Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dobryduszekkk

Jakie granice wyznaczylyscie w zwiazku? Co wolno a czego nie partnerom?

Polecane posty

:) :) :) :) :) :) :) też o tym myślę :):):) nie no bez przesady:) cholerykiem jestem ale nie morderczynią:) alew mam ochotę, żeby zniknęła z naszego życia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość he he
melisko a może znasz jakiegoś samotnego mena do podesłania jej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie. A czy te przyjaciółki Waszych menów mają swoich facetów ? Ja bym się zapytała takiej czemu sobie własnego ptaszka nie znajdzie ???? A niech Wszego w spokoju zostawi. Ooo. Ciakawe czy będzie miała dalej tupet, żeby się czepiać czyjegoś męża, faceta. Przemówić takiej do rozumu, kto wie, może poskutkuje, ja nie zdążyłam spróbować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiele razy myślałam o tym, że gdyby miała swojego faceta, nie zawracała by głowy mojemu. Niestety to ten typ kobiet, co to niby do długich związków się nie nadają (sama tak o sobie mówi). Mówi, że ona szybko się nudzi, i szuka czegoś innego! I jak tu taką zrozumieć? Niby mówi, że stałe związki nie dla niej, a ochotę na mojego męża ma. To co, zakręci mu w głowie, a po pół roku mi go odda i powie, że już się znudzia? Ja jestem stała w uczuciach. Po tylu latach bycia z nim, nie czuję się znudzona. Wręcz przeciwnie, cały czas on absorbuje mnie sobą, a ja nie mogę się nadziwić, że po tylu latach może tak być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Hm... Czytam, czytam... I łzy mi się cisną do oczu. Też tak miałam. A nawet jeszcze mam, bo nie zapomniałam. Dwa lata temu poznałam faceta. Facet niebanalny, inteligentny, kochany, opiekuńczy. Wrzeszczałam ze szczęścia. On też. :) Postanowilismy, że będziemy ze sobą do bólu szczerzy. Potem... Jakieś pół roku póżniej (nie mieszkalismy wtedy razem, a nawet dzieliła nas odległość 400 kilometrów i kradlismy dla siebie jeden weekend w miesiącu), zaczął intensywnie grać w pewna grę internetową. Poznał administratorkę tej gry. Nie napisze jak się nazywała, bo to nie istotne, a poza tym szlak mnie trafia jak wspomnę jej imię. I stała się jego przyjaciółką, powiernicą,. Czułam co sie święci. W tym czasie zaręczylismy się i zerwał ze mną zaręczyny, gdy zaczęłam głośno wyrażąć moje oburzenie na temet... Pani Administratorki (będę pisała o niej PA, bo tak krócej). Stwierdził, że mnie kocha, ale chce się z nią spotkać, bo... po prostu..., bo ona go podrywa, jest nieoględna w słowach jeśli chodzi o to co będą robić razem itp. Zaznaczam, że PA miała i ma swojego faceta i znajomość z moim facetem w żaden sposób nie zakłóciła jej związku. I co? W obecnej chwili (minął rok od PA) jesteśmy po rozstaniu i ponownym zejściu się z moim facetem. Ona potraktowała go jak ciasteczko. Wyjęła z pudełeczka, nadgryzła, skrzywiła się nieco i wyrzciła w kąt po spożyciu. On strasznie teraz mnie... A ja? Ja jestem zmęczona. Kocham go... Ale już nie tak jak on mnie. Osłabiło mnie to wszystko. Jest nam ze sobą dobrze, ale ja nie mogę zapomnieć tej zdziry. Jej nic sie ne stało. Zaznaczam, że PA miała i ma swojego faceta i znajomość z moim facetem w żaden sposób nie zakłóciła jej związku. A ja? A ja jestem przez tą cholerną PA poraniona. Mój facet, teraz, strasznie się stara. Niejedną rozmowę przeszlismy, Od roku mieszkamy razem, ale początek naszego mieszkania, był... Koszmar - to za małe słowo, przez nią. I, nawiązując do słów kilku pań, czy chciałabym, by zdechła? Tak! A przynajmniej żeby dostała jakiegoś trądu. To tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Strasznie chaotycznie to wszystko opisałam. Ale... tyle słów i wspomnień! Przetrzymać takie PA, to sztuka. Ja przetrzymałam, ale co