Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

dora20

czy lepiej mieszkac razem przed slubem, czy nie?

Polecane posty

jestes taka pusta czy tylko udajesz mówie o zachowaniu w typowych sprawach domowych w róznych sytuacjach które bez mieszkania razem nigdy sie nie zdarzą!!! ale widac dla ciebie to za trudne ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Hm, a wcześniej nie robiliście razem przyziemnych spraw? Tzn siedzieliście na ławeczce i patrzyliscie sobie w oczęta? :) to w sumie dużo ryzykowałaś zamieszkując z facetem, którego nie znałaś...dziwny sposób rozumowania...no, ale ja mam koleżankę, która wyjechała za facetem do Rosji, znając co 4 miesiące i spotykając się a nim na dyskotekach, zamieszkała z nim i go teraz poznaje ...więc tak też można...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
A wczęsniej Ci nie pomagał w typowych sprawach domowych? Bo mi mój pomagał w sprawach typu zakupy, sprzątanie, zmywanie, odkurzanie, bo to masz na myśli chyba? Przed zamieszkaniem mi pomagał. to u niego testujesz? Czy u mnie wyprać skarpetki? :) Mój umie i wiedziałam przed, że umie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byliśmy razem 5lat przed zamieszkaniem wiec nie poszłam w ciemno mieszkac z facetem ktorego nie znam!!! ale jesli dla Ciebie tak samo jest mieszkenie jak i nie mieszkanie to po co mieszkasz ? dziwna jakas jestes i tyle.... koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Moim zdaniem po prostu to nie jest kwestia mieszkać, czy nie mieszkać, tylko dobrać się, dobrze poznać wcześniej, mieszkając lub nie. Przede wszystkim też dobrze znać siebie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Mieszkam, bo tak wyszło jak już pisalam, on z innego miasta, a ja wynajmowałam sama mieszkanie, sama się utrzymywałam i borykałam z codziennością. Więc podjęliśmy decyzję, ze razem zamieszkujemy i będzie nam łatwiej, a potem się pobierzemy, co też za 3 miesiące uczynić zamierzamy. Nie było w tym podtekstu typu testowanie kogoś, sprawdzanie, drugi człowiek nie jest rzeczą, którą można odstawić czy wyrzucić jak się nie przyjmie czy nam nie spodoba. Tak samo jak nie wyrzucasz na ulicę psa, którego wzięłas jako szczeniaka, bo wyrosło z niego co innego (choć niektórzy wyrzucają w sumie, hm). Ja, zamieszkując z moim narzeczonym, byłam go pewna i tego, że chcę z nim być, a ślub to kwestia czasu. I właśnie mi się wydaje, że bzdura jest zamieszkiwanie, zby testować, bo potem wcale nie jest łatwo tak siez kimś rozstać. Łatwiej się rozstać, gdy się nie mieszka, bo zawsze masz swój kąt. Gdy z kimś mieszkasz i np polegasz częściowo lub całkowicie na nim finansowo, właśnie możesz zostać w sytuacji bez wyjścia. Poza tym na to testowanie też pare latek ładnych schodzi, które możnaby spędzić z kimś innym. Ockniesz się jako testująca panna w wieku 28 lat i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Mieszkam, bo tak wyszło jak już pisalam, on z innego miasta, a ja wynajmowałam sama mieszkanie, sama się utrzymywałam i borykałam z codziennością. Więc podjęliśmy decyzję, ze razem zamieszkujemy i będzie nam łatwiej, a potem się pobierzemy, co też za 3 miesiące uczynić zamierzamy. Nie było w tym podtekstu typu testowanie kogoś, sprawdzanie, drugi człowiek nie jest rzeczą, którą można odstawić czy wyrzucić jak się nie przyjmie czy nam nie spodoba. Tak samo jak nie wyrzucasz na ulicę psa, którego wzięłas jako szczeniaka, bo wyrosło z niego co innego (choć niektórzy wyrzucają w sumie, hm). Ja, zamieszkując z moim narzeczonym, byłam go pewna i tego, że chcę z nim być, a ślub to kwestia czasu. I właśnie mi się wydaje, że bzdura jest zamieszkiwanie, zby testować, bo potem wcale nie jest łatwo tak siez kimś rozstać. Łatwiej się rozstać, gdy się nie mieszka, bo zawsze masz swój kąt. Gdy z kimś mieszkasz i np polegasz częściowo lub całkowicie na nim finansowo, właśnie możesz zostać w sytuacji bez wyjścia. Poza tym na to testowanie też pare latek ładnych schodzi, które możnaby spędzić z kimś innym. Ockniesz się jako testująca panna w wieku 28 lat i co wtedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Mieszkam, bo tak wyszło jak już pisalam, on z innego miasta, a ja wynajmowałam sama mieszkanie, sama się utrzymywałam i borykałam z