Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Monika844

Obawy

Polecane posty

Jestem z chlopakiem 6 lat, mieszkamy od 4 lat razem, znamy się jak łyse konie, po wielu burzach dotarliśmy się i teraz jesteśmy dopasowaną kochającą się parą, planujemy ślub, ale ja się strasznie boję sama nawet nie wiem czego. Zawsze chciałam tego ślubu, nawet sama naciskałam, a teraz, kiedy zaczęliśmy załatwiać formalności wpadłam w panikę. Nie wyobrażam sobie życia z nikim innym, nie widze siebie jako partnerke kogos innego, przy nim czuje sie bezpieczna, za nim tesknie, jego kocham. A mimo to mam obawy. To moj jedyny mezczyzna, wiec moze w tym tkwi problem, w checi sprobowania czegos innego, ale znowuz wiem,ze nie umialabym spac z kims innym. Mam glowe pelna pytan, czy sie ulozy, co jak sie zmieni po slubie i czy mnie nie skrzywdzi. Sama jestem z rozbitej rodziny i nie mialam wzorca szczesliwego malzenstwa. Czy tylko ja tak sie boje slubu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość O matko sałatko
Ja mieszkam z moim facetem półtora roku i wcześniej bardzo chciałam ślubu i nawet czasem naciskałam, że chcę. W końcu ustaliliśmy datę i mieliśmy jechać wszystko załatwiać w kościele itd, ale ja się zaczęłam właśnie strasznie bać i za każdym razem, kiedy już mieliśmy na drugi dzień zaczynać coś organizować - coś mnie powstrzymywało, czułam strach, czułam się jeszcze niegotowa. Nawet raz powiedzialam narzeczonemu, ze jeszcze się nie czuję, że to chyba nie to...Mieszkanie jednak, a ślub to dwie różne rzeczy. Czekaliśmy jeden tydzien drugi...w koncu zdecydowalam się na ten krok i teraz nie żałuję. Ślub bierzemy w grudniu i już nie mam wątpliwości. Wszystko w zasadzie jest już załatwione. Rozumiem Cię, że można się bać, jednak sądzę, że warto się zdecydować. To wejscie jakby na taki wyższy poziom związku, wyższy i pełniejszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez z obawami ale
wiesz, ja jetsem ze swoim narzeonym 5lat, za rok planujemy ślub. Czuję do niego to samo co Ty do swojego-nie wyobrażam sobie mojego zycia bez niego. Ale podobnie jak Ty- nie miałma tez wczesniej żadnego innego do porównania...i boję sie, że jak zacznę się rozglądac czy w ogole zastanawiać ze może sa jacys inni (lepsi) to mnie gęsia skórka rpzelatuje i wolę nawet nie wywoływac wilka z lasu, wszystko już załatwiione, dom dla na skupiony, Teściowie mi daja samochod, w ogole dla nich jestem jak córka, nawet gdybym cciala to bym nie mogła takiego numery wwywinąć...dlatego wiesz....najlepiej chyba skupic się na tym jednym czlowieku...ja sobie często myślę, że on jest moim darem od Boga i moge starcic wszystko jesli strace jego...nigdy nie wiadomo, czy ten inyn nie bedzie gorszy..nie warto chyba ryzykować bo to jest najwieksze ryzyko, w jakie kiedykolwiek mozna wejsc...dlatego ja odrzucam te obawy....nie chcę ryzykowac, dobrze mi tak jak jest, nie zmarnuję sobie życia dla jakiegos romansu czy chęci poznania kogos nowego....zawsze mozesz byc z siebie bardziej dumna, ze potrafisz dzielić miłością tego peirwszego i ostatniego faceta...to dużo i jest godne pdziwu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama jak Ty
Mój mężczyzna oświadczył mi się klika dni temu - w sobote dokładnie :). I mimo, że mam już swoje lata 32 :(, tez wpadłam w popłoch. Zwyczajnie sie boję. Też nie wiem czego. Może za bardzo przyzwyczaiłam sie do tego mojego 3xS (samodzielna, samorządna, samofinansująca), to tego, że jestem niezależna, wydaję swoje pieniądze na swoje zachcianki, że nie muszę nikomu tłumaczyc dlaczego wróciłam tak późno do domu, itd. itd. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie w sumie za wielu zmian nie bedzie, zareczylismy sie dawno temu, wiedzialam,ze chce z nim byc, ale jakos zareczyny, to zareczyny, a wizja slubu wydawala sie nierealne. Mieszkamy razem, mamy wspolne fundusze, wszystko wspolne, wiec teoretycznie to tylko formalnosc, nic nie powinno sie zmienic. Ale wlasnie ta formalnosc mnie przeraza. Ciesze sie, ze wpisalyscie sie tutaj, dzieki, wiem teraz, ze nie tylko ja mam takie obawy, ze ze mna wszystko jest ok. Mam nadzieje,ze nasze obawy sie rozwieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko sałatko
