Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wariatka1488

Wypuszczac czy nie? kociak

Polecane posty

Gość wariatka1488

Witam was. mam 6 tygodniowego puszka :) I mam problem bo nie wiem czy wypuszczac mojego malca na dwor zeby spedzał duzo czasu na dworku czy lepiej w domku. (narzie jest mały wiec jak podrosnie troche) mieszkam w zabudowaniu w ktorym mieszkaja jeszcze 3 rodziny... mamy duze podworko i na podworku sa koty sasiadow... ale ja mam kota a taki kot moze pozniej wdawac sie walki z kocurami... najlepszym sposobem była by kastracja ale to od 8 miesciaca bo podobno po kastarcji koty nie odchodza juz tak daleko(i to chyba prawda)... a po za tym nie chciała bym zeby kiedys wyszedł i nie wrocił :( wiec co robic? wypuszczac zeby był dachowcem czy lepiej zostawiac w domu i wypuszczac co jakis czas... eh to jest troche pogmatwane ale moze ktos zrozumie o co mi chodzi;/ pozdrawiam Was...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatka1488
hellishbloodystorm tak zaszczepie ale wpier musze zebrac kase na szczepienie :/ chyba ze jakos po troszku sie od mamy wyciagnie... a wychodzic to ma gdzie bo jest nawet duze podworko wiec ma gdzie.. ale sie boje ze kiedy wyjdzie i nie wroci albo wroci z np rozwalona łapa(odpukac) wiec jestem troche zamotana ta sprawa... i czytałam takie tam porady i ludzie pisza rozne rzeczy.. jak znajde to wkleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatka1488
o mam te przykłądy wkleje pare : 1.wyszedl z domu jak codzien , tylko tym razem nie wrocil nigdy nie zniknal na tak dlugo, co wiecej nigdy nie zapuszczal sie daleko, zawsze przychodzil wolany. dzis w nocy ma byc minus 11 stopni, bedzie to juz jego 2 noc na dworze, o ile nic mu sie nie stalo. mam pytanie, wiem, ze kocury sie czasem zapuszczaja nawet na kilka dni i wracaja, ale czy kastraty tez? (Gacek jest wykastrowany). raczej testosteron go nie przepelnia, nie interesuja go koteczki, nie zadziera z kocurami... czy jest szansa, ze jednak gdzies powedrowal i wroci czy kastraty nie maja takich nawykow? caly dzien chodze po ulicach i nawoluje i nic czuje bezsilnosc, nie chce go stracic przygotowalam juz ogloszenia, ktore jutro wywiesze na slupach i w sklepie, chcialabym tylko uslyszec, ze jest szansa... 2.Not tak... wypuszczanie... To bywa niebezpieczne i na wsi! Zawsze moje koty wychodziły, żyły dość długo (ale bez przesady), nie wiedziałam wtedy, że mogą żyć dłużej. Były szczęśliwe i bezpieczne - w okolicy sami tacy, co zwierzętom krzywdy nie robią. I nagle... W czerwcu w ciągu dwóch dni oba moje koty zostały postrzelone z wiatrówki - bo jakiś idiota szukał sobie ruchomego celu... Tigger dostał w brzuch i niestety nie udało się go uratować. Luna oberwała w kość ramieniową - kość się złamała, ale dzięki opiece weterynaryjnej udało się ocalić i kota i łapę. Przez 6 tygodni była w domu. Nie myślałam, że ją jeszcze wypuszczę. Była jednak taka nieszczęśliwa... a do tego stała się niebezpieczna; gryzła, o mały włos nie wydrapała oka psu, który ją nieopatrznie powąchał gdy spała... Bałam się, by nie zrobiła krzywdy dzieciom. Poddałam się Luna znów wychodzi, ale Bond nie i żaden kolejny kot. Nawet okolica bezpieczna może przekształcić się w bardzo roźną. Wiem coś o tym Wiec bywa roznie, u mnie sa koty na dworku i choc jest ulica bezwylotowa to jakis samochud czasami przejedzie... i juz przez to zginoł kot albo wyszedł i nie wrocił.. a tez nie chce zbyt zamykac kota.. wiec co tu robic??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
może wychodzić z nim jak z psem? p.s. gdyby zdarzyło się coś takiego że wiedziałabym kto strzelił do kota, skontaktowałabym się ze zajomymi i zakatowaliby dewianta... no lub prznajmniej połamali palce tak że już by za spust nie pociągnął

