Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

psotka84

na rozstaju dróg, jak pozbierać się po rozstaniu?

Polecane posty

wczoraj zerwal ze mna chłopak. od miesiąca miedzy nami sie cos psulo ale łudziłam sie ze tylko przesadzam, ze to ja cos sobie wymyslilam. teraz poszlam do liceum. on do technikum. mieszkamy w jednej miejscowosci ale uczymy sie w dwóch różnych miastach... do tego on trenuje pilke nozna, zmienil teraz grupe i podobno o wiele ciężej tam jest... treningi ma 3 razy w tygodzniu i dochodza 2 mecze w weekendy... powodem dla ktorego zerwal byl brak czasu... bo nie wyrabia z lekcjami, na treningach...:( a przeciez ja tez sie musze uczyc, za niedlugo bede trenowac taniec, 2 razy w tygodniu. według mnie wystarczyloby tylko chciec, moglibysmy uczyc sie razem, pomagac sobie... czy to jest mozliwe zeby 16-17 chlopak byl az tak zabiegany? prosze poradzcie mi cos jak najszybciej, chodze po domu teraz, placze i nie moge sie pozbierac, wiem ze nic nie bedzie juz takie jak wczesniej...:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ikawa28
Trista 714 nie wiem czy cię to pocieszy czy nie, ale większość związków ze szkoły średniej nie utrzymuje się w czasie studiów (udaje to się około 15% par). Uważam że 16-17latek na swój sposób rozumie milość, a tak naprawdę jest to zauroczenie, chłopcy później niż dziewczęta dorastają, a więc są później gotowi do deklaracji, do utrzymania związku. Słyszałam o wielu takich przypadkach, kiedy to jedna ze stron mówi że jest zbyt zajęta lub ma zbyt dużo nauki aby móc spotykać się z tą drugą osobą, tak młode osoby potrzebują zajęć dodatkowych, jakiś bodźców zewnętrznych, czują dużą potrzebę poznawania nowych ludzi, zapełniania wolnych chwil, szukają pasji i to bardzo dobre. Twój chłopak jeszcze nie dojrzał do związku więc może trochę przestraszony szukał także pretekstu. Każdy związek czegoś uczy, każde rozstanie jest przykre, ale to szkoła życia. Trista714 zapewniam cię że za parę miesięcy ta sytuacja będzie cię śmieszyć. Możesz mieć jeszcze w życiu wielu chłopaków, a ta prawdziwa miłość i tak przyjdzie w najmniej oczekiwanym momencie. Głowa do góry, większość nastolatek przeżywa podobne historie, pomimo tego że teraz wydaje ci się to straszne to naprawdę nie koniec świata. Teraz swój wolny czas spędzaj z przyjaciółmi, a zanim się obejrzysz przykre uczucie minie. Ja jestem znacznie od ciebie starsza i właśnie moja pierwsza wielka miłość, mężczyzna któremu zaufałam bezgranicznie, któremu byłabym w stanie wybaczyć wszystko, który miał ze mną cudowne plany, który zapewniał, że zrobi wszystko aby tylko mnie nie stracić powiedział mi że nie kocha mnie już tak jak przedtem i że już nie chce ze mną być, a był to naprawdę długoletni, wydawałoby się zgrany związek, ja też bardzo cierpię. Choć mi będzie trudniej zacząć od nowa, choćby dlatego że straciłam chęć do wiązania się a moje zaufanie względem facetów mocno spadło, poza tym jedno z nas wkrótce opuści wspólny dom, to jakoś staram się trzymać. Wierze ze jeszcze będzie dobrze. Ty też zbierz w sobie siły, wyciągnij z głębi to co w tobie najpiękniejsze i najcenniejsze, pokaż mu co stracił i baw się! Na pewno pojawi się ktoś dojrzalszy do związków, kogo szczerze i ze wzajemnością pokochasz. Grunt to pozytywne nastawienie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... może trochę mi lepiej, dziękuje za takie rady :) rzeczywiscie twoje rozstanie jest poważniejsze a ja nie jestem jeszcze tak doswiadczona i nie wiem jak cie pocieszyc... mimo wszystko próbuj robic tak jak radzilas mi ;) przede wszystkim głowa do góry... a tak poza tym juz... czy myslisz/myslicie ze jest mozliwe zebym przyjażnila sie z tym chlopakiem? zakladajac ze on to zaproponowal.... mowiac przy tym ze nie jestem mu obojetna... ahh... czy najlepiej całkowicie zerwac z nim kontakt ? Pozdrawiam ;) i trzymaj sie ikawa28 !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiunia__
