Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość wiskozowa panna

Czemu dziecko miało bezczaszkowie i bezmózgowie

Polecane posty

Gość M.X
Maj87-Ktoś, kto stoi z boku na pewno powie, że ta myszka to tylko zbieg okoliczności i,że pewnie nikt poza Toba jej nie widział.. Ale tak naprawdę, my- wszystkie mamy Aniołków własnie czekamy na jakiś znak.. znak od Naszych Dzieciaczków.. :) takim znakiem była Twoja Myszka :) Wasz Synek jest już bezpieczny i pamiętaj - nie jest sam :) wszystkie Aniołki się już napewno Nim zajęły :) Jesteśmy wszystkie z Tobą w ten trudny czas. Dla Twojej Myszki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
u mnie było podobnie jak z tą myszką u maj87... ja z kolei bardzo chciałam kota i pamiętam jak dwa tygodnie po śmierci mojego synka stałam nad jego grobkiem i mówiłam mu, że to nie tak miało być, że on miał być jeszcze ze mną u mnie w brzuszku, a w domu zadomawiać miał się kotek, z którym miał się potem bawić... a teraz nie ma ani jego :( ani kotka... i wyobraźcie sobie, że z cmentarza do domu dotarłam z małą prążkowaną kicią, która praktycznie sama wskoczyła mi w ramiona i już tak została... ktoś by powiedział że to zwykły przypadek, ale mi chyba łatwiej wierzyć że to odpowiedź mojego synka, niż zwykły zbieg okoliczności... Maj87 jesteśmy z Tobą... (*) (*) (*) (*) (*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
Maj87 - my tutaj nie wiemy co to znaczy "przypadek" :) W każdym zapachu, motylku, cichym szeleście , w jakimś dziwnym "zbiegu okoliczności" znajdujemy znak prosto z Nieba ...******i to na pewno jest znak z Nieba :) Jestem z Tobą całym sercem. M.X. , wie co mówi :) kolejny mały Rozrabiaka szaleje na "zielonych pastwiskach" :) Nie jest sam :) . Dla Twojego Syneczka (*)(*)(*)(*)(*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maj87 przytulam Cię bardzo mocno ,ta myszka to był dla Ciebie znak że Wirek jest już z aniołkami jest mu tam dobrze ,Ja tez miałam takie znaki juz tu o nich pisałam,1 jak śnił mi się chłopiec który do mnie machał i był bardzo uśmiechnięty , powiedział mamusiu Ja jestem szczęśliwy 2 raz jak byłam w ciązy z Wiktorkiem jeszcze o tym nie wiedziałam że jestem, na polu szaro bo to była godz 5,30 szłam do pracy na środku drogi stał biały śliczny gołąb wcale sie mnie nie bał podeszłam do niego i go minełam a wieczorem zrobiłam test wiedziałam że teraz będzie dobrze i tak też było . To dla naszych aniołeczków (*)(*)(*)(*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maj87 cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze dla Ciebie i Twój maluszek jest już razem z naszymi w niebie. Jestem pewna, że nasze dzieci polubią się i tak jak my tutaj zostaną na zawsze bratnimi duszami. Ciągle ktoś mów, że czas goi rany więc chyba trzeba uwierzyć w to i powoli wracać do normalnego życia choć to takie trudne. Całuję mocno. Dla Twojego aniołka (*)(*)(*)(*)(*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZAŁAMANA11
Dziewczyny te zbiegi okoliczności to wcale nie przypadki.... Ja już pisałam wcześniej o moim przypadku, gdy byłam u Mikołajka i na niebie zobaczyłam dwie tęcze, a za bramą biegał mały zajączek, wtedy pomyślałam że być może jestem w ciąży a te dwie tęcze to moi synowie za dwa dni okazało się to prawdą:) i już wtedy wiedziałam że będę miała dwóch synów:) Nasze dzieciaczki są szczęśliwe w niebie i czekają na nas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PT
dla aniołeczków kochanych (*)(*)(*)(*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PT
załamana to prawda czekają na nas :)a ja modle sie za nie co dnia ,chciała bym tam zajżeć choć w śnie co tam robią czy jest im dobrze bardzo tęsknie za soim synkiem ,zawsze bałam sie śmierci ale od czasu gdy niema już malutkiego nie boje się tak jak przedtem bo wiem że on tam czeka na mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podczytywaczka.....
