Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość taki tam facet

Wróć

Polecane posty

Gość taki tam facet

Może to nie jest najlepszy pomysł, ani miejsce, ale mam problem. Dokładniej to mam ochotę się wygadać, a nie mam w tej chwili komu. Papier, czy w tym przypadku komputer przyjmie wszystko więc pozwolicie, że to zrobię... a nóż ktoś mi odpisze coś mądrego i wartego analizy ;) Problem pewnie nie raz i nie dwa był przerabiany w tym dziale. Kiedyś miałem dziewczynę, kochałem ją i wiem, że ona mnie też, chociaż naprawdę różnie między nami bywało. W końcu kiedy myślałem, że wszystko wychodzi na prostą drogę, że może być już tylko lepiej - wszystko się zapadło. Po dziewięciu miesiącach bycia razem, ona zerwała. Twierdziła, że zależy jej na mnie itd. ale nie potrafi mi już powiedzieć "kocham Cię". Muszę przyznać, że ciężko to przeżyłem. Byłem zakochany po uszy, bolało mnie to... ale myślałem, że po boli jakiś czas i minie. W końcu "tego kwiatu jest pół światu" i jak nie ta, to pewnie inna jest mi pisana. W tej chwili od tego wydarzenia minął ponad rok i jak wygląda sytuacja? Może już tak nie boli, ale nadal ciągnie mnie do niej jak do żadnej innej. Były momenty, że to trochę ustępowało, umawiałem się z kimś innym, ale... bez powodzenia, nie potrafiłem się związać z inną. Jestem zdania, że jak być z kimś w związku to być fair względem tej osoby, a jeśli mnie ciągnie do kogoś innego to co to by był za związek? Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że sam nie wiem czy to takie uczucie jak kiedyś, ale... strasznie chce z nią być. Z nikim się tak dobrze nie czuję jak z nią, jednak z drugiej strony chyba właśnie przez to jak mi na niej zależy nie potrafię się do końca naturalnie zachować przy niej. Za bardzo mi zależy, a jak się za bardzo chce to praktycznie nigdy nie wychodzi to tak jak powinno. Ogólnie jak rozmawiam z dziewczynami to nie mam jakiś takich "pustek" w głowie, że nie wiem co powiedzieć, jak zażartować itd. Jak jestem z nią to czasami mi się to zdarza, myślę, że sprawiam wrażenie osoby spiętej. Może nie nudziarza, ale na pewno nie osoby którą mogłaby znowu pokochać. A powodzeniem to ona się cieszy. Odpuścić nie potrafię, nie wychodzi mi to. Zmusić do miłości się nie da i nie ma to zresztą sensu. Wniosek? ... Lipa ;) Pardon, jeśli zanudziłem kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie nudzisz taki tam :) rozumiem Cie, mam podobne doswiadczenia jedyne co moge Ci poradzic, to zerwanie kontaktu z nia, moze tak pojdzie Ci lepiej, bo skoro ona nie chce juz z Toba byc, to po co masz sie meczyc? co z oczu to i z serca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam facet
Ona nie chce ze mną być, ale kontaktu urwać też nie chce. To zresztą nie takie proste, kiedy na studiach jest się na tej samej uczelni i tym samym kierunku. Taki zonk ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a dlaczego nie chce urwac kontaktu? dla niej to moze i wygodne, ale dla ciebie? oki, spotykasz ja na uczelni i to juz jest trudne, daj sobie spokoj ze spotkaniami poza nia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet...wiem o czym mowis..tylko, wlasnie, to ja bylam ta ktora nie potrafila powiedziec :kocham Cie. Doskonale wiedzialam ze moj facet(teraz juz byly) jest swietny, dba o mnie , szarmancki, zaradny..dlugo by wymieniac. On mowi ze kocha, powiedzial to kilka razy, ale ode mnie tego nie uslyszal. Nie potrafilam, czulam ze ten zwrot nie przejdzie mi przez gardlo. Postanowilam, nie ma nas..jednak