Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Zimna jak lód

Nie umiem kochać ..! A jestem w zwiazku .../

Polecane posty

Gość Luki888888
Cześć. Mam 20 lat i nie dawno rozstałem się z dziewczyną,byliśmy nie całe 4 miesiące. Była to pierwsza tak na poważnie. Kochałem ją bardzo,myślałem,że to ta jedna jedyna. Byla starsza ode mnie o 10lat. Zanim ją poznałem osobiście kiedy mama mi o Niej opowiadała(koleżanka z pracy) to już czułem takie dziwne coś w sobie. Dwa tygodnie poźniej poznałem ją osobiście i tak widywaliśmy się przez miesiąc w jej pracy,ale nie rozmawiając wiele. Potem dowiedziałem się od mamy, że strasznie jej sie podobam i wogóle. Następnego dnia,wiedząc to zacząłem zagadywać itp. Mamy takie samo hobby-motocykle. Miałem jechać go oglądać,posiedzieć i pogadać. Popisałem z nią wieczorem na GG które mi dała w pracy tego samego dnia jak i jej numery tel. Popisalismy pikantnie itp i w ciągu nie całego tygodnia bliższej znajomości skończylismy w łóżku. Wszystko było super itp ale zacząłem czuć,że uczucie mija. Bezlitosnie to przychodzilo. Bylem wtedy chory,to jak myslałem jak jej to powiedziec i co będzie to miałem zimne poty z nerwów. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem prawde. Po prostu nie potrafie kłamać i tyle. Jestem bardzo uczuciowy i dosc wrazliwy i przeraża mnie to dlaczego się to we mnie wypaliło. Szkoda mi tego wszystkiego,czasami jeszcze czuje,że zaluje ale nie umiałem inaczej. Teraz boje się,że już nikogo nie pokocham jak jej albo że tak samo skrzywdze. Męczy mnie to bo naprawde szkoda mi tego a jednocześnie uczucie zgasło. Jestem załamany bo wydawało mi się że to ta jedna jedyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem cie autorko, ja mam podobnie. nie umiem sie zakochac i uczucie to jest mi obce. wielu mialam i mam tzw "adoratorow", ale zaden mi sie nie podobal, do zadnego nic nie czuje, co najwyzej sympatię. tyle. nie umiem kochac. kocham tylko rodzine i przyjaciolke, do faceta milosci takiej prawdziwej pewnie nigdy nie poczuję. nie umiem. po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AP Edukacja
LICEA DLA DOROSŁYCH po: gimnazjum, 8 - letniej szkole podstawowej, szkole zawodowej AP Edukacja ul. Chopina 21F, 62-507 Konin, tel 63 244 98 86/99, 506 080 495

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość imna jak lód
witam... u mnie nic się nie zmieniło... jestem cały czas w tym samym związku. oświadczył mi się a ja powiedziałam TAK, bo nie chciałam go urazić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zimna jak lód
i w żadnym programie nie występowałam :) nadal niestety uważam że nie umiem kochać... albo nigdy tak naprawdę nikogo nie kochałam.. nawet tej szaleńczej miłości którą to kiedyś przeżyłam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zimna jak lód
ale ja chciałabym kochać, chciałabym dawać mężczyźnie to uczucie, byśmy razem czuli się szczęśliwie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Zimna jak lód
Kochana zostaw go póki nie jest za późno. Powiedz mu to zawczasu i nie niszcz mu życia. Teraz nie kochasz ale przyjdzie taki czas za rok może 2 lub 5 i co wtedy, będzie twoim mężem bedziecie mieć dzieci i co wtedy? zostawisz to wszystki i powiesz mu wkońcu że go nie kochasz, że wkońcu zakochałaś sięw kimś innym lub bedziesz go zdradzać. Dajcie sobie czas, może jakaś przerwa dłuższa. Mówię to z własnego doświadczenia, byłem w związku z dziewczyną, tylko ja nie chciałem widzieć tego że mnie nie kocha, wszyscy mówili że to nie ma szans. i co? Zadzwoniła do mnie i się roztała przez telefon a dowiedziałem siepóźniej że była już z kimś od dłuższego czasu. teraz mineło już dużo czasu ale mielismy sie roztać poprzez rozwód, krzywdząc dzieci. Kocham ją mimo to ale nie wyobrażałbym sobie żeby była ze mną bo boi się być sama i że ie że mnie nie kocha a mimo to by kłamała mi całe życie. może sie zejdziemy kiedyś, może zatęskni za mą i poczuje to coś w sercu ale narazie chyba bardziej bym ją krzywdził walką o nią i byciem razem na siłe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinczer blady z czekolady
Plepsiak z Ciebie i tyle skoro nie kochasz i boisz sie odjsc jak dorosly czlowiek .Zwyly Gowniarz ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodam ze...