Cześć Mamy to ja ta lepsza podczytywaczka która ma dla Was bardzo dużo dobrych myśli i modlitwy... chciałam Wam napisać że podobno (tak się dziś dowiedziałam) Wasze małe Aniolki mogą tam "u gory" bardzo duzo i warto je w modlitwie (jak ktos wierzy) prosić o wsparcie. Tak mi trudno tutaj pisac bo nie przezyłam tego co Wy i może nie mam prawa ale mimo ze anonimowo przesyłam wam dużo dobrych słów i takiego wirtulanego wsparcia. Sciskam gorąco Też Mama:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też wierzę w znaki, a co najlepsze mój mąż który był raczej realistą umiejącym wytłumaczyć wszystkie moje przewidzenia i sny też zaczął w nie wierzyć. Dzisiaj mija tydzień odkąd nasz Wirgiliuszek jest w niebie. Chyba dopiero w takich chwilach człowiek przekonuje się na kogo może liczyć i jak silne jest jego małżeństwo. Mój mąż zdał egzamin śpiewająco. Zawsze byliśmy udanym małżeństwem ale teraz ta więź między nami jeszcze bardziej się zacieśniła. No i mamy dziecko chociaż nie jest dane nam Go wychowywać to wierzymy w to, że jest cały czas z nami. Nigdy nie przestanę dziękować Bogu za to, że nam Go dał to było tylko 9 miesięcy ale Był czuliśmy Jego ruchy wiedzieliśmy co Mu smakuje, poznaliśmy Go na tyle na ile było to możliwe. Przychodzą takie momenty, że wydaje mi się, że zrobiliśmy za mało, że mogliśmy coś więcej, wiem że to naturalne i mam nadzieje że te myśli niedługo znikną. Straszna jest też ta tęsknota za życiem jakie miało nastąpić, za płaczem którego nie usłyszymy i za uśmiechem którego nie zobaczymy. Ale przecież musimy jakoś żyć dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maj87 To prawda w takich sytuacjach można naprawdę poznać 2 człowieka jaki jest ,Ja też nie zawiodłam się na moim mężu wspierał mnie bardzo ,kobieta jednak bardziej to wszystko przeżywa niż facet . Wirgiljuszek na pewno już tam działa żeby miał rodzeństwo przytulam mocno:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
Dawno się nie odzywałam... Aniu, Maj - jesteście wielkie. Dla Waszych aniołków. Niesamowita ta historia z Myszką. Z całą pewnością to nie był zbieg okoliczności. U mnie po 4 latach zmagań, problemów i trudów jest dużo radości. Pola ma się dobrze. w brzuszku rośnie śliczna zdrowa dziewczynka. Hania. Jestem już w 25 tyg. Termin mam na 28 czerwca. Szykuje się na cesarkę. Wczoraj widziałam moją Hanię w 3D. Niesamowity widok. Popłakałam się. I ciesze się bardzo że niunia będzie zdrowa a jednocześnie jest taka gorycz w sercu, że Pola nie miała tyle szczęścia. Dziś mijają 4 lata, od "tamtego" USG z Polą, kiedy się dowiedziałam, że jest chora... a oto Hania: http://img194.imageshack.us/edit_preview.php?l=img194/5444/scan0001gt.jpg&action=rotate

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcialam wtracic pare slow
