Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taka ja...

jestem w zwiazku z obcokrajowcem cz. II

Polecane posty

Gość taka ja...

patrze sobie na ten topik i widze, ze zrobil sie po prostu pokojem do pogaduszek.. stale nicki, rozmowy o pogodzie i o pracy.. a chyba nie o to chodzilo autorce tego topiku. proponuje wznowic temat tym razem w wersji - wymiana pogladow na temat roznic kulturowych, wzlotow i upadkow (taki byl pierwotny zamiar zalozycielki poprzedniego topiku, ale zrobil sie serial jakby brazylijski..) co wy na to dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mujer
popieram! sama zalozylam niedawno topik na temat zwiazkow z hiszpanami.moze ktos sie podzieli spoprzezeniami, przemysleniami, jakimis smieszymi historyjkami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiwi girl
Jestem w zwiazku z nowozelandczykiem i nie zamienilabym go na zaden inny.. Niektorzy pytaja, czy nie brak mi tej odrobiny polskosci, zarcikow typowo narodowych, wiedzy o naszej historii, czy uslyszenia jak bardzo mu na mnie zalezy w naszym ojczystym jezyku.. I wiecie co? Nie ma nic piekniejszego niz widziec jego starania, jak bardzo chce sprawic mi przyjemnosc uczac sie tego nienajlatwiejszego przeciez jezyka, jak mowi "kocham cie skarbie" z tym slodkim angielskim akcentem, jak slysze "jestes piekny" zamiast piekna, jak stara sie dowiedziec czegos o naszej narodowej przeszlosci, wyraz zszokowania na twarzy gdy opowiadam o drugiej wojnie swiatowej i komunizmie... Roznice kulturowe sa niewielkie, aczkolwiek czasem smieszne. Bardziej nawyki zywieniowe mnie bawia, musialam przywyknac do nowozelandzkiego stylu jedzenia, te wszystkie smieszne zapiekanki i fasolka na toscie, a fe hihi. Bigos mu za bardzo "nie wchodzi", ale nalesniki, schabowe i rosol uwielbia.. A Wy? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanie oszalales
mi odpowiada :) tez sie w tamten topic nie moglam wkrecic, bo towarzystwo bylo tak zajete soba, ze nie dalo rady nawet zauwazyc, ze sie ktos nowy pojawil :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malibka85
wlasnie dzsiaj tam zagladnelam i bylam w szoku! nic o zwiazkach z obcokrajowcami! z tematem ktory jest dla mnie idealny.od 2 lat jestem z turkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
a ja jestem w szczesliwym zwiazku z Finem.. roznic kulturowych jako takich nie ma. jedynie jezyk doprowadza mnie do szalenstwa, wlasnie sie go ucze no i czarno to widze na razie. no ale nie bede sie poddawac zwazywszy, ze mieszkam w tym kraju :) co mnie zdziwilo to fakt, ze jedza do obiadu chleb - ziemniaki, mieso i kanapki.. no ziemniaki z chlebem? ale teraz sama tak robie wiec juz sie nie dziwie.. Finowie kochaja saune... chodza tam grupami, najpierw kobiety, potem mezczyzni. czesto z dziecmi. wszyscy siedza nago.. po pierwszym szoku tez tak robie.. najdziwniejsze jest to, ze chodza tak matki z corkami, ojcowie z synami, starsi ludzie z mlodymi. uwazam, ze to jest piekne.. nikt nie robi problemu ze swojego ciala, nikt na nikogo nie zwraca uwagi... acha.. jak jade autobusem to jest kompletna cisza... jesli ktos cos mowi to bardzo cicho, wstyd odebrac telefon, nikt nigdzie sie nie spieszy, ludzie sa uprzejmi, nie musze sie bac o torebke. moj Finek kocha polska kuchnie, choc finska niewiele rozni sie od naszej... za to tutaj maja fatalna kielbase - ich kielbasa to nasze parowki grube. nie maja parapetow i oknach nie wieszaja firanek.. w szkole podstawowej dzieci dostaja ksiazeczki, przybory, zeszyty. chodza w skarpetkach zamiast w trepkach. nauczyciele traktuja ucznia indywidualnie.. no przeszlam studia i cala reszte i nikt nigdy nie traktowal mnie jak tu... uczniowie to nie masa a grupa indywidualnosci.. ja mam takie doswiadczenie tutaj. Finowie nie sciskaja reki na powitanie, tylko kiwaja glowa, nie obsciskuja sie publicznie, ale sa fajnymi przyjaciolmi.. kiwi girl, nie tesknisz za rodzina? ja mam blisko, jesli moge tak powiedzec, ale Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
malibka.. opowiedz cos o tym!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
