Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość tutka1986

doradzcie proszechodzi niestety o zdrade

Polecane posty

Gość tutka1986

Prosze was doradzcie co zrobic... zdradzilam swojego chlopaka(jestem z nim prawei 2 lata) jakies pol roku temu... niebede pisac jak sie po tym czulam i wogole bo wiem jakie sa zdania na ten temat i zgadzam sie z nimi w zupelnosci! Chodzi jednak o to, ze nie powiedzialam mu o tym, tak ustalilam z tamtym mezczyzna(nasz wspolny znajomy:/), wiem, ze kiedys moj chlopak stanie sie moim narzeczonym i niechcialabym miec przed nim takiej tajemnicy... niewiem czy wracac do tego wogole poniewaz juz minelo troche czasu, a wydaje mi sie, ze on wie, ze to zrobilam. Mialam spac u niego, a spalam u tamtego, bylam strasznie pijana no i sie stalo... on wybaczyl jednak niejestem pewna czy on wie, do czego miedzy nami doslzo:( mam wyrzuty sumienia jednak naprawde nie chce go zranic i niewiem czy jest jakikolwiek sens wracania do tego...doradzcie cos bardzo was prosze czasem dopadaja mnie tajkie mysli i niemoge juz wytrzymac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xcvxcvcxvxc
ja myślę że nie powinnaś tego mówić trzeba to zostawić, zapomnieć zatrzeć... jeśli powiesz prawdę wszystko co zbudowaliście razem to uczucie plany na wspólne życie mogą zniknąć jak za uzyciem różdżki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutka1986
tez sie wlasnie tego boje:( caly czas biore pod uwage to, ze wydaje mi sie, ze o tym wie, niepowiedzla tego bo to bolesne, ale bylo po tym zdarzeniu duzo wylanych lez, ja przeprosilam on przebaczyl, mysle, ze oboje wiedzielismy o co chodzi, jednak tego poprostu nie mowilismy... a to co zrobilam dalo mi naprawde duza lekcje zycia i jestem juz pewna czego chce:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak powiesz... przerzucisz odpowiedzialność za to co zrobiłaś na te druga osobę. Ty odczujesz ulgę, a facet znajdzie potwierdzenie... i wyladuje w piekle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mów, nie ma sensu. Z jednej strony on niby coś tam wie i najwyraźniej podjął decyzję o wybaczeniu i byciu z Toba dalej, z drugiej strony może to niedopowiedzenie jest tym, co pozwala mu zachować resztki godności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutka1986
bardzo wam dziekuje:) uswiadomilyscie mi, ze naprawde nie warto powracac do tego, tylko cieszyc sie soba nawzajem tak zrobie, bo niechce go zranic, a wyrzuty zostawie dla siebie, przynajmniej bede pamietala za co taka kara...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komioklo
Zdradzić wcale nie jest trudno. W tym celu należy po prostu dać dupy komukolwiek, kto nie jest twoim partnerem. Zdrada sama w sobie jest prosta i w zależności od potencjału kochanka, trwa od 30 sekund do kilku godzin. Niestety przejebane zaczyna być życie, gdy uświadomimy sobie, że popełniliśmy błąd i chcemy wciąż być z naszym dotychczasowym partnerem. Rodzi się pytanie - czy powiedzieć jemu/jej o zdradzie? Prawdziwa miłość wszystko wybacza. To jeden z koronnych argumentów zwolenników mówienia o zdradzie. Ale nie jedyny. Zwolennicy wyznawania prawdy tłumaczą, że w związku powinna panować szczerość, zaufanie i nie można budować uczucia na zdradzie, a co za tym idzie - zakłamaniu i braku szacunku do partnera. Głoszą hasła o krzywdzie, jaką zadajemy kochanej osobie nie mówiąc jej o zdradzie, o ryzyku, jakie podejmujemy ufając, że nie dowie się od kogoś innego. I wreszcie - zadają proste pytanie: a czy ty chciałbyś, aby twój partner wyznał ci prawdę? Nie chciałbyś wiedzieć, że zostałeś zdradzony? Większość zgodnie odpowiedziałaby - chciałbym wiedzieć. Poza tym, aż ciarki przechodzą po plecach na myśl, że moglibyśmy ruchać kobietę, z której jeszcze nie wyciekła sperma po kochanku. Te i jeszcze wiele innych argumentów za mówieniem o zdradzie wielokrotnie wystarczało wam, byście przyznawali się do niej. I robiliście to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość komioklo