armiatko gratuluje naprawde!! fantastycznie ze potrafisz sie pozbierac po takim przejsciu, jakie mialas z Pola! jestes zuch kobieta, bo ja po czyms takim niestety balabym sie znowu zajsc w ciaze, bo jakbym znowu urodzila chore dziecko? nie dalabym rady psychicznie zeby zdecydowac sie na cos takiego. przynajmniej nie po tak krotkim czasie. dziewczyny wiem, ze to jest straszne co przezywacie, ale z jednej strony pomyslcie, co moze czuc matka, ktora stracila dziecko i nie moze go pochowac (w wyniku poronienia chociazby, czy jak matka ktora traci dziecko w wypadku i nie ma cialka). wiem, ze to moze byc troche niepowazne, ale osobiscie wolalabym wiedziec, ze w tym i w tym miejscu lezy moje dziecko, do ktorego moge przychodzic, zwierzac sie itp., a nie pozostawic pusty grob. i zadajcie sobie pyt. co jesli jej/jego nie byloby tutaj? oczywiscie kazdy chcialby miec zdrowe dziecko, ale niestety sa takie prawa natury, ze jedni przezywaja, a inni nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcialam wtracic pare slow
sama mam w rodzinie dziecko, ktore po urodzeniu bylo zdrowe, a pozniej wyszly problemy z jego zdrowiem...innym przypadkiem jest moja znajoma, ktora jezdzi na wozku inwalidzkim, lekarze mowili jej rodzicow, ze przezyje do gora 15 urodzin, a wiecie ile teraz ona ma lat? ponad 20 i dziewczyna ma sie dobrze, studiuje...tylko niestety nie chodzi. miala pelno operacji glowy, kregoslupa, ale zyje. na pewno latwiej jest pisac to osobie, ktora nie przeszla przez to, ale pomyslcie gdyby wasze dziecko jednak urodzilo sie bardzo chore...nie tylko dziecko na tym cierpi, bo i wy. trzymajcie sie cieplutko i pamietajcie, ze zycie mimo bolu toczy sie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
A jednak Hania :) Armiatko czekałam na wiadomości od Ciebie......cieszę sie calym sercem Twoim Malenkim Szczęściem :):):) i tym Większym też :) Klara, Maj, Anka...........co u Was? Calusy dla wszystkich mam i tysiące swiatelek do Nieba (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Armiatko fajnie,że z Twoją malutką wszystko dobrze, a te odczucia co do Poluni to normalne każda matka chce jak najlepiej dla swoich dzieci. Kilka moich koleżanek niedługo będzie rodzić Wirgiliuszek byłby najstarszy. Cieszę się ich szczęściem bo nikomu nie życzę przechodzić przez to co my musiałyśmy przejść, ale nie ukrywam, że aż serce mnie boli,że to właśnie mój syneczek musiał odejść na starcie swojego życia. Czuje, że to niesprawiedliwe, ale wole myśleć,że właśnie jest taki wspaniały i wyjątkowy,że Bóg chce mieć go przy sobie. Do chciałam wtrącić parę słów masz trochę racji z tym pochówkiem. Przynajmniej wiem gdzie jest moje dziecko i zawsze mogę do niego pójść. Strasznie natomiast żal mi rodziców, których dzieci zaginęły i nie wiadomo gdzie są co się z nimi dzieje, czy ktoś nie robi im krzywdy. Z różnych wypowiedzi wiem,że w pewnym momencie oni marzą o tym żeby ich dziecko odnalazło się nawet martwe ale żeby mieli chociaż grób gdzie mogą pójść i mieć pewność,że tam jest ich dziecko. Wczoraj zamówiliśmy pomniczek dla Wirgiliuszka z racji tego,że jego imię oznacza kwiat latorośli drzewa oliwnego wybraliśmy właśnie kolor oliwkowy.Po burzy mózgów zdecydowaliśmy się także na napis " z miłości zrodzony, miłością na wieczność obdarzony". Jeżeli pogoda pozwoli to na Wielkanoc powinien być gotowy. Mój mąż dzisiaj wrócił do pracy więc siedzę sama, ale póki co dobrze mi z tym jeszcze nie jestem gotowa na otwarcie się na świat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara200
