Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kawoszka1986

Pozwoliłam mu wrócić...co dalej?

Polecane posty

Gość kawoszka1986

Hej. Piszę w sumie pierwszy raz na forum, decyzję zwykle warto podejmować samemu, ale chciałabym poznać mniej więcej obiektywne opinie innych ludzi. Sprawa ma się tak: byłam z chłopakiem 4,5 roku, dokładnie od 17-tego roku życia. Układało sie w sumie fajnie, choć ja chcialam slubu, a on strasznie nie chciał. Po pewnym czasie wyjechaliśmy na pół roku do Anglii, do pracy. Tam zaczęliśmy się straasznie kłócić, z 3-4 razy dziennie (tak, to możliwe). Po powrocie najpierw ja zerwałam, pogodziliśmy się nastęopnego dnia rowniez z mojej inicjatywy, był to w sumie taki sygnal z mojej strony, że coś nie tak. Potem jednak tydzien pozniej on zerwal, tlumaczac, ze to juz nie to. Dwa tygodnie pozniej mial juz nowa dziewczyne, byl z nia 4 miesiace, ja w tym czasie przezywalam jakze typowe katusze. Kiedy mi w koncu przeszlo tak w miare, on sie pojawil z wielkimi planami powrotu. Zgodzilam się, bo w sumie nie mam nic do stracenia...drugi raz juz mnie tak nie zrani, a moze uda sie cos odbudowac. Teraz jednak zaczynam zalowac - on strasznie chce slubu, ja unikam tego tematu jak ognia, poza tym zyje jakby w ciaglym strachu. Wiec..moje pytanie brzmi, co generalnie myslicie o takich powrotach.. ? Znacie jakies happy endy takich historii?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem przeciw
powrotom - moje pokazały, że to były złe decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z doświadczenia
zrani cię jeszcze bardziej. nie łudź się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna*z*nadzieja
Ja na Twoim mmiejscu staralabym sie walczyc o ten zwiazek, skoro wczesniej nie chcial slubu a teraz wraca z planami na przyszlosc to znaczy ze sobie przemyslam sprawe i mu na Tobie zalezy..pamietaj ze teraz to jestes gora Ile ja bym dala zeby byc na Twoim miejscu :( sama jestem po rozstaniu z facetem po 5 latach, ja zakonczylam zwiazek ale jak chcialam wrocic po 5 miesiacach to on juz nie chcial bardzo za nim tesknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też takj myślę
Skoro on teraz mówi o slubie to znaczy, że doszedł do wniosku, ze to Ty jesteś tą jedyną z którą chce spędzić życie :D Ja wróciłam do swojego chłopaka, jestesmy już 29 lat po ślubie :D więc nie zawsze powroty są złe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość My nic nie
myslimy na ten temat bo każdy związek jest inny a was nie znamy Trudno na podstawie tych kilku zdań cokolwiek tobie radzić, powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja myśle że ty go juz nie kochasz, w sumie to nie wiem po jaką cholere z nim jesteś...rozstańcie sie, to do niczego nie prowadzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice pokłócili się w narzeczeństwie o jakąś pierdołę. rozstali w kłótni na 3 miesiące. jak tylko się zobaczyli pierwszy raz po tej kłótni to od razu decyzja o ślubie i tak już są razem 28 lat :) oni są wyjątkowi :) tyle że oni oboje tego chcieli, bardzo mocno. jeśli nie chcesz, nie czujesz się bezpiecznie, to nie decyduj się na nic. spokojnie. raczej pracujcie oboje, żeby odbudować relację, a nie żeby mnożyć plany, które tylko potęgują w Tobie obawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
Hm...dzięki za odpowiedzi... W sumie już sama nic nie wiem, z jednej strony racja z tym ślubem, skoro kiedyś się tak strasznie się bronił, a teraz nawet w żartach ciągle wraca do tematu... W sumie nawet mu się dziwię, że odważył się na taki powrót, znając podejście całej mojej rodziny do niego ( a jak latwo się domyśleć, było raczej negatywne). Ale kurcze, zastanawiam się nad tyloma rzeczami...czy może któreś z was przeżyło coś takiego, że po takim powrocie i byciu z kimś innym udało się coś naprawdę odbudować? Czy kochając kogoś naprawdę można zapomnieć o takiej osobie i aż tak strasznie zadurzyć się w innej, o tamtej kompletnie zapominając..? A może to faktycznie tylko przyzwyczajenie albo jakieś stare powracające dobre wspomnienia, senstyment? Chcialabym tak bardzo usłyszeć historię kogoś, kto odbudował coś z takich w sumie już ruin albo zdanie kogoś, kto wierzy, że można takie coś odbudować...chyba jestem optymistką albo raczej..naiwniaczką:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalunia .....
