Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

BrunetkaWieczorowąPorą

a związek z rozwódką.. opinie

Polecane posty

Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
tak rozumiem...tak jak rozumiem czemu, jak jadę do "teściostwa" i padają pytania o pracę mojego partnera (bo jego rodzice zadają mi dużo pytań jako, że on nic nie mówi) to rozumiem czemu im kłamię. tak to twoja mama potrzebuje psychologa, tak samo jak to rodzicom mojego mż by się przydał. tak wiem to budzi bunt i poczucie krzywdy, gdy kto inny jest popieprzony, a to ty latasz po psychologach...(ja akurat to przerabiałam z eksowym)...ale ich toksyczne zachowanie psuje twoje szczęście...zastanawiałaś się ile z twojego złego czucia się w obecnej sytuacji pochodzi z tego, że nie możesz/nie umiesz być szczera z rodzicami, a ile z tego że partner ukrywa Cię przed swoimi. wizyta psychologa uchroni Cię przed destrukcyjnym wpływem zachowań Twoich rodziców na Twoje życie...dała by ci szansę uwolnić się od strachu, negatywnych emocji związanych z ich postawą. na prawdę rozważ rozmowę z psychologiem zanim w twoim związku zaczną narastać konflikty i problemy na tle rodzinnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz Ewa ---> ja dawno nie mieszkam juz u 'mamusi' :) oczywiście mieszkanie z mężem mieliśmy wspólne musieliśmy je sprzedać a ja kupiłam swoje, nowe, jestem w trakcie urządzania go od podstaw, dlatego chwilowo jestem zmuszona gdzies mieszkać (pisłam o tym kilka razy juz)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o matko i córko !!! a skąd u was się biora takie problemy z własnym postrzeganiem jako rozwodki ??? jestem w szoku !! sama jestem rozwiedziona. większośc moich znajomych-to ludzie po rozwodach samotni badz w następnych związkach. gdy wróciłam do rodzinnego miasta okazalo się że jestem ostatnią osobą z klasy ktora jeszcze się nie rozwiodła ... to właśnie dzięki temu że się rozwiodlam zaczęłam mieć wogóle jakieś życie towarzyskie, ludzie częściej otwierają się na mnie, cześciej poznaję nowe osoby... po prostu jestem szczęsliwa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz melni--> ja nie mam problemów z postrzeganiem siebie jako rozwódki :) znam własną wartość. W moim środowiskuwłaśnie nie było żadnych rozwodów, ani wsród znajomych ani w dalszej czy bliższej rodzinie, może dlatego dla innych nie jest to normalne i naturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
raany..jestem w szoku...w twoim środowisku nie ma ludzi rozwiedzionych ??? kurcze, ja własnie znam baarrdzo nieliczne przypadki gdzie małżenstwa jeszcze trwają... przeważająca większośc to po rozwodzie, w trakcie, albo po prostu nie mieszkające już od dawna razem.... to takie normalne i powszechne że jak tylko przeczytałam te wątki to sie niemalo zdziwilam ::)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
u mnie ja tez jestem czarna owcą...wszyscy znajomi są na etapie brania ślubów, wybierania białych sukien i welonów...w rodzinie jestem jedyna rozwódką (ale nikt nie narzeka bo i tez jako jedyna miałam porządne wesele). zresztą na początku co dalsi znajomi jak się dowiadywali to reagowali "oj jak mi przykro" na co ja odparowywałam beztrosko "a mi nie" :D generalnie chyba pomogło trochę to że po rozwodzie byłam zajebiście dumna z siebie i odrobinę po zadzierałam nosa jednocześnie rozsiewając w okół siebie masę energii :D...magia psychologii :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
** ** **...---> o własnie! tak jak u mnie... zaręczynym wesela, nawet dzieci a ja ---o bossssz czarna rozpacz A taki był slub! tyle ludzi! tak pięknie - to oczywiście nie moje słowa :P a tu masz babo placek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"\"...wszyscy znajomi sa na etapie brania ślubow..\"- a można wiedziać choć tak w przybliżeniu w jakim wieku jestescie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja to mam ok rodzinkę, ostatnio byłam na weselu kuzyna razem mż, a to było pierwsze wesele w całej rodzinie od czasu mojego 5 lat temu, które było pierwsze po 20 latach posuchy i przeszło bezboleśnie. ale z rozwodem już tak jest, że generuje zawsze mocne psychiczne spięcia, ja mimo że moi rodzice się z rozwodu bardzo cieszyli tez miałam z nimi, a właściwie z mamą poważne problemy. ja dość długo dorastałam psychicznie do rozwodu i jak już się zdecydowałam na ten krok to wreszcie poczułam się wolna, obecnego partnera poznałam krotko po rozstaniu i zakochałam