Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość XinXin

Jak wyleczyć zaburzenia lękowe???

Polecane posty

Gość XinXin

Trzy lata temu psycholog zaproponował mi pobyt na oddziale psychiatrycznym, więc zgodziłem się. Leżałem tam (sic!) półtora miesiąca. Z początku było tam bardzo fajne towarzystwo i lęki mi zaczęły przechodzić. Niestety po dwóch tygodniach wszyscy co byli wyszli, a na ich miejsce przyszli nowi ludzie. Niestety, były to jakieś dziwne typy. Albo zarozumiałe, albo dziwaczne, albo jakieś cwaniaczki które bez przerwy każdego pouczały i się wymądrzały. Później gdy oni wyszli (pod koniec mojego pobytu) pojawiły się jeszcze dziwniejsze typy, jakieś agresywne (oczywiście nie wobec mnie), z różnymi "złotymi powiedzonkami" i innymi pjerdołami. Spośród wszystkich "trzech składów" raczej wszyscy byli normalni tzn. z jakimiś tam słabymi zaburzeniami typu lęki, nerwica, depresja, a tylko trzech miało silną bombę, jeden koleś wszędzie widzial jakieś pająki i je zabijał kapciem (tzn. uderzał kapciem o gołą ścianę) a inny typ chodził jak opętany w te i wewte i coś gadał do siebie. Z innymi nie pamiętam jak było, ale chyba podobnie. Ordynator gburowaty i zarozumiały, pielęgniarki napuszone i pyskate, a lekarz prowadzący (niestety przydzielili mi ordynatora) przepisywał mi z początku w miarę normalne leki, ale później zaczął mnie faszerować jakimiś świństwami, po których albo ciągle płakałem, albo miałęm słowotok, albo co najgorsze - miałęm jeszcze silniejsze lęki. Tak było z Rispoleptem, który SZKODZIŁ zamiast mi pomagać, NASILAŁ lęki zamiast je redukować, DODATKOWO NAPINAŁ mięśnie zamiast je rozluźniać, ale ordynator swoje - on wie najlepiej co przepisuje i nic mu nie można powiedzieć. Dwa razy z wielką łaską wziął mnie do siebie na rozmowę, a psycholog wziął mnie tylko raz. Wychodzić na dwór mogłem tylko w czyimś towarzystwie - pielęgniarki, albo któregoś z pacjentów. Później lekarz zwiększał mi dawkę Rispoleptu, a ja czułęm się coraz gorzej. Oczywiście do lekarza mówiło sięjak do ściany, a on jeszcze miał czelność pyskować. Gdy dostałem w końcu silnego ataku lękowego (nazbierało się: coraz bardziej toksyczne towarzystwo, coraz gorsze lekarstwa, pielęgniarki coraz bardziej zaczynały się awanturować z pacjentami, każdy ode mnie uciekał bo drugi i trzeci skład to już niestety były staruchy w wieku 50-60 lat, a ja mam 22, pierwsze towarzystwo to byli przeważnie moi rówieśnicy i ludzie niewiele starsi ode mnie) to zacząłęm krzyczeć ze strachu i całę ciało mi się napięło (Rispolept zrobił swoje, po miesiącu faszerowania) myślałem że "umieram", a pielęgniarki zamiast mnie uspokoić i dać od razu zastrzyk na uspokojenie to... zaczęły na mnie krzyczeć, obrażać wulgarnie, wyszydzać, na szczęście podeszła do mnie pewna pani, z którą najlepiej się tam rozumiałem (też pacjentka) złapała mnie za rękę, a mi atak od razu przeszedł. Cud? Wszysycy ją później nazywali uzdrowicielką hehehe. Pielęgniarka po chwili kazała mi pójść do swojej sali żeby mi dać jakiś zastrzyk. Obudziłęm się po kilku godzinach i miałem uczucie jakby minął tydzień (wiem ze to był Rispolept, bo on tak ogłupia) a tak naprawdę minęło tylko kilka godzin. Po tym incydencie ordynator zabronił mi w ogóle wychodzenia na dwór, a właśnie tymbardziej powinienem wychodzić, żeby jak najwięcej odpoczywać od tej toksyczej atmosfery na oddziale. Na szczęście poprosiłęm o wyjście z włąsnej woli (byl to piątek) ale ordynatora jużnie było, i tak wytrwałem do poniedziałku. Nie odzywałęm się do pielęgniarek, gadałęm tylko z rodziną jak do mnei przychodziła w odwiedziny i dwiema paniami z którymi najbardziej się lubiliśmy. Jak wyszedłem to miałem brać dalej Rispolept, ale czułem się po nim strasznie. Na szczęście rzuciłęm to cholerstwo i po kilku dniach czulęm się normalnie. Ale sami widzicie że wyszedłem ze szpitala W ZNACZNIE GORSZYM STANIE niż tam wszedłem. Lekarz rodzinny powiedział mi żebym natychmiast odstawił Rispolept, bo będzie coraz gorzej. Posłuchałem go i tak zrobiłem. Po paru dniach nie miałem już żadnych lęków. Dziwne, nie? Okazauje się że to nie lekarstwa mają wpływ na zaburzenia lękowe (przed szpitalem nie brałem lekarstw i miałem lęki, w szpitalu brałęm lekarstwa i też miałem lęki, a nawet gorsze, a jak wyszedłem znów nie brałem leków i nie miałem już lęków) tylko co innego, ale co? Widzicie jak oddział "leczy" pacjentów?? Niestety, parę miesiecy temu