CZES DZIEWCZYNY. DAWNO SIE NIE ODDZYWALAM ALE CAŁY CZAS CZYTAM CO PISZECIE, ALE NIE WIEDZIALAM CO MAM PISAC. U MNIE JAKOS LECI, JEST NIEKIEDY MI CIEZKO, ALE NIE STRACIŁAM WIARY BEDE SIE STARAŁA O RODZENSTWO DLA MOICH CÓRECZEK. I TO JAK NAJSZYBCIEJ, NIE WIEM CZEMU ALE TAK POPROSTU CZUJE I TEZ SIE BOJE CO BEDZIE, ALE TEN KTO NIE PRÓBUJE TEN NIE MA, TAK SIE MÓWI. JEST MI NIEKIEDY BARDZO CIEZKO, NIE MOGE SIE NIKOMU WYZALIC, MAZ NIE CHCE MNIE SLUCHAC JAK CHCEM O TYM Z NIM POROZMAWIAC, NAWET JAK SIE GO PYTAM CO CZUJE TO MI ODPOWIADA ZE NIC. TRUDNE MI TO JEST DO ZROZUMIENIA, ALE MATKA KTÓRA NOSI POD SERCEM SWOJE MALEŃSTWO TO CZUJE INACZEJ. DO DZIS ZADAJE SE PYTANIE DLACZEGO ALE ODPOWIEDZI NIGDY NIE OTRZYMAM, MOJA CORCIA MIALA BY JUZ 2 MIESIACE, BARDZO MI JEJ BRAKUJE, GDYBY NIE TA WADA TO MOJE SLONECZKO BY DZIS BYLO ZE MNA, ALE NIKT NIE WIE CO NAS CZEKA MOZE PRZYJDZIE TEN CZAS KIEDY BEDE MNIALA JESZCZE DZIDZIUSIA, NAWET STARSZA CORCIA SIE DOPYTUJE KIEDY MAMO TY ZNOWU URODZISZ, NIE WIEM NAWET CO MAM JEJ NIEKIEDY POWIEDZIEC.NIE WIEM ALE DLA MOJEJ RODZINY TO TAK JAKBY SIE NIC NIE WYDARZYŁO, TAK TO CZUJE. ZAUWARZYLAM ZE COS TEZ PRAWIE NIKT SIE TU JUZ NIE ODDZYWA. TO DLA NASZYCH ANIOŁKÓW (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*() KTÓRE BARDZO KOCHAMY I TESKNIMY ZA NIMI................ ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny spokojnych i wesołych Świąt Wielkanocnych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
Życzę Wam z okazji Świąt Wielkanocnych: miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr, zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze. Uśmiechów bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać i szczęścia, które niejednokrotnie ocala nam życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z okazji świąt wielkanocnych życzę wszystkiego tego, co od Boga pochodzi, oby skrzydła wiary przykryły kamienie zwątpienia i uniosły serca ponad przemijanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara200
ZDROWYCH , SPOKOJNYCH I POGODNYCH ŚWIAT WIELKANOCNYCH DLA WSZYSTKICH???????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama :) :) :)
Kochane Mamy, życzę Wam Pokoju i radości. mimo wszystko :) Chcę się z Wami podzielić życzeniami, które dzisiaj dostałam. Są piękne :) Na zło świata Pan Bóg odpowiedział krzyżem Chrystusa. Dziś okazało się, że siła Miłości jest największa. Niech ta MIŁOŚC przenika naszą codzienność. (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) (*) i moc całusow do Nieba :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna.X.X