codziennością. Więc podjęliśmy decyzję, ze razem zamieszkujemy i będzie nam łatwiej, a potem się pobierzemy, co też za 3 miesiące uczynić zamierzamy. Nie było w tym podtekstu typu testowanie kogoś, sprawdzanie, drugi człowiek nie jest rzeczą, którą można odstawić czy wyrzucić jak się nie przyjmie czy nam nie spodoba. Tak samo jak nie wyrzucasz na ulicę psa, którego wzięłas jako szczeniaka, bo wyrosło z niego co innego (choć niektórzy wyrzucają w sumie, hm). Ja, zamieszkując z moim narzeczonym, byłam go pewna i tego, że chcę z nim być, a ślub to kwestia czasu. I właśnie mi się wydaje, że bzdura jest zamieszkiwanie, zby testować, bo potem wcale nie jest łatwo tak siez kimś rozstać. Łatwiej się rozstać, gdy się nie mieszka, bo zawsze masz swój kąt. Gdy z kimś mieszkasz i np polegasz częściowo lub całkowicie na nim finansowo, właśnie możesz zostać w sytuacji bez wyjścia. Poza tym na to testowanie też pare latek ładnych schodzi, które możnaby spędzić z kimś innym. Ockniesz się jako testująca panna w wieku 28 lat, stwierdzisz, że to nie ten (bo się znudził) i co wtedy? Miłość to nie tylko uczucie, to także postawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Mieszkam, bo tak wyszło jak już pisalam, on z innego miasta, a ja wynajmowałam sama mieszkanie, sama się utrzymywałam i borykałam z codziennością. Więc podjęliśmy decyzję, ze razem zamieszkujemy i będzie nam łatwiej, a potem się pobierzemy, co też za 3 miesiące uczynić zamierzamy. Nie było w tym podtekstu typu testowanie kogoś, sprawdzanie, drugi człowiek nie jest rzeczą, którą można odstawić czy wyrzucić jak się nie przyjmie czy nam nie spodoba. Tak samo jak nie wyrzucasz na ulicę psa, którego wzięłas jako szczeniaka, bo wyrosło z niego co innego (choć niektórzy wyrzucają w sumie, hm). Ja, zamieszkując z moim narzeczonym, byłam go pewna i tego, że chcę z nim być, a ślub to kwestia czasu. I właśnie mi się wydaje, że bzdura jest zamieszkiwanie, zby testować, bo potem wcale nie jest łatwo tak siez kimś rozstać. Łatwiej się rozstać, gdy się nie mieszka, bo zawsze masz swój kąt. Gdy z kimś mieszkasz i np polegasz częściowo lub całkowicie na nim finansowo, właśnie możesz zostać w sytuacji bez wyjścia. Poza tym na to testowanie też pare latek ładnych schodzi, które możnaby spędzić z kimś innym. Ockniesz się jako testująca panna w wieku 28 lat, stwierdzisz, że to nie ten (bo się znudził) i co wtedy? Będziesz musiała zaczynać wszystko od początku, a możesz yć juz tak wypalona, że nie dasz rady. Miłość to nie tylko uczucie, to także postawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Mieszkam, bo tak wyszło jak już pisałam, on z innego miasta, a ja wynajmowałam sama mieszkanie, sama się utrzymywałam i borykałam z codziennością, a ponieważ mnie kochał i chciał być ze mną, podjęliśmy decyzję, ze razem zamieszkujemy i będzie nam łatwiej, a potem się pobierzemy, co też za 3 miesiące uczynić zamierzamy. Nie było w tym podtekstu typu testowanie kogoś, sprawdzanie, drugi człowiek nie jest rzeczą, którą można odstawić czy wyrzucić jak się nie przyjmie czy nam nie spodoba. Tak samo jak nie wyrzucasz na ulicę psa, którego wzięłaś jako szczeniaka, bo wyrosło z niego co innego (choć niektórzy wyrzucają w sumie, hm). Ja, zamieszkując z moim narzeczonym, byłam go pewna i tego, że chcę z nim być, a ślub to kwestia czasu. I właśnie mi się wydaje, że bzdura jest zamieszkiwanie, żeby testować, bo potem wcale nie jest łatwo tak się z kimś rozstać. Łatwiej się rozstać, gdy się nie mieszka, bo zawsze masz swój kąt. Gdy z kimś mieszkasz i np. polegasz częściowo lub całkowicie na nim finansowo, właśnie możesz zostać w sytuacji bez wyjścia. Poza tym na to testowanie też parę latek ładnych schodzi, które można by spędzić z kimś innym. Ockniesz się jako testująca panna w wieku 28 lat, stwierdzisz, że to nie ten (bo się znudził, albo Ty jemu) i co wtedy? Będziesz musiała zaczynać wszystko od początku, a możesz być już tak wypalona, że nie dasz rady. Miłość to nie tylko uczucie, to także postawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Dla mnie po prostu teksty typu - zamieszkaj i go "przetestuj" przed ślubem są śmieszne i z lekka niedojrzałe. Nie zapominajcie, mając takie podejście do zamieszkania, że Wy też jesteście "testowane". Ja nie chciałabym, aby mnie ktoś testował mieszkając ze mną, ja po prostu chcę, aby ktoś z kim jestem kochał mnie taką, jaką jestem, z moimi wadami zaletami, a mieszkał ze mną, bo mnie traktuje poważnie, kocha i chce budować ze mną przyszłość. A piszę o moim doświadczeniu z zamieszkaniem, ktore opierało się zupełnie na czym innym. Jest to forum dla wszystkich i każdy może się wypowiedzieć. Ja też. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maria291