Tak bardzo się cieszę, że nie jestem jedyna. Chlopak zostawił mnie 2 tygodnie temu( bylismy razem prawie 3 lata) i nie mogę się pozbierać, jest dla mnie wszystkim, chciałam z Nim spędzić resztę życia. Po przeczytaniu waszych historii, ulżyło mi trochę, zwłaszcza, że wasze przeżycia są takie same jak moje. Wasze wypowiedzi i moje przeżycia dają mi do myślenia. Wiem, że jestem w stanie się pozbierać, choć będzie cholernie ciężko. I wiem też, że przez tą całą sytuację stanę się silniejsza :) Już nie chce patrzeć w przeszłość! Cieszmy się chwilą i patrzmy w przyszłość! Nie oglądajmy się za siebie!! Będzie dobrze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Perelkowiec
Asiu ?? To Ty?? Tu Bartek Kocham Cie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poznałam go w grudniu w okresie siątecznym. już wtedy mi się spodobał. to była tak zwana miłość od peirwszego wejrzenia. szybko się zauroczyłam, a potem zakochałam.spotykaliśmy się rok. był peirwsyzm chłopakiem ktorego obdażyłam takim uczuciem. on odmienił całe moje życie. byłam szczesliwa. nigdy nie czułam czegos tak podbnego. potem okzało sie, ze on mnie oszukiwał, zdradzał no i podczas konca naszje znajomosci poznał inna i zakochal sie w niej. jest teraz szczesliwy z nia. kocha ją.. dla mnie to był koniec swiata. Nadal nie moge sie pozbierać. Minęły dopiero 4 miesiące. Boję sie kolejnych miesiecy. Nie mam apetytu i nie mogę spać. Schudłam i wyglądam niekorzystnie. Gdy słyszę piosenki "nasze" od razu płacze. nie moge sie pozbierać. Chciałabym pokochac kogos innego i zapomniec o nim choc ciagle łudzę się, ze on zrozumie, ze tamta dziewczyna nie jest da niego odpowiednia, ze to ja bylam tą jedyną.. choc wiem, ze to nigdy sie nie wydarzy... tak bardzo go kocham...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do rady.. to chyba po prosut trzeba czekac. Zajac sie czyms by miec jak najmniej czasu na rozmyslanie... choć i to nie gwarantuje pomocy. Trzeba to samemu przetrwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ***...***
Kochać i rozumieć, czyli warsztaty o związkach i miłości. 13-14 luty 2010 Związki kojarzą nam się zazwyczaj z miłością i bliskością, tęsknimy za tymi uczuciami kiedy jesteśmy sami. Mamy nadzieję, że udany związek spełni nasze pragnienia i uszczęśliwi nas. Wraz ze zdobywanym doświadczeniem może się jednak okazać, że sprawa nie jest taka prosta. Zmienia się nasze spojrzenie na związki, zaczynają one budzić w nas sprzeczne uczucia, odkrywamy, iż mają nie tylko blaski, ale i cienie. http://przemiany.com.pl/warsztaty/104:kochac-i-rozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jack the broken heart
A moze ktos ma rade dla mnie. Wszystko co mowicie ma sens ale co w przypadku jak rozstałem sie z dziewczyna wczoraj po 2 latach. Wiadomo psulo sie juz od dluzszego czasu ale boli jak s*****syn. Problem jest w tym że razem pracujemy i wystarczy ze spojrze w lewo i mam ją od siebie 2 metry. taka piekna, pociagajaca i kochana. kocham ja na zaboj i mialem co do niej ogromne plany. CO zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eewelinciaaa1
ja mam dziwna sytuacje.. byłam z chlopakiem 16 miesiecy.. myśleliśmy w planach slub chcieliśmy spędzić życie razem.. on mial operacje po operacji zrobil sie takim egoista. nic go nieneteresowalo po za 4 scianami pokoju.. az nagle moje uczucie zaczelo wygasac.. zacza sie troche starac dla mnie ja nie doceniłam az zerwalam .. powiedzielismy sobie duzo nieprzyjemnych slow.. on sie powiesil. a ja dopiero zrozumialam ze go naprawde kocham i ze to chyba byl tym jedynym! niewiem jak mam sie pozbierac.. Pomocy!! jak tos mial podobna sytuacje to niech sie odezwie : 19436263

