Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość domowniczka

Czy po zamieszkaniu razem wasze relacje się zmieniły?

Polecane posty

Gość domowniczka

Pytanie do par, które mieszkają razem. Opowiedzcie, jak to było po tym, jak zamieszkaliście razem. Czy wasza relacja jakoś się zmieniła? Czy związek nie "spowszedniał", czy wszystko stało się takie zwyczajne? Jakie wady i zalety widzicie wspólnym mieszkaniu razem? I po jakim czasie znajomości zdecydowaliście się razem zamieszkać? Lepiej było przy mieszkaniu razem czy osobno? Mam właśnie dylemat, czy wprowadzić się do mojego faceta. Jesteśmy razem od pół roku, jeśli bym się do niego wprowadziła oczywiście płaciłabym połowę czynszu, ale mam wątpliwości, czy czułabym się tam jak u siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Raczej...
bym sie nie spieszyla z przeprowadzka do niego. Ogolnie mowiac u nas po wspolnym zamieszkaniu wiele sie nie zmienilo. Bardziej zmienilo sie po slubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech jeszcze ktos sie wypowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do raczej
A możesz sprecyzowac, co się po ślubie zmieniło i czym to się rózni od zamieszkania, tzn. czym sie rózni zamieszkanie BEZ ślubu a mieszkanie razem PO ślubie. Ale namotałam....może zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja cos dodam
oooooooj, u mnie sie duzo zmienilo! przez jakies 2 miesiace nie bylo tygodnia bez klotni! wszystko mi przeszkadzalo! (on wprowadzil sie do mnie) a to cos zrobil nie tak, a to to, a to tamto! po jakims czasie wszystko zaczelo sie normowac, tzn on zaczal zwracac uwage na rzeczy, ktorych do tej pory nie dostrzegal (tak to jest jak wszystko mamusia za chlopa robi) a ja wyluzowalam troche i jak na razie jest ok :) wiadomo, sa sprzeczki male i wieksze ale przeciez nie chodzi o to zeby sie nie klocic, tylko zeby umiec sie dogadac, nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to ja cos dodam
aaa, my slubu nie mamy i miec nie bedziemy, bo uwazamy, ze nie jest na do niczego potrzebny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona...................
zamieszkalam z facetem po 1,5 roku bycia para, spowszednielismy sobie i seksu bylo mniej niz jak mieszkalismy oddzielnie. teraz mamy weekendowy zwiazek i mam mieszane uczucia, czasami strasznie mi go brakuje a czasami czuje ze staje sie on dla mnie coraz bardziej obcy. reasumujac mieszkajac ze soba po prostu zylismy ze soba, troszke czesciej sie klocilimy ale tez poznalismy sie lepiej. bardzo wazne doswiadczenie dla pary ktora wiaze ze soba jakies plany na przyszlosc, najwazniesze jest to ze w tak bliskim kontakcie z druga osoba dopiero sama siebie poznajesz na ile cie stac i gdzie nalezy postawic granice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my zamieszkalismy ze soba dokladnie po roku bycia razem. Sytuacja przez pierwsze 2-3 miesiace wygladala dokladnie tak jak u jednej z dziwczyn piszacych powyzej, tzn. avanti przynajmniej raz na 2 dni. 3 razy w ciagu tego okresu pakowalam sie i chcialam wybywac(ja to jestem wybuchowy typ), pozniej powoli zaczelismy sobie wypracowywac sposoby rozwiazywania takich konfliktow. Teraz w zasadzie zdarzy nam sie niemila wymiana zdan(bo klotnia tego nie nazwe) moze raz na miesiac i zazwyczj w jednego dnia udaje nam sie dojsc do porozumienia. Jesli chodzi o spowszednienie to czegos takiego poki co nie przezylismy, sex jest znacznie czesciej i o wiele lepszy niz kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my zamieszkalismy ze soba dokladnie po roku bycia razem. Sytuacja przez pierwsze 2-3 miesiace wygladala dokladnie tak jak u jednej z dziwczyn piszacych powyzej, tzn. avanti przynajmniej raz na 2 dni. 3 razy w ciagu tego okresu pakowalam sie i chcialam wybywac(ja to jestem wybuchowy typ), pozniej powoli zaczelismy sobie wypracowywac sposoby rozwiazywania takich konfliktow. Teraz w zasadzie zdarzy nam sie niemila wymiana zdan(bo klotnia tego nie nazwe) moze raz na miesiac i zazwyczj w jednego dnia udaje nam sie dojsc do porozumienia. Jesli chodzi o spowszednienie to czegos takiego poki co nie przezylismy, sex jest znacznie czesciej i o wiele lepszy niz kiedys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gdansk38