Zanim jednak wyjaśnię, dlaczego jesteście gówno wartymi ludźmi, zastanówcie się, skąd bierze się pragnienie powiedzenia o zdradzie? Odpowiedź na to pytanie jest zawsze taka sama. Bierze się z tego samego, z czego wzięła się zdrada - z egoizmu. Z potrzeby zaspokojenia własnych egoistycznych potrzeb. Wcześniej chodziło o zaspokojenie seksualne, teraz pozostaje jeszcze oczyścić sumienie. Proste, co? Czy zastanawialiście się, że zdrada nie zaczyna się w momencie faktycznego dokonywania jej aktu? Nie zaczyna się w chwili, gdy oddajemy swoje ciało komuś innemu. Ona tak naprawdę zaczyna się w chwili, gdy dowiaduje się o niej osoba, z którą jesteśmy w związku. Targani negatywnymi emocjami, przepełnieni potrzebą pokuty, świadomie i pod przykrywką "szczerości" wyznajemy prawdę o swoim występku. Czasami nawet tłumaczymy przyczyny zdrady, błagamy "daj mi jeszcze jedną szansę", ale nawet, gdy tej szansy nie dostajemy, to i tak możemy po trochu odetchnąć z ulgą. Odetchnąć i pomyśleć: wyrzuciłem to z siebie. Nareszcie! I przy okazji spierdoliłeś komuś życie, chuju. Tak, właśnie tak. Jak niewielu z tych, którzy przyznali się do zdrady, zdawało sobie sprawę, że krzywdziło partnera bardziej niż zrobiłby to zachowując swój sekret w tajemnicy? Gówno warte są slogany, że każdy z nas chciałby znać prawdę czy został zdradzony. Ludzie, którzy tak mówią, dają zwyczajnie do zrozumienia, że nie chcieliby być okłamywani. To nie tyle wiedzy o zdradzie pragną, ile przekonania, że ich partner jest dupkiem. Tak naprawdę to nikt nie chciałby o tym wiedzieć, a tylko nieliczni zdają sobie z tego sprawę. Bo "trauma" po czymś takim zostaje na całe życie. Pamięć o zdradzie odciska się piętnem - większym lub mniejszym - na wszystkich następnych związkach zdradzonej osoby. Sytuacje, które będą przypominać okoliczności zdrady, dziwne zachowania partnerów - będą tylko wzbudzały, być może niepotrzebną, podejrzliwość i niepokój. Nie skrzywdziłeś, bo zdradziłeś - skrzywdziłeś, bo powiedziałeś o tym. Pamiętajcie, debile i debilki, jeśli zdradziliście, to żyjcie sami z tą świadomością. Jeśli mieliście wystarczająco dużo odwagi i siły by zdradzić, miejcie wystarczająco dużo odwagi i siły, by z tym żyć. Nie obarczajcie partnerów swoimi wyrzutami sumienia. Oni tego na pewno nie potrzebują do szczęścia, bo tak jak zdrada nigdy nie jest dowodem miłości, tak przyznanie się do niej - jest dowodem całkowitego braku miłości. Bo jakże można mówić o kimś, że kocha, gdy ten ktoś kosztem partnera czyści swoje sumienie? Kochać to pragnąć szczęścia tej drugiej osoby. Nie pragnie szczęścia ten, który najpierw daje upust swoim potrzebom i zdradza, a później p o n o w n i e daje upust swoim potrzebom i przyznaje się do tego. Nie pragnie szczęścia ten, który myśli, że przyznanie się jest jedynym sposobem na uratownie związku. To wielka bzdura, bo zdrada najczęściej na zawsze niszczy zaufanie. Skurwielem jest ten, kto nie zdaje sobie z tego sprawy i w fałszywy sposób pojmuje szczerość i prawdomówność w związku. Jeśli byłeś chujem i zdradziłeś, nie wmówisz nikomu, że było to uczciwe wobec partnera, więc nie próbuj wmawiać, że przyznając się do zdrady, nagle zaczęło zależeć ci na uczciwości. To czysta hipokryzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kikl
.m,o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wzzzzzzzzzzzz
komioklo -> zgadzam sie z toba w duzym stopniu faktycznie tak naprawde nie chcemy wiedziec ze zostalismy zdradzeni, chociaz malo osob sie do tego przyzna, bo wlasnie nie chcemy byc jednoczesnie oklamywani, ale co jesli dowiemy sie o tym przypadkiem, od zajomego, odkryjemy drobne dowody zdrady partnera ?? przeciez to podwojnie zlamie kazdemu serce, najpierw uswiadomimy sobie ze nas zdradzil, ze dotykal/ała inna osobe, ze widzial /a ja nago, a pozniej uswiadomimy sobie ze ta/ten ktorego kochalismy oklamal nas podwojnie, zrobil cos tak strasznego, a pozniej udawal, ze nic sie nie stalo, calowal nas i dotykal tak samo jak tamta szmate/ gnoja... ja nie chcialabym dowiedziec sie ze ktos mnie zdradzil, tak samo jak stac sie posmiewiskiem otoczenia, ktore byc moze wie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tutka1986
ja tez sie z tym zgadzam i zdaje sobie sprawe z tego wszystkiego jednak czasu juz nie cofne, nie szukam rozgrzeszenia, nie chce zeby on cierpial, zeby wracal do tego wszystkiego... mysle, ze wie dlatego lepiej juz nic nie mowic, a on jest nadal taki jaki byl przed tym zdarzeniem, co dla mnie oznacza, ze wybaczyl, wybaczyl od razu bo mnie zna i mysle, ze wie o tym, ze ja zalowalam, ze bylo mi wstyd. moze to proste, ale dla mnie prawdziwe czlowiek naprawde uczy sie tylko i wylacznie na wlasnych bledach, czaesto ranimy przy tym innych, ale czesto naprawiamy cos, cos sie poprawia, zmienia i tak bylo w moim przypadku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×