dalam sobie czas

1 miesiac placzu za nim, za tym co odeszlo. 2 miesiac zalu za tym jak moglo byc (jestem na tym etapie :O) ps. jest o wiele lepiej niz na pierwszym etapie 3 miesiac ukladania powoli tego wszystkiego, poczatek nowego swojego i tylko swojego zycia 4 miesiac juz jestem zajeta swoim zyciem, swoimi sprawami 5 miesiac biore zycie takie jakie jest i jestem szczesliwa!!! Do wykonania? Pewnie!!!!! Wyznaczajac sobie terminy nie pozwalam swojemu organizmowi na gehenne, wieczna gehenne! Nie chce cierpiec i tylko sie dolowac. Jest mi teraz lepiej. Wiedzialam, ze musze sie podniesc i to wlasnie robie. Powoli, sukcesywnie. ALE ROBIE!!!! Nie warto sie pograzac. Pozdrawiam

a czemu zaczęłaś nowy temat, nie moglas napisać w naszym starym temacie? ;) pozdrawiam

jak flaki z olejem jakies egzystencjalne problemy bo was zostawił pół dupek jakiś

bo chcialam, zeby inne pograzone w \"zalobie\" kobitki wziely sie za siebie ;) w swoim temacie tez oczywsice cos napisze. moze sie z tym wyglupilam ale ja tak robie z tymi miesiacami i jest mi lepiej!!

Bardzo dobry ten twój plan,postaram się go wcielić w życie:-)

nie wygłupiłaś się. powoli dochodzisz do siebie. cieszę się

dziekuje....