Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

BrunetkaWieczorowąPorą

a związek z rozwódką.. opinie

Polecane posty

Jestem po rozwodzie, nie mieliśmy dzieci na szczęście, od jakiegoś czasu jestem z kimś związana. On od początku wiedział o mojej sytuacji, właściwie zaczeliśmy się spotykać w trakcie tego wszystkiego. Na początku więc nie obnosiliśmy sie z tym, dopiero później powiedziałam znajomym, że z kimś jestem, on właściwie wcześniej, moi rodzice do tej pory myślą że jestem sama :O jakoś trudno mi ich wtajemniczyć bo oni ciągle rozpamiętują moje małżeństwo :O ale to osobny problem. W sumie jesteśmy razem prawie od roku, spotykamy się przeważnie gdzieś na zewnątrz bo jak pisałam nie powiedziałam nic rodzicom a jestem w trakcie \'robienia\' mieszkania i musze u nich chwilowo być, u niego też nie bo... własnie :O też nie powiedział rodzicom. OK, na początku tak miało być, ja też nie chciałam żeby im wystartowałam z tekstem - to jest moja dziewczyna, jest w trakcie rozwodu... Mieliśmy z tym poczekać jakiś czas. Teraz jednak minęło trochę czasu i coraz bardziej o tym myślę, nie chce się ukrywać, chciałabym normalnie przyjść do niego do domu. NIe chodzi mi tu o jakieś specjalne przedstawianie mnie, tylko żeby to było taki enaturalne, przychodze, spotykamy się - jesteśmy razem. Własciwie nie powiedziałam mu o tym n arazie, czas mija, jesteśmy razem, jest dobrze. ALe jeśli przyjdzie taki moment, chyb aich w końcu poznam? to własnie to będize takie sztuczne, wymuszone przedstawienie :O :O Pewnie napiszecie że powinnam porozmawiac o tym ze swoim facetem, i o tym jak się z tym czuję :) ale chciałabym pozanać Waszą opinię o tym wszystkim. Proszę, napiszcie co o tym sądzicie, i o związku z rozwódkami :D jakie macie doświadczenia itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
moja sytuacja była bardzo podobna do Twojej. swojego obecnego partnera poznałam w czasie oczekiwania na sprawę. on wiedział od początku. zresztą u nas związek toczył się szybko bardzo, bo już po miesiącu pomieszkiwaliśmy razem. moi znajomi jego przyjęli bardzo dobrze, bo eksa nie trawili. jego znajomi dowiedzieli się też bardzo szybko, chyba po jakiś 2 miesiącach naszego bycia razem, bo w knajpie dziewczyny poruszyły temat ślubów. moi rodzice przez pół roku nie chcieli go poznać i ogólnie matka trochę się denerwowała, że tak od razu. po pół roku poznali, teraz po 2 latach układy są lepiej niż dobre. najgorzej sprawa ma sie z jego rodzicami. nie wiem kiedy dokładnie im powiedział, ale jak poznałam ich jakoś tez po pół roku to już wiedzieli. zachwyceni nie sa aczkolwiek są dla mnie bardzo mili i życzliwi. \"teściowa\" jest rozczarowana bardzo, że nie mogę wziąć ślubu kościelnego...z jej synem ateistą...śmiech na sali. ogólnie pogodzili się z faktem, a i teściowej chyba łatwiej teraz tolerować niekościelność mojego mż, bo może winę zwalić na mnie zamiast zadręczać się że \"źle dziecko wychowała, bo do kościółka i spowiedzi nie biega\". u mnie nie było takich problemów jak u Ciebie. od początku traktowałam fakt rozwodzenia się, bycia rozwódką jako coś zupełnie zwykłego i takiego samego podejścia wymagałam od otoczenia...moja naturalność w tej kwestii przeniosła się na otoczenie. pamiętaj rozwód to powód do dumy, nie traktuj ani sama siebie ani nie pozwalaj się traktować jak ułomną czy trędowatą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem
ja mieszkam z ojcem mojego dziecka od prawie 5 lat, mamy 3 letnie dziecko, jego rodzice nie wiedza, ze jestem po rozwodzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkurza mnie to,że wszyscy oczekują od nas byśmy sie czuły kobietami drugiej kategorii tylko dlatego ze nam się małzeństwo nie udało.Chyba lepiej zyc samą niż z kimś z kim czujesz sie nieszczesliwa.Nieprawdasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początku podchodziłam do rozwodu własnie z optymizmem, że sie zmieni na lepsze itd ale po jakimś czasie moj enajbliższe otoczenie (rodzina) sprawiło że zaczęłam we wszystko wątpić, czy się mi uda, czy dam radę, jak będe postrzegana... itd Znajomi przyjeli to w sumie dobrze, jego też ale najgorzej z rodziną :O Mam jakis wewnętrzy opór przed tym aby powiedzieć moim rodzicom, że się z kimś spotykam ale sama nie wiem dlaczego! Myslę, że nawet by się cieszyli, że nie jestem sana, ze coś sobie zaczynam układać. Jego rodzice też nie byliby pewnie zachwyceni i może dlatego z tym zwleka a mi robi się jakoś... smutno? przykro? dziwnie :( I coraz gorzej się z tym czuję. wisienka----> własnie... byłam pewna siebie, silna, uśmiechnięta ale rzeczywistość jakoś skosiła mi ten uśmiech z twarzy. To ludzie sprawiają, że się tak poczułam, gorsza, rozwódka - kobieta drugiej kategorii :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Warto aż tak przejmowac się opinią ludzi? Dla ludzi zyjesz czy dla siebie? U mnie może było ciut latwiej, chociaż nie tak do końca. Obydwoje jesteśmy po rozwodach, nasi rodzice się nie znają (jesteśmy ze sobą ponad 4 lata), chociaż my znamy swoich nawzajem, odwiedzamy się i jest całkiem przyjemnie. Wiadomo, że dla rodziców rozwód dziecka to jest chyba gorsza porażka, niż dla samej osoby rozwiedzionej - z dziećmi każdy wiąże duże nadzieje a tu zonk. No ale cóż, tak się ułożyło i nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Chyba powinni się cieszyć, że dzieci próbują sobie poukładać życie od nowa i są szczęśliwi, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście że żyję przede wszystkim dla siebie, ale żyje też dla drugiego człowieka. Może az tak bardzo nie przejmuję się tym co ludzie pomyślą bo gdyby tak do końca było to nie brałabym rozwodu bojąc się presji otoczenia. Jednak to przykre jak ludzie nas postrzegają, stykam się z tym na co dzień więc ma to jakiś mały wpływ na mnie :O Gdyby nie rozwód normalnie poznałabym rodziców mojego faceta, przyszłabym do domu gdy oni sa a tak? czyli on też podchodzi do tego inaczej :( Dlatego tak źle się z tym czuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie to też troszkę uwierało, kiedy nie znałam rodziców mojego faceta po dwóch latach wspólnego mieszkania... Ale w końcu miałam to najważniejsze - szczęście w związku z facetm, po cóż było szukać dziury w całym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) może i masz rację Wiem, że jestem trochę przewrażliwiona a teraz szczególnie i może szukam dziury w całym :D Opowiadał mi o swojej rodzinie, między innymi o mamie.Jest specyficzną kobietą, z silnym dominującym charakterem, np. wiem, że jej synowa nie przepada za nią. Spodziewa się pewnie jak zareagowałaby na wiadomośc o mnie i chce tego uniknąć? ale tak całkowiecie sie i tak ne da przecież. Kiedyś tez powiedział, że chce mnie trzymać jak najdalej od niej ale wtedy jeszcze nie zwracałam na to uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może ma nie nienajlepsze stosunki z mamcią ;) i sam się z nią słabo dogaduje, tym bardziej obawia sie waszego poznania. Długo już jesteście ze soba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