Wystarczylo szesc miesiecy pod jednym dachem by stwierdzic ze nie jestesmy dla siebie.Co zrobic? Zycie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamieszkalismy po 3 mcach bycia razem, jestesmy razem juz 2 lata i jest coraz lepiej. Nie wyobrazam sobie ze mielibysmy np te 2 lata mieszkac osobno, po prostu od poczatku tak sie dobralismy ze dotad nie bylo ani jednej klotni. Do tego czy zwiazek poszednieje - ja tego nie odczuwam na razie ale kazdy zwiazek powszednieje bo chemiczne zuroczenie nie trwa wiecznie ... zostaje prawdziwa milosc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Raczej, jak widać, nie ma reguły. W naszym związku zrobiło się sielankowo (nie sądziłam że to możliwe) po zamieszkaniu razem. Wcześniej nie ufaliśmy sobie, dystansowaliśmy się do związku, nie mieliśmy wspólnych spraw i to obróciło się o 180 stopni od momentu zamieszkania pod jednym dachem. Zaczęliśmy wówczas bardziej się angażować, bardziej szanować na wzajem, ufać sobie... Zobaczyliśmy jacy jesteśmy na co dzień i to się nam po prostu spodobało. Dużo by pisać. Mieszkamy razem 3 lata, jest bardzo dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamieszkałam z chłopakiem po trzech latach bycia razem, w związku z wyprowadzką się na studia i żałuje tego strasznie. Wcześniej Misu nie mógł wytrzymać bezemni i w ogóle jak tylko mnie widział nie mógł wytrzymać, żeby mnie nie dotknąć..pocałować..a teazr:( coraz gorzej..teraz ja mu nadskakuję...ja straam się o każą czułość..nie jest tak najgorzej..przesadzam..ale jak mieszkaliśmy osobno było lepij..dużo lepiej. Chyba za młoda jestem na mieszkanie razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trtr
Chciałabym rozwinąć to co pisze Zakamuflowana Pomarańcza. To "powszednienie" związku może być bardzo cennym, miłym zjawiskiem. Gdy się kocha i czuje dobrze przy tej drugiej osobie, to nawet nudzenie się we dwójkę jest fajne, tak jak wspólne zakupy, dbanie o dom i tym podobne aspekty codzienności. A gdy się chce to związek można "odpowszednić". :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mojego męża poznałąm w lutym 2006 i od razu pomieszkiwaliśmy a od maja zamieszkalismy razem wyszło nam to na dobre polepszyły sie relacje kłótnie tez były o pierdoły :D ale taki jest my nie dzielilismy pieniedzy tylko wszytko było NASZE dzis jesteśmy 2 lata ze sobą i jest super :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bloem
Ja zamieszkalam ze swoim facetem zaledwie po pol roku znajomosci...Decyzja byla podjeta na szybko. Stwierdzilismy, ze skoro widujemy sie codziennie to czemu nie zamieszkac razem, osczedzi nam to czasu na dojazdach itp. Mieszkamy razem juz prawie rok, nie ma klotni, w zasadzie jest dobrze tak jak bylo przed zamieszkaniem razem, ale jednak to mieszkanie pod jednym dachem dalo mi do zrozumienia, ze to chyba nie jest jednak facet z ktorym chce byc do konca zycia. Rozstanie wisi na wlosku. Nastepny razem przemysle milion razy decyzje o wspolnym mieszkaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** ** *** *** ***
to teraz ja....z eksmężem zamieszkaliśmy razem 3 miesiące przed ślubem, tłumaczyłam sobie ze na początku muszą być spięcia, bo się docieramy...po ślubie exmąż był kilka miesięcy w szpitalu jak wrócił to było jeszcze gorzej i skończyło się to rozwodem. myślę że jakbyśmy tak z rok/ półtora przed ślubem razem pomieszkali to żadnego ślubu by nie było. ogólnie po zamieszkaniu pogorszenie w każdej sferze. z obecnym partnerem zamieszkałam praktycznie od razu...z lenistwa bo żadnemu z nas nie chciało się bawić w randkowanie...przez pierwsze 3 miesiące pomieszkiwaliśmy na przemian w obu mieszkaniach od roku mieszkamy już na stałe "u mnie" (bo mieszkanie nie jest moje, a podnajmowane od mojej mamy za uśmiech). jeśli chodzi o kłótnie to mamy stały ich poziom, a jeśli chodzi o seks to wpływ ma na to jak bardzo jesteśmy obciążenie pracą zawodową a nie mieszkanie razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnooka
Witam, Właśnie też mam ten problem, mieszkam z moim narzeczonym 3 miesiące, i jest coraz gorzej, praktycznie co drugi wieczor konczy sie klótnią :( widzimy sie zazwyczaj po 18 codziennie i zamiast cieszyc sie soba to sie sprzeczamy, klocimy i idziemy obrazeni spac. Czasami juz zaluje ze z nim zamieszkalam, chociaz bardzo tego pragnelismy. Znamy sie 1.5 roku. Jak mieszkalismy oddzielnie bylo pieknie seks kilka razy w tygodniu, spacery, wycieczki, nie raz plakalismy ze smiechu, nie moglismy przestac sie wyglupiac, zawsze cos robilismy ciekawego, a jak nie to drzemalismy sobie przed tv i tez bylo milo. A teraz :( seks raz na poltora tygodnia, (mimo ze teraz mamy wieksze mozliwosci niz kiedys) spacery i wycieczki nie ma mowy, juz nie pamietam kiedy sie smialismy az do łez, teraz jak ktores z nas zdrzemnie sie na kanapie podczas filmu wtulone w ta druga osobe, zaraz sa pretensje czemu nie idziemy spac do lozka jak ludzie..... :( Czy to sie zmieni? nie mowi ze musi byc tak pieknie jak kiedys ale chociaz zeby sie nie klocic co drugi dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×