laska powiem Ci, ze ja tez chyba nie potrafie kocha tak na dluzsza mete, ok, potrafie sie zakochac, czuje te motylki w brzuchu i w ogole, na jego widok serce mocniej mi bije, ale po jakims czasie nie czuje juz nic :/ nie wiem, od czego to zalezy, ale po jakims czasie najzwyczajniej przestaje mi zalezec, co w koncu doprowadza do rozstania, niestety, ale to niezalezne jest ode mnie niestety :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lost in relationship
ja nie uważam, że jestes pusta, ani winna czegokolwiek. co się stało z tym związkiem ? pozdr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Korbkaodlatarki
Jesteś okropną egoistką. Paskudnie go okłamujesz. Myślisz tylko o swojej wygodzie. Co z tego, że trochę odwzajemniasz jego działania? To jest jedno wielkie kłamstwo z Twojej strony, ranisz go. On się może nie pozbierać jak się już zorientuje. Ale oczywiście w Twoim perfidnym planie on się nie ma zorientować. Nie wiem skąd się tacy ludzie biorą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anzelm
Pieprzysz libertyn. Nie wiadomo ani czy ona jest wartościowa ani czy wartościowi są pozostali dyskutanci bo takich wniosków nie wysnuwa się po kilku zdaniach na forum. Autorko wątku - nienawidzę takich kobiet jak ty, bo wiem co to znaczy znaleźć się po tej drugiej stronie. Teraz ja stałem się taki jak ty i sam krzywdzę kobiety emocjonalnym chłodem, bo tak mnie potraktowano, chociaż tego nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omaryno
,,Jestem w związku ale nie kocham mojego partnera . Wiem, że On mnie kocha , jestem z Nim, bo nie chcę być sama... wiem tez, ze nikogo nie umiem kochać. Nigyd nie byłam zakochana, zawsze po jakims czasie dochodziłam do wniosku ze nie kocham .,, Nie tylko ty. :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ty nie jesteś zimna, jak lód. Ty jesteś WYRACHOWANA :) Nie martw się, któregoś dnia twój facet znajdzie fajną, uczuciową i kochającą babkę, która ci go po prostu zabierze :) Twój problem sam się rozwiąże :) Nie martw się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ech... ...
Ludzie - ogarnijcie się, bo naprawdę czasem nie da się tego czytać. Albo się kogoś kocha, albo nie. Jeśli nie potrafisz się zakochać to jakim cudem jesteś z Nim/Nią? ? Szukajcie sobie parnterów - ja już to pier*olę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slodkilu
To chyba srązek bo na jakiej mocy ktos kto garnie sie i przelewa uczucia na drugą osobe a ona tym samym nie potrafi kochać i łudzi się że zawsze tak będzie to coś jest grubo niewporząsiu z nia. Do dupy z taką miłością:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość te laski tutaj nie kumają
Nie ogarniacie? Przecież to nie fair co robicie, "przeciętny" zwykły człowiek wiąże się z kimś dlatego żeby kochać i być kochanym, dlaczego wy ich oszukujecie? Dlaczego nie powiecie prawdy - jeżeli im to będzie odpowiadać to ok, nie neguję, ale jak tak można? Bo się boicie, ja pierdole...ludzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość losingcontrol
nie można tak generalizować, że ktoś jest zły/ wyrachowany/ podły.. po prostu czasem jest tak dziwnie w głowie... i sercu. będzie troche dużo moich przemysleń.. ;) ja sama kochałam bardzo raz, długo i dość nieszczęśliwie -byliśmy bardzo młodzi i wstydziliśmy się działać -mimo że wiedziałam że też jest we mnie zakochany . dorośliśmy i jakoś to wszystko rozeszło się po kościach :/ potem drugi raz- dałam się zmanipulować podłemu oszustowi, uwierzyłam w piękne słowa, pokochałam całą sobą i mogłam zrobić dla niego wszystko - " w podziękowaniu" zniszczył mnie psychicznie bawiąc się moimi uczuciami. podnosiłam się z tego rok, a kolejny rok nadal trwałam w swoistym marazmie co jakiś czas płacząc nad tym co było. teraz spotykam się z kimś innym -mimo że dość często się spieramy o różne sprawy, widać po nim że chce się porozumieć, że mimo różnic charakterów on chce ze mną być, ja z nim też ...jednak widzę po sobie że nie ma tego ognia który był przy poprzednim -może dlatego że TEN nie funduje mi ciągłej huśtawki emocjonalnej, nie muszę ciągle