Czy to jest normalene...?

Krotko i zwiezle... rozstalam sie z mezem, mam corke, mam nowego partnera. Jestem wciaz mezatka, to nie jest takie proste "wziasc rozwod". Tego tez nie mozna zrobic z dnia na dzien. Uwierzcie mi, zostawilam go, poniewaz mialam tysiace powodow, byla to przemyslana decyzja. Moj nowy partner jest przeciwny instytucji malzenstwa, nigdy nie byl zonaty i nie mamy tez w planie tego nigdy zalegalizowac. Po pierwsze dlatego, ze wciaz oficjalnie jestem mezaktka, po drugie.... po co. Skoro jest nam ze soba dobrze to nic ten papier nie zmieni a poza tym jestem " po przejsciach" i nie spiaszy mi sie wejscie z deszczu pod rynne jezeli mialoby sie nie udac. Moj problem polega na tym, ze on uwaza, ze kobiety wychodza za maz tylko po to, by sobie zapenic zaplecze materiale jezeli mialo by sie nie powiesc w zwiazku i dlaczego on mial by potem na ta kobiete placie.... jak juz powiedzialam nie mam zamiaru ponownie wychodzic za maz ale mnie to totalnie wkurza jego podejscie do sprawy malzenstwa i na tym polu ciagle dochodz miedzy nami do spiec. Czy powinnam zaakceptoawc to co on mowi czy mam racje, ze jestem o to zla?

spytaj się go na czym mu bardziej zależy: na Tobie czy pieniadzach...

on twierdzi naturalnie, ze na mnie.... w sumie to wlasnie przed chwila wyszlam z knajpy zostawiajac go samego, poniewaz zaczelismy znowu ten temat i tak mnie zdenerwowal, ze wyszlam. On ma juz 38 lat! Nie mieszkamy ze soba, nawet tego nie chce bo pewnie powiedzialby mi, ze mam sie do czynszu dokladac :(

up

jeśli zamieszkalibyście razem to chyba byloby to normalne że masz się dokladac do czynszu!

On chyba nie wierzy w to, że kobiety potrafią kochać.