hej dziewczyny co tam u Was słychać?? jak Wam minęły te zimowo-wiosenne święta?? Ania, Klara, Maj co tam u Was jak się trzymacie?? u mnie jakoś leci, jestem już w 17tc, pierwsze badania prenatalne wyszły dobrze, malutka rośnie szybko i zajmuje dużo więcej miejsca w brzuszku niż jej braciszek.. ale mnie mimo to nie opuszcza strach... boję się, że mogę ją stracić tak samo jak jego... Nie mam jeszcze wybranego imienia.. mój mąż mimo iż dzielnie jeździ ze mną na wszystkie badania, boi się chyba tak samo jak ja... nie głaszcze już mojego brzucha i nie rozmawia z nim, unika rozmów na temat ciąży i tego co będzie... mam wrażenie, że zamiast zbliżać się do siebie to się od siebie oddalamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku Smutna jak ten czas szybko leci nie mogę uwierzyć,że to już 17 tc. Bardzo się cieszę,że wszystko z malutką dobrze. Wiem,że się boisz to normalne ja jak sobie pomyśle o następnej ciąży to ze strachu aż mam ciarki ale mimo wszystko pragnę tego z całego serca. Proszę Boga żebym jak najszybciej zaszła w kolejna ciąże bo czuje, że to będzie dla mnie najlepsze lekarstwo i troszkę ukoi mój ból.Twój mąż też się boi i przez to taki jest wiesz jacy są faceci. Jak urodzi się malutka to jeszcze będziesz o nią zazdrosna bo świata po za nią nie będzie widział :) U mnie raz lepiej raz gorzej. Wczoraj była u mnie koleżanka i zapytała mnie czy już się pozbierałam normalnie tak się wkurzyłam że brak słów, przecież minął dopiero miesiąc, a ja mam już latać z bananem na pysku ! Zapytałam jej czy myśli, że po śmierci dziecka w ogóle da się pozbierać po prostu człowiek żyje dalej i przyzwyczaja się do bólu ale nic już nie jest i nie będzie takie samo. Kuzynka poprosiła mnie żebym została matka chrzestną jej córeczki oczywiście zgodziłam się. Trochę się boję jak to przeżyję bo my też niedługo byśmy chrzcili Malutkiego ale z drugiej strony bardzo się ciesze bo to będzie mój debiut w takiej roli. W środę miałam kolejny przeciek z nieba od mojego synka. Postanowiłam wybrać się na nowennę do kościoła, ale zaczął padać deszcz i do tego mam rwę kulszowa po porodzie i myślę sobie, że jednak nie pójdę no ale w końcu poszłam. Pierwsze słowa księdza brzmiały mniej więcej tak " módlmy się za wszystkie dzieci te poczęte i narodzone bo właśnie one są najbliższe Bogu ". Parę dni wcześniej prosiłam Wirgiliuszka o jakiś znak czy Mu jest dobrze w niebie no to mi odpowiedział :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość armiatka
U mnie 29 tydzień ciąży. Hania zdrowa. Niesamowicie się wierci, rozpycha, kopie. Nawet teraz jak siedzę przed kompem i piszę do Was, jestem regularnie kopana od środka. Nie chcę jakoś być źle zrozumiana, ale rozumiem Cię Smutna.X.X bo przezywam dokładnie to samo. Wydałam kupę kasy na prywatne wizyty u specjalisty, USG 3D, 4D, mam zdjęcia, nagrania, wyniki wzorcowych badań i parametrów Hani na papierze. Jednak jakoś w sercu pustka. Nie czuje się psychicznie i emocjonalnie tak jak sądziłam, że będę się czuć. Jest po mimo wszystko dużo lęku, strachu, dystansu do dobrych wieści i rokowań. Boje się porodu. Będę miała umówioną cesarkę (bo jednak ma dla mnie znaczenie gdzie będę miała szwy - i też nie chcę wspominać poprzedniej traumy, kiedy rodząc zastanawiałam się czy dziecko już umiera, czy może już umarło, czy nastąpi to po porodzie... same wiecie co się czuje, nie chcę tego wspominać) Teraz boje się że po porodzie okaże się że coś nie tak... Że