Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość myslalam ze sie zabije...

Ja- wielkie nic

Polecane posty

Gość myslalam ze sie zabije...

Mam 21 lat. Jestem samotna. Nie mam faceta od trzech lat. Moj ojciexc jest bedzomnym alkoholikiem. Mam depresje i zaawanswoana nerwcie. Od gimnzjum cierpie na odchudzanie kompulsywne. ZAwsze jakos sobie radzilam, teraz zawalilam srudia ale jakos to ostatnio naprawilam. Mieszkam na wsi razem z dziadkami i matka. Oni NIC nie rozumieja,przy kazdej klotni porownuja mnie doo ojca, nie widza ze sie staram, zyje w ciaglym poczuciu winy ze sie ucze a nie pracuje, ze biore pieniadze od matki choc wlasciwie sa to alimenty zasadzone przez panstwo. ostatnio nie mam pieniedzy nawet na glupi antyperspirant czy tampony. Matka mowi mi ze przeze mnie nie ma pienidzy na ksiazki dla 2 braci, siostra zrezygnowla ze studiow pojechala za granice,w,sumie zagrosze. Babka mnie nienawidzi, cale wakacje zapieprzam w domu i staram sie jak moge, ale bezskutecznie. Jesli jest Bog jest zwyklym skurwysynem. Tego cierpienia jest za wiele jak na mnie. Mysle ze dlugo tak nie wytrzymam. Pomocy............cicialam dzis popelnic samobojstwo ale zabraklo mi odwagi...Pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej słonko
my ci raczej nie pomożemy. powinnaś siegnać po pomoc psychologa tym bardziej że masz problemy z odchudzaniem (zaburzenia odżywiania?) moze powinnas jednak studiowac zaocznie, znalzc prace i cos wynajac? nie wiem... bardzo mi przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak mozna Ci pomoc
?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalam ze sie zabije...
cgcialam chyba sie wypisac, ciagle placze, nawet nie umiem skladnie ulozyc zdan. Nie wiem jak Wy mozecie mi pomoc...ale jesyem juz na skraju zalamania...moge znalezc prace i cos ynajac, ale wtedy musze palcic za wynajem min 400 zl, 400 zl na zycie, 2ooo zl czesne za semestr- nie znjade takiej pracy w czasie studiow!!!a tak mam stypendium socjoalne i te marne aliment, i w roku akademickim na jakas tam wegetacje mam. Wiec musze sie przeczeczyc jeszcze pare lat, tyle ze...czasem juz nie chce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalam ze sie zabije...
i chcialam chyba uslyszec ze nie jestem zlym potworem i pasozytem, jaak to czesto moznza u mnie w domu uslyszec badz wydedukowac z zachowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja8
Hej, po częsci cie rozumiem. Mieszkam w chorym domu, w ktorym od zawsze istanial problem alkoholu, jestem wykonczona psychicznie, nie radzę sobie sama ze sobą, chcialabym stąd uciec i się wyprowadzić, zacząc normalnie życ(a jak to jest normalnie??:() ale studiuje zaocznie, nie mam zadnych stypendiow niestety, rodzice z łachy opłacją mi szkole, seidze w domu, bez marzen,planow ,jakichkolwiek nadziei i boje sie myslec o przyszlosci. Pracy tez nie moge znależć takiej,zeby dac rade samej sie utrzymac i td. Jestem samotna, nigdzie nie wychodze, siedze w domu, izololuje sie od ludzi...Wspolczuje ci bardzo,wiem jak jest ci ciezko. ja probuje sobie wmówić ze los kiedys sie i do mnie usmiechnie i jeszcze bedzie dobrze i w moim życiu. Wiesz,ja bede probowala dostac sie na terapie do psychologa, moze to na dobry początek,moze ty tez sprobuj,nie poddawaj sie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja8
Jasne z miła chęcią sie do Ciebie odezwe, zawszze dobrze z kims pogadac. Ja tez mam zamiar isc na terapie DDA, choc nie wiem jakie bedą jej skutki,skoro nadal bede mieszzkac tu w domu,czy to coś da? Chcialabym w koncu zacząc zyc, mam juz ponad 20 lat, a jestem jak dzieckom,zlękniona i nieporadna. Boję sie przyszlosci. Sama nie wiem,czego od niej oczekuje. Wszyscy znajomi zakaładają rodziny,mają jakies pasje ,marzenia a ja bym chciala w koncu tylko świętego spokoju...bez nerwów i łez,bez tej chorej sytuacji w domu. Nie wiem co los przyniesie.Trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalam ze sie zabije...
ja 8----a skad jestes? dla mnie najgorsze jest to poczucie krzywdy, winy i cholerna zazdrosc jak widze jak bardzo zczeslwi samoi rowiesnicy. A terapia nie wiem czy cos da, jest to jednak jakas ,,nadzieja''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze sprobuj znalezc kogos