potem? Ja mam pustkę. Czuje się jak niewypał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest właśnie to, im mocniej kochamy swojego mężczyznę, tym bardzej nienawidzimy tych kobiet. Tym mocniej nas to krzywdzi i uderza w nasze uczucia. No cóż mogę powiedzieć - czytam czytam---> Jest mi przykro, że cię to spotkało. Jednak jesteś z nim i wydaje mi się to najważniejsze. Skoro go kochasz, naturalne że czujesz się zraniona po takim doświadczeniu. Jednak, może z czasem jakoś wszystko zblednie i będziesz mogła znów patrzec przez różowe okulary na swój związek. W każdym razie życzę ci tego z całego serca. Walczmy o swoją miłość, o swoje szczęście. W końcu mamy do tego pełne prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do czytam czytam
Na Twoim miejscu zostawilabym go... Boli, gdy z nim jestes i bedzie bolalo jak go zostawisz...Nie ma roznicy...A powiedz jak sie bedziesz czula, gdy on na kazda taka kobiete bedzie reagowal w ten sam sposob...Jak kundel na suke...Za przeproszeniem... Chyba jest czlowiekiem i wie jaka krzywde moze wyrzadzic swojej polowce...a szczerze mowiac mial to wtedy w dupie...I ja tez bym go miala jakby taki typ chcial do mnie wrocic... Latwo sie mowi, ale nikt nie powiedzial, ze musi byc latwo w zyciu...Zazwyczaj nie jest... Szanujmy sie dziewczyny i ustalmy granice ktorych sie nie narusza a co wiecej badzmy konsekwentne...Ustalmy co jesli dana granica zostanie naruszona i w jakim stopniu... Szacunek do siebie najpierw , potem wymagajmy, zeby ktos nas szanowal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do czytam czytam
Ja tam sie poczulam lepiej jak zostawilam tamtego drania...Wtedy nabralam pewnosci siebie i zaczelam sie szanowac(co nie znaczy ze wczesniej pozwalalam sobie na glowe wchodzic)...Tyle ze ja mialam nascie lat... Teraz jest mi o wiele prosciej i jakby mi ktos "zyczliwy" doniosl, ze moj obecny cos kreci to bym wysmiala...Najpierw MY potem reszta... Zaufanie i lekka doza kontrolowania sytuacji a wszystko bedzie dobrze...W razie potrzeby nalezy wkroczyc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem jak przykre jest to, że rani cię najważniejsza osoba w twoim życiu. Wiem co to utrata bezpieczeństwa. Wiem, że potem juz się tak nie ufa, chociaż chce się ufać. Wiem, że w każdym spojrzeniu kobiety doszukuje się chęci na naszych mężczyzn. Wiem, że w każdym telefonie, w każdej rozmowie jego z inną kobietą doszukujemy się zdrady, wyłapujemy wszystkie słówka, które do niej wypowiada i wmawiamy sobie, że on na nią \"leci\". Wiem, że on wtedy inaczej nas postrzega, i jego zaufanie również się zmniejsza. Wiem, że zachowujemy się jak zołzy. Ale przecież walczę o swoje szczęście. :( I wiem, że kocham tego niewdzięcznika!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Kobiety! Ja wiem, że juz dawno powinnam mu powiedzieć, że mam jego i tę jego pannę w... Patrzę na niego czasami, wieczorem, gdy przychodzi z pracy. Wiem, że go strasznie kocham, ale wiem też, że moje odejście od niego to kwestia pstryknięcia palców. Nie zniosę drugiej PA. Nie zniosę, kolejny raz, takiego poniżenia. Bo to poniżające. Czyż nie? A, z drugiej strony, on też jest strasznie poraniony. Przez swoje dzieciństwo, przez to co ze mną przeszedł po PA. Choć to drugie, to mu się słusznie należało. Nie mam zamiaru go usprawiedliwiać. Zachował się jak skunks. Zostawił, po sobie i po niej, niezły smród w naszym związku. Teraz się stara zniwelować ten zapaszek, ale ja nie mogę zapomnieć jak mnie oboje zranili. Oskarżam nie tylko jego, ale i tę "panią" (bóg mi świadkiem, że jej nie wybaczę i nie zaproszę do domu). Zniszczyli mi oboje życie. Ja i mój facet, mielismy sie pobrać. Mam córeczkę. On miał ją adoptować. Kocha ją. Teraz, po PA, wszystko jest przekreślone. Ona sobie dalej żyje ze swoim facetem. Jak przed moim. Ja... Ja, przez nią, umarłam już tysiąc razy. I ona nawet o tym nie wie. A teraz, pisząc to, umieram po raz kolejny. :( Musiałam jej chyba wyrządzić straszną krzywdę, w poprzednim życiu. Ale i tak... Nie zdycha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