Ciesze sie, ze ktos zwrocil uwage na to,ze tamten watek kompletnie odbiegl od tematu. Ja jestem w zwiazku z Irlandczykiem. Roznice? Mnostwo. Kuchnia przede wszystkim- za nic nie mozna go zmusic do skosztowania kiszonej kapusty,marynowanych grzybkow czy kiszonych ogorkow. Kiszone=zepsute. Jego irlandzkie sniadanie: bekon, jajko sadzone, pudding (koszmar), i oblesne kielbaski przyprawiaja mnie od mdlosci. Surowka do obiadu odpada, on chce tylko ugotowanej marchewki,kapusty lub groszku:) Troszke ciezko dla niego gotowac, trzeba sie naprawde duzo 'nagimnastykowac'. Za to bardzo polubilam herbate z mlekiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malibka85
malibka85 (malibka85@o2.pl) jestem od dwoch lat z turkiem.jest roznie.raz dobrze raz zle-jak to bywa w zwiazkach.on mieszka i pracuje w angli a ja w polsce.widujemy sie raz w miesiacu przez ok.tydzien i pozniej kazdy wraca do swojego swiata.on nie widzi mozliwoscie zeby narazie przeprowadzic sie na stale do polski a ja musze mieszkac w polsce.nie wiem czy ten zwiazek przetrwa probe czasu.moze jakas rada?? pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makagigi
cześć- ja tez jestem z Irlandczykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
moj je wszystko ten problem mam z glowy... ale to dlatego, ze nasze kuchnie sa podobne... poza malymi wyjatkami... miesa z renifera nie tkne za zadne skarby... zeby nie wiem co!!!! a oni tu jedza i sie zajadaja... leeeeeee tu jest rownouprawnienie... facet kobiety w drzwiach nie przepusci.. ja mojego nauczylam, nawet cmok nonsens stosuje jak trzeba... tutaj to pojecie abstrakcyjne, choc moje finskie znajome panie chcialby poczuc pocalunek na dloni i ten szacunek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiwi girl
taka ja.. Oczywiscie ze tesknie, 17 tys. km w lini prostej, 24 godziny lotu z przesiadka w singapurze, hong kongu, los angeles lub bangkoku, ehh.. Ale coz.. mislosc nie wybiera, nie wyobrazam sobie zycia bez Niego. a mnie latwiej sie bylo zaaklimatyzowac tam niz Jemu w polsce, chocby przez blokade jezykowa, nauczyc sie polskiego na poziomie umozliwiajacym podjecie pracy graniczy z niemozliwym. Z rodzinka kontaktuje sie prawie codziennie, internet jest tu zbawieniem. Poza tym raz w roku do polski, a mama obiecala, ze jak pierwszy bobasek na swiat sie zjawi (choc jeszcze nie w drodze), to i przyleci mnie wesprzec. Zycie jest bardzo spokojne, bez tego pospiechu i nerwow. Nowozelandczycy nie uczstnicza zdecydowanie w wyscigu szczurow. Poza tym dla nich jestem egzotyka hihi, polska to cos tak odleglego jak mars w ukladzie slonecznym, wiedza na temat kraju rowniez niewielka. Piszccie dziewczyny jak u was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, Jestem w zwiazku z Irlandczykiem - od ponad roku. Roznice - raczej powierzchowne, kuchnia oczywiscie inna. Kieszonego nie lubi (wyjatek to zupa ogorkowa - jego ulubiona). Jak nie wie,ze w pierogach jest kapusta kiszona to zje i mu smakuja. jak powiem co jest w srodku to slysze \"You gotta be kidding\" :) Uwielbiam jego polski :) Uczy sie, zna kilka slow, ale akcent z jakim po polsku mowi poprostu mnie zniewala :) Nie zamienilabym go na nikogo innego. Jest najlepszy, najslodszy, najbardziej zwariowany i nieprzewidywalny a jednoczesnie oddany, szczery, wierny i kochajacy. Moze wplyw na to ma nie tylko jego pochodzenie ale takze jego wiek, w kazdym razie - mam nadzieje, ze cale nasze zycie bedzie jak do tej pory :) Madona - a Wy gzie jestescie? w IE czy w PL? Jesli w IE to gdzie? Co do herbaty z mlekiem - moje slonce powiedzialo mi, ze mleko uzywaja tylko i wylacznie po to, by herbate ochlodzic. Nie ma ono nic wspolnego ze smakiem :) Dlatego tez niecierpia jak im sie cieple mleczko do herbaty wlewa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiwi girl
Ach, ogorki kiszone sa nie do przelkniecia, caly czas sie smieje, ze przy nastepnej wizycie w europie 20 kg bagazu to ogory i sloiki z bigosem. Sniadanie to tez niestety bekon, jajo sadzone, parowka, fasolka na toscie. A kanapka musi byc zlozona, nie w naszym polskim stylu pomidor, salata i szynka, jak juz to musi byc "przykryte" drugim kawalkiem chleba hihi. Co do chleba, to o rety, toz to jak tostowy, wstretny gumowy o dacie przydatnosci do spozycia przez 2 nastepne lata ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
OlaPL- na temat ,leka mam inna teorie- dodaja je zeby nie bylo widac syfu w wodzie, bo przeciez woda tu jest koszmarna.:) Mieszkamy 60 km od Dublina, a Wy? Makagigi, a Ty gdzie mieszkasz? Kolejna roznica- Irlandczycy swobodniej od Polakow podchodza do czasu spedzanego razem w zwiazku. Dla nich to normalne, ze faceci wyskakuja z kumplami do pubu w sobote, a ich kobitki ida w babskim gronie. Nawet w malzenstwie. Na szczescie nie mowie tego na przykladzie wlasnego zwiazku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