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jushinoki
Wszystko sie jakoś ułoży trzeba patrzeć przed siebie a nie za siebie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość welnianyszal
Moje życie również legło w gruzach. Byłem z nią ponad rok czasu. Wielokrotnie przekonywała mnie, że nasz związek nie ma sensu z powodu różnicy wieku mimo to zawsze walczyłem błagałem stawałem na głowie robiłem wszystko żeby uratować ten związek. Kiedyś powiedziała mi żebym nigdy nie pozwolił jej odejść. Czar prysł jednego dnia powiedziała mi że chce zostać sama i nie widzi sensu naszego związku. Poddałem się już ostatecznie nic na siłę zaangażowanie musi być z dwóch stron. Nie chcę już walczyć z wiatrakami. Kocham ją nadal bardzo minęło kilka dni i czuję wielką pustkę jakby ktoś bliski umarł odszedł na zawsze. Siedzi w mojej głowie, a później łzy ciężko się pozbierać. Czas to zagoi. Na zawsze będe ją kochał. Nie chcę już żadnych związków nigdy. Dlaczego ścięła mi skrzydła... Jeżeli coś się poprawi napiszę kochani jak uda mi się z tego wyjść. Pozdrawiam Tomek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza760
Ja zaledwie 3 dni temu rozstałam się z narzeczonym. Sprawa jest trudna bo byliśmy razem 8 lat i nagle z dnia na dzień koniec.Nawet data ślubu była wyznaczona i sukienka się szyła. On stwierdził że nie może dłużej mnie wykorzystywać i zwodzić.Zawsze nie chciał ślubu ale myślałam ze jednak jak zaczęliśmy wszystko załatwiać to jednak dojrzał do pewnych decyzji.Niestety pomyliłam się.Dla mojego dobra nie chce dłużej tego ciągnąć wiedział że bardzo zależy mi na ślubie i rodzinie.On jednak nie jest na to gotowy.A wiem że nikogo nie ma.Twierdzi że nie wie czy kiedykolwiek będzie na takie decyzje gotowy. Rozstaliśmy się w zgodzie i postanowiliśmy utrzymywać kontakt bo szkoda tych 8 lat.Ja jednak nie mogę się pozbierać i jest mi bardzo ciężko.Chwilowo kontakt ograniczam bo nie mogę.Zrobił to dla mnie a wiem ze sam też cierpi.Mam swoje lata i boję się że teraz zostanę sama i nie ułożę sobie życia.Na powrót nie ma szans bo on twierdzi że nie jest pewien w jakim stopniu to jeszcze z jego strony miłość a z jakiej przyzwyczajenie. Ja też nie wiem do końca co czuję ale boli okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość becior
Ja jestem ze swoim narzeczonym od 4 lat. Data slubu ustalona, wszystko zamowione. On nagle mowi mi ze nie jest pewien czy nasz zwiazek ma sens. Powiedzial ze przez wszystkie te lata zle go traktowalam. bylam , zaborcza,zazdrosna i upokarzalam go przy ludziach. Jest takim czlowiekiem ktory uwaza ze zawsze ma racje. A ja czuje sie winna, ze wszystko zepsulam, ze przeze mnie to wszystko sie rozpada. jestesmy jeszcze razem ale to kwestia dnia lub dwoch. Czuje to i to tak strasznie boli. kocham go i nie wiem co mam robic. Nie wiem czy sobie poradze.Na dodatek mieszkamy razem i nie wyobrazam sobie zeby on mial tak po prostu zniknac z mojej sypialni, lazienki,....... z mojego zycia. Strazsnie boli, placze przez caly czas, nie moge jesc, spac, zyc......