W ostatnim zdaniu mialo być: "Niech zdycha."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam, czytam----> Podziwiam cię, że potrafisz nadal z nim być. A jaki on ma teraz do tego stosunek? Ma chociaż świadomość przez co przechodziłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Tak. Ma tego świadomość. Na szczęście potrafię powiedzieć co mnie boli i okazać to. On wie. Niejednąśmy rozmowę przeprowadzili na temat PA. On wie jaki mam do niej stosunek. Ale... No właśnie, ale... Już mnie nie cieszy ten związek. Już dość się "naprzeżywałam". Żałuję teraz, że zdecydowałam się, by to ciągnąć. "Cusz..." :) Kobiety, podobno, są głupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli jednym słowem ta druga potrafi zmarnować taki wspaniały związek. Gdzie rodzą się takie bezduszne kobiety? Nie miałabym serca pchać się z butami w czyjeś życie, aone tak bez żadnych skrupułów, bez cienia wyrozumienia.... Jak to przeżyć? Jak z tym walczyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Przeżyć? Można. Walczyć? Też można. Walka jest trudna. Ale trzeba sobie uswiadomić, że taka PA, to zwykły kleszcz. I, albo to przetrzymać, aż odpadnie, albo wyrwać. One, w wiekszości, maja w dupie naszych facetów. Chca się tylko z nimi przespać. Ale żeby to zrobić, to nasi faceci muszą stworzyć (bo tak im się wydaje) odpowiednią atmosferę. I gadają z takimi PA, którym tylko ch.... w głowie. A facetom wydaje się, że są strasznie romantyczni. Potem facet się zakochuje (we własnych słowach), spotykają się i bara-bara... A Potem facet jes jeszcze bardziej zakochany. I nieszczęśliwy, bo ONA (taka PA) nie okazuje zachwytu. A jej chodziło tylko o takie bara-bara. Po jakichś trzech rozmowach na gg, facet odkrywa, że się nie spełnił. Okrutna jestem. Ale tak wygląda prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zgadza się. bo taka brudów to prac jemu nie bedzie. Tylko do jednego on jest jej potrzebny. no i jeszcze, żeby wszystko robił i kupował prezenciki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
Meliska... Nie każda. :) Ta moja PA, to nie chciała prezencików. Ona chciała tylko przelecieć mojego faceta. Taki typ. A ten, głupek, zakochał się w niej. Na chwilę, bo po "przeleceniu", ona dała mu do zrozumienia, że to koniec. No, po prostu, zadźgałabym ją tępą siekierą. Wyrachowana jak nie wiem co. A ten moj facet to głupi, jak dziecko. Ostatnio chyba bardziej zrozumiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość varicella
Ja tez byłam taka tolerancyjna, pozwalałam na rozmowy na tlenie, wiecie, wspólne zainteresowania - literatura s-f, fotografia, broń, no a ja przecież zupełnie co innego, owszem - literatura, filmy, ale moja domena to prawo i finanse, psychologia, a sport to wszystko, co z wodą związane... I słyszałam: ona to, ona tamto... Zastanawiałam się, jak to rozegrać, bo coraz bardziej mi się to nie podobało - wymiana zdjęć itp.itd. Koleżanka - tak mówił. Najpierw usunęłam niby przypadkowo wszystkie kontakty, jak instalowałam nowy komunikator i na jego święte oburzenie udałam kompletna ignorantkę, przepraszając, że nie wiedziałam itp. itd., gdyż ja swoje kontakty z GG przeniosłam(wiedziałam, że on gg od daaawna nie używa) Póżniej, z powodu wirusa (ha,ha) trzeba było przeinstalować system, co trwało kilka dni i wymiotło wszystkie ulubione stronki i dziwnym trafem wszystkie zdjęcia, którymi się wymieniali. No i komórkę mu ukradli któregoś razu (sprzedana w lombardzie). Skończyło się, bo w międzyczasie urlop, upojne noce itp. itd. Nie wiem, czy się domyśla, wydaje się, że raczej zwala wszystko na wyjątkowego pecha. Po powrocie z urlopu jak najwięcej zajęć - jakaś niezaradna się zrobiłam, czy co??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluska serowa
