Szukam pracy...ale bez skutku

W lipcu 2007 ukończyłam ekonomię w Białymstoku, pech tak chciał że musiałam wyciąć migdałki i w lipcu miałam je usuwane.Za długo dochodziłam do siebie, szczerze to jeszcze do tej pory boli mnie ucho i prawa strona gardła, ale lekarze mówią że tak może być, bo jak nerw naruszony to długo może się goić.Każdy przechodzi to inaczej.No ale nie o tym mowa. Jak już się podreperowałam-o tyle o ile-to zaczęłam intensywnie szukać pracy-najpierw Urząd Pracy-w końcu muszę się gdzieś się ubezpieczać.Później poszukiwania na własną rękę-składanie cv do banków, urzędów, szkół-do sekretariatów, różnych instytucji...i nic, zapraszali mnie na rozmowę-chyba z 3 razy, ale niestety jestem to za mało doświadczona to za mało nauczona.I tak praktycznie od września szukam pracy i siły coraz mniej i radości mniej i wiary że w końcu się wszystko ułoży.A tej siły jeszcze mniej kiedy w telewizji mówią że bezrobocie spadło...szkoda gadać.Co robić, jak dalej sobie pomóc, gdzie szukać pracy.Pomóżcie

http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3627574 :):)

a w jakiej branzy Ty pracy szukasz? ekonomia? czasami warto zaryzykowac i sprobowac popracowac w innej branzy, kolega z pracy skonczyl bankowosc elektroniczna a pracuje ze mna w agencji reklamowej i nawet sie chlopak cieszy i mu sie podoba.