brunetka z jednej strony rozumiem Cię...ja przez rozwód musiałam zmienić pracę, bo komentarze padały bardzo przykre (nie chciałam pracować z ludźmi o takim podejściu). do tego sąsiedzi co po niektórzy do dziś mi nie mówią dzień dobry, bo eks był niepełnosprawny i jestem ta zła jędza co się pozbyła inwalidy w wzięła zdrowego. tak więc bywa trudno. jednak uwierz wszystko zależy od tego jak sama będziesz siebie traktować, bo otoczenie weźmie z Ciebie przykład. po za tym zastanów się czy to ważne że jesteś rozwódką? nie masz różnych cech charakteru, które Ciebie określają....czy faktycznie to że jesteś rozwódka to najważniejsze co masz o sobie do powiedzenia? zastanów się czemu zależy ci na informowaniu ludzi w okół o tym? czemu tak bardzo o tym myślisz. Fakt bycia rozwódką to informacja tak na prawdę zupełnie nieważna (dla osób innych niż partner). przecież jak facet Cię przedstawi rodzicom, to oni będą się pytać gdzie pracujesz, jakie masz pasje co lubisz, albo porozmawiacie o tzw. dupie i polityce...nie masz na czole napisane "rozwódka" a raczej nikt sie nie spyta "przepraszam a jaki jest Pani stan cywilny"? uważam że problem albo tworzysz Ty sama, albo Twoj facet. Owszem są przykre sytuacje, jak u mnie w pracy...ale to tych ludzi wina że są cofnięci społecznie do średniowiecza, a nie moja czy twoja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Reczywiscie, ma nienajlepsze relacje z mamcią ;) to wiem na pewno. Jesteśmy ze sobą prawie rok. Cas szybko mija, dopiero niedawno tak naprawde zaczęło mi to trochę przeszkadzać, że nie możemy byc u niego kiedy są jego rodzice (niestety nadal z nimi mieszka). Troche to chore zaczyna sie robić, tak się ukrywać Przyzwyczajona jestem, że to normalne że znam rodziców, rodzeństwo... i pewnie też to wynika :O Myślisz, że to lepiej że nie znam 'mamusi' ? :D pewnie i tak ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rok to nie tak dlugo, jak na związek "ludzi z przeszlością" :) A tak swoja drogą, to bardziej martwiłoby mnie to, że facet w wieku "mocno dorosłym" mieszka z mamcią niż to, że jej nie znam A on nawet jej o Tobie nie powiedział? Tzn. że się z kimś spotyka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, na pewno nie zależy mi na informowaniu ludzi wokół że się rozwiodłam, ni eo to mi chodz. Ale jeśli byłam w związku bądź co bądź małżeńskim z człowiekiem, spotykałam się znim od liceum to wszyscy znajomi, cała rodzina, nawet sąsiedzi go znali i widzieli ze mną. Wiedzieli że jesteśmy małżeństwem. Teraz pojawiam się z innym i jednak chcę żeby wiedzieli że nie spotykam się ot tak, że okłamuję męża. Normalne chyba że mówię znajomym że się rozwiodłam i jestem z kimś innym. I dlatego jest to jednak ważne :) w pewien sposób zmieniło się moje życie. A fakt zmainy stanu cywilnego jest o wiele ważniejszy niż myślełam :O na KAŻDYM kroku jestem o to pytana. Praca - zmiana dok, dowód - pytanie o st. cywilny, sprzedaz mieszkania- notariusz, kupno mieskzania - notariusz - pytanie... itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też to trochę dziwiło, znam jego przeszłość, wiem że raczej skkał z kwiatka n akwiatek, prowadził