varicella - a to dobre bylo :D dobra robota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość varicella
Kluska, to tylko kobieta docenić potrafi, bo facet pewnie od czci i wiary by mnie odsądził, a ja chciałam zrobić to "w białych rękawiczkach". Po co pretensje, żale, "fochy" - żaden facet tego nie lubi. Jestem zdania, że w naszym związku to moję jest zawsze na wierzchu i tylko czasami musze sie mocno naglowić, żeby ta druga połówka była przekonana, że to tylko jego suwerenna decyzja. Cóż, jak to mówią - mężczyźni to urządzenia bardzo proste w obsludze - maja tylko jedną wajchę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakie to musi być męczące tak całe życie kombinować, kontrolować, martwić się, podejrzewać, wątpić, pilnować, kasować, reinstalować, wyrzucać po kryjomu itp. itd. Wiem, bo to przerabiałam kilka lat. Mój się jednak pokapował, gupi nie był, i upraty był, robił swoje, prędzej czy później. Nie dał za wygraną. A ja się zmęczyłam. Już pisałam, rozstaliśmy się w końcu. Żal mi Was bardzo, jestem z Wami i rozumiem !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
varicella----> Naprawdę świetne wyjście, gratuluję pomysłu. Nistety mój sie na to nie nabierze.Swoje kontakty ma zapisane również na kompie w pracy więc zawsze może sobie wszystko poprzenosić. Poza tym szybko by się kapnął, że cos pokombinowałam :) Ale stara śpiewka też ma racje. Co to za życie i co to za związek, gdzie jedno cały czas musi zabiegac o względy innego i przykładac starań do znikania różnych rzeczy? Chyba musili by mnie w wariatkowie zamknąć, bo nie wytrzymałabym takiego ciągłego myślenia o tym czy ma juz jakieś nowe kontakty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, dziewczyny, pytanie powinno brzmiec nie jakie granice wyznaczac, ale kiedy... Nauczona smutnym doswiadczeniem (moja historia kilka stron temu;) ) wiem ze granice w zwiazku trzeba wyznaczac od samego poczatku. Zeby facet wiedzial w co sie pakuje - \"ze mna nie ma mowy o przyjaciolkach, a zdrady nie wybacze. Chcesz bierz, nie chcerz nie bierz\". Powiedzialam mojemu facetowi ze nie jestem silna psychicznie, ze bywam zazdrosna i ze domagam sie zeby bral pod uwage moje uczucia bo inaczej czuje sie nieszczesliwa. Sa dziewczyny, ktore nie maja nic przciwko przyjaciolkom, ale ja do nich nie naleze i kiedy nie bede juz mogla wtrzymac to odejde... On to wiedzial od samego poczatku. Przeczytalam historie czytam czytam i jest mi naprawde bardzo przykro :( Gratuluje sily woli i przetrwania... Z drugiej strony - nie wiem czy bylo warto. Skoro ona wciaz jest (duchowo) miedzy wami. Skoro on Cie z nia zdradzil, jeszcze w okresie przedmalzenskim, kiedy powinna byc miedzy wami namietnosc, chemia, czulosc... Ja raczej nie wybaczylabym zdrady, a jesli nawet, to wiem ze potem czulabym do siebie obrzydzenie. Czulabym ze ponizam sama siebie, ze nie jestem na tyle silna, by sie uniezaleznic emocjonalnie od faceta ktory mnie zdradzil... Ja sama tez mam w zwiazku male problemy, ale sa one naprawde malutkie, w porownaniu z waszymi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chyba powoli zaczynam nabierać dystansu. Pomyślałam i doszłam do wniosku, że trzeba zaufać. Zamierzam cały czas rozmawiać o tym z moim mężem, ale muszę dać nam trochę odetchnąć po tych kłótniach. Może gdy spojrzymy na to z jakiejś odległości będzie mozna znaleźć jakieś sensowne rozwiązanie? Może wtedy on przestanie być na jej zawołanie