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylam z chlopakiem 5 lat, piec bardzo długich lat... jak w kazdym zwiazku byly dobre i te zle momenty, pamietam dzien w ktorym obiecalismy sobie, ze niewazne co by sie dzialo, chocby swiat sie walił zawsze bedziemy trzymac sie razem, wierzylismy w ta milosc okropnie i kiedy bylo zle miedzy nami przypominalismy sobie ta nasza "przysiege" przytulalismy mimo zlosci, godzilismy sie i wszystko bylo dobrze. Niestety z biegiem lat problemy zaczely byc powazniejsze,nawarstwialy sie nierozwiazane sprawy, klotnie, wypominki, ostre slowa, łzy, dlugie tygodnie spedzone osobno i ta niewyobrazalna pustka w sercu, mimo ze pozniej sie godzilismy czulam ze oddalamy sie od siebie. wiedzialam ze jesli czegos nie zrobie, rozstaniemy sie, a nie moglam przeciez pozwolic na to zeby odeszla osoba ktora kocham nad zycie. staralam sie :( robilam wszystko zeby bylo dobrze, tak bardzo balam sie ze go strace:( klotnie nas jednak nie omijały, kolejne rozstania, samotne nieprzespane noce, to okropne poczucie winy i straszny ból, czulam sie tak jakby moje serce pękało, przeciez tak mocno go kocham, dlaczego wiec nie potrafie z nim byc? co robie zle? dlaczego tak cierpie... modliłam sie zeby przyszedł i zwyczajnie mnie przytulił, tak bardzo mi tego brakowalo. Przezylismy jeszcze kilka takich trudnych rozstan i powrotów, az w pewnym momencie, mimo iz nadal ogromnie go Kochalam zaczelam watpic w to ze bedzie dobrze, za mocno to wszystko przezywalam, nie moglam sie pozbierac, pamietalam kazde zle slowo. dzis 3 dzien i 3 noc spedzona samotnie, czuje ze on odchodzi zabierajac ze soba milosc ktora kiedys mialam na wyciagniecie reki, nie wierze juz w nic.... czuje smutek, zal i gorace łzy ktore plyna po moich policzkach, wiem ze tym razem juz tego nie naprawimy ze to koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana_bella
straszne są te uczucia, kiedy dwoje ludzi sie rozstaje... :( ewa, strasznie mi przykro... czytając twoją wypowiedz, az mi łzy popłynęły... :( czułam to samo, co ty, kiedy w styczniu tego roku zawalił się mój śwat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze mną jest podobnie
trzy tygodnie po rozstaniu,mojemu też nagle się odwidziało a całkiem niedawno snuł plany,długi majowy weekend,wspolny urlop w czerwcu,a boli dlatego że wszystko wychodzilo od niego,została ogromna pustka w sercu,niesamowity ból rozdziera codziennie,tez pokasowałam wszystkie maile,fotki i wszystko co mogloby mi go przypominac,wczoraj sie upiłam w samotności, nic nie pomaga,jedyne wyjście wytłumaczyc sobie że nie mozna nikogo zatrzymac silą i prosić czas aby wyleczył rany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KrzysiekNy
Trzy dni temu moja najukochańsza powiedział mi po pięciu latach związku że mnie nie kocha i ona już nie wyobraża sobie ze mną życie. Stwierdziła że ona zrobiła rachunek sumienia i już do mnie nic nie czuje jeszcze w czwartek się do mnie tuliła, całowaliśmy się a tu w sobotę taki cios mię spotkał. Nie wstydzę się przyznać płakałem jak dziecko, prosiłem i nic stwierdziła że nie czeka jej ze mną nic dobrego że ją ograniczam itp. co jest wierutnym kłamstwem gdy ja nigdy jej niczego nie zabraniałem zawsze ją dopingowałem. A w momencie gdy ja mam problemy w domu, z pracą to Ona mi wbiła nóż prosto w serce. W ciągu tych 3 dni schudłem 4 kilo nic nie jem nie mam chęci na nic, czuje się jak zbity pies. To strasznie boli jak osoba którą kochasz zrobi ci takie coś. Może się kiedyś pozbieram :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Etka761
Mnie facet rzucił po 6 latach dla mojej najlepszej przyjaciółki. Wiem jaki to ból. Po prostu musisz wypłakać się, pocierpieć i w końcu o nim zapomnisz. Nieestety, takie jest życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasandra16
