehabilituje :) I proszę-jedna osoba,kilka słów i już się uśmiecham. dziekuję :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
🌼za odwage:) ja sie do takiego kroku zbieram,poki co brak wiary...jak mijaly pierwsze chwile po zerwaniu?bardzo bolalo?mnie sie to wydaje niewyobrazalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojj, nie ma za co dziekowac, trzeba sie pocieszac, przynajmniej nie jestem sama :) u mnie jest troszke gorzej, cala rodzinka adoruje mojego bylego, teraz mieszkam bardzoo daleko od \"nich\" wiec dopiero po dziewieciu miesiacach spotkam cala ekipe, juz widze co sie bedzie dzialo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez... :) zycze odwagi w takim razie.... bolalo ale jednoczesnie odczulam wielka ulge bo zylam w separacji przez dwa lata wiec zegnalam sie z nim juz od dluzszego czasu, a teraz jestem happy :) czego zycze wszystkim 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
strasznie było. Nie miałam żadnych myśli samobójczych ani nic z tych rzeczy,ale bolało potwornie.Fizycznie. Jakby mi ktoś serce wyrwał.Wiem,brzmi jak z taniego melodramatu..Cóż,tak to bywa,jak się mówi o uczuciach. Teraz też mam chwile zwątpienia,zdarza mi się nagle rozpłakac (w samotności) lub tylko poczuć kulę w gardle,gdy jestem w towarzystwie. Dziwnie się chodzi po tych samych ulicach,po których nie tak dawno chodzilismy razem... Brakuje mi całej masy drobiazgów,np ostatnio wspominałam wieczorne wypady na gofry-głupstwo,ale sie rozkleiłam.I takie własnie ukłucia się zdarzają,ciągle cos mi o Nim przypomina. No ale trudno..nie wyszło..Nie zatrzymam Go przecież na siłe,jesli Jego uczucia wygasły. Teraz raczej stawiam na myślenie \"niech zobaczy,co stracił\"...lepsze to od detruktywnego dołowania się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KaleidoStar... i dlatego sie wyprowadzilam, zeby nie miec wspomnien, zabralam tylko swoje ubrania, dwa wspolne zdjecia... pamietam taki moment kiedy bol zaczal przeobrazac sie w bezradnosc a w koncu w obojetnosc, to bylo to, uwolnilam sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja za bardzo kocham to miasto,te miejsca moje,znane od urodzenia. Nie wyobrażam sobie przeprowadzki gdzieś dalej. Ok,idę spać,żeby jutro wieczorem wyglądać kwitnąco ;) Dziękuję za rozmowe i do zobaczenia jutro moze :) 🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
kaleido...rozkleilam sie jak to przeczytalam..ja juz czuje ze ktos mi serce wyrwal,to moj pierwszy zwiazek...pierwszy raz kocham...nie sadzilam ze mozna az tak mocno...boje sie wspomnien...wlasnie takich jak opisujesz...nie dam rady..zyje w zawieszeniu ale nie mam odwagi zamknac tej furtki i wyrzucic klucz..zostawiam lekko uchylona...lubie czuc ze moge wrocic...nie potrafie boze nie potrafie tego zrobic..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie bój się..ta furtka w końcu sama się zamknie,tak powolutku,że poczujesz ulgę. I tak sentencjonalnie dodam-pewnie za jakiś czas znajdziesz tego własciwego. Kasia i ja pewnie też.. mimo,że na razie patrzę na facetow całkowicie obojętnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
kaleido ,kasia🌼🌼 odzywajcie sie czasem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihi...nie przyszedł. Ale było ciężko,wspólni znajomi,ich spojrzenia.. wyalienowana się czułam.Albo może sama się wyobcowałam,nie umiałam wejść między nich tak radośnie jak kiedyś. Na szczęście spotkałam koleżankę,której dawno nie widziałam i mogłysmy się nawzajem wyżalić sobie.A nic tak nie poprawia humoru :) A jak z Wami,dziewczynki? Głowy w górze? 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też go dzisiaj zobaczyłam. Nie rozmaiwałam z nim, był bardzo daleko.... ALe uczucie tragiczne... Mam nadzieję, że nadejdzie taki dzień, że spojrzę na niego jak na obcego człowieka. Czy to mozliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi zależy na jakimś tam dobrym kontakcie.Jest tyle rzeczy,które moglibyśmy zrobic jako kumple.Ale jak bedzie,to nie wiem.Zobaczymy:) Długa droga jeszcze do pozbycia się emocji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja kiedyś odeszłam od męża do tego drugiego, wyszłam po raz drugi za mąż. ale moja furtka nigdy się nie zamknęła... po rozstaniu, rozwodzie ciągle były jakieś okazje, mamy dziecko, kiedy się spotykaliśmy. naprawdę nie było mi łatwo, najpierw on sam a ja juz z mężem, a później on też z partnerką, jedną, drugą... na tych spotkaniach nasze oczy ciągle się szukały, tak inaczej patrzylismy na siebie, że miałam wrażenie, że wszyscy nam sie przyglądają.. no i te oczy kiedyś spotkały sie na dobre, a może na złe... zostaliśmy kochankami i wiem, że kocham go nad życie... i nie wiem co będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ale Ty masz za sobą już spory czas, za mną dopiero 3 dni. Jest mi naprawdę starsznie. Ja nie chcę go znać, chyba, że keidys, gdy będzię dla mnie obojętne już to, że zmarnowałam mna niego 2 lata... :/ Cóż....Miło jest się nagle dowiedzieć, że wsyztsko co się dla Ciebie liczyło peka jak mydlana bańka... Boli jak cholera. Myślisz, że to przejdzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
wunderex...o co poszlo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No coż, sama nie wiem o co. Mam cholernie wiele wad, nie byliśmy razem przez dłuższy okres czasu z mojej inicjatywy. Potem omamił mnie głupawymi frazesami (jaka ja naiwna jestem!) i wróciłam do niego. Długo to nie potrwało, miesiąc by usłyszeć, że sory, ale podoba mi się inna, chcę się bawić, nie jestem pewien czy chcę z tobą być, nie wiem czy cię kocham... kurwa! Mam swoją godność i choćby go teraz olśniło to nie chce go znać! Nie jest wart ani jednej łzy. I chociaż wiem to wszytsko to nie mogę się otrząsnąć:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez...