nie potrafilam definitywnie zerwac kontaktu, czasem piszemy do siebie. Chyba dwa razy napisal juz ze strasznie mu mnie brakuje, ze tak dobrze nam bylo razem...czuje wtedy uklucie w sercu. Mam metik w glowie, zreszta...on mieszka za daleko mnie zeby (byc moze) nam sie udalo po raz kolejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Facet...wiem o czym mowisz..tylko, wlasnie, to ja bylam ta ktora nie potrafila powiedziec :kocham Cie. Doskonale wiedzialam ze moj facet(teraz juz byly) jest swietny, dba o mnie , szarmancki, zaradny..dlugo by wymieniac. On mowi ze kocha, powiedzial to kilka razy, ale ode mnie tego nie uslyszal. Nie potrafilam, czulam ze ten zwrot nie przejdzie mi przez gardlo. Postanowilam, nie ma nas..jednak nie potrafilam definitywnie zerwac kontaktu, czasem piszemy do siebie. Chyba dwa razy napisal juz ze strasznie mu mnie brakuje, ze tak dobrze nam bylo razem...czuje wtedy uklucie w sercu. Mam metik w glowie, zreszta...on mieszka za daleko mnie zeby (byc moze) nam sie udalo po raz kolejny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie zanudziłeś
Wiem jak się czujesz, bo sama kocham mężczyznę i bardzo mi na nim zależy. A sytuacjach, kiedy jesteśmy blisko siebie jestem bardzo spięta i zachowuję się nienaturalnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podpowiem Ci
Gorzej będzie gdy ona z kimś będzie się spotykać a z tobą nie będzie chciała zrywać kontaktu mimo tego, że do niej żywisz jakieś uczucie. U mnie tak było i dałem sobie spokój. Dwukrotnie. Przez pierwszą oblałem maturę i skończyłem z kumplami (zawsze jakaś nauczka - kumple okazali się fałszywi), a przez drugą zmieniłem pracę (ta praca i tak psychicznie mnie kończyła, także zawsze są jakieś superlatywy). Mam nadzieję że u Ciebie będzie lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam facet
Widocznie zależy jej na mnie, ale bardziej jako przyjacielu niż partnerze. Może i bym mógł spróbować urwać kontakt, ale musiałbym mieć coś, albo raczej kogoś kto mógłby mi w tym pomóc. Coś co pochłonęło by moją uwagę, pozwoliło oderwać swoje myśli od niej. Póki co nie mogę czegoś takiego znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zanudziłeś
Rozumiem Cię.Też kocham mężczyznę na którym mi bardzo zależy.I w momencie, kiedy znajduję się blisko niego zaczynam zachowywać sie nienaturalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wychdz z przyjaciolmi, bo zakladma, ze masz przyjciol poza nia poza tym z jej strony to egoizm, nie widzisz tego? jestes jej potrzebny jako przyjaciel, czy jest jej fajnie, ze jest przedmiotem takiego podziwu jak twoj, az cie zatyka jak z nia jestes, o twoich uczuciach nie mysli, z mojego punktu widzenia, ale moze sie myle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
znam ten problem, domyslam sie,co przezywasz Sytuacja podobna do mojej,tylko to ja nie potrafilam powiedziec: kocham Cie, choc on to powtarzal czesto. Strasznie trudna sprawa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam facet
W tym co piszesz jest dużo racji. Jednak ona dla mnie też jest przyjacielem i na nią praktycznie zawsze mogę liczyć, na jej pomoc, dobre słowo itd... Jestem w stanie nawet zaryzykować stwierdzenie, że tak jak na niej to na nikim innym polegać nie mogę. I właśnie przez to jeszcze trudniej zerwać kontakt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zanudziłeś
To nie zrywaj kontaktu, tylko porozmawiaj z nią poważnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taki tam facet