nie wchodzi się 2 razy do tej samej rzeki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wchodzi
jesli nie ma prawdu, choc wtedy to nie rzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wchodzi
prądu. :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bbbbbbbbbbbbbbb
"jesli nie ma prawdu, choc wtedy to nie rzeka" Pierdolenie o szopenie Ludzie się rozstają i wracają Ciągłe mówienie o ślubie może wystraszyć faceta. Twój przeraził się że mógł by być całe życie tylko z jedną kobietą, przestraszył się. Chciał spróbować czegoś innego choć by po to stwierdzić że to co miał było lepsze. I stwierdził że to nie to że ty jesteś tą Może trudno Ci to zrozumieć ale Twój facet po tym wszystkim kochać będzie Cię jeszcze bardziej, wyszalał się ;) Od ciebie zależy czy mu wybaczysz i dasz szanse, bo to co zrobił nie było wobec Ciebie fair on to wie, ale krok należy do Ciebie :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nananananana
ja bylam z chlopakiem 3,5 roku poczym on zerwal... :( ja przezywalam koszmar, on znalazl sobie inna :( po 2 miesiacach wrocilismy do siebie... w tej chwili jest rok po tym jak wrocilam do niego. Nie myslimy o slubie bo jestesmy za mlodzi.. ja mature teraz mam.. hmmm czy warto bylo wrocic? szczerze? sama nie wiem... nie wiem czy nie lepiej byloby nie wracac do niego rok temu.. w sumie on sie teraz o mnie stara, ale tyle juz lez przez niego wylalam, ze szkoda mowic :( ja bym miala teraz takie same watpliwosci jak TY, dokladnie takie same! On mowil mi, ze on nie balby sie ze mna ozenic, a ja mialabym watpliwosci wyjsc za niego za maz i wiesz co Ci powiem autorko? Pewnie bym wziela z nim slub, a potem bym tego zalowala... naprawde! Bo tak naprawde charakteru nie da sie zmienic o 100% .... aj.. i po co ja z nim jestem? Bo go kocham :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
No własnie...ile razy juz slyszalam, ze nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki... i tak szczerze mowiac, nie zgadzam sie z tym stwierdzeniem. Mysle raczej, ze ludzie popelniaja bledy i potrafia szczerze ich zalowac i sie zmienic. Z drugiej strony zdaje sobie sprawe, jak niewiele ludzi tak naprawde zmienic sie potrafi.. Fajnie sie czyta, ze wedlug was on kocha mnie jeszcze bardziej o dopiero teraz zrozumial. Chyba kazda dziewczyna, albo raczej kazdy czlowiek w gruncie rzeczy chcialby w to wierzyc, tylko chcialabym kurcze wiedziec, gdzie konczy sie moja wiara w czlowieka a zaczyna nawinosc. Mam jeszcze jedno pytanie.. w sumie to do ludzi po powrotach, ale milo bedzie, jesli ktokolwiek odpisze. Co czuliscie po takim powrocie, jesli chodzi o innych ludzi? Nie chodzi mi moze o jakis tam plotkarzy, ktorzy zawsze znajda sobie goracy temat, ale raczej o blizszych znajomych, rodzine. Ja duzo razy mowiac szczerze wyzywalam na mojego chlopaka, "jak to ja juz na miiiilion procent do niego bym nie wrocila, jaki to on nie jest beznadziejny i w ogole". A teraz...troche mi glupio. Mieliscie cos takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŁZAWIĄCA
miłam podobną historię ,wiedział co powiedziec by mógł wrócic ale wcale tak nie myślał,minęło od tamtego czasu 1,5 roku i jest gorzej niz wtedy.Teraz są inne przyczyny by nietylko nie brać ślubu ale razem żyć ,więcej opisałam na swoim forum pod logo ŁZAWIĄCA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gappa2