u mnie jest cos na smak tego co opisujesz...coraz czesciej mamy takie przerwy czasem po 2 miesiace:O jesli ja sie nie odzywam on tez nie...meczy mnie to i powoli sie wypalam...nie mam juz sil tego ratowac...do tanga trzeba dwojga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też próbowałam, ale teraz to mi się już nie chcę... I nie będę. Koniec przerw, niepewności, nadzieji i czekania. Przyjęłam do wiadomości, że to koniec, jest naprawdę tragicznie, ale wiem, że stąd już jest tylko prosta droga do góry... Jeszcze tylko jedna rzecz łączy mnie z tym facetem. I mam nadzieję, że testy czasem się mylą, bo to była chyba ironia losu....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Robiłam właśnie test, wyszedł negatywnie narazie, ale to dopeiro jeden dzień po terminie, a ostatnie cykle miałam bardzo niereguralne:( NAstępna próba za tydzień, ale gdzieś od półtora tygodnia mdli mnie co rano jak nigdy, nie mogę nic zjeść ani nawet patrzeć na jedzenie... NAwet nie chcę myśleć, jak ja sobie dam sama radę, jeśli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to tylko stres :) też tak miałam. Nie martw się,skoro jest negatywny,to ok. Ja w stresie tak się umiałam nakręcić,że dałabym sobie ręce uciąć,że jestem w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwa tygodnie temu,zupełnie przypadkowo spotkałam się po raz pierwszy od rozstania z moim byłym. Z tym ,że my rozstaliśmy się pięć lat temu po wielkiej awanturze.Wówczas skończył się nasz związek ale nie uczucie.Mimo to oboje byliśmy zbyt dumni aby zrobić pierwszy krok w kierunku pojednania.Potem wypadki potoczyły się tak ,że już nie moglismy się nawet widywać.Przez rok od rozstania nie mogłam o Nim zapomnieć jednak potem poznałam innego- który po kolejnym roku został moim mężem. Prawdę mówiąc o tamtym pierwszym zdarzało mi się myśleć dość często ,zwłaszcza kiedy w moim małżeństwie zaaczęło się psuć.W końcu ten eks był moją pierwszą i największą miłością. Z mężem rozstaliśmy się po dwóch latach mimo,że mamy dziecko.Od roku jestem sama. Codziennie wspominałam swoją pierwszą miłość,wyobrażałam sobie ,że znów Go spotkam,myślałam otym co było i o tym co mogloby być.Wiedziałam,że przecież kiedyś Go spotkam ale nie spodziewałam się,że nastąpi to teraz. Wyglądało to tak : w moim mieście odbywały się koncerty więc wszyscy tradycyjnie wyruszyli w to miejsce,jak zwykle tysiące ludzi ,dobra zabawa itd. Przechodziłam z koleżanką przez ten tłum ,rozglądałam się dokoła i nagle Go zobaczyłam -pierwsza myśl-To On! -druga myśl-Nie to niemożliwe-trzecia- ja pie*dole to przecież On!!! Też mnie zauważyl i też mi się przyglądał.Przeszłyśmy z kolezanką jeszcze parę kroków do przodu i powiedziałam do niej,że się wracamy bo tam stoi .....Była w takim samym szoku jak ja ,zwłaszcza,że tego wieczoru również wspominałam jej coś na jego temat. Poprostu podeszłam do Niego i zapytałam -To naprawdę Ty? I potem tak staliśmy przez chwilę i patrzyliśmy na siebie. Oczywiście nie rozstaliśmy się już szybko tego wieczoru, moja kumpela i jego kolega chyba chcięli nas zamordować bo im się trochę nudziło ale cóz,musieli nas znosić. Cóż spotkaliśmy sie po tych pięciu latach i trochę nam odbiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×