Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nieznajommaaa

czy wasi faceci pozwalaja wam wychodzic na imprezy bez nich?

Polecane posty

Gość nieznajommaaa

przykladowa sytuacja: on pracuje do pozna a ty masz ochote wyjsc sie zabawic, potanczyc do bialego rana w towarzystwie kobiet i mezczyzn jak reaguje na to wasz facet?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestes jego wlasnoscia
ze musisz sie pytac o pozwolenie ? w ciagu dnia tez pytasz czy mozesz np. isc na zakupy ? bez przesady... no chyba ze masz 20 lat :O , ale jak wiecej i nie potrafisz decydowac za siebie.... to porazka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm moj facet od czasu do czasu wychodzi na imprezy sam z kolegami, beze mnie. A wiem ze gdybym ja sie odezwala to pozwolilby mi pojsc ale to by bylo takie wymuszone \"tak, mozesz\".. tak juz ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmm......
Jak był moim chłopakiem chodziłam gdzie chciałam,teraz jestem jego żoną i już tak nie wychodzę bo wielkie żale i pretensje jak to wygląda cholera...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do przedmówczyni: sorki, ale jak jest sie w zwiazku to trzeba sie trzymac pewnych zasad, nie mozna tak po prostu wyjsc sobie z domu nic nie mowiac - nawet dlatego ze druga osoba moglaby sie martwic, co sie z Toba dzieje! I to wcale nie znaczy ze jestesmy jej wlasnoscia - tylko ze chcemy byc wobec niej fair. Chyba nigdy nie bylas w zadnym powaznym zwiazku :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co ma do tego 20 lat czy nie 20 lat?? sama mam 20 i jak chce isc na impreze bez faceta to ide. tak samo on jak chce isc - niech idzie. zaufanie mamy do siebie i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziwne pytanie.dlaczego mieli by nie pozwalać? Przecież każdy ma prawo do własnego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"jestes jego wlasnoscia ze musisz sie pytac o pozwolenie ?\" ale to nie chodzi o to, że jest się czyjąś włąsnością - związek to układ partnerski, który polega też na tym, że bierzemy pod uwagę zdanie drugiej osoby - dla nie to naturalne. Jesli planuje coś wększego, to po prostu rozmawiam o tym z moim partnerem i odpowiada mi układ, że on również pyta mnie o zdanie, kiedy cos planuje. Mało tego, zawsze biorę pod uwagę to, że może mu coś nie pasować - nie jestem oczywiście jego własnością, ale jestem kobietą, którą on kocha, o którą się martwi, którą chce w jakis sposób chronić, z którą dzieli życie i ma prawo sie nie zgodzić (tak samo zresztą jak ja). Związek to sztuka kompromisów (też) - czasem ja przekonuje, czasem muszę ustąpić. Normalne. Zupełnie mi to nie przeszkadza, a wręcz przeiwnie - zdziwiłabym się, gdyby nie interesowało go to, co ja robię, gdzie chodzę, z kim się spotykam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie no zart
to chyba jakis zart, albo prowokacja, co to w ogole za kwestia zostala poruszona...pytac o pozwolenie? czy to, ze z kims jestes sprawia, ze jestes jego wlasnoscia...? i moze cie ewentualnie wypozyczyc? nie ma mowy! oczywiscie jak ktos napisal tutaj, jest szacunek, wiec nie wychodze nic nie mowiac, mowie gdzie ide i mniej wiecej o ktorej wroce, chociaz to czesto ulega zmianie;) moj facet robi to samo i inaczej sobie nie wyobrazam! ale kazdy ma inne reguly w zwiazku i trzeba to szanowac, ja mam potrzebe niezaleznosci, oczywiscie, w pewnych rozsadnych granicach...ale bez niej nie potrafilabym sie odnalezc w jakimklwiek zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam grupe znajomych z którymi wyjezdżam i imprezuje tez czasami, mój facet nie ma nic na przeciwko. Nie mozna wszystkiego robic razem, trzeba mieć tez własny świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli kobieta chce isc sama na impreze, na ktora ja nie cche isc... to raz na jakis czas moglaby isc (choc pisze hipotetycznie, bo nie wyobrazam sobie zebym nie chcial isc na impreze) ale jesli chcialaby