czuć sie winna i przepraszać i nie muszę jak ten pies z podkulonym ogonem prosić o czułość i cieszyć się z każdego drobnego uśmiechu,całusa czy gestu... może to to. wiadomo że emocje grają pierwszoplanową rolę w wielu kwestiach, TAMTEN umiejętnie bawił się moimi uczuciami podkręcając je do max. byłam jak uzależniona ..może uzależniona od tych wszystkich substancji które produkował mój mózg w czasie ciągłego napięcia i niepewności, w czasie chwil spokoju i niezmiernego szczęścia, że ON mnie "kocha" i "jest ze mną" to było złudzenie, jednak bardzo sugestywne i odbijające się niezwykle mocno na wszystkim. potem szalałam z rozpaczy. nie mogłam się podnieść, a kiedy postanowiłam COŚ ze soba zrobić również na horyzoncie był ON. on, który ciągle dawał mi jakąś nadzieję.. więc uprawiałam sporty, dbałam o siebie niesamowicie, chodziłam co rusz na zakupy ...z myślą że może jeszcze mnie zechce. SZALEŃSTWO. uwolniłam się od tego wszystkiego, ogarnął mnie spokój i takie jakby zobojętnienie na to wszystko co się dzieje. teraz jest ktoś inny. ja podchodzę do tego z dużą rezerwą. daję sobie margines błędu. nie daję się porwać i znowu utonąć w tym szaleństwie..a może już nie umiem. emocje są na niskim poziomie. i to też często skłania mnie do refleksji: czy to TO? ale..czuję się pewniej, bezpieczniej, trochę już mu ufam i przywiązałam się do myśli że On jest . ale czy to TO ? mając porównanie z tym co przeżyłam wcześniej i na jak wysokim poziomie energetycznym mogłam funkcjonować, wydaje mi się że to pytanie tak szybko nie zniknie. ale kiedy Go nie ma- tęsknię, kiedy jest- patrzę z czułością w te kochane oczy, kiedy przychodzi- cieszę się, a kiedy się żegnamy -nie chcę rozluźnić uścisku. i choć wiem że on jest bardziej w to zaangażowany niż ja , choć nie umiem powiedzieć "kocham" ..to nie umiem też powiedzieć że nie kocham i nie POkocham tak bezgranicznie. związki to trudna kwestia. ważne by nie bawić się czyimiś uczuciami z premedytacją i nie podejmować decyzji pod wpływem emocji. resztę przyniesie czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieczuły
po co się kłócicie o to ? to się może zdarzyć każdemu ja też jestem w związku z dziewczyną lecz jej nie kocham a ona mnie bardzo zapomniałem co to jest miłość od kąt moja była odeszła byłem z nią 4 miesiące lecz bardzo się kochaliśmy świata poza sobą nie widzieliśmy ja mam aktualnie 16 lat i wiem że dla niektórych jestem jeszcze gnojkiem ale uwierzcie mi wiem co to jest za ból jak dziewczyna bawi się chłopakiem jak marionetką od tamtej pory stałem się nieczuły, samotny, opuszczony i niepotrzebny proszę pomóżcie mi bo coraz bardziej nienawidzę siebie za to kim jestem czy macie na to jakiś sposób bym nie był takim zimnym i nieczułym chujem ? z góry dziękuję za pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie umiem kochać
Takich ludzi jest wiele , tylko nie mowia o tym, mam to samo.......nie umiem kochac , to fatum od losu.tacy ludzie sie nie zmieniaja do konca zycia. 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja też sie dołącze
Ja też nie umiem pokochać mojego obecnego partnera i jest mi z tym źle. W życiu przeżyłam już swoją wielką prawdziwą miłość. To było naprawdę potężne uczucie. Ale niestety z różnych powodów sie wszystko skończyło. Chociaż czasami sie zastanawiam czy głęboko w środku cały czas go kocham- mojego byłego... I to mnie blokuje żeby pokochać kogoś innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facet 35 prawie
Ja też myślałem że nie potrafię kochać. Miałem ok 10.kobiet w moim życiu ale tak naprawdę ich nie kochałem. Nigdy im nie klamalem po prostu rzucalem albo one mnie. I nie żałuję. Nie ma co być w związku po to żeby tylko być. 3 lata temu czułem się jak przegraniec, myślałem że już nigdy nie pokocham, mam swoje lata i wiele błędów na koncie. Ale poznałem moje słońce! I od razu wiedziałem że to TA JEDYNA. Wiecie jaki jest problem? ONA JEST Z LODU. Jesteśmy razem ale jej bardzo trudno się otworzyć. Wiem że coś do mnie czuje ale powoli do niej docieram. to strasznie trudne ale sama mówi że tylko ja się liczę, że jestem najważniejszy. Nie mowi kocham, ale okazuje to w swój sposób. Gesty są bardzo ważne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nieczuły