i zacznie bardziej zwracac uwagę na moje i NASZE potrzeby? Liczę na to i wierze, że tak się stanie. Cóż mogę uczynić innego? Wydaje mi się, że próby wzbudzenia w nim zazdrości okażą się zgubne dla naszego małżeństwa. Pokażą, że nie potrafimy dojść do porozumienia. Życie jest smutne, że stawia nas przed takimi zmartwieniami. Smutne też, że ludzie są odpowiedzialni za czyjś smutek. I smutne, że czasem na tym wszystkim wywracają się i nie umieją podnieść. Mam nadzieję, że nam wszystkim, których to spotkało, jakos się ułoży. Mam nadzieję, że ci nasi mężczyźni okażą się LUDZMI w pełnym tego słowa znaczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
I znowu się zaczytałam :) Mam też kilka rzeczy przemyśleń na ten temat. Może zacznę od tego, że taka metoda, jaką zastosowała Varicella może jest dobra, ale ja bym czegoś takiego nie zrobiła. Przede wszystkim dlatego, że potraktowałabym mojego faceta jak kompletnego idiotę. A po co mam mieć świadomość, że żyję z idiotą? Po co byłaby ta walka? Dla idioty? A do tego, wiem to z całą pewnością, takie szpiegowanie jest strasznie poniżające dla tego, kto to robi. Fuj! I za nic w świecie nie chciałabym, by mój facet tak się zachował wobec mnie. Kolejna sprawa. Wiecie dlaczego po tym wszystkim jest między mną, a moim facetem dobrze, a nawet lepiej niż kiedyś? Na początku, jak niemal każda kobieta, robiłam mu awantury na zasadzie ciosania kołków na głowie i organizowania dni z fochem w tle. Były też takie dni, gdy niby cos chciałam powiedzieć, a kończyło się na tym, że zgodnie z naturą kobiecą, okrążałam temat płacząc i wyrzycając mu, że mnie nie rozumie. Traktowałam go jak idiotę (gdybym jeszcze zaczęła go szpiegować, to miałabym obok siebie Super Idiotę, takiego, o którym żonki opowiadają sobie anegdotki na babskich party. Kolejne FUJ.) Potem zadałam sobie pytanie za co go pokochałam i odpowiedziałam sobie niemal od razu, że między innymi za nieprzeciętna inteligencję. Stwierdziłam wtedy, że te awantury nie pozostają bez echa, że on też czuje smutek, złość, rozdrażnienie. Zdałam sobie też sprawę z tego, co powiedziała wyżej Varicella: "Cóż, jak to mówią - mężczyźni to urządzenia bardzo proste w obsludze - mają tylko jedną wajchę." Wtedy zaczęłam z nim rozmawiać, po prostu nazywając rzeczy po imieniu, czasami nawet brutalnie, ale bez niedomówień. (Faceci nie znosza niedomówień, nie zwracają na nie uwagi, nie rozumieja ich.) Po to, by jasno wyrazić ból jaki czułam i żal do nich obojga. Wtedy dowiedziałam się, że kiedy ta Super Pani Administrator zerwała z nim wszelkie kontakty on też się szybko otrząsnął. Jak wspomniałam wyżej, jest inteligentny. Powiedział mi, że to kobieta, która potrafi tylko brać. O czym się przekonał. Wiele też razy, czasami ze łzami w oczach mówił mi, że nie potrafi cofnąć czasu, choć bardzo by tego chciał i nie może sprawić, bym nie cierpiała. Nie żądałam i nie żądam po dziś dzień żadnych zapewnień, że to się nie powtórzy, bo wiem, że takie rzeczy zdarzają się mężczyznom i kobietom nawet po dzisięciu latach małżeństwa. Staram się cieszyć tym, co mam. A możecie mi wierzyć, że to niemało. Jestem dumna z siebie, że dałam sobie z tym radę i ciągle jestem z tym facetem. Jestem bardzo zadowolona, że moje przeczucie mnie myliło i walczyłam z nim, z sobą i z tą Panią Administrator. I wygrałam przynajmniej tę bitwę. Nie mówię o wojnie, bo wojną jest całe życie. Ale wiele się dzięki temu nauczyłam o sobie i o nim. Dostrzegłam w nim człowieka, który żyje obok mnie. Nie "faceta", nie idiotę, nie pólgłupka, któremu trzeba od czasu do czasu sprawdzać historię rozmów gg albo smsy. Czy chciałabym być z takim półgłupkiem? I jak się bym przy tym czuła? Brr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czytam czytam...