sama chodzic, bo tak by jej pasowało bardziej... to jakiego diabła jest ze mną? jakbym chciał spedzac samotne wieczory, to bylbym sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem i nie potrzebował partnerki... bo do samego sexu to zawsze sie znajdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no zart ---> wiesz, a dla mnie jest żartem jesli w związku każde robi sobie co chce i nie pyta o zdanie drugiej strony. To pseudo-związek Nie pozwoliłabym sobie na to w moim związku, bo uważam, że mam prawo wiedzieć i powinnismy ze sobą o pewnych sprawach rozmwiać. Ja to robię nie dlatego, że muszę, ale chcę. Rozmawiamy niemal o wszystkim i bardzo rzadko się zdarza, że jedno drugiemu czegś kategorycznie zabrania. Jeśli juz, to są ku temu konkretne powody i wtedy jestem w stanie przyjąc to do wiadomości i zaakceptować. Tak jest w moim obecnym związku i hipotetycznie gdybym miała wejść w kolejny, inny związek, również chcałabym, żeby tak to wygladało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Związek to nie więzienie, czasem facet ma potrzebę wyjścia tylko z kumplami tak samo jak dziewczyna ma ochote na babski wypad w miasto z koleżankami. Nie mozna ciągle trzymać się na smyczy bo w końcu któreś się z niej zerwie i to na dobre. Jestem w związku małżeńskim i u nas to normalka że maż ma czasem wyjście do knajpy np z kolegami i koleżankami z uczelni lub znajomymi z pracy i co? i ja mam mu zabraniać? albo wchrzaniać sie na takie wyjścia skoro nie znam tych ludzi? głupota. Chodzimy razem na imprezy ze wspólnymi znajomymi ale także on ma swoich zajomych a ja mam swoich z którymi spotykamy oddzielnie i nikt z tego nie robi tragedii. Mam kolezanke która wyszła za mąż i teraz nie można jej nigdzie od paru lat wyciągnąć bo twierdzi że \"byl czas na rozrywkę teraz jest czas na rodzine, mam męż dom i nie będe sie po knajpach szlajała\" ale jej mąż umawia się czesto ze swoimi kuplami a po każdym takim wypadzie ma 3 dni gadania w domu i wielka jest obraza że zamiast siedzieć w domu z kumplami wychodzi. Ludzie, czy małżeństwo polega na założeniu sobie nawzajem kajdanek i ograniczeniu się tylko do \"dom, praca, dom, praca\"? Kto tak dlugo wytrzyma? Zycie jest wtedy nudne, monotonne i po paru latach grozi rozpadem związku. Oczywiście nie przeczę że są tkie związki gdzie taki układ bardzo pasuje obu stronom i niestety dlatego ludzie którzy przed związkiem mieli dużo znajomych po paru latach w takim związku okazuje się ze mają może 1-2 zaprzyjaźnione parki z którym widzą sie raz do roku. takie coś napewno nie dla mnie. Uwielbiam spotkać się w gronie koleżanek w pabie i poplotkować, mój mąz lubi iść z kuplami na dyskoteke na którą ja nie chodzę bo mi ten rodzaj muzyki nie odpowiada i nie robie mu wyrzutów z tego powodu. Oczywiście wszysko musi być z umiarem :) Bo co za dużo to też nie zdrowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i oczywiście nie wyobrażam sobie żeby takie wyjścia odbywały się bez wcześniejszego powiadomienia albo wogle pujścia sobie w p**du i nie powiedzienia gdzie się idzie, z kim i mniej więcej kiedy planuje się wrócić do domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie no zart
ojeny klaudka. nie rozumiem opcji pytania o zdanie..."kochanie masz cos przeciwko, zebym dzisiaj wyszla wieczorem?" a co moze miec przeciwko? jesli mamy wspolne plany, no to co innego...ale jesli ich nie ma, to co moze miec przeciwko...? Generalnie to dosc aktualny temat, bo akurat mojego faceta dobry kolega sie zareczyl no i wszyscy sie ciesza, gratuluja pieknie! wiec mieli to oblewac, naturalna sprawa! on zaczal sie wykrecac, ze Monia tez bedzie chciala przyjsc, ze nie chce jej zostawic...!!! rety!!! dodam jeszcze ze chlopaki nie widzieli sie kilka dobrych miesiecy! i nagle problem stanowi narzeczona, z ktora spedza przeciez kazdy bozy dzien i weekend. piatkowe wyjscie w meskim gronie chyba nie wypali bo swiezo upieczona narzeczona bedzie chciala dolaczyc...w moich oczach kompletny absurd! sytuacja, ktorej nie moge sobie wyobrazic, jesli moj kochany mowi, w weekend baluje z chlopakami..to ja mialabym powiedziec: to ja dolaczam! jasne...zdarza sie , ze dolaczam i jest mega fajnie, bo sie znimi swietnie dogaduje, ale sa takie dni, kiedy puszczam go wolno!! ufamy sobie i to jest najwazniejsze. Jesli chcesz zobaczyc czy cos naprawde do Ciebie nalezy pusc to wolno i zobacz czy wroci...tak tak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie no zart