Zgadzam się z moją przedmówczynią. Testowanie to coś durnego , miłość nie opiera się na wadach i zaletach. Kocha się pomimo wszystko.Nawet Jan Paweł II na światowym spotkaniu rodzin w Manili powiedział, że "miłość jest łaską. Jest łaską miłości ofiarnej, miłości która obdarza i przebacza", więc nie powinniśmy skreślać kogoś tak od razu tylko nauczyć się z nim żyć i iść na kompromis.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej razem mieszkać przed.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc8
"chodzenie ze soba"i widywanie na laweczce nie jest miarodajne z prawdziwym zyciem w e dwoje.i nie mozna swierdzic,ze to to samo co wyrzucenie psa z domu ktorego sie wzielo jako szczeniaka,a jak chlop pije i nie robi po slubie,albo naduzywa przemocy po wspolnym zamieszkniu?.wszystko jest cudne jak sie widuje partnera raz,dwa razy w tyg po3 godziny.jestes widac mloda i to,ze Tobie sie udalo i zamieszkalas z osoba w ktorej sie zakochalas nie znaczy,ze wszyscy tak maja.wiazac to z Twoim porownaniem do psa powiem Ci tak:jesli okarze sie ze pies zaczyna Cie gryzc,albo np Twoje dziecko to bedziesz za wszelka cene trzymac psa?czy wazniejsze jeat samopoczucie Twoje i Twoich najblizszych.uwazam,ze okres przed slubem z zamieszkaniem razem jest wieeelka proba dla obojga.to nie tylko wkraczanie w dorosle zycie jako przyszly maz i zona ale wspolne zamieszkanie to tez obowiazki osob doroslych.ile tu jest tematow na semej kafe,ze zona przed slubem byla cacy a po wspolnym zamieszkaniu brudas nierobol i ksiezniczka,a on dzifffkarz i pijak.tego nie przyuwazysz "chodzac z kims".Wspolne zycie i prowadzenie razem domu i wydatkow wieeele weryfikuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maść nagietkowa
Temat widzę odgrzewany, ale i ja się wypowiem, a co! Jak dla mnie zdecydowanie zamieszkać. Dla mnie najlepszym przykładem jest moja babcia która chodziła z moim dziadkiem dłuuugo i po ślubie dopiero zamieszkali razem i co? I okazało się, że dziadek furiat, alkoholik i damski bokser. A przed ślubem taki kochany był... Znam przypadki, że para zamieszkała ze sobą po ślubie i wszystko było dobrze póki np. żony nie rozłożyła choroba. Okazało się, że sama musiała jeździć do lekarza z 40 stopniową gorączką, sama musiała jechać do apteki i wykupywać lekarstwa, odwozić rano dzieci do szkoły i ogarniać dom, bo "kochany narzeczony" po ślubie nie był już taki kochany, a przedtem nie miała jak go przetestować bo co innego jest wysyłać słodkie smski na odległość typu "zdrowiej kochanie", a co innego jest wziąć na siebie obowiązki chorej małżonki. Jak dla mnie nie ma innej możliwości, niż zamieszkanie przed ślubem. My mieszkamy razem 4 lata i za kilka miesięcy bierzemy ślub i wcale nie przeżywamy tego mniej. Nie jest to dla nas zwykła formalność, cieszymy się, planujemy wszystko z namaszczeniem, cieszymy się że wreszcie formalnie będziemy rodziną, że będziemy mieli to samo nazwisko, że pojedziemy w podróż poślubną. Wspólne zamieszkanie niczego nie niszczy. Jak jest prawdziwa miłość, to tylko wszystko umacnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
lepiej ja nie mieszkałam, zaluje, w życiu bym za tego człowieka nie wyszła, między nami jest przepaść , on ma inne przyzywczajenia, ja inne, kompletnie do siebie nie pasujemy. Rozwód murowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