a u mnie kazde mieso pakowane i tez z data przydatnosci, nawet jajka... juz sie przyzwyczailam, ze nie bede robic zakupow w osiedlowym sklepiku, gdzie mile panie doradza i poczekaja na kase jak z roztargnienia zapomnisz portfela... a salmiaki - finskie slodycze przyprawiaja mnie o mdlosci.. to taka czarna gumaowata papa w ksztalcie jaki tam se wybierzesz (jak misie zelki, np), jest nawe w czekoladzie jako nadzienie.. bleah... a tyle alkoholu co tu sie pije to w zyciu nie widzialam... no i na ulicach widze nastolatki z wlosami pomalowanymi na kolory teczy, od zielonego po fiolet.. wczoraj widzialam pare, punki, wlosy na grzebien zrobione, pol metra wysokosi a boki lyse. zielone te wlosy.. no malo zawalu nie dostalam... w moim miescie rozne rzeczy byly, ale takiego cuda to nigdzie, ale to nigdzie nie spotkasz, tylko tutaj, wierzcie mi... Finlandia jest super!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makagigi
ja - Dublin :) A propos kuchni - tak naprawdę nie znam żadnego Irlandczyka, który by jadał irlandzkie śniadania. Mój je jakis baton musli i kawa. I po śniadaniu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
Im sie po prostu tych sniadan gotowac nie chce, za duzo roboty. Ale gdy ida do knajpy na sniadanie, jest to zestaw obowiazkowy. Nawet jak pojechalismy na wakacje do grecji, to byl zestaw nr 1:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
acha. i mamy wode mineralna w kranie... Finowie pija hektolitry kawy. koniecznie z expresu moccamaster! na sniadanie, na po sniadaniu, na przed obiadem, na po obiedzie itd, itd... tyle kawy, ze nawet nie licze juz ktora to filizanka.. kawa tez z mlekiem.. bez cukru najczesciej.. do herbaty tez wlewaja mleko. jesli pojdziesz na obiad do kogos to zjadasz obiad i tyle, potem deser, wszystko zamiecione i siedzisz w living roomie. nie to co u nas, ze calymi godzinami siedzi sie przy suto zastawionym stole.. wiecie co mam na mysli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość makagigi
My rzadko jemy śniadania w knajpie, ale....ma taką sama odległość do barku z batonami musli, jak do miejsca z typowymi sniadaniami. Mój biedaczek wierzył po prostu, że zdrowo się odżywia...dopóki nie zwróciłam jego uwagi na ..skład batonika. Powiedział, że jestem świnia ;) taka ja...- czy to prawda, że w deklinacji fińskiej jest 20 przypadków???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanie oszalales
malibka ja tez jestem w zwiazku z turkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
taka ja...to mi nasunelo mysl na temat irlandzkiego wesela...Kazdy Irlandczyk, ktory pojechalby do Polski na wesele dostalby chyba zawalu serca z wrazenia, a juz na pewno wytrzeszczu oczu. Bylam tu na 2 weselach. Oni nazwali je brilliant... To nie jak u nas-suto zastawiony stol, potrawy zmieniajace sie co chwile, ciagle pelny talerze przed goscmi. Tu na weselu dostajesz menu- starter,danie glowne, deser. Nie ma wyboru. ! danie glowne,1 starter i deser. Mozesz wybrac czy chcesz kawe czy herbate. Alkohol kupujesz sama z wlasnej kieszeni. No, para mlodych stawia 1 drinka...A wieczoram po talerzu kanapek i kielbasek na kazdy stol...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
eee... chyba nie.. nie wiem, nie odpowiem bo naprawde nie wiem.. moj poziom jest bardo podstawowy i z przypadkow znam tylko dopelniacz.. jak na razie.... ale w tym jezyku jest tak, ze jest jezyk ksiazkowy i mowiony i oba sa totalnie rozne wiec trzeba sie uczyc obu bo inaczej to nic nie kapujesz.. i nowe gloski, i podwjone litery w slowie, gdzie kazda musisz wypowiedziec bo jak nie wypowiesz to wyraz ma inne znaczenie.. dla mnie to na razie trudne tak przeciagac aa, ii, ää, kk, ll i w ogole...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiwi girl
W NZ wesela tez wygladaja inaczej, nikt nie zeni sie w osciele, zazwyczaj wszyscy leca w cieple i tanie destynacje, a tam slub na plazy lub w hotelowych ogrodach, piekne! Zwykle to tajlandia, fidzi, czasem wietnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mam meza ( od 3 tygodni) z RPA...i jest super..tez oczywiscie czasem zdazaja sie ciezkie dni i brakuje mi rozmowy o rejsie,misiu ..ale nie zamienilabym go za zadne skarby:)A RPA to bardzo sliczny kraj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ja...