Hej. Czasem jest tak ze ludzie dopiero po rozstaniu, kiedy juz emocje troche ostygna dostrzegaja co naprawde stracili.moja przyjaciolka rozstala sie ze swoim facetem bo nie byla pewna czy to jest to, strasznie sie klocili.w tym czasie ( po rozstaniu) on sobie kogos znalazl i to co sie z nia dziala wtedy to koszmar, bo nie przypuszczala ze tak szybko z kims bedzie.on byl zadowolony i nie odczul tego rozstania-tak to wygladalo przynajmniej z boku, natomiast ona cierpiala i naprawde ciezko to znosila.po kilku miesiacach jednak on stwierdzil ze to nie to, moze potrzebowal zwiazku czy nawet tak troche z kims innym sie pospotykac zeby dostrzec, poczuc ze to jednak z nia chce byc, zatesknil, przyznal ze popelnil blad i wrocili do siebie.roznie miedzy nimi bywa ale sa razem.czasem naet moja kumpela mowi z ejest lepiej niz byla za pierwszym razem.Ale na to nie ma reguly to juz zalezy od osob ktore tworza ten zwiazek i tak jak pisalam czasem taka przewrwa potrzebna jest zeby przejrzec na oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gappa2
powroty potrafia jeszcze bardziej zcementowac zwiazek-jesli obu stronom zalezy na sobie i naprawde chca byc razem.bo powrot typu nie ma nikogo innego a nie chce byc sama -to porazka.po co znow sie ranic. ja jestem w sytuacji troche innej ale myslalam co by bylo gdybym miala szanse wrocic do swojego faceta-szczerze?nie wiem czy po takich numerach potrafilabym mu zaufac.ciezko jest uwierzyc w dobre checi jesli rozstanie bylo bolesne i to bardzo, i tyle swinstw do tego.ale kocham go i co mam zrobic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
Ladnie powiedziane - jesli obu stronom zalezy na sobie i naprawde chca byc razem. Nie znam Twojej sytuacji, ale, choc moze to glupio zabrzmi, chyba nawet troche zazdroszcze. Po pewnym czasie tego calego cierpienia zaczelo mi byc juz dosc dobrze samej, skonczylo sie juz maniakalne pragnienie, zeby miec kogokolwiek, polaczone z jakas dziwna niechecia do wszystkich "innych" chlopakow. I bylo juz calkiem spokojnie, chociaz jego krotka wiadomosc na gg badz smsa wywolywal szalone bicie serca. W kazdym razie wiem, ze gdybysmy do siebie nie wrocili, mialabym juz swego rodzaju spokoj, bez tych wszystkich zmartwien, niepewnosci.. Z drugiej strony...moze mowie tak teraz, majac swiadomosc, ze on chce tak bardzo byc ze mna...skomlikowane to wszystko jest jeszcze bardziej, chcialabym miec szklana kule i wywrozyc sobie, czxy jest mozliwe odzyskanie zaufania i zlikwidowanie tego niepokoju, kiedy jego nie ma blisko.. A wiecie...trzy dni po powrocie spedzal czas u mnie z moim bratem i ze mna. Pojechalismy na billarda, na piwo, potem siedzielismy u mnie. Przez ten caly dzien bylam najwieksza zolza na swiecie...taka zimna suka. Spiewalam z bratem "is too late for apologize", kiedy leciala ta piosenka, bylam cholernie zlosliwa, wtracalam jakies uwagi co do tej dziewczyny, z ktora byl (ale nie byly to uwagi pod jej adresem, bardziej jego), rozmawialam z jego kumplami na billardzie, kompletnie go olewajac... generalnie bylam cholernie zlosliwa i zimna. Wieczorem powiedzialam mu, ze ide sie umyc i jak wroce, chce z nim porozmawiac. Chcial powiedziec mi cos od razu, ale nie dalam mu dojsc do slowa i wyszlam. W