I możecie mi wierzyć, że nie jestem zaślepiona. Czasami zdarza mi sie, że włącza mi się jakiś alarm. Ale nie szaleję, tylko mu mówię. Szpiegowanie nie uchroni mnie przed niczym, a może zatruć związek. Po prostu, zaczęłam się szanować stwierdziwszy, że nie żyję z idiotą, tylko z normalnym, takim jak ja, człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam czytam--> Twój mężczyzna po prostu przejrzał na oczy. Zobaczył jak potraktowała go PA, zobaczył wreszcie jak skrzywdził tymsamym ciebie. Tylko pozazdrościć ci takiego finału! Twój facet zaczął mysleć i to jest w tym wszystkim najbardziej pocieszające. Zastanowi się 100 razy nim palnie podobną głupotę. Inaczej też patrzy teraz na ciebie. Może być pewien twoich uczuć. Wie, jak bardzo o niego walczyłaś, widział twój ból i wyciągnął z tego wnioski. A co najważniejsze nie opuściłaś go w momencie kryzysowym. Dałaś mu jeszcze jedną szansę, a to dla niego powinno byc najlepszym przykładem. Widzę, że cała ta sytuacja bardzo wiele cię nauczyła, bo nie masz już w sobie zawiści. Też bym tak chciała, żeby to wszystko przestało na mnie źle wpływać. Niestety jak narazie muszę się bardzo powstrzymywać żeby nie wybuchnąć, żeby nie zacząć kolejnej awantury gdy mąż o niej wspomina. A z drugiej strony mam świadomość, że ta cała złość nie ma sensu bo i tak będzie jej we wszstkim pomagał. Mogę jedynie zdusić to w sobie i próbować nie uzewnętrzniać. Ale tylko ja wiem ile mnie to kosztuje. Wiem, że to tez nie jest dobre wyjście bo trzymanie w sobie jest jeszcze gorsze niż krzyk. Muszę jakoś to przetrwać, przeczekać, może zrozumie sam gdy ona wystawi go do wiatru. Wtedy zobaczy tak jak twój, że tylko ja przy nim jestem. Taka jest moja nadzieja i tego się będę trzymać. Czas wrzucić na luz i poczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Czekam czekam...
Meliska! Nie krzycz. Powiedz mu o tym. Możesz mu powiedzieć, że obawiasz się, że jak sie zacznie z tamtą pi....ć (i to dosłownie tak powiedz), to sie w niej zakocha. Poza tym, powiedz mu, że nie rozumiesz na czym polega ta przyjaźń, ale czujesz do czego ona dąży. Do zaangazowania uczuciowego z jego strony. I to najprawdopodobniej się już stało. Teraz tylko możesz z nim brutalnie rozmawiać i nazywać rzeczy po imieniu. Ale nie rób awantur! On ci przecież nie robi. Wytłumacz mu jak cię to boli i powiedz, że jeśli tego nie rozumie, to odchodzisz, bo zasługujesz na to żeby nie mieć na karku żadnej PA, że jej nienawidzisz, za to, że musisz z nim przeprowadzać takie rozmowy. Że czujesz się skrzywdzona i powiedz jak bardzo. Ale... musisz przy tym zachować trzeźwość umysłu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×