Może im człowiek jest starszy to tym bardziej się boi, bo wie, jak to naprawde jest? Ja mam 27 lat i niby już czas na ślub, a sie boję, bo to juz jakaś duża odpowiedzialność, ale też posmutnialam, że pewien etap w moim życiu się skończy, że będę już jakąś stateczną matroną, planująca urodzenie dziecka i te sprawy...jak człowiek ma 22 lata to idzie za głosem serca i się nie zastanawia. Tymczasem bycie z kimś to czasem nie tylko zabawa i przyjemność, jak sie mieszka to się o tym wie...im człowiek starszym tym wiecej wie o dorosłym życiu, odpowiedzialności, obowiązkach, zwłaszcza, jak wcześniej jest na swoim...nie jest już się takim beztroskim podlotkiem, który bardziej żyje iluzją na temat związków, życia i partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm kiedys rzeczywiscie nie mialam obaw, chcialam slubu, dziecka- nie patrzac na kwestie finansowa, tylko,ze moj partner studzil moje zapaly i mowil o odpowiednim momencie. Teraz ten moment nadszedl, a moje zapaly sa na tyle ostudzone, ze sie przemienily w koszmarne obawy. Nie wiem co to bedzie za kilka miesiecy, gdy termin zacznie sie zblizac;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o matko sałatko
Ja mam slub za 2 miechy, 19 dni dokladnie. Jakoś już nie mam obaw, największe mialam, gdy mieliśmy iść do księdza ustalić datę ślubu. Teraz jestem spokojna (jak narazie). choć też czasem jetsem w szoku jak czas leci i że jeszcze tylko tyle zostało...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja juz date u ksiedza mam załatwioną, ale nie uspokoiło to mnie. Najchętniej uciekłabym na bezludną wyspę, tak się boję. Ale w sumie może za jakiś czas też przywyknę i sie wyciszę i zaczne wreszcie naprawdę cieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To że chce wyjść za moje słoneczko za mąż tego jestem pewna i się jego nie obawiam że się zmini po ślubie czy coś :) Mieszkamy razem od jakiegoś czasu więc nie musze się obawiać że nagle poznam jakieś jego ukrywane nawyki :) Natomiast bardzo obawiam się przeprawadzki po ślubie do jego domu a to przeszło 500km od mojego domu :( Boje się że będe tęsknić za domem rodzinnym boje się tego jak mi się tam ułoży praca życie itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Małgoorzata
kurcze tez mam obawy. Im bliżej tym więcej. pisałam kiedyś o tym. Ale jakoś nie było odzewu. Mam wrażenie, że przekrocze jakiś magiczny próg. Nie boję się chłopaka. Ale czy ja dam radę. Czy będę taką super-żoną?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie tez niby nic sie poza stanem cywilnym nie zmieni, mieszkamy razem 4 lata, ale przeraza mnie to, ze to juz bedzie takie powazne. Tez sie boje czy bede super zona, pewnie nie bede, bo kazdy ma wady :) Wiem tez, że nie zawsze bedzie slodko i rozowo, razem wiele przeszlismy. W sumie najbardziej stresuje mnie sam fakt, ze to bedzie oficjalne, prawdziwe i nierozerwalne. I co jesli po slubie sie zmieni cos jeszcze procz stanu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka sama jak TY
Ale to wszystko jest trudne :( . Chchiałam dzisja kupic mojemu facetowi swetr, taki fajny, ciepły na zimę. I tak sobie pomyślałam, że już nie kupiję facetowi, tylko narzeczonemu. I jakos mi się dziwnie zrobiło. Nie smutno, nie wesoło, tylko dziwnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monik884
Ja mimo,ze dawno sie zareczylam, do tej pory mowie na mojego przyszlego meza - chlopak, facet itp. Narzeczony mi jakos tak dziwnie brzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×