rozrywkowy tryb życia, nie był dłużej z nikim związany i tak mu było wygodniej. NIe jest to powód do dumy, wiem. Jego rodzice sa goścmi w domu, wyjeżdzają na kilka m-cy, więcej ich niema w domu niż są - miże tez dlatego się nie wyprowadzał. NIe, on jej nawet nie powiedział że się z kims spotyka. Wiem, że ona czasem pyta, czy się z kimś spotyka, żeby sobie kogoś znalazł, ułożył życiem, jak to matka :) NIe chce koniecznie jej poznawać, nie jest to moim marzeniem :D ale właśnie wolałabym żeby on anormalnie wiedziała że kogoś ma i tyle ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, tego nie da się ukryć, z resztą, nie wiedzę powodu, żeby ukrywac to, że jestem rozwódką. Mozna jeszcze mówić, że jestem stanu "wolnego", ale ja tak nei mówię, bo zawsze czułam się wolna :) , będąc w stałym związku nie czuję się niewolnikiem :) Ale jak mówię o tym, że jestem rozwódką, to mam taki wyraz twarzy i ton, że nikt nie śmie nawet mrugnąć na to, niechby spróbował....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, to tu chyba problem leży nie w matce, tylko w facecie... Wstydzi się Ciebie czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to z czym ma problem? Bo rozumiem - spotkanie, poznanie rodziców, no to jest juz jakiś tam wysilek psychiczno-logistyczny, Ale żeby nawet nie powiedzieć, że istniejesz? A on, jak to tłumaczy, że nie mówił matce nic o Tobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:O też się zaczynam zastanawiać w czym 'problem' i ... przykro mi że mnie tak ukrywa :( A czy tłumaczy? nic nie tłumaczy. Na początku tak miało być, nic nie mówiłam ale teraz zaczyna mnie to uwierać nieco.Tyle, że ja też... nic nie mówie na razie. Powinnam :O wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przynajmniej byś wiedziala o co chodzi. Zapytaj go poprostu, nie możesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja popieram Ewę33. problem chyba leży w facecie. mój obecny partner ma bardzo kiepskie układy z rodzicami. jest późnym jedynakiem i ma za zadanie spełniać oczekiwania rodziców. stale go krytykują, mówią co ma robić, prawie nigdy nie udziela mu wsparcia tylko zawsze torpedują jego plany i podcinają mu skrzydła. rok temu stracił pracę i postanowił się przekwalifikować (sprzedawał elektronikę a teraz jest kowalem) robi to o czym marzył, a jego rodzice nic o tym nie wiedzą...od roku!!. nie mówi im też nic z takich zwykłych codziennych rzeczy, bo ma dość wysłuchiwania i wiecznej krytyki. jego rodzice nie wiedza o nim nic (to już moi którzy go widza z raz na miesiąc chyba wiedzą o nim więcej, bo z nimi da się pogadać). a jednak przedstawienie im mnie i powiedzenie im że jestem rozwódka zajęło mu zaledwie pół roku...ja sama była tym zaskoczona, bo "teściowa" ma mentalność troszkę moherową...podejrzewam że jak to usłyszała to była histeria i szlochy. ale powiedział mimo wszystko, bo dla niego było ważne to, że ze mną być, że chce mnie zabierać na weekend do domu i chciał mi zaoszczędzić jakichkolwiek przykrości. teraz moje układy z jego rodzicami są całkiem sympatyczne. rok to naprawdę długo i nic dziwnego że czujesz się nieszczęśliwa w takie sytuacji. myślę, że sama powinnaś dać mu przykład przełamać się i pochwalić się nim rodzicom, bo może on czeka na twój krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - mogę :D ale... własnie. MNie trzeba trzepnąć w głowę chyba, pomocy! :D Powinnam