witam wiesz co nie wiem czy ci przejdzie,ja bylam z facetem tylko 3 miesiace,minal juz rok czasu a ja nadal jestem sama i nadal go kocham chociaz okazal sie swinia i ciagle mnie oklamywal,chcialabym znalesc kogos kogo moglabym pokochac tak jak jego ale po tym co on mi zrobil to boje sie komukolwiek zaufac jest strasznie ciezko zapomniec kogos kogo sie kochalo i ufalo.Fakt ze dobrze jest nie miec ze swoimi ex zadnych kontaktow,po zerwaniu pisalismy jeszcze smsy i cierpialam strasznie ale potem wykasowalam jego numer i nie widujemy sie bo w sumie nie mam jak ja mieszkam za granica a on w polsce,ale ja wiem ze on byl tym jednym i jedynym z nikim nie bylo mi tak cudownie,chcialabym z nim byc ale jak sobie pomysle ile sie wycierpialam to mysle ze moze to i dobrze ze nie jestesmy tylko boje sie tego ze juz do konca zycia zostane sama a mam juz 30 lat.Teraz nie wierze w milosc i w to ze moge byc kiedys szczesliwa..pozdrawiam i zycze powodzenia:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to moze ja po krotce opowiem cos, poznalismy sie w 2005r, za granica, zakochalam sie bez pamieci, ale bylismy krotko razem, musialam wrocic do szkoly, do domu, a on zostal, oczywiscie nie przetrwalo to i przez 4 lata nie mielismy w ogole z sba kontaktu. znalezlismy sie przypadkowo na nk i wtedy wybuchla jeszcze wieksza milosc, przyjechal do mnie, oboje bylismy po dlugim zwiazku, zakochalismy sie bez pamieci. tylko mial wade, wybuchal czesto gniewem, rzucal sie o byle blahostki i robil awantury, nie raz go uspokajalam, ale dostawal szalu, odchodzilam od niego i wracalam bo przepraszal starsznie i byly zmiany na lepsze, tylko co jakis czs to wracalo. za miesiac mial byc nasz slub, wszystko gotowe, zaplanowane, suknia w trakcie szycia, zaliczki zaplacaone, zaproszenia, cieszylismy sie wszyscy no i zas wybuchnal o glupote, wydarl sie na mnie w dniu moich urodzin, bylam tak wystraszona ze spoliczkowalam go, a on potem mna uderzyl o sciane, trzymal za rece bym sie nie mogla ruszyc. co prawda nie uderzyl, ale myslalam ze w tym momencie mnie zabije, byl w takiej furii.. odmowilam wszystko z bolem serca i lzami w oczach, teraz nawet juz nie mam czym plakac, czuje sie jak na narkotykach. chyba zaczynam zalowac tego kroku, bo nadal go kocham i wiem ze juz nikogo tak nie pokocham... jak sie dowiedzial co chce zrobic to plakal, potem przepraszal, potem grozil i darl sie zas na mnie. nie wiem jak przezyje te nastepne dni teraz..... moze juz nie napisze tu, ani nigdzie indziej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamikadzemocne
tez kocham kogos z kim nie moge byc nasze drogi sie rozeszly i nie potrafimy byc razem...trafic do siebei:( a milosc tak okrutnie boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie. mi sie nie chce wstac, zalatwiac cos, pracowac, nawet jak jechalam autem to ani nie uwazalam zbytnio czy by ktos do mnie nie wjechal czy ja bym nie walnela w drzewo, czy byla policja czy nie, powiem wam, jest mi wszystko obojetne, ale boli i chyba dopiero zaczyna.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieszczęśliwieZakochana
Właśnie zerwałam zaręczyny.Ślub miał być 2 lipca 2010. Mój ukochany ciągle mnie okłamuje, a ostatnio zaczął nadużywać alkoholu. Dziś przywiózł go kolega a On ledwo wyszedł z samochodu. Jak wcześniej rozmawiałam z nim przez telefon to twierdził że jest w pracy i nie pije. Kocham go ale nie chce zmarnować sobie życia z alkoholikiem. Nie wiem czy dam radę żyć bez niego, ale wiem że z nim nie będę szczęśliwa. Co mam zrobić? Jak żyć dalej? Tak bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinek1988