planach mialam, aby po powrocie z lazienki spytac go, czy juz ma dosc, czy juz mu sie ten wyidealizowany obraz mnie moze zmienil i czy juz rezygnuje, widzac, ze nie jestem juz slodka Karolinka, jaka pamietal, ale mam mase wad, czy nadal chce mnie taka.. Ale kiedy wrocilam...siedzial na lozku, pochylony, twarz w dloniach i...plakal jak dziecko, po prostu szlochal. Zaczal mnie przepraszac, ze placze, ale czuje sie okropnie, obrazany przez kazdego, mowil, ze wie, ze sam na to zasluzyl, ze wie, jak bardzo mnie zranil, ale po prostu nie wytrzymal i dlatego placze. Potem przez lzy zaczal mowic, ze i tak nie zrezygnuje, ze zniesie wszystko, zebym mu tylko wybaczyla, bo wie juz, czego chce w zyciu i nie wie, co zrobi, jesli jest za pozno, aby to odzyskac. Moja reakcja byla oczywiscie przewidywalna, zaczelam plakac z nim i tez go przeprosilam, ale...czy jest mozliwe, aby takie cos bylo udawane..? Bo kurcze, ciezko mi w to uwierzyc, ale moze malo jeszcze wiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość on innej pobróbował
a ty czekałaś wiernie. Jestes pewna, żeby wrócił, gdybyś z kims była w tym czasie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość babay
ja bym sprubowala jeszcze raz choc tak naprawde to nie wierze ze ludziom ktorzy sie rozstali to za drugim razem wyjdzie. jednak byliscie ze soba tyle lat i wydaje mi sie ze mozecie byc ze soba naprawde szczesliwi. a skoro wrocil do ciebie to chyba swiadczy o tym ze zalezy mu na tobie i chce byc z toba i z nikim innym. no i kocha cie bo przeciez o milosci tak latwo sie nie zapomina i milosc tak szybko nie przechodzi.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
No to nie do konca tak... Ja powiedzialam, mu, kiedy "postanowil" wrocic, ze spalam z dwoma chlopakami i czy mimo to nadal chce byc ze mną. Oczywiście sklamalam (choć może trochę żałuję, chyba byłoby mi łatwiej), ale on o tym nie wiedział, a się nie wycofał. Wczoraj było bardzo fajnie...chyba pierwszy taki dzień, miałam tylko chwilę, kiedy się kochaliśmy, że wyobraziłam sobie, ujak kochał się z tamtą..ale przeszło. Coz, jesli nie przejdzie, to hasta la vista baby:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśka86
ja tkwię właśnie w takim związku od 7 lat :O dwie miesięczne przerwy i jedna dwumiesięczna przez 7 lat, o ślubie nie chce słyszeć, też unikam tematu jak ognia no i po każdym powrocie przez 2 tygodnie było różowo a potem znów zamieniał się w tego samego gbura (rozstania wszystkie z mojej inicjatywy) i za każdym razem nabierałam się jak głupia, że coś się zmieni i będzie inaczej a dziś uważam, że ludzie się nie zmieniają, ale co ja mam Tobie radzić skoro sama głupia jestem, że siedzę w związku z debilem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśka86
wiesz, jemu samemu może się teraz wydawać, że teraz będzie inaczej i może wierzyć w to że coś się zmieni ale to wszystko za przeproszeniem gówno prawda, piszę na podstawie doświadczeń moich i przyjaciółek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
