czy to kiedyś minie?

ponad pół roku temu zostawił mnie mój ukochany,nagle 2,5roku wspólnego życia i planów znikneło,był to dla mnie potężny cios(do dzis czuje ból w sercu) początkowo argumentem był fakt że chce być sam,jednak po kilkunastu dniach okazało się że jest ktoś inny... :( z różnych powodów mieszkaliśmy pod jednym dachem jeszcze 2miesiące po tym wydarzeniu,cierpiałam każdego dnia widząć coraz większe jego zadowolenie... Jednak okazało się że owy "związek"przetrwał niecały miesiąc(pseudo ukochana wróciła do byłego-parodia) w którymś momencie odezwał się do mnie przepraszając za to co zrobił,nie ukrywam czułam okropny żal i wściekłość,początkowo starałam się go olewać,nie chciałam by znowu namieszał mi w życiu.Kochałam go jak nikogo na świecie,wiązałam z nim swoją przyszłość i chyba jakis sentyment pozostał bo nie udało mi się nie zwracać na niego uwagi.Mamy kontakt(nawet dobry),widujemy sie,zachowujemy jak kiedyś.On wie doskonale że czuje się zraniona i z nikim nie chcę sie wiązać i tego się właśnie obawiam,że nie będę potrafiła stworzyć z nikim związku,boję się tego,mam wielu znajomych-wolnych znajomych którzy chcą się ze mną umawiać,ale ja się obawiam i przez to tworze wokół siebie jakiś mur... A przecież jak każda kobieta chce mieć cudowna rodzinę ,dzieciaki wspanialego męża...ale jak skoro nie potrafię ufać? :(

odbiło ci? olej go i nigdy do niego nie wracaj. chcesz miec za rok powtórke z rozrywki? moze jeszcze daj mu dupy bo go kochasz.. porazka:D

a potem zapytaj czy możesz wrócić

Tego kwiata jest pół świata. 3 miesiące i zapomnisz jak on wyglądał. Czas! Gdyby dla każdego człowiek przeznaczony był tylko 1 człowiek, to populacja ludzka szybko by wyginęła ;)