powiedzieć też moim rodzicom, oni myślą że jestem taka nieszczęśliwa i samotna :O NIe wiem dlaczego ale jakoś się boję jak to przyjma, z jednej strony chyba sie ucieszą że kogoś poznałam a z drugiej nie chcę żeby zaczeli go porównywać np.do byłego. Po prostu mam obawy i już :O i to jest silniejsze ode mnie. Jakoś tak naturalnie musi to wyjśc. NIe wiem czy on nie czeka na moment aż zamieszkam u siebie (urzadzam mieszkanie) i wtedy. Tylko moim zdaniem to bedzie gorzej jescze wyglądało. Nagle się dowiedzą, a my już mieszkamy ze sobą... jakas bezsensowna sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
brunetka....tak nie można...jesteś nieszczęśliwa z postępowaniem swojego faceta, a sama traktujesz go dokładnie tak samo!! to jak się zachowujecie oboje (według mojego światopoglądu) jest nie właściwe. co takiego zrobili Ci Twoi rodzice, że tak im nie ufasz i tak się ich boisz? mój mż jest najlepszym przykładem tego ze nawet w bardzo kiepskich układach da się poradzić sobie z taka sytuacją!! blokada i powód twojego nieszczęścia chyba jednak tkwi w Tobie samej....może twój facet nie mówi rodzicom, bo wie że będą chcieli Cię poznać, a uważa że nie jesteś na to gotowa skoro nie powiedziałaś własnym rodzicom...pomyśl że twojemu partnerowi może być jeszcze trudniej...ty jesteś rozwódką, najwyżej jego rodzina się pokrzywi że kościelnego nie będzie, a on będzie się spotykał z twoją rodziną, która znała (pamięta i być może lubiła) twojego pierwszego męża..ty go sie boisz przedstawić więc podejrzewa że szanse na miłe przyjęcie są marne bo skoro Ty się obawiasz to on tym bardziej powinien.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naturalnie to by było, jakbyś powiedziała rodzicom o tym, że się z kims spotykasz wtedy, kiedy zaczęłaś sie z nim spotykać. A może Ty też się go wstydzisz albo co? Najpierw trzeba wymagać od siebie, potem od kogoś, taka wyznaję zasadę. Ty się boisz/wstydzisz nie wiadomo czego i oczekujesz, że ktoś inny będzie robil inaczej. Puk puk w główkę, dorastaaaamy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Własnie w trakcie rozwodu od rodziców doznałam sporo cierpienia, nie bede tu wypisywać szczegółowo ale mocno mi dali odczuć, że nie sa zadowoleni z mojej decyzji. Bardzo idealizują exa, ze taki dobry, ze co ja robię itd, itp, ze dalej nie rozumieją co się takiego stało ze podjełam taką decyzję :O Ze nie pił, nie bił - rozumiecie - takie jedynie moga być powody rozwodu... a ja im ciągle tłumaczyłam, rozmawiałam z nimi. Potem już wiedziałam ze się z tym nie pogodzą :( ehh i nie ma sensu im dalej tłumaczyć bo oni i tak 'wiedzą lepiej'. Rzeczywiście, bardzo lubili byłego, znali go juz tyle, przyzwyczaili się też. Chyba dlatego tak zamykam się w sobie i buntuje, chciałabym ale się boję - coś na tej zasadzie :( Wstydzić się go nie wstydz bo ni emam powodu, jest fajnym facetem, normalnym człowiekiem, żadnym podejrzanym typem :D Akurat jak zaczeliśmy się spotykac był najgorszy młyn w mojej rodzinie, tragedia po prostu :O nie wiem czy był to najlepszy moment na powiedzenie o nim, oczywiste by było że to przez niego to wszystko się stało - bo i takie przypuszczenia ze ktos kogos zdradził były na tapecie :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
