sąsiedzi

Muszę się wypisać, bo mnie męczy. Moja sąsiadka pewnej nocy dała nogę i poszła na balety (relacja dziecka - poszła się spotkać z kolegami )zostawiając w domu 7letnią córkę. Dziecko wyło, wyskakiwało przez balkon itd Oprócz nich w mieszkaniu jest też babka, tylko akurat gdzieś wyjechała. Głowię się- wezwać gliny a była 3 w nocy itd Jakoś tę dziewczynkę uspokoiłam, poszła się położyć i chyba zasnęła. I co z tego mam? Złe spojrzenia matki latawicy. Mało tego, jej córeczka opowiada jakieś niestworzone historie na temat mojej rodziny dzieciom z bloku. Mam małe dwuletnie dziecko, które lgnie teraz do dzieci, a ostatnio usłyszałam jak mówią do niego "wynoś się stąd śmierdzielu". Normalnie mnie wmurowało, przy czym te teksty lecą przy rodzicach/opiekunach, którzy uważają, że do świata dzieci nie ma się co wtrącać i nie zamierzają czynić uwag swym dzieciom. O tym, że to śruba młodej wiem od jednej ze znajomych mam. Mieszkamy od niedawna. Całe szczęście mieszkanie wynajmowane itd, ale przysięgam jestem w kropce. Próbowałam rozmawiać, być miłą itd Widocznie za bardzo się starałam, bo dało odwrotny efekt. Próbowałam.. źle mi z tym Najlepiej nie pakować się w ogóle w żadne relacje.

Najlepiej ich ignoruj a z dzieckiem chodz gdzies indziej zeby mialo sie z kim bawic...czym bedziesz wredniejsza tym bardziej beda Cie szanowac...z takimi ludzmi tak trzeba...po dobroci nie dotrzesz...:OWiem co pisze...:P

dzięki ciemnooka za słówko;tak robię, ale gul jak cholera w gardle mi stoi.ehhhh

przywykniesz i zaczniesz olewac...tez sie na poczatku przejmowalam sasiadkami a mam wokolo prawie same mohery wiec wiadomo jak to z nimi bywa:OAle teraz je olewam i mam dziarska mine tak zeby wiedzialy ze jak mnie zaczepia to goszko pozaluja no i juz mnie nie zaczepiaja...:PBOJA SIE:P