Mój były chłopak to anglik, rozstaliśmy się tydzien temu, a ja ciągle u niego muszę mieszkać zanim nie pozałatwiam zwolnienia w pracy, no i zdania prawka, które zaczęłam, to jeszcze ze 3 tygodnie... a ja śpię na materacu w małym pokoiku obok (naszej) jego sypialni i umieram, nigdy nie było mi tak ciężko. Zostałam dla niego w tym kraju, sama, bez rodziny. To miał być nasz dom, wspólna przyszłość. Wydawał mi się najlepszym facetem na świecie.. A teraz wracam do domu z pustymi rekoma, nie mam pieniedzy na szkole, bo wszstko wkladalam w ten dom.. Mama bedzie sponsorowac moje studia, ale nie wiem czy bede potrafila wziac od rodzicow pienidze. Nie wiem jak mam dalej zyc, tyle planow i marzen i nagle okazuje sie jak wielka jest roznica miedzy polka a anglikiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewcik14
Trzy miesiące temu też zerwał ze mną chłopak. W związku byliśmy 3 miesiące ale tak naprawde rozmawialismy ze soba przez 4 lata. Sławek o którym mowa jest moim sasiadem. Mieszka na tej samej ulicy dwa domy dalej ode mnie. Jest starszy o 5 lat. Kiedy miałam 16 lat spostrzegłam że on zaczyna sie jakoś inaczej zachowywac w stosunku do mnie. Kiedy przejeżdzał obok mojego domu a ja byłam gdzieś w pobliżu ulicy uśmiechał sie i machał mi co nigdy wcześniej sie nie zdarzało. Praktycznie był mi obojętny aż do czasu... Pewnego dnia kiedy wracałm ze szkoły on akurat jechał i podwiózł mnie do domu. Wtedy to poprosił mnie o numer telefonu i zapytał czy może sie od czasu do czasu odezwac. Zgodziłam sie i wtedy wszystko sie zaczeło. Pisał do mnie codziennie. Często były to liczne komplementy. Rozmawiało mi sie tak dobrze z nim jak z nikim innym. Poprostu sprawił że zakochałam sie w nim. Jednak w tych naszych rozmowach dał mi do zrozumienia ze nie możemy byc razem że traktuje mnie jak koleżanke i nic więcej. W związku z tym ja też sie nie angażowałm ale ciągle miałm nadzieje ze może jednak bedziemy kiedyś razem. Trwało to 2 lata. Później on poznał jakąś dziewczyne i wtedy przestał sie do mnie odzywac.w głębi serca ja wciąz go kochałam Jednak kiedy po pół roku zerwali ze soba Sławek wznowił kontakt ze mną.. Byłam wtedy w maturalnej klasie. Znów zaczeły sie te nasze przyjacielskie rozmowy. Wielkimi krokami zbliżała sie studniówka a ja nie miałam z kim na nią pójsc. Postanowiłam ze zaprosze Sławka. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przyjął zaproszenie i zgodził sie mi towarzyszyc. Było to jakis czas przed Nowym Rokiem. W Sylwestra zaprosił mnie na impreze i wtedy zapytał czy zgodze sie zostac jego dziewczyna. Gdy usłyszałam ze słowa zamurowało mnie i poczułam sie jak w siódmym niebie. Był wtedy taki dobry dał mi czas do namysły ale ja oczywiście nie potrzebowałam tego czasu i zgodziłam sie zaraz na drugi dzień kiedy się spotkalismy. Byłam wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Było cudownie. Jednak to szczęscie trwało krótko. Po studniówce która była pod koniec lutego spotkaliśmy sie jeszcze kilka razy i pewnego wieczoru napisął ze to koniec i że ten nasz związek nie ma sensu. Napisał mi ze nie jestem taka jak on by chciał i że męczy go to wszystko. Teraz mineły już 3 miesiące od naszego rozstania. Ja wciąż nie moge sie pozbierac. On mieszka tak blisko i za każdym razem kiedy go widze mam łzy w oczach. Chce go znienawidzic ale nie potrafie bo za mocno go kocham. Najgorsze sa weekendy bo gdy jestem sama wciąz płacze. Ale jego to nie obchodzi wiem że już ma inna. A ja byłam dla niego tylko plastrem na samotny dzień. Prosze poradzcie co mam w tej sytłacji zrobic bo czasami nie daje już rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monika_waw
witam ja jestem na świeżo. Mój facet wyjechał na szkolenie i dobry kolega podrzucił mi jego maile do tej innej z którą umawiał się na seks po pracy. Więc dziś wrócił a ja go z domu wyrzuciłam. i boli tak cholernie boli bo to 5 lat mojego życia zostało straconych. teraz nawet nie mam z kim pogadać, bo okazało się że przyjaciół też nie mam takich którzy mieliby dla mnie troche czasu. kurcze ślub, kupno mieszkania wszystko miało być za rok. pomóżcie jak żyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość any123