z kim moglabys wynajac jeden pokoj? a moze przenies sie do akademika? jak masz ciezka sytuacje materialna to chyba(?) masz wtedy akademik za darmo? w weekendy moglabys dorabiac gdzies. nie musisz z nimi mieszkac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja8
mieszkam w woj.podlaskim.a ty? Smutne dla mnie w tym wszystkim jest to ze nie mam nikogo z kim moglabym pogadac, łażę po roznych forach i poznaję ludzi z podobnymi problemmam,pisze mailei,ale w realu nie mam takiej osoby , wszysycy albo świetnie się maskują albo faktycznie mają super zycie, bo ich największe problemy to dotyczące jakies tam kolejnej miłostki czy nowych ciuchów i bla bla bla. Głupio się wtedy otworzyć ze swoimi problemami, bo wlasciwie ,chyba zrouzmie ten,kto wie co to znaczy, kto przezyl i doswiadczyl to samo co ty. Ja tez pokładam iskrę nadziei w terapii, jeszcze nie zadzwonilam i nie umowilam sie na nią,ale raczej to zrobię, choc boję się po częsci, bo cięzko mi mowić o swoich przeżyciach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze sprobuj znalezc kogos
ja tez jestem DDA i zapewniam zadna terapia nie pomoze poki sie nie oderwie fizycznie od tego wszystkiego. wyprowadz sie z domu a nawet zerwij z nimi kontakty! zobaczysz ze wtedy wlasna samoocena wzrosnie a cala reszta zacznie sie ukladac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myslalam ze sie zabije...
ja-8 doskonalae to rozumiem, zwlaszcza te milostki albo ,,tata mi chce kupic nowy telfon nienormalny jest wiesz siemensa taki tani to niech sobie wsadzi''. takze wiem o czym mowisz. terapia nic nie da gdy nie zmieni sie meijsca zamieszkanai-- okej, ale na to trzeba troszke poczekac. Boje sie tylko ze w koncu kiedys skoncze gdzies wiszac na zyrandolu;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moze sprobuj znalezc kogos
ale dlaczego chcesz czekac? wlasnie zaczyna sie rok akademicki! napisalas ze studiujesz. lec do dziekanatu zalatwiac akademik, glowy za to nie dam, ale chyba przysluguje Ci za darmo! a wtedy bierzesz kase z zasilku (czy co tam dostajesz) i zyjesz skromnie ale zyjesz! no! tylko trzeba sie ruszyc i dzialac.. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierz mize jesli jestes
w miare zdrowa i mloda to naprawde wszystko jest przed toba, wielu ludzi, w tym slawnych wlasnie odbijalo sie od dna, byli zahartowani i nie mieli nic do stracenia. Nakresl sobie jakis plan niebyt duzy i realizuj go po trochu.Dlaczego akurat tobie nie mialoby sie udac? WIesz ilu amerykanskich milionerow i gwiazd wywodzilo sie z biednych , patologicznych rodzin? Nie marnuj ani chwili, zacznij predko dzialac - choc malymi kroczkami, ale do przodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja8
Wiesz, ja też często myslalam o smierci,że ona by byla najlepszym wyjściem, poprostu odejść i nie męczyć się.Ale to,że ktoś ma coś nie tak z głową,albo ze ma problem z alkoholem i niszczy swoje życie i przy okazji swoich bliskich to nie znaczy,że ja muszę "w hołdzie"złozyc swoje zycie, przez czyjąś glupotę...Mamy dopiero po 20 parę lat,jeszcze jest czas by przeżyc kawalek pięknego zycia,warto po to życ...ja wierzę ze los sie odwroci,zobaczysz:) Ja staram sie byc obojętna na to zło,ktore mnie otacza. kiedys wszystko przezywalam,kazdą kłotnię,awanturę, bojkę, nad kazdym wyzwiskiem płakałam, jaka jestem nieszczęsliwa,czemu mnie to spotkalo itd. dziś staram się zyc "troszkę" z dala od tego,wiadomo,ze nadal w tym tkwię,ale nie musze tego tak brac do siebie. Poza tym dzięki temu co przeżylam, inaczej patrzę na swiat,dojrzalej, dostrzegam pewne rzeczy ktorych osoby z wychuchanych, idealnych (jesli takie istnieją)rodzinek nie dostrzegają...taka wrażliwość i inne postrzeganie swiata.Bedzie kiedys dobrze, nie mysl o smierci, to naprawde nie jest wyjscie:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A może..
spróbuj pokochać rodzinę taką jaką masz?? Wiem, co przezywasz. Mój ojciec tez był alkoholikiem, nie moglam sie z nim dogadac w domu, jednak gdy pewnego dnia sie powiesil, zrozumialam jak bardzo go kochalam... nie przekreslaj calej rodziny. Babcia Cie nienawidzi, matka tez, a co z rodzenstwem? oni tez Cie nienawidza?? mozwe zamiast udawac czarna owce, sprobujesz sie poprostu dogadac?? Ja tez myslalam ze jestem nikim: matka spelnia kazda zachcianke brata studencika a ja musze harowac w pracy.. Jednak zmienilam sposob myslenia.. Daj sobie luzzzz dziewczyno, nie bierz wszystkiego do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×