Ha - tego właśnie się bałam...że ktoś w końcu wpadnie na to, czego ja sama jakoś tak skrycie najbardziej się boję i przed czym myślami ciągle uciekam - że on SAM może wierzyć w to, że mnie tak bardzo teraz kocha i że się zmienił. A jeśli tak jest, to sprawa jest podwójnie ciężka, bo póki co, będzie wspaniałym chłopakiem, a mi będzie coraz łatwiej mu zaufać... Swoją drogą, mam 22 lata, całe życie przed sobą, jeśli to zrobi jeszcze raz, to już będę wiedziała na 100% i bez sentymentów przeboleję rozstanie. A tak...może zawsze pytałabym sama siebie, czy może było warto.. Nie uważacie, że każdy powinien dostać drugą szansę? Nie trzecią już ani czwartą, ale chociaż tą drugą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
no i 7 lat to dość długo... ile było tych rozstań i czy naprawdę tak ciężko jest Ci się od niego odciąć raz na zawsze..? To przecież trochę marnowanie sobie życia.. Chociaż, może przyganiał kocioł garnkowi:) Zaczynam sprawdzać prezerwatywy, bo boję się, że może chcieć mnie złapać na dziecko...straszne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli boisz się z nim dziecka to znaczy, że nie jesteś pewna a) jego b) tego, czy chcesz z nim być wniosek: ODEJDŹ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak bylam w twoim wieku mialam podobna sytuacje nawet kupil piersionek zareczynowy i sie oswiadczyl po tych naszych powrotach a ja sadzilam ze znajde kogos bardziej wartosciowego chcialam wyszalec sie na imprezach i nie w glowie mi bylo malzenstwo.Wiec to definitywie zakonczylam i wyjechalam z kraju.Od tamtego czasu minelo 5 lat i co nadal go kocham i z nikim nie jest mi tak dobrze jak bylo z nim oszukiwalam siebie ze nic nie czuje przez tyle lat a teraz to on nie chce mnie znac mimo tego ze jest sam niestety:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawoszka1986
A sluchajcie...czy mogę prosić o wpisywanie się i ewentualne jakieś rady osób, którym udało się odbudować uczucie po wcześniejszym rozstaniu, trwającym dłużej niż 3 miesiące..? Albo może znacie jakieś takie przypadki, gdzie taka para jest mimo rozstania (i bycia z kimś innym) dalej szczęśliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miśka86
Swoją drogą, mam 22 lata, całe życie przed sobą, jeśli to zrobi jeszcze raz, to już będę wiedziała na 100% i bez sentymentów przeboleję rozstanie. A tak...może zawsze pytałabym sama siebie, czy może było warto.. droga kawoszko, za każdym razem sobie tak powtarzam, dla jasności - ja z nim nadal jestem, także nie próbuję Cię tu pouczać, to raczej wymiana doświadczeń, może możemy pomóc sobie nawzajem, również mam 22 lata:) tak, tyle już szans było, za każdym razem jest tylko gorzej w zasadzie teraz z nim jestem bo jestem, nie czuję się na siłach żeby się z tym uporac, a czy warto dawać szansę? Podobno jesli coś wydarzyło się raz może się już nigdy nie wydarzyc ale co zdarzyło się dwa razy, na pewno zdarzy się jeszcze w przyszłości :) ile było tych rozstań i czy naprawdę tak ciężko jest Ci się od niego odciąć raz na zawsze..? już nie licząc jakichś poważniejszych kłótni, 3 dniowych rozstań to jak pisałam - dwie miesięczne przerwy i jedna dwumiesięczna, ostatnia była kilka miesięcy temu i jak zwykle wszystko było pięknie zaraz po powrocie a potem znowu to samo :( a co dziwniejsze nawet nie było mi źle samej, w końcu cieszyłam się życiem singla i teraz tęsknię za tą beztroską :D nie wiem do dziś co mnie skłoniło do powrotu a co do ciąży też się wiecznie obawiam, że może chcieć mnie zapłodnić :O brrr...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×