całe 9 miesięcy nadziei i wiary w zdrowe dziecko peknie jak bańka mydlana... Że coś się wydarzy, że jednak się nie uda... Wiem, pierdo.. jak potłuczona. Ale takie mam obawy, lęki. Ciężko mi z tymi myślami. Kiedy Hania kopie, najbardziej wieczorem i rano kiedy się budzimy, biorę do łóżka Polcię i mam potrzebę tulenia jej, bo z nią tego nie przeżyłam, ona tak się nie ruszała i nie kopała. Szczerze Wam powiem, że bardzo już mnie psychicznie męczy ten stan i czekam na rozwiązanie i spokój w sercu i pełną radość z Hani. Żeby już nie czuć tej niepewności, tego poczucia, że nic ode mnie nie zależy, że wszystko w rękach losu, który nie wsłuchuje się marzenia i pragnienia. Chciała bym już mieć Hanię w swoich rekach... Wiem że jak się urodzi to odzyskam spokój i wielka radość i energię. Puki co, nie jest jakoś ciężko, dramatycznie źle, ale lekko depresyjnie... Jestem jak już pisałam w 29 tyg, Polę urodziłam w 30 tyg... Może gdy przekroczę tę granicę będzie już jakoś łatwiej. Zobaczymy. To co powinno sprawiać mi radość, dawać poczucie szczęścia, spełnienia, miesza się z goryczą i żalem, że z Polą nie dane mi było tego przeżyć. Myślę też że ta ciąża, to taka forma katarzis dla mnie - oczyszczenia się z minionych doznań, przeżyć, których chyba nawet do końca nie byłam świadoma. Ta świadomość właśnie do mnie dociera, uzewnętrznia się w lęku, obawach. Muszę to jakoś przetrwać. Przetrwam napewno. Mój mąż... Kocham go nad życie, a on mnie. Ale również przeżywa mój stan... Nie dotyka brzuszka, nie odzywa się do Hani. A ja nawet nie mam potrzeby aby to robił... Czuła bym się niekomfortowo. Wzruszyła bym się, albo spieła. Mój mąż również czeka na rozwiązanie. Niczego puki co nie kupujemy dla niuni, nie szykujemy... Gdzieś wszystko zapakowane w piwnicy stoi, po Poli... Nie wiem kiedy poczuję potrzebę aby sięgnąć po te rzeczy. I tak trwam w tej wyczekiwanej, planowanej i bardzo chcianej ciąży, która po prostu nie jest wcale taka łatwa... 18 kwietnia jadę z Polusią do Centrum Zdrowia Dziecka na 4 tygodniowy turnus rehabilitacyjny. Więc jakoś czas mi zleci i uwaga odwróci się od złych myśli. Potem zostanie jeszcze tylko 3-4 tyg. Dam radę. A później, jak się Hania urodzi, będę najszczęśliwszą kobietą na świecie!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u mnie tak różnie, raz lepiej a raz gorzej. Smutna XX i Armiatka bardzo się cieszę i przesyłam dużo pozytywnej energii dla Was bo wiem, że jest teraz bardzo potrzebna. Czas szybko leci i niedługo przytulicie śliczne, zdrowe dzieciaczki. Jeśli chodzi o mężów to jest to ich reakcja obronna, boją się i nie chcą przywiązywać się do dzidziusia. To wszystko minie myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klara200
Smutnaxx i Armiatka tez bardzo sie ciesze ze u was wszystko jest dobrze. ja tez biorę kwas i tez chciałabym być szczęśliwa, choć się tez bardzo bije, ten strach będzie nas prześladował. u mnie jest tak ze jest lepiej i gorzej, to chyba normalne. po prostu jest trudno się z tym pogodzi/c ale życie idzie na przód. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×