Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wolintariuszka Kasia K.

Ratujmy schronisko w Uciechowie! Pomóż, podpisz petycję!

Polecane posty

Gość Wolintariuszka Kasia K.

Ośrodek dla Zwierząt Porzuconych i Niechcianych w Uciechowie znajduje się na terenie dawnego cielętnika. Do początku 2006 roku było tam prowadzone pseudoprzytulisko dla zwierząt. Właściciel jednak, po otrzymaniu od gminy należności za odłowienie zwierząt uciekł, zostawiając bez opieki 22 psy. Zajął się nimi Pan Robert B., który w lipcu 2006 roku podpisał umowę dzierżawną na część terenu oraz część zabudowań. Dzierżawca zobowiązał się w umowie do przekazania budynku (dawnej stodoły) w stanie spełniającym wszelkie wymogi konieczne do prowadzenia schroniska. Niestety, Dzierżawca nie dotrzymał umowy. W efekcie Pan Robert zmuszony był do wyremontowania pomieszczeń we własnym zakresie. W dniu 06.11.2007 roku Dzierżawca, w towarzystwie miejscowej Policji, nakazał wynieść się Panu Robertowi z dzierżawionego terenu. Zamknął wszystkie pomieszczenia na kłódkę. W pomieszczeniach do chwili obecnej znajduje się własność Ośrodka. Oprócz rzeczy materialnych, w Ośrodku POZOSTAŁY ZAMKNIĘTE NA KŁÓDKĘ ŻYWE ZWIERZĘTA!!! Pozostało 6 psów, w tym dwa ciężko chore, a także dwa koty!!! Jedyne co udało się uzyskać Panu Robertowi to wejście raz dziennie na teren Ośrodka w celu nakarmienia zwierząt i podania im leków. Działanie Dzierżawcy jest tym bardziej zaskakujące, że wciąż obowiązuje umowa dzierżawy z Panem Robertem, a Dzierżawca nie wypowiedział umowy! W asyście Policji dokonał natychmiastowej eksmisji, pozostawiając mienie i zwierzęta na dzierżawionym terenie. Obecni przy tym policjanci nawet nie zapytali Pana Roberta o prawo przebywania przez niego na tym terenie. Od przeszło dwójka ludzi stara sie o legalizację. W tym okresie, własnym kosztem osób prowadzących i wielu osób wspomagających działalność, zostały wyremontowane niektóre pomieszczenia. W dawnej, zrujnowanej i zagnojonej stodole powstało ambulatorium, boksy dla zwierząt, izolatki, kwarantanna, kuchnia, pokój dla wolontariuszy, a także inne pomieszczenia gospodarcze. Wstawiono okna w całym budynku, doprowadzono prąd, uporządkowano teren. W chwili obecnej dawna stodoła, niemal w ogóle nie przypomina stanu, w jakim Pan Robert ją przejął Obok budynku zajmowanego przez Ośrodek znajduje się drugi budynek, nie wydzierżawiony Ośrodkowi, którego stan jest tragiczny. W wyniku zaniedbania przez Dzierżawcę w chwili obecnej grozi zawaleniem. Ośrodek Adopcyjny dla Zwierząt Porzuconych i Niechcianych w Uciechowie dał szansę na życie wielu zwierzętom. Z dwudziestu dwóch, jakie pozostawił bez opieki poprzedni „opiekun” udało im się wyadoptować dziewiętnaście. W niedługim czasie Ośrodek mógłby przyjąć kolejne skrzywdzone, bezdomne zwierzęta, którym - biorąc pod uwagę potwierdzoną skuteczność adopcyjną - znaleziono by wkrótce wspaniałe domy. Jak ukazuje niezwykle wysoki procent adopcji placówka taka jest wręcz niezbędna w tym regionie. Miejsce, które nie jest przechowalnią i umieralnią jak wiele schronisk w Polsce, w których dla zwierząt tam trafiających są ostatnim koszmarnym etapem życia. Ośrodek to miejsce będące tym czym być powinno prawdziwe schronisko - czyli przejściowym etapem do nowego domu dla większości zwierząt. Uciechów to miejsce, gdzie ludzie o wielkich sercach wyprowadzają na prostą zastraszone psy po przejściach tak skutecznie iż w niedługim czasie mogą się one stać prawdziwymi przyjaciółmi każdego z nas. Niektóre zwierzęta nie nadające się do adopcji, znalazły u nich schronienie, pożywienie i przede wszystkim dobrą opiekę. To oni podają leki, załatwiają konieczne operacje i zabiegi sterylizacyjne, szukają sponsorów, wolontariuszy, poświęcają cały swój czas i energię na ratowanie istnień niechcianych. Starają się przywrócić wiarę w Człowieka często bardzo okaleczonym psychicznie zwierzętom. Uczą je, że ludzka ręka może dać również wiele ciepła, a nie tylko razy i ból. W dniu 09.11.2007 roku Dzierżawca pozwolił wejść opiekunom tylko na 20 minut! w ciągu tego czasu Robert B i Justyna W. nie zostali wpuszczeni do schroniska, w związku z czym dwa koty były cały dzień bez dostępu do wody i jedzenia. Dzierżawca przyjechał prawdopodobnie nad ranem i wrzucił 400 g karmy dla wszystkich psów. Karma spadała prosto w odchody. Sprawa została zgłoszona do P.I.W-etu. Oni zaś powiedzieli, że nie mają żadnego prawa zadziałać w takiej sytuacji dopóki nie będzie oficjalnych przesłanek na temat rażącego zaniedbania zwierząt.Jesteśmy bezsilni. Na stronie: http://www.petycje.pl/2702 znajduje się petycja w tej sprawie. Bardzo prosimy o podpisy. Bez waszej pomocy ośrodek przestanie istnieć! Wolontariuszka Kasia K.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×