Nie raz i nie dwa rozmawiałem ;) Ale nie chcę być nachalny, po prostu nie lubię tego. Nie chcę jej męczyć kolejny raz, bo dla niej to łatwe chyba też nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trochę śpiąca jestem
Wiesz, to zrywanie kontaktu to na nic. Przerabiałam to kilkanaście razy i za każdym razem wracałam albo on wracał. Napewno łatwiej byłoby mi gdyby powiedział: nie zależy mi. Dajmy sobie spokój. Trudno jest zerwać z osoba , która jest dla nas przyjacielem. Kłopot w tym,że nawet w takiej przyjaźni nie jestem sobą. Szukam czegoś czego nie ma. Rozmowa? Tak, to dobry pomyśł. Weż sobie drinka na odwage i porozmawiaj z nią. szczerze. Raz kozie śmierć. Ja próbowałam. I z tej rozmowy nic nie wynikło. prócz jego milczenia. Myślę sobie, że teraz to wiem , że już koniec - w sumie milczenie też potrafi być bardzo wymowne. Ale on znowu nawiązał kontakt. I tak wkoło przez 3 lata. Może psycholog by sie przydał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
porozmawiaj z nią powaznie:) ja mysle, ze ona lubi te Twoje nagbywanie:) zartuje a tak powaznie to piekne jak maz/zona jets tym na kogo mozemy liczyc najbardziej:) przyjacil/kochany w 1 osobie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moze nie psycholog, a troche wytrwalosci, nie nawiazywac kontaktu, nie od[owiadac na proby kontaktu itp, wiem, to trudne, sama przez to przechodze, moj byly, tez byl moim najlepszym przyjacielem, ale teraz nie mam ochoty (juz), na rozdrapywanie ran, jest mi trudno, ale daje rade, trzeba tylko uswiadomic sobie, ze to na prawde koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajniezakochany
Jestem w podobnej sytuacji. Nie potrafię zerwać kontaktu, ona także. A próby poważnej rozmowy kończą się ciszą z jej strony... Nie mam pojęcie co robić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zanudziłeś
Spróbuj porozmawiać jeszcze raz może ona na to czeka;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beana
och temat jakże mi dobrze znany... bylismy dwa lata ze soba. super para. od roku nie jestesmy razem. na poczatku uwazalam ze to dobra decyzja (zreszta z mojej raczej inicjatywy choc o cyba tez juz byl zmeczony), nie wiem co sie stalo tak do konca, bo to zerwanie glupie bylo, brak chyba dobrej woli z obu storn i unoszenie sie duma. i nigdy nie wyjasnione...stalo sie... po jakims czasie zdalam sobie sprawe ze mi zalezy na nim, ze go kocham. byla rozmowa, on ze nic nie czuje... mysle sobie ok czas poukladac sobie zyciae na nowo... ale zaczela sie fajna przyjazn. czasem mam ochote urwac to ale nie da sie. bo jemu tez zalezy na spotkaniach, kontakcie.czasem sa zarty z podtekstami ale na tym sie konczy. te spotkania sa fajne ale to boli bo musze spojrzec wprawdzie w oczy, ze traktuje mnie jak rpzyjaciolke,a ja analizuje kazdy gest, slowo. staram sie ograniczyc ale... bez niego tez bedzie zle. chcialabym zeby ktos go wzial z mojej glowy... musialam to napisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajniezakochany
ja nie wyobrażam sobie bez niej życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawiam sie nad odeslaniem, mu listow, zdjec, no wszystkiego. jakos nie umiem ich wyrzucic, byly dla mnie bardzo cenne, ale teraz tylko sie nad nimi rozczulam, a jaki to ma sens. on moze je spokojnie podrzec, jesli taka jego wola, ale ja ich juz u siebie nie chce. tak na prawde, wolalabym zapomniec, ze on istnieje, ze kiedykolwiek istnial i bede do tego dazyc z calych sil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×