a w Finlandii to wesele trwa kilka gozin, idziesz do kosciola od razu, bez blogoslawienstwa, tam pastor, czesto koieta da slub i tyle, idziesz do knajpy na obiad, posiedzisz do 22 i dobranoc... z moim bylam na polskim weselu i tez byl zachwycony.. no i poprawiny... niby nic na tych poprawinach sie nie dzieje, ale ze dwa dni, ze sa, to juz jest lal!!! my mamy wesele w Polsce, nie ma przepros... Finowie przyjada i zobacza jak jest, jak sie Polska bawi i jaka mamy pyszna kielbase!!! oni kochaja krakowska i wiejska z Polski. acha - dla wielu byl szokiem film z wesela na plycie.. hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
Ja mojego zabieram w czerwcu na slub brata. A jak my bedziemy brac slub, to tylko w Polsce. Ja zauwazylam, ze oni sa generalnie bardzo konserwatywni w kwestii jedzenia- ubzduraja sobie,ze to nie jest dobre i za nic ich nie zmusisz,zeby sprobowali. Ja juz sobie odpuscilam,nie chce jesc krakowskiej? nie wie co traci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MADONA - MY MIESZKAMY 80 KM OD dUBLINA - BLISKO PORTLAOISE. Sorki za Caps... Co do sniadan - moje slonce je jedynie platku z mlekiem :) i to czasami. uwielbia polska kuchnie. Oczywiscie zajada sie ziemniakami - na weselu w Polsce moja rodzina sie smiala, ze jemu ziemniaki wystarcza - z maselkiem i jest szczesliwy :) Jak niedojedzone dziecko czasami :) Wesela w Pl bardzo sie roznia od tych tutaj - fakt. Z moim sloncem juz na 4 polskich bylismy i jednym irlandzkim i wiemy jedno - pobierzemy sie w PL :) moja rodzina nie zdecydowalaby sie przyjechac tutaj :) Placic za kazdego drinka i piwo z wlasnej kieszeni :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kielbas - te tutaj sa obrzydliwe... kojarza mi sie nie powiem z czym. Za to moje slonce polskich nie lubi.. za ostre. Jak dla niego to chyba za bardzo smak kielbasy nie maja :) Jak przygotowal zupke typowo irlandzka (irish stew) to stwoierdzilam,ze to najprostsza zupa jaka zrobic mozna. Wrzucasz do gara troche miesa (a\'la zrzynki), marchewke, pietruszke (umyta, nie obrana pokrojona w gruuuube kawalki), ziemniaki (najmniejsze to polowki jednego) ;) celule - przekrojona na 4 ;) kilka innych rzeczy. Gotujesz przez 3 godziny (kiedys zapomnial i tak stalo na malym gazie 6 godzin) :) i gotowe :) Ale musze przyznac, ze smakowita zupka :) Ale moje slonce przepijalo ja mlekiem... no coz. na przyzwyczajenia nie ma rady ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madona
No wlasnie-mleko do obiadu!fujj Ale najbardziej mnie razi menu dla dzieci w restauracjach - frytki z kielbaskami, frytki z kurczakiem w panierce. A gdzie salatka? Zero witamin, sam tluszcz. Przyrzeklam sobie,ze nasze dzieci beda jadly inaczej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×