się...czułam sie wolna i szczęśliwa i już już bym zapomniała o piekle małżeństwa...ale...było tak ze eksowy (i jego rodzice też) moich rodziców ukrzywdzili (eksowy odnosił się do nich bardzo źle, eksteściowa przykładowo zwyzywała moją mamę w wigilję...i różne takie). moja mama w czasie trwania małżeństwa trzymała język za zębami i nie wtrącała się, tak po rozwodzie puściły jej hamulce i zaczęły się tyrady...ja przyjeżdżam do domu cała szczęśliwa i rozmowa zaczyna się tak "o córeczko jak dobrze widzieć Cią tak szczęśliwą, jak ja sie ciesze że się rozwiodłaś bo ten X to był taki..." i tu następowało rozdrapywanie przeszłości, narzekanie, wieszanie psów na eksowym i analiza ekszwiązku. czasem przez 3 godziny wizyty nie byłam w stanie skierować rozmowy na żadne inne tory i tak było z rok czasu, a i nawet teraz jej się coś czknie na ten temat. najpierw wysłuchiwałam tego bo czułam się winna, temu ze dopuściłam by eskowy cos tam im zrobił, ale psychicznie to dołowało strasznie...dopiero psycholog mi otworzył oczy ze wcale nie muszę tego znosić i teraz już jest spokój. ja uważam ze rozwód lub nieudane małżeństwo jest jakaś tam traumą dla całej rodziny. zawsze gdzieś tam zrodzą się jakieś toksyczne emocje i dlatego warto pomóc sobie psychologiem w zamknięciu tego rozdziału życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
ja mam 28 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. kurcze , rodzina w dolku bo ktoś się rozwiódł... nie , no to co tu czytam jest niesamowicie ciekawe dla mnie dziewczyny. pamiętam swoj rozwód. wróciłam do swojego rodzinnego miasta z dzieckiem. rodzina zszokowana-owszem..ale spytali tylko czy się rozstajemy... więcej pytań nie zadawali gdyż na samym początku powiedzialam że nie mam ani zamiaru ani ochoty o tym teraz rozmawiać. póżniej tylko oświadczyłam rodzinie że jestem już rozwiedziona. nikt szczegolnie nie reagowal , no..może prócz babci " a on taki przystojny i grzeczny był ... " heh.. przeszło bezboleśnie :) wręcz przeciwnie-po rozwodzie pogłębiłam właśnie kontakt z rodziną :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BrunetkaWieczorowąPora
Ja też 28, nie mieliśmy dziecka. Byłam jedna z pierwszych, która wzieła ślub, wiec największa podnieta przy tym wszystkim była :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kusy
Jeśli jest prawdziwe uczucie to związek będzie udany niezależnie od tego czy z rozwodnikiem czy rozwódką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BrunetkaWieczotrowąPorą
:) też tak myślę. Nawet więcej. Wydaje mi si, że ludzie po przejściach chcą w końcu być szczęśliwi tak naprawdę, chca kochać, wierzyć ufać. Mocno angażują się w nowy związek i dbają żeby było dobrze. Tak uważam. Zarówno kobiety jak i faceci ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
no ja się nie angażuje mocno...znaczy nie mocniej niż wcześniej, a może słabiej nawet...nie ma zaślepienia, ustawiania życia pod partnera...za to jest więcej rozwagi, umiejętności budowania relacji. z obecnym partnerem jest cudownie bezpiecznie i spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta30
Witam Ja byłam po drugiej stronie moj facet jest po rozwodzie i on zwlekał z przedstawieniem mnie rodzicom swoim.Zawsze ,,brakowało czasu" delikatnie wspominałam ale nie naciskaam.I sam od siebie niestety prawie po roku mi ich przedstawił.I mysle ze bał sie troszke tego ze bede porówwnywana albo zle odebrana.Ale nic takiego sie nie stało było cudownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nixili
Właśnie... a jaka była Jego reakcja rodziny, rodziców na wiadomość, że jesteście rozwiedzione?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta30
Ja jestem z mężczyzna po rozwodzie.Przedstawiłam go rodzicom.Też miałam obawy jak zareagują ale bardzo miło mnie zaskoczyli i bardzo go polubili.Nie wiem jak sie czuje osoba po rozwodzie ale on tez miał ,,kompleks" jak sam mówił czuł sie gorszy.Uwazam że to niepotrzebnie.Człowiek jest taki jak jego zachowanie i tym czym sobą reperezentuje a nie czy jest wolny czy po rozwodzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... kompleks mówisz. To ciekawe. Ja sama siebie nie uważam za gorszą, inną, złą czy co tam jeszcze :O NIgdy tak o sobie nie myślałam. Ale widząc reakcje ludzi - którzy współczują mi, że sie rozwiodła, próbują pocieszać (chociaz wcale tego nie potrzebuje!), szukają mi towarzystwa albo nowego partnera (chociaż jestem w szczęśliwym związku) itd itp. Dopiero zdziwiłam się patrząc własnie na ludzi :) którzy (nie wszyscy oczywiście) uważają rozwodników za gorszych chyba. Już gdzies usłyszałam, że \'jego rodzice woleliby pewnie normalny ślub, kościół...\' :O a co znaczy \'normalny\' ??? Miałam ten \'normalny\' (!) ślub i wszytsko inne. I co z tego?? :D Tu chyba nie chodzi o nasze samopoczucie tylko jak inni ludzi \'się czują\' z naczym rozwodem :O :O głupie tojakieś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 30