alexsia! trafilas w 10! zgadzam sie w 100% i z tym, ze sa granice...tez sie zgadzam...bo czasami jak jest za duzo swobody, takiej niekontrolowanej...to mimo silnej woli, mozesz sie uledz ( ulec...) chyba ulec...;) pokusie..bo czlowiek jest tylko czlowiekiem..i walczy ze soba samym, walczy z pokusami...dlatego czasami ta minimalna kontrola pomaga troszke nam samym no i naszym partnerom tez...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie no zart ---> ale Ty tu piszes o sytuacjach ewodentnych. To zupełnie naturalne, że każdy ma prawo czasemi wyjść gdzieś sam. Ale w życiu są nie tylko sytuacje tzw. \"ewidentne\", czyli mówiąc po \"Twojemu\" bezdyskusyjne - i chyba właśnie o takie tutaj chodzi (bo o co dyskutować o czymś, co jest oczywiste). No nie mów mi, że nigdy nie miałaś w związku sytuacji, kiedy byłaś czemuś, co chciał zrobić Twój partener przeciwna? Jeśli tak, to albo bardzo krtóko ze sobą jesteście, albo właśnie niewiele Was obchodzi, co robi druga osoba ...- i tyle. W normalnym związku nie ma takiej możliwości, żeby się w pełni zgadzać dokładnie we wszystkim - to jest po pierwsze nienormalne, po drugie niezdrowe. Co innego dyskutować i dochodzić razem do wspólnych wniosków, do kompromisów, a co innego w ogóle nie pytać o zdanie, bo, tak jak tu już niektórzy pisali, \"nie jest się niczyją właśnością\" (to jest w ogóle obsurdalne stwirdzenie - przecież to jest wiadome, nie trzeba tego nawet mówić gośno)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wychodzimy razem
ale on ma kolegów ja tez i chodze na babskie spotkania, a on na spotkania z kumplami - rzadko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska serowa
pytanie jest dziwne. mi moj nie pozwala. ja go informuje ze takie mam plany a on jezeli z jakis powodow uwaza ze nie powinnam isc mowi mi o tym i mozemy dyskutowac. on mi poda powody czemu tak uwaza. jezeli uznam za sensowne moge nie isc. ale nie wyobrazam sobie bym go informowala i wychodzila nie zwracajac uwagi na to co on o tym sadzi, albo nawet nie informowala. mialam tak w poprzednim zwiazku. chodzilismy zupelnie innymi sciezkami. a i moj maz wie ze moze do mnie dolaczyc jak ma ochote. no chyba ze to jakies zupelnie babskie wyjscie to co innego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska serowa
aby nie mylic. chodzilo mi o to ze moj mi nie pozwala bo tez o pozwolenie sie wzajemnie pytac nie musimy. szanujemy swoje zdanie, ale nie jestesmy wiezniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwiazkowiec*
Gdyby moja kobieta zaczęła wychodzic beze mnie to ja tez zacząłbym wychodzić bez niej. Nawet jezeli nie mialbym ochoty nigdzie isc to i tak wychodziłbym aby czuła sie tak samo jak ja gdy jej nie ma. I cos czuje ze taki radosny zwiazek dosyc szybko by sie rozlecial🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no ze czasem spi
zwiazkowiec- pogielo??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
baba ma siedziec w domu przy garach!!! facet moze sie bawic, bo facetowi mozna ufac, ale na kobiete trzeba miec oko, bo nie wiadomo co ona tam moze kombinowac!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jebnijSie WŁebKomiczne
:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idi21
nie musisz faceta pytać o pozwolenie, jak wychodziłam sama to go po prostu informowałam i to wszystko... a on musiła to jakoś przełknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×