obecnie mieszkam od trzech lat i to jednak było trochę za długo bo oboje zwlekaliśmy ze ślubem Jeśli chcesz wziąć ślub to zamieszkaj jak już się zaręczysz i ustalicie datę, jeśli jest Ci to obojętne i planujesz ślub na kiedyś tam w przyszłości to jest to fajne doświadczenie i przy okazji można poznać człowieka od podszewki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ileż tu było wątków o facetach co nie potrafią przeciąć pępowin od swoich matek? Koniecznie pomieszkać PRZED!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja z moim narzeczonym (już bardzo niedługo mężem) zamieszkałam właśnie dlatego, że chciałam z nim dzielić te codzienne sprawy. kłaść się razem spać i budzić rano, razem gotować i odkurzać i kłaść podłogi w salonie. i jest fantastycznie. cieszę się każdą wspólną chwilą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście, że mieszkać ! Sama będąc na naukach przed małżeńskich usłyszałam od księdza, że należy pomieszkać ze sobą przed ślubem, żeby się poznać, czasami okazuje się, że jak para zaczyna mieszkać ze sobą okazuje się naglę, że nie potrafią się dogadać, bo mają zupełnie inne nawyki itp. nagle się okazuje, że osoba, którą znali 5 lat jest obca i nigdy by się nie spodziewali, że tam może się stać, a tu jednak ! Więc moim zdaniem ZDECYDOWANIE powinno się mieszkać razem przed ślubem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak się ludzie kochają i dobrze się dobrali, to nie ma różnicy, mieszkać czy nie. może jedynie kwestie finansowe, jeśli oboje coś wynajmują, wiadomo jakie teraz czasy. ja ślubu nie planuję, z facetem jesteśmy dopiero 4 miesiące, więc to świeże i na razie nie myślę o żadnym wspólnym mieszkaniu, dobrze mi jak jest i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja bardzo chciałam mieszkać z moim narzeczonym przed ślubem, i udało się. mi się osobiście wydaje że lepiej razem mieszkać można się lepiej poznać swoje nawyki, przyzwyczajenia. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mieszkać. Bez tego nigdy się nie dowiesz, czy facet przychodzi po pracy i staje przy garach gotować obiad, czy siada do kompa i spędza tam 8h grając i wysyłając w przerwie do ciebie czułe smski. Czy stroi się na randkę,a potem siedzi w domu przez weekend w starych gaciach. Diabeł tkwi w szczegółach. I nie chodzi tu o jakieś głupie skarpetki, ale o całokształt. A potem lament bo on nie pomaga w domowych obowiązkach, a przedtem przecież czasem pomógł przy gotowaniu romantycznej kolacji. Co innego randka, wspólny wyjazd, urlop, a co innego typowe szare życie, gdzie wracasz po 10h z pracy i żadnemu z was nie chce się stać przy garach, a ktoś musi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
my mieszkamy z moim narzeczonym razem od półtora roku, ślub za kolejne półtora i przynajmniej wiem jak to po będzie wyglądało. Wspólne mieszkanie i codzienna rutyna wiele pokazują, takie mieszkanie razem (nie pomieszkiwanie i nie mieszkanie na garnuszku którychś z rodziców) dużo daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dla mnie kwestia zamieszkania razem jest tematem rzeką ..każda para ma inaczej a to dlatego że każdy z nas jest inny i tego nie zmienimy ..ja jestem na początku związku więc do wspólnego mieszkania jeszcze daleko ale mam znajomych co wspólnie mieszkają i planują małżeństwo a inna koleżanka mieszka z facetem już długi czas i o ślubie nie ma mowy ..wasze argumenty są wszystkie dobre bo dla każdego liczy się co innego jedne nie chcą zyć w konkubinacie itp a inne boją się nudy i odpowiedzialnośći ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aniciaaaa
oczywiście, że mieszkać! To wspaniałe, że istnieje w ogóle taka możliwość, dzięki temu możemy poznać jak to będzie żyć z tą drugą osobą. To nowoczesne podejście do sprawy. Powinniśmy korzystać z tego, co oferuje nam świat i nie patrzeć na zacofane społeczeństwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja nie chcę mieszkać ze swoim facetem, czekam do ślubu.Możecie mnie krytykować, ja zdania nie zmienię. Myślę, że się nie zawiodę, nie potrzebuję sprawdzać faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zdarza się, że ludzie mieszkają po kilka lat ze sobą, potem biorą ślub i rozwodzą się po paru miesiącach. A i tacy co parę miesięcy ze sobą chodzili, brali ślub i mieszkali dopiero po. Nie takie historie widziałem. Wspólne mieszkanie/nie mieszkanie nic Ci nie gwarantuje. Gwarancje może Ci dać tylko prawdziwa miłość. Taka prawda. A to, czy ktoś poważnie podchodzi do pewnych spraw, rozpoznasz uważnie poznając człowieka niezależnie od tego, czy razem będzie z nich chodzić w kimę, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×