Ja również jestem na świeżo. Chociaż jeszcze nie usłyszałam "odchodzę" to wiem ze to nastąpi. Cierpie juz z tego powodu 3 dni... Bylismy ze soba 4 lata, kochał na zabój, był przy mnie zawsze, spędzał każda chwilę, mówił że ma we mnie dziewczynę i kolegę, że może ze mną konie kraść... oświadczył się, zamieszkał razem.. wciaż mówiąc o wielkiej miłosci o tym ze to na cale zycie. Wierzyłam mu w 100% i kochalam tak samo mocno. Kochal mnie na pewno a na dodatek byl dobrym czlowiekiem wiedzialam ze jakby cos sie kiedys wydarzylo to on mnie nie skrzywdzi... a tu jednak.. Nagle czulam jak sie oddala, im to bylo mocniejsze tym ja bardziej zblizałam się, płakałam, histeryzowalam, ograniczalam.. ale wtedy tego nie dostrzegalam. Wspolne mieszkanie i sytuacja zyciowa w jakiej wtedy bylismy sprawila ze sie zaczelismy odsuwac ale ie dostrzegalam tego, widzialam tylko to ze on sie zmienia a ja nie jeste juz szczesliwa bo nie czuje jego milosci. Wkoncu jedna, druga,trzecia klutnia i rzucil mi w twarz ze jest nieszczesliwy ze nie wie czy kocha ze chce luzu... przez ten caly czas ciagna do kolegow i roznego rodzaju używek. Kiedys we mnie odnajdywal spokoj i sens a teraz w kumplach. Ok w pewnym momencie mogl sie poczuc zaszczuty ale ja tez cierpialam a bylam przy nim niezaleznie od tego jak mnie ranil slowem i czynem.. a teraz przestalismy razem mieszkac prosil o przerwe by przemyslec.. robil mi caly czas nadzieje ze to nam pomoze i nie odzywa sie.. jak poprosilam o telefon by pogadac z nim to burczal po mnie i dawal znac ze nie ma ochoty gadac... Nie rozumiem ze przestal kochac, mnie swoja narzeczona, oczko w głowie ale jestem w stanie zaakceptowac Ale to ze po tylu latach, tylu chwilach razem nie jest w staie po ludzku mnie potraktowac powiedzie to koniec, nie ludź się nie kocham cię ?! Pragne chociaz tego szacunku, chodzby ze wzgledu na nasz staż i wspolne chwile? to co nas laczylo. On patrzy tylko przez pryzmat ostatnich wydarzen tego ze nie umielismy sie dogadac a ja patrze calosciowo, na to ze bylo cudownie ze kocham go i jestem w staie walczyc.. ale ie zmuszę go... Wiem co mam robic dalej.. przeczytalam setki takich watków.. ale bardzo pomaga mi to gdy ktos opowiada swoja historie bardziej lub mniej podobna do mojej i owi ze udalo mu sie! ze jest szczesliwy... ze to mozliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewka....21 lat
Moj zostawił mnie nie dawno....ale nie samą... z dzieckiem. Jak nasz syn sie urodzil zamieszkalismy razem, wiadomo popjawiły sie plany o slubie zeby stworzyc rodzine i tak dalej. przez ten cały okres bylo wiele wzlotów i upadkow. ostatnio oswiadczyl ze nie moze oddychac bedac ze mna, ze przypier***** sie do niego , kaze mu pomagac w domu, przy dziecku i on ma tego dosyc. potraktował mnie jak smiecia, po 4 latach porzucil jak cos niepotrzebnego. Najgorsze ze mieszka niedaleko, ilekroc go widze gorzej to przezywam...wiem jak sie bawi kazdej nocy imprezuje, smieje sie a ja siedze sama z dzieckiem i wyje...nie mam juz nikogo, dosłownie. Samotność w czystej postaci...jakby tego było mało oczernia mnie przed kazdym jaka to ja byłam zła. Dodam ze on tylko pracowal , finansowo utrzymywal nas pozatym nie pomagal... więc czy tak naprawde miał ciężko? chyba w kazdej rodzinie jest podobnie. Skłócił mnie nawet z jedyną przyjaciółką bo oczywiscie musiał ja "zarywać". Nie mam siły dalej żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×