Brunatka o tym własnie pisze ja jestem z osobą po rozwodzie.I nie widze nic czym różniłby sie ode mnie.Uwazam go za wspaniałego człowieka.a mimo to cos w nim siedzi.Własnie to poczucie że popełnił nieodwracalny błąd życiowy.Ja oczywiście marzyłam kiedys jak chyba każda z nas o ślubie kościelnym bo to wielka pompa ale teraz wiążąc sie z osobą po rozwodzie nie mysle juz o tym ślubie kościelnym. Bo przecież w miłosci nie chodzi o to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja własnie nigdy nie marzyłam o sukni ślubnej, a zwłaszcza białej :P, o dłuuuugim welonie, niedobrze mi było na myśl o kwiatuszkach, poduszkach, dziewczynkach z obrączkami i całej takiej kiczowatej oprawie. NIe marzyłam nawet o romantycznych zaręczynach, pierścionku z brylantem itd. Zawsze śmiac mi si ę chciało z takiego wzdychania dziewczyn na ten temat :D Miałam wesele, duże huczne ale takie jak chciałam ja sama :) Ale ja w ogóle taka przekorna cholera jestem, byłam i będe :P :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 30
brunetka ja czegos nie rozumiem.Albo czytam nieuwaznie albo sie pogubiłam piszezsz ze nie chiałas sukni całej tej oprawy a ją miałaś.Wczesniej piszesz ze twoj facet nie przedstawia cie rodzicom swoim.ale ty równiez nie mówisz o nim swoim rodzicom.jestes przeciesz dorosłą osobą która jest kowalem swojego życia.Wiec dlaczego układacie tak sobie wspólne życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 30
Brunetka.a powiedz mi jakie są twoje relacje z eks męzem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisze, że nie chciałam bo ni eprzywiązywałam wagi do całej tej oprawy, otoczki, zawsze mnie to śmieszyło. Wtedy byłam bardzo zakochana, znaliśmy się bardzo długo i wiedziałam że jesteśmy ponad to wszystko, chcieliśmy się pobrać i zrobić to po swojemu. Miałam pierścionek, wesele, miałąm sukienkę (ecru) wielkie wesele, bawiłam się świetnie. NIe było stresów, nerwów, płaczów związanych z urządzaniem bo podchodziłam do tego inaczej chyba niż reszta :) Wtedy było wazniejsze, uczucie, my niż cała reszta a zwłaszcza co sobie pomyślą ;) Mój mąż zawsze powtarzał ze bede jego żoną... I tak się stało... Życie i codzienność zweryfikowało to uczucie :O Obecnego partnera nie przedstawiam rodzicom bo na razie nie chce. Czekam na przeprowadzkę do siebie, żeby się do nich oderwać. Tam bede czuła sie lepiej i może wtedy. Wiem, że bedą rozmyślali, czy to przypadkiem nie On jest sprawca tego rozwodu, będa porównywali itd :O nie chcę tego! a znam moich rodziców jak własną kieszeń, uwierz mi ;) Eks baaardzo lubili, czasem traktowali go lepiej niż mnie, był idealnym zięciem (dl anich) :P Chcę uniknąć pewnych sytuacji bo i tak wiele się nacierpiałam przez ten rozwód, nie wiem czy na więcej mam siły :( Teraz jakie są relacje? żadne, nie mamy kontaktu bo i po co? nie mamy żadnych wspólnych spraw, ni erozstaliśmy sie w awanturze i wiem że gdyby jedno zadzwoniło - rozmawialibyśmy normalnie, na ulicy to same -- na pewno byśmy się nie pobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta 30
Brunetka to o co ty masz pretesje do swojego obecnego faceta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D :D a kiedy ja napisałam że mam jakiekolwiek pretensje do swojego faceta? nie mam Jedynie czasem jakoś dziwnie mi, że nie znam jego rodziców bo zawsze było inaczej ( w poprzednim związku) ale wiem dobrze czym to może pachnieć :O Nie mam żadnych pretensji bo niby o co? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nymetdnfth
faceci---który by się zdecydował związac z rozwódką?? tylko poważne odpowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Macie dzisiaj szczęście.....
rozwodki sa dobre jako worki na sperme w innym przypadku odradzam.A jk juz ma bachora to tragedia. Fajnie sie ruchaja rozwodki i latwo je w konia zrobic ale jak juz zaczynaja wspominac o zobowiazaniach lub wspolnym zyciu to czas uciekac.!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×