Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość sd333

chyba nie umiem żyć w związku...

Polecane posty

Gość sd333

Dlatego że przeżywam każdą kłótnię. Dlatego że to, co u innych jest chyba (po tym co czytam i slyszę) normalne, dla mnie to koniec świata. Po każdej kłótni głęboko się zastanawiam czy tego nie skończyć, płaczę. A byłam już w paru związkach i w każdym tak myślałam. Czemu nie mogę wyluzować? Czemu po kłótni nie mogę się odprężyć i pomyśleć "a tam, jutro bedzie dobrze" tylko leżę w łóżku, wyję i myślę że to już koniec. Jakiś mały problem (bo on pwoiedzial coś nie tak), rośnie do rangi kolosu, zaczynam sobie przypominać inne rzeczy. Poza tym nawet gdy jest dobrze, zawsze znajdę coś nie tak.... bo za mało mowi że mnie kocha, za rzadko rozmawia, nie kupi kwiatka. Jezu, męczy mnie to. Inne kobiety olewają tyle spraw, a np. kłótnie czy ciche dni to dla nich normalka, a dla mnie to horror. Wcale nie jestem małolata, mam 29 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gackowata
tez tak mialam , na poczatku zwiazku olewalam wszystko , pracowal do pozna ok. calymi dniami ogladal tv. ok. a teraz po prawie 2 letnim zwiazku rycze czasami bez powaznego powodu .a to ze sie spoznil 20 min. a to ze woli ogladac tv zamiast wyprowadzic psa i inne glupstwa ktore wczesniej olewalam .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widać taka Twoja uroda. Mnie też męczyły takie reakcje, zachowywałam się dokładnie tak samo do chwili, gdy naprawdę pojawił się problem, naprawdę kolos. Od tamtej chwili wiem, że to ja jestem najważniejeszą osobą dla samej siebie i że nic nie jest mi w życiu tak potrzebne, jak spokój. Z kolosem się uporałam (wystawiłam za drzwi, spokojnie, zimno pożegnałam pana). Teraz mam dobrego męża, jestem szczęśliwa ale wciąż sobie powtarzam - potrzeba mi spokoju...duuuużo spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gackowata
..albo to ze niedogadujemy sie w jakiejs sprawie .....to mnie czasami doprowadza do lez .....i nieraz mysle moze lepiej by bylo nam osobno .........durne mysli mi`przychodza do glowy ,ale to mnija naszczescie bo bym oszalala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wydaje mi sie, ze problem polega raczej na samoocenie a nie na tym, ze nie umiesz byc w zwiazku. Za kazdym razem jak sie poklocicie masz wrazenie, ze on Cie zostawi, bo nie potrzebuje klotliwej baby. Uwierz mi, ze przezywam dokladnie to samo co Ty. Kazda klotnia powoduje u mnie placz i lek rozstania, a przeciez to g...prawda, bo jestesmy ze soba ponad dwa lata, mielismy ze soba nie jedna klotnie i On nadal ze mna nie zerwal...moj lek wynika chyba z poprzedniego zwiazku, w ktorym bylam tez dwa lata i przez ten czas prawie nigdy sie nie klocilismy. Az ktoregos dnia poszlo o blahostke z ktorej wytworzyla sie istna awantura (po 2 latach). po tej awanturze mnie zostawil, bo powiedzialam mu kilka przykrych slow, ktorych on nie potrafil przyjac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
Poczytajcie sobie panie ksiązki "Zasługuję na miłość" Sondry Ray, "Jak pokochać siebie" Sharon Wegscheinder- Cruse... skupcie się bardziej na sobie, niż na facecie... zastanówcie sie co lubicie czego nie, jakie cechy facetów są tak naprawdę dla was istotne, jakie macie marzenia - te nie związane ze związkiem, co lubicie w sobie, jakie macie zalety... jak już to będziecie wiedzieć to znajdziecie odpowiedniego faceta... swojego życia nie możecie uzależniać od udanego związku z facetem, a będzie dobrze. Acha jeszcze jedna książka o "Kobietach które kochają za bardzo i myślą że on się zmieni"... wydawca Rebis, ale autora nie pamiętam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gackowata
a wyslesz mi te ksiazke ????????'prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
a kłótnie są normalną sprawą w związku, bo przecież jakoś się dogadać trzeba... nie problem w kłótniach lecz we właściwym podejściu do nich.. Jestem w związku od 13 lat i jakoś mąż mnie nie zostawił a nawet jesteśmy sobie bardziej bliscy.. ale warunek jeden.. nie należy sprzeczać się o byle co tylko o istotne sprawy, w związku z tym musimy WIEDZIEC CO DLA NAS ważne, a co mniej... jeszcze jedna ksiązka warta polecenia "Uczciwa kłótnia małżeńska" tytuł trochę przewrotny - tak naprawdę jest o tym jak budować związek partnerski... Warto je przeczytać ale pracę nad sobą, nie partnerem, trzeba wykonać samemu... bo tak naprawdę tylko siebie samych możemy zmienić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gackowata
ej wyslij mi te ksiezka co ?bardzo ladnie prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Enia2
niestety nie mogę nie mam jej tutaj pożyczyłam komuś komu była potrzebna ale wystarczy wpisać w wyszukiwarkę a znajdziecie sprzedawcę, myśle że są jeszcze na rynku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sd333
no wlasnie, u nas klotnie nie przebiegają normalnie. Ja bym chciala powiedziec / wykrzyczec wszystko do konca i sie pogodzic, a on wychodzi zawsze na początku klotni i nie odzywa się potem do mnie. Zawsze, gdy mam coś ostrzejszego do powiedzenia - on po prostu wychodzi i trzaska drzwiami, zostawiając mnie samą. Po czymś takim mam przebeczaną i nieprzespaną noc pełną koszmarów. Inne kobiety by pewnie to zlały i zajęły się swoimi rzeczami. Ja, nawet gdy się zajmuję swoimi - i tak o nim myslę, planuje się nie rozpłakac a jednak znów to robię. Wtedy go nienawidzę i myslę nad rozstaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość e222
u mnie to wogole nie ma klotni pare przykrych slow i cisza bo niby po co rozmawia sie z zona i oczym az przykro a co do lez kiedys byly moza teraz czasem w poduszke jak spi i nie widzi chyba zaczyna mi wszystko obojetniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×