Wiem że jest wielu takich ludzi jak ja też w głębi serca zadaje sobie pytanie czy czuje do swojej byłem coś nadal i nigdy nie potrafię sobie odpowiedzieć na to pytanie po mimo to że jestem szczeniakiem jestem po przejęciach i na prawdę wiem co to życie nie potrafię tego wyjaśnić ale mam bardzo zniszczona psychikę i nie wiem czy to wina moja czy tego że jestem nieczuły chociaż miałem wielu przyjaciół to i tak ich straciłem bo bałem się że i ich zniszczę tak jak siebie nie wiem co mam zrobić czuje się bezradny jak małe dziecko z moją byłą utrzymuję nadal kontakt może nie najlepszy ale zawsze jaki jest nie wiem czy to dobrze czy źle ale gdy ją gdzie zobaczę wspomnienia odżywają i wszystko powraca na nowo wtedy na prawdę nie chce mi się żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jopek
8 lat temu miałem przygodę z taką osobą. Roczną przygodę. Walnęło mnie jak obuchem kiedy mnie zostawiła. Trwało jakiś czas zanim się pozbierałem. Teraz mam żonę, dwoje dzieci. A ona dalej jest sama. Rozmawiałem kiedyś z jej mamą. Boi się że zostanie sama. I że nie byłem pierwszym którego tak potraktowała. A ona dalej twierdzi że jej jest dobrze samej i nikogo nie potrzebuje. Tylko jak długo. Oboje zbliżamy się do 40.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takich ludzi wbrew pozorom jes
wielu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczek___
Witam wszystkich, wydaje mi się, że też nie umiem kochać... :( Byłam z chłopakiem łącznie 3 lata, najpierw 11 miesięcy, potem się rozstaliśmy... Ja zerwałam, bo czułam, że go nie kocham, poza tym przez cały związek z nim czułam coś do mojego byłego, który był moją pierwszą i chyba ostatnią miłością ( i to miłością od 1 wejrzenia). I jak tylko zobaczyłam byłego, to uczucia odżyły ze zdwojoną siłą i zdradziłam ówczesnego chłopaka, całując się z moim ex. Przez całe 11 miesięcy miałam cholerne wyrzuty sumienia, zwłaszcza, że to się powtórzyło. Byłam naiwna, wystarczyło, że ex zadzwonił, a ja już jechałam, żeby tylko móc się do niego przytulić, zobaczyć go i pocałować. Zakończyłam to w końcu, z ex się już w ogóle nie widywałam, ale wyrzuty sumienia wciąż czułam. W końcu nie wytrzymałam i przyznałam się ówczesnemu chłopakowi do wszystkiego, powiedziałam o zdradzie, zerwałam z nim dla jego dobra, chciałam, żeby znalazł sobie lepszą dziewczynę, na którą zasługuje i która da mu miłość, której ja nie potrafiłam. Minął rok, a my wróciliśmy do siebie. On mi wybaczył Chcieliśmy zacząć od nowa, bo mimo, że przez rok się nie widzieliśmy, to jakieś przywiązanie i bliskość między nami wciąż istniała. Ja wmawiałam sobie, że go kocham, że może to nie to co tamta 1 miłość, że może nie ma "motylków", ale że to dojrzała miłość. I minęły 2 lata, w których raz było lepiej, a raz gorzej. Ostatecznie zerwałam z nim po raz drugi, bo gdy wyjechałam na studia do innego miasta i widywaliśmy się tylko raz na 2 tygodnie, to czułam, że mogę bez niego żyć. Że jest mi przy nim dobrze, ale bez niego też. Nie można się wiecznie oszukiwać. Wydaje mi się, że nie umiem kochać. Moi rodzice się nie kochają i nigdy nie kochali. Mama wyszła za tatę z rozsądku. Nigdy nie widziałam, jak powinny wyglądać prawdziwe relacji osób kochających się. Czuję się SPACZONA. Boję się, że będę wiecznie sama. Albo moje związki będą takie jak dotychczas, czyli pozbawione tego czegoś, miłości.... Od kiedy zerwałam z tamtym, z którym byłam łącznie 3 lata, to jestem sama. Jak spotykam się z jakimś mężczyzną, to z góry mówię mu, że nie chcę tworzyć związku, bo nie umiem kochać, a nie chcę nikogo ranić. Czuję pustkę w sercu. Marzę o tym, by kogoś pokochać z całego serca, tak jak w przypadku tamtej 1 miłości. Marzę, aby w kimś się zatracić. Niech nawet to będzie nieodwzajemnione, niech mnie nawet zdradzi i zrani, ale chcę poczuć COKOLWIEK, cokolwiek co udowodni mi, że w moim sercu jest coś więcej niż lód i głaz!!! ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami.