o kochana...i wyszło szydło z wora co jest problemem!! bardzo Ci współczuję, bo wiem jak trudno było kobitkom które zostawiały mężów a nie miały wsparcia rodziny. poznałam takie kobiety na warsztatach w organizacji pomocy kobietom w kryzysie i teraz widać w jak trudnej sytuacji się znajdujesz. najbardziej pomogła by ci wizyta u jakiegoś fajnego psychologa. taka osoba widzi sprawę z zewnątrz, po rozmowie z nią emocje łatwiej ułożyć sobie w głowie...no i rodzą się dwie ważne rzeczy: odwaga i świadomość tego że na to jakie twoje życie Ty masz największy wpływ. myślę ze powinnaś się przygotować do bardzo poważnej rozmowy z rodzicami, nie o nowym partnerze, a o ich podejściu do Twojego rozwodu i o tym że oczekujesz od nich wsparcia i akceptacji, o tym że ich zachowanie was od siebie oddala. co prawda to twoi rodzice popełniają błąd, tak cię traktując, ale ponieważ to rzutuje na twoja psyche i życie, to niestety Ty powinnaś włożyć wysiłek w naprawienie tych relacji...nie dla nich tylko dla samej siebie. A jeśli uważasz że ta zmiana jest niemożliwe, to tym bardziej psycholog pomoże odciąć się psychicznie od tego co negatywne. ja przed rozstaniem i później korzystałam z warsztatów psychologicznych i spotkań z psychologiem...to naprawdę ogromna pomoc w na zakrętach życiowych i gorąco polecam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawiałam i to wiele razy. Od samego początku chciałam im wyjaśnic wszystko na spokojnie. Wiele godzin upłynęło na tych rozmowach, naprawde, mnóstwo czasu temu poświęciłam, naprawde chciałam aby mnie zrozumieli, tłumaczyłam jak umiałam. Czasem myslłam i uwierzyłam że zrozumieli (chodzi tu bardziej o mamę, tata szybciej się uspokoił i przeszedł z tym do porządku dziennego ;) ) ale zaraz potem znowu padało pytanie: dlaczego?? co się stało...on a dalej nie rozumie itd itp :O to było i jest ni edo wytrzymania. Ten problem ni etkwi we mnie tylko w mojej matce, uważam że to ona potrzebuje psychologa aby się pogodzic z nową sytuacją :( nawet jej to mówiłam w jakiejś rozmowie, tak na spokojnie i sczrzerze. Oczywiście było wielkie oburzenie - ze to ja jestem niesczęśliw, samotna itd i tak w koło :O Wiem ż ejest jej wstyd przed rodziną sądiadami, ze wstydzi się im o mnie powiedziec jesli ktos pyta co u mnie, robi dobrą minę do złej gry i cierpi w środku. Czuję się własnie przez nią ytraktowana jak jakas trędowata :O a sama się wcale tak nie czuję ! Dlatego ta sytuacja skania mnie do tego że nie mogłam im mówić o wszystkim. Rozumiesz mnie ** ** ** **....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe miałam od niej wsparcia, którego potrzebowałam. Mało tego, padło wiele nieprzyjemnych słów :( Wiedziłąm, ze nie będzie łatwo ale nie przypuszczałam że aż tak. Czy tylko ja miałam taka sytuacje?? :( Wiem, że ex qprost przeciwnie - rodzina staneła za nim murem, za to n a mnie co niektórzy z niej wieszali psy :p ale to już inna sprawa. U mnie - odwrotnie - dla mojej matki to on był lepszy a ja ta zła co podjęła taką decyzję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm... w takim razie, ja bym ich poinformowala o tym, że mam faceta, że jestem z nim szczęśliwa i to, że oni tego nie moga zaakceptować, to jest tylko i wyłacznie ich sprawa. Jak się z tym uporają, to niech powiedzą. I poszlabym do siebie. Szkoda, ze z nimi mieszkasz... W ogóle dziwna sytuacja, dwoje dorosłych ludzi, wydawałoby się, a dalej siedzą u mamusi... Nie możecie czegoś wynająć i zacząć wreszcie żyć jak normalni ludzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×