mordęga 0 Napisano Luty 6, 2008 Trza spadać z tego padołu. 37 lat, związki porozpadane, praca utracona coraz bardziej, i uzmysłowienie sobie dzisiaj, że to nie żarty, nie mam nawet na żarcie jutro. Już nie daję rady zbierać sie w biegu. Po ostatnim, który mnie okradł, zawijając kasę na podatki, zawijając wiarę już nawet nie w niego i coś tam, wiarę w siebie samą. Podleczona po depresjach, wchodzę z \"uśmiechem na ustach\" w nowe depresje. Rodzina nie wie, nawet się nie domyśla jak jest żle, i dobrze, po co ? Chęć nieżycia jest ogromna, strach przed zrobieniem tego kroku, jeszcze większy. Jestem utyrana, Boże, jaka ja jestem zmęczona. To co mnie trzyma to nadzieja na lepsze, to co mnie skłania do odejścia...to gasnąca nadzieja.Był czas,że byłam mądrą kobietą....już nie jestem. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach