Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gospodyni samosia

Czy pozwalacie gościom...??

Polecane posty

Gość gospodyni samosia

W weekend majowy byli u mnie znajomi i znowu drażniła mnie sytuacja kiedy ktoś np. zagląda mi do szafek w poszukiwaniu np. soli. Doprowadza mnie to do szału...albo jak ktoś zaczyna zmywać naczynia po obiedzie lub wykonywać inne czynności domowe. Wiem, że chcą dobrze, chcą pomóc itd. ale ja jak cos robię to robię to dokładnie i zupełnie mnie nie zadawala np. umoczenie szklanki pod kranem i udawanie, że jest czysta. Fakt- jestem przewrażliwiona na punkcie czystych naczyń...ale przecież to służy do jedzenia! Sama zostałam nauczona, że jak jestem u kogoś gościem to nie powinnam się panoszyć po jego domu i nie robić niczego nieproszona, bo to może krępować, denerwować itd. Oczywiście wyjątkiem są dłuższe odwiedziny np. wakacyjne, jeśli odwiedzam kogoś np. na tydzien to na początku ustalam w czym mogę pomóc, co zrobić sama by kogoś odciążyć, ale przy takich normalnych odwiedzinach nigdy nie właże nikomu na jego terytorium. Czy Wy pozwalacie swoim gościom zmywać, sprzątać itd?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upppppppuppppp
Jesteś dobrze nauczona, a Twoi gości są niewychowani, choć zapewne mieli dobre intencje...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że tak. U mnie, to normalne. Powiem nawet więcej, gdybym wszystko miała sama zrobić, to w taki weekend majowy, nie wyszłabym pewnie z kuchni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też pozwalam :) złota zasada czuj sie jak u siebie, jestes glodny jedz chcesz herbaty sobie zrob :D a potem pozmywaj :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gospodyni samosia
Ale ja też jestem w stanie akceptować kogoś w kuchni, np. robiłam sylwestra u siebie, ale to była wspólna inicjatywa, więc znajomi mi pomagali, za co jestem im bardzo wdzięczna. Nie znoszę tylko kiedy ktoś wchodzi na mój teren bez pytania. Najgorsza rzecz to jednak nie zmywanie: W sypialni mam komputer, bo jest mi tak wygodnie, często pracujemy do późna, omawiamy projekty itd. i moi mili goście w weekend rano, wyszłam do łazienki, mąż do kuchni zrobić kawę...a moi goście do komputera. Myślałam, ze krew mnie zaleje. Sypialnia to moja prywatność i najchętniej nikogo bym tam nie wpuściła tylko mężulek rozpuścił znajomych i myślą, że jak drzwi otwarte to można się panoszyć. Ghhhrrrrr.... A tak na marginesie to ich lubię, to fajni ludzie, ale takich zachowań nie jestem w stanie zaakceptować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wnioski nasuwają się same.Trzeba wyeliminować pewne rzeczy, które najbardziej cię denerwują. Ja będąc u kogoś na pewno po szafkach bym nie buszowała, tylko się zapytała lub poprosiła i tyle, bo wiem co mnie wkurza u innych. A sypialnia !!!! Mater dyjo - chyba bym nie wytrzymała i zwróciła uwagę, bo dla mnie sypialnia to jest moja enklawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość twitty
O jak to dobrze że ja nie mam tylu problemów. Drzwi do sypialni zostawiam przymknięte i wiadomo że OUT! Mamę i teściową ochrzaniłam i już nie włażą mi do kuchni. A reszta gości przychodzi żeby pogadać, nie sprzątać i jest ok. Koleżanka zawsze usłuznie proponują pomoc. Przyjmuję odnosnie pokrojenia, zalania kawy, przeniesienia z kuchni do salonu itd. ale od umywalki trzymam wszytskich z daleka. Niech sobie zmywają w domu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie sprawa jest prosta - celowo nie mówię swoim gościom "czuj się jak u siebie' więc się nie panoszą ;) Mamy paru znajomych którzy są z nami bliżej i oni wiedzą że są jakby to powiedzieć "na innych prawach", czyli np. mogą sobie sami wpaść do kuchni i zrobić herbatę, ale nie buszują nam po szafkach (poza tą od herbaty). Jak zostają na noc to sprzątają po sobie łóżko itd. Co do zmywania - ja też nie cierpię jak mi ktoś zmywa (mąż to samo), więc nie pozwalamy - grzecznie dziękując jak ktoś zaproponuje. Pisałaś Autorko o tym opłukaniu szklanki nad zlewem - ja Cię świetnie rozumiem. Kiedyś miałam mega problem z teściową która na siłę zmywała u nas naczynia i jeszcze oczekiwała mega wdzięczności, a prawda była taka, że po jej wizycie ładowałam wszystko do zlewu i myłam od nowa bo o dziwo potrafiła dokonać sztuki jeszcze większego upaciania naczyń podczas zmywania :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni samosia
A już myślałam, że tylko ja mam ten problem i tylko mi to tak strasznie przeszkadza. Np. mojemu mężowi to zupełnie nie przeszkadza, na szczęście mama i teściowa nie wchodzą mi w drogę u mnie w domu, ja też staram się im nie wchodzić u nich....to raczej znajomi, którzy czasem zachowują się jak szpiedzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni samosia
Z tymi naczyniami tak wlasnie jest, byle szybciej i to nazywaja zmywaniem, a najgorsze jak mi mokre i brudne naczynia do szafek wstawiają...ostatnio jak to zobaczylam to az podnioslam glos. Juz nie wspomne o tym co sie dzieje dookola zlewu jak mi ktos zmywa, oni to traktuja tak: zlew pusty to sprzatniete, a w zlewie fusy po kawie, torebki po herbacie resztki jedzenia.ble. Tez wywalam zawsze naczynia jeszcze raz i zmywam, dlatego coraz czesciej mowie, ze poradze sobie sama i nie pozwalam sie nikomu zblizac do zlewu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja mam podobnie jak Ty. zwłaszcza sypialnia. zawsze ją zamykam i jakoś mam na tyle wychowanych gości że wiedzą ze jak do jakiegoś pomieszczenia (z wyjątkiem łazienki) są zamknięte drzwi to oznacza że nie należy do niego wchodzić. kolejna rzecz to komputer...znajomi mojego mż mieli tego pecha (lub szczęście) że chyba na pierwszej wizycie ktoś usiadł do niego bez pytania i od razu cała paczka znajomych usłyszała (a zaskoczeni byli) uprzejmą informację że sobie nie życzę i ze takie rzeczy sa u mnie w domu niedopuszczalne. korzystają z kompa mż, albo sie bardzo miło pytają. W sumie jedyne co mi zostało jako problem to cholerna kuchnia. Mam tak, że jedne osoby chętnie do kuchni wpuszczam, a innych nie...no i chyba tu muszę zacisnąć zęby, bo przecież nie będę robić wsi że Krzyś to może zrobić sobie kawy, ale jego zona to nie bardzo. na szczęście naczynia mam zazwyczaj na suszarce, a przyprawy na półce na widoku, a znajomi po mojej komputerowej reakcji chyba wyczuli mój instynkt terytorialny i zazwyczaj sie pytają. więc idzie żyć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni samosia
Czasem przychodzi do nas kolega od razu po pracy i w brudnych ciuchach się ładuje do sypialni, ale to pestka, w tych ciuchach siada na moją pościel !. Ale na to już zwróciłam uwagę. W rezultacie nie było już 3 miesiące chyba :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
a i dodam jeszcze że na początku to znajomi mż (bo moi od początku dostosowani sa do mnie) byli z deka zdziwieni, a mż to już totalnie nie wiedział o co mi chodzi bo wcześniej mieszkał z kumplem w kawalerce przez która przewalało się masę osób i każdy czul się jak w u siebie. usiadłam i na spokojnie wytłumaczyłam na zasadzie "ok Tobie to nie przeszkadza i nie wiesz o co chodzi, ale ja nie jestem Tobą, jestem po prostu inna i źle się czuje jak ktoś robi to i to. nie oczekuje że to zrozumiesz, ale że zaakceptujesz i że będziemy tak podejmować gości żeby zarówno oni jak i my oboje czuli się podczas tych wizyt dobrze i miło"...podziałało :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gospodyni samosia
Ja też rozmawiałam z mężem, niby rozumie, ale nie umie gościom zwracać uwagi. Wg mnie po to jest pokój dzienny by tam podejmować gości, szczególnie, że mój pokój dzienny jest sporych rozmiarów i nawet przy dużej liczbie gości wszyscy się tam mieszczą, więc nie widzę potrzeby by rozłazili się po innych pokojach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość soniaaaa
Gospodyni, podpisuję się pod każdym twoim słowem. Jestem taka sama a może gorsza :-) Ja po prostu nie toleruję innej baby w kuchni bo to je jestem gospodynią. Gdy zapraszam gości to z całymi konsekwencjami tej gościny, przygotowuję jedzenie, podaję a potem sprzątam bo to jest gość, którego zaprosiłam i nie ma problemu. Gdy ja idę w gości to też czuję się gościem i nie proponuję że coś umyję. I tu jest problem z teściową, bo gdy idziemy tam z rzadka z wizytą oczywiście z upominkiem lub czymś do kawy to ja czuję się gościem i nie proponuję, że będę sobie robić kawę czy myszkować po szufladach za łyżeczkami. Zatem siadam za stołem i daję sobie zrobić kawę i podać ciastka które przywiozłam. Oczywiście teściowa patrzy okiem BAZYLISZKA :-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak przyjezdza ktos do mnie
w gosci nie wazne na naj dlugo i ile osob - goscie maja sie gosciowac (nie wolno im nawet palcem ruszyc by mi pomoc, czy cus...)a ja jestem gospodynia... tak samo jak ja ide do kogos oczekuje tego samego i nie lubie sie panoszyc po czyims domu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak przyjezdza ktos do mnie
na naj dlugo = na JAK dlugo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nienawidzę gdy ktoś obcy
wchodzi do mojej kuchni! nie musi mi grzebać po szafkach. mnie już wkurza jak tam zagląda. mam małą ciemną kuchnię w bloku. nie jest ona zachęcająca do przesiadywania w niej. tam nawet krzeseł nie ma, bo się nie zmieszczą. więc po co ktoś obcy mi tam włazi? kontrola z sanepidu, czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bono z U2...
a ja z kolei bardzo lubię, żeby Goście czuli sie u mnie jak u siebie:) Lubie, jak wpadają do kuchni, robią sobie herbatę,( i mi przy okazji również;) )lubie, jak pomagają sprzatać po imprezie-np ja znoszę naczynia, a Ktoś zmywa:) I podobnie-jak jestem u kogoś, i siedzimy do późna-to pomagam posprzątać, żeby nie było, że ja pakuje du pę do auta, a ktoś musi sprzątać do 3 rano:) We 2 czy 3 osoby to 15minut roboty, w pojedynkę-minimum godzina:) No ale ja mam samych PRZYJACIÓŁ;) i zero tajemnic(w postaci "w której szafce są łyżeczki...")przed Nimi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×