Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szczęśliwy

Mieszkanie z rodzicami/teściami a rodzeństwo

Polecane posty

Gość Szczęśliwy

Witam Każdy pisze o fatalnych stosunkach, nieporozumieniach z teściami/rodzicami, jakie wynikają z mieszkania z nimi pod jednym dachem. Mój problem nie dotyczy stosunku rodzic/teść a my (ja i żona). Wręcz jest super. Odkąd zamieszkaliśmy (2 lata) nie doszło do żadnej awantury. Dobre są relacje pomiędzy żoną a moimi rodzicami. Rodzice z chęcią i nie z nachalnością chcą nam pomagać, także jest super. (?) Włąśnie, mój problem leży na granicy moje rodzeństwo/dom rodzinny (liczne rodzeństwo). Wcześniej, gdy byłem kawalerem, nie przeszkadzało mi to, że podczas wakacji, lub ferii w domu przebywało naraz nawet w porywach do 8 wnucząt, przez całe wakacje rotacyjnie na zmianę, jedni odjeżdżali- drudzy przyjeżdżali. Nie wspomnę o miesięcznych wakacjach mojego rodzeństwa w czasie lata. Po zawarciu małżeństwa, z żoną zaczeliśmy remontować dom (rodzice przekazali mi gospodarstwo rolne- niezbyt duże, ok 10 lat temu). Wydaliśmy ponad 100.000zł na ten remont. Każdy z rodzeństwa mówił: "jak zamieszkacie, to już nie będziemy tak przyjeżddżać/wysyłać dzieci. Trwało to parę miesięcy. Każdy jak chciał przyjechać na dłużej, to dzwonił, pytał się mnie, lub żony, "czy może". Oczywiście nigdy nie powiedzieliśmy "nie". Wiedzieliśmy, że zamieszkując z rodzicami, odwiedziny się nie skończą, wręcz nie mamy nic przeciwko temu, nie możemy zabronić kontaktu z rodzicami innym. Miesiąc za miesiącem mijał i już przyjeżdżając rodzeństwo, powoli zapominało, żeby powiadomić "jedziemy"(dotyczy to pobytów wielodniowych a nie odwiedzin). Już wchodząc do domu z torbami, kierowano się bez jakiegokolwiek zapytania na piętro do pustego pokoju. W domu była 1-miesięczna córka, ale nikt na to nie zważał uwagi, przysyłając na ferie dzieci (nawet z przeziębieniem). Nie wspomnę, że oczywiście nikt nie zapytał nas czy mogą przysłać dzieci. Pytano oczywiście dziadków tzn. dzieci dzwoniły i pytały dobrych dziadków, a dziadkowie (co też mnie nie dziwi) nie odmówili. Nie chodzi mi o odwiedziny, wiem i nie zamierzam ograniczać kontaktu z rodzicami, byłem tego świadomy, decydując się na zamieszkanie z rodzicami. Dziwi mnie jednak postępowanie rodzeństwa. Brak taktu w przypadku odwiedzin, czy też wysyłania dzieci na wakacje. Każdy Jak się wprowadzaliśmy nazwali nas "gospodarzami tego domu". Rodzice też stwierdzili, że teraz odnośnie domu, każdy powinien kierować się do nas. A jest jak jest. W zasadzie podczas wakacji (chociaż w ciągu roku też) "my nie mamy domu", jesteśmy skazani na przebywanie z gośćmi, nikt nie zapyta o termin, kiedy mogą przyjechać itd. Teraz zastanawiamy się - może zbudować nowy dom (kredyt), zostawić to wszystko. Sami nie wiemy co robić, czy ktoś miał taką samą, lub podobną sytuację natarczywego rodzeństwa. Najbardziej żal nam rodziców, gdybyśmy powiedzieli im "wyprowadzamy się". Żal jest nam też może nawet nie tych pieniędzy, co pracy, jaką włożyliśmy z żoną w ten dom (większość robót wykonaliśmy oboje), wybieraliśmy meble,kafelki, czy choćby krany. Poradźcie co robić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmn
Wiesz, mnie to nie dziwi, rodzeństwo przez tyle czasu przyzwyczaiło się do darmowych weekendów i wakacji dla siebie i dzieci i teraz mają z tego zrezygnować? Zdajesz sobie sprawę ile kosztują kolonie, obozy, wczasy? A tu darmowe wakacje pod gruszą, nocleg, wikt i opierunek za darmochę :) Jednym słowem albo się postawicie, albo trzeba będzie zaciągać kredyt...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moze zrobcie
osobne wejscia do domu, podzielcie dom na 2 czesci, dla was i dla rodzicow. chociaz wtedy i tak slychac byloby pewnie halas i na podworku pelno dzieci, ale lepsze to niz zeby wam po domu biegaly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hmmmmmmmn
No coś Ty, po to kase wydawali, żeby ktoś obok sobie domek letniskowy zrobił? To jest ich dom i oni powinni decydować kto gdzie i kiedy. I porozmawiać z dziadkami, żeby wszelkie telefony w sprawie pobytu kierować do nich. i basta! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lolka co miała bolka
nie dawaj sie włozyłs 100.00 po to zeby teraz dzieciaki przyjezdzały kiedy chca? to jest Wasz dom, wszyscy sie przyzwyczaili ze moga robic co tylko chca u Was i kiedy chca, a jak przyjada to jedza u Was czy u rodziców? duzo macie pokoi u siebie? duzo jest tych dzieci? niektorzy tacy sa ze nei patrza na innych tylko na siebie, wysylaja dzieci zeby sie ich pozbyc i miec swiety spokoj a dziadkowie niech sie mecza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×