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatka1488
bo ja wiem czy jak z psem.. nie wiem zobaczy sie bede go jak cos wypuszczac jak ja bede na dworku albo bede gdzies wychodzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholera,zawiadomiłabym prokuraturę o popełnieniu przestępstwa!I dopilnowałabym żeby sprawy nie odłożyli.Jak mogłaś dopuścić do takiego zaniedbania?Było chamiora zastrzelić...bo co to za człowiek???To nawet sądzić nie powinni za człowieka tylko za bestię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariatka1488
amita- ale te dwie zdarzenia nie sa moje to ludzie opowiadaja o swoich.... a w dodatku prawo ochrony nad zwierzetami w polsce jes hmmm mozna powiedziec olewane..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje Piciadło też chyba dostało za łażenie po dachu(no i wchodzenie do innych domów)bo jakoś nie ma ochoty na wianie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha... ja narazie wychodze ze swoim kociakiem i siedze sobie na ławce a on baraszkuje... a z pozniejszym wypuszcaniem sie zobaczy :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxyyyzzz
Wychodziliśmy z naszą kotką od początku. Teraz ma 7 lat i nadal sama nie wychodzi, nie ma więc obawy, ze coś jej się przytrafi. Nie oddala sie od nas, buszuje tylko w ogródu, a jak mama np. siedzi sobie na leżaku koło skalniaka, to kocica co chwilę przychodzi się meldować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myśmy koty w domu mieli \"od zawsze\" i zawsze były to koty wychodzące (mieszamy w domku z ogrodem na osiedlu domów jednorodzinnych). Z tym że koty niekastrowane wychodzące (mieliśmy głównie kocury) żyły jakieś 4-6 lat z nami (jeden nie wrócił z jakiejś wyprawy, jednego przejechał samochód, jeden zmarł na paraliż, kocicę uśpiliśmy, bo nie dało się jej ze świerzbu wyleczyc :( ). Żyły krótko, ale chyba były szczęśliwe ;) Myślę że mając ogród szkoda jest kotom ograniczac wolnośc - jakbyś Ty się czuła jakby ktos zamknął Cię w domu i oglądałabyś świat i ogród tylko przez szybę? ;) A tak to nie ma problemu z sianiem specjalnej trawy dla kota do jedzenia, z jakimiś kuwetami w domu... Nie wyobrażam sobie żeby można zamknąc niekastrowanego kota w domu (pomijając już zapach, jaki będziesz miec w całym mieszkaniu, bo będzie znaczył swój teren i próbował zwabic zapachem jakieś kocice) Obecnie mamy kocura wykastrowanego (w wieku mniej więcej dwóch lat) i jest to całkiem żwawy staruszek - ma około 12tu. Wychodzi normalnie na zewnątrz, z tym że trzyma się naszego ogrodu, ewentualnie najbliższych sąsiadów i nie wypuszcza się na dalsze wycieczki. Obce koty po prostu go nie interesują - to raczej on wiosną jest obiektem niezdrowego zaintersowania (nie pachnie kocurem, to nie wiem - może inne koty myślą, że jest kocicą? :D ) Ma kilka kotów, z którymi się bardziej przyjaźni i od nich czasem przynosi jakieś pchły :) Kiedyś uważałam, że kastracja to niepotrzebne okaleczanie kota, ale teraz jestem za. Kastrowany kot przestawia swoje zainteresowanie z innych zwierząt na innych ludzi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×