Witam ;-) B. ciekawy temat, dlatego postanowiłam w trącić swoje 5 groszy. Co do tematu miłości według mnie, kazdy to uczucie przezywa trochę inaczej. Dla kazdej osoby słowo miłość, jest synonimem innego uczucia. Dla mnie slowo miłość jest równe ze słowami przyjaźń, oddanie i zaufanie. Te dwie rzeczy razem stanowią dla mnie miłość. Prawdziwą miłośc, pozostałe rzeczy tylko dopełniają to uczucie. Nie można kogoś kochac jeżeli w pierwszej kolejności zaspokajamy swoje potrzeby!!! Bo my czujemy motyle w brzuchu, to my kochamy?! Bzdura, my tylko pragniemy tej drugiej osoby, chcemy tylko byc blisko, pragniemy spędzac z nia kazda chwilę. To nie jest miłość, Milośc jest wtedy, gdy chcemy spełniac marzenia tej drugiej osoby, chcemy sprawić by jej zycie było jak najlepsze w jej odczuciu nie w naszym. to jest miłość. Gdy ta druga osoba jest wazniejsza od nas, gdy chcemy w pierwszej kolejności jej szcześcia a nie swojego. Dopiero gdy pokochałam kogoś w ten sposob, że to ja daję, a nie biorę zrozumiałam, jaka bylam slepa do tej pory. I poczułam taki zajebisty wewnętrzny spokoj, taki cudowny spokoj i wewnętrzną harmonię. Dopiero teraz jestm szczęsliwa i szczera wobec siebie i swiata. Dodam, że byłam bardzo kochliwa, wiele serc złamałam i wielu mnie zroaniło. Ale to przeszłość, bo to nie były prawdziwe związki. Życzę Wam odnależć taką harmonię, zajebiste uczucie. Pozdrawiam;-) Czasami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czasami. do loczka
Proponowała bym ci oderwać sie na chwilę od obydwu facetów z którymi jestes/byłaś. Takie wakacje od miłości. Poflirtowacć z innymi, wrzucic na luz z przyjaciółmi, pozyć i poszaleć. A pózniej. Na spokojnie przeczekac motyle w brzuchu, poczekac aż uczucia przyschną, znależć emocje zastepcze na ten trudny czas. Mi zawsze pomagał zastrzyk adrenaliny i jakies szaleństwo. A potem z dystansu, dokładnie przeanalizować obydwa związki i wybrac ten w którym czujesz sie sobą nikogo nie musisz udawać, i czujesz sie bezpieczna i stabilna emocjonalnie. Bo nie jest dobrze toczyć wojny w związku i w swoim wnętrzu to na,s wykancza a nie o to w życiu chodzi. Z zycia trzeba brac garsciami i jeszcze wiecej dawac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loczek___
Hej Czasami, dzięki za odpowiedź :). Ale ja już się dawno odizolowałam od tamtych dwóch związków. Chodzi o to, że w tej chwili ja zupełnie nic do nikogo nie czuję, poznaję ciągle nowe osoby, flirtuję z nowymi facetami, z jednym zaczęłam związek, ale się rozstaliśmy, bo nie pasowaliśmy do siebie. Ale chodzi o to, że ciągle w sercu pustka, do nikogo zupełnie nic nie czuję i boję się, że już nigdy nie pokocham tak jak kochałam ten jeden raz.... Ty piszesz o takim wewnętrznym spokoju, nigdy czegoś takiego nie miałam niestety... :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×