lęki powróciły - co prawda nie są już tak cholernie silne jak wtedy, ale są. O psychiatryku NIE MA MOWY, byłem tam pierwszy i ostatni raz. Nie chcę brać żadbnych lekarstw, bo mi szkodzą zamiast pomagać (wiele razy się już o tym przekonałem), rozmawiałem już z dwoma psychologami i dwoma psychiatrami, radzą mi zebym stopniowo konfrontował się z lękiem (w moim przypadku jest to lęk pzrestrzeni) ale to nic mi nie pomaga, albo zebym na czymś się skupil, ale to też nic mi nie pomaga. Lęki powróciły, gdy w rodzinie zaostrzyły się konflikty, coraz więcej awantur, i to chyba właśnie jest przyczynątych lęków. Do tego wiele różnych frustracji i niepowodzeń, o których nie chce mi się teraz pisać. Byłem nawet u człowieka określającego sięjako "psychoterapeuta". Obiecał mi 50 minut rozmowy za 50 zł. Przyszedłem, "pogadaliśmy" (a raczej pomilczeliśmy) 5 minut. Opowiedziałęm mu o swoich problemach, ten gapił się na mnie, milczał, byl jakiś zaniepokojony, nie wiedział co powiedzieć, pokiwał głową i zaśpiwewał 50 zał za takie coś!!! Oszust!!! Natomiast darmowy pscyholog do którego chodzę, jest niekuteczny. Głosi półgodzinne monologi zamiast ROZMAWIAĆ. Rozmowa jest wymianą zdań, a on gada swoje, ja do niego mówię jak do ścianym kompletnie nie bierze pod uwagę moich słów (niech chociaż powie "tak" albo "nie", albo jakkolwiek zareaguje na to co ja mówię) w ogóle nie słucha, chce żeby tylko jego słuchać, to nie jest żadna rozmowa!!! Byłem również u psycholożki, która przyjmuje w tej samej poradni, niestety bylo tak samo fatalnie. Tylko "Tak, yhy, rozumiem. Okej, no to zapisuję cię na kolejny termin". LOL, to miała niby być rozmowa??? Psychiatra patrzy tylko żeby jak najszybciej przyjąć, wypisać leki (biorę teraz jakieś Depakine które mi pzrepisali w psychiatryku, to jest na padaczkę, ale ja nie mam padaczki a Depakine działą ponoć również przeciwlękowo) i sajonara. Nawet nie chce porozmawiać, wytlumaczyć, wesprzeć, pomóć. Tak samo jest ze wszystkimi psychiatrami w moim mieście. W chacie rodzicie nie słuchają, nie rozmawiają z nikim, albo milczą albo soię kłócą, ojciecj nigdy nie słucha moich słów, ale za to sam ciągle chce gadać, moich słów kompletnie nie łąpie i weź tu dogadaj się z takim. Siostra cały dzień zachowuje sięjak jakaś otumaniona, milczy, jest zamknięta w sobie, ale jak przyjdzie do niej jakaś koleżanka, to nagle staje się rozmowna i otwarta!!! A z bratem tak nie może rozmawiać??? Jest znacznie więcej takich frustracji, toksyczna rodzina to dopiero wierzchołęk góry lodowej. Nic dziwnego że lęki powróciły!!! Organizm nie wytrzymał gdy już "miarka się przebrała". Ale chcę się z lęków naturalnie wyleczyć, wiem że to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monalisa23.
Czytam i czytam to co napisales. Wiem co to znaczy miec napady leku..to okroipne uczucie..mysl,ze zaraz umre.... Od poltora roku bralama seroxat (pani doktor ktora mnie leczyla tezs chcialamnie wyslac na oddzial zamkniety ale ze wzgledu na studia nie chcialam). po tym jak przeczytalam, Twoja historie nie zaluje. W eszlym tygodniu wybralam siedo inngeo psychiatry, poniewaz czuje ze dzieje sie z emną cos niepokojącego. Lekarz przepisal mi COAXIL i DEAKINE CHRONO, stwierdzil stany depresyjne i lekowe.SEROXAT przestalalma brac zgodnie z jego zaleceniami. Mmam nadzieje,ze teraz ndezie juz lepiej... a propo rodziny...to moj ojciec od 18 lat naduzywa alkoholu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc1234567
witam , ja mam zaburzenia lekowe w postaci fobii , zaczęło sie to w październiku 2012 roku podczas jazdy autobusem .. poczatkowo myslalam ze to choroba lokomocyjna ale leki ktore przepisal mi lekarz pediatra nie pomagaly (np. lokomotiv), moja kolezanka gdy dowiedziala sie jakie mam objawy powiedziala ze ona takie cos miala (lęk paniczny) podczas jej pierwszego ataku pojechała na pogotowie bierze leki chodzi na terapie i jakos z tym zyje mi sie wydaje ze udalo jej sie tylko dlatego bo szybko to u niej zdiagnozowano . Powiedziałam to moim bliskim ale nie wierzyli mi , mówili ze sobie cos ubzdurałam itp. chodziłam do lekarza rodzinnego cały czas w koncu dala mi skierowanie do szpitala zeby porobic badania , lezalam tam okolo 4 dni , wszystkie badania ktore mi zrobili byly dobre , wyszlam ze szpitala , mialam jechac do szkoly lecz dalej to samo wiec znowu poszlam do lekarza i dostalam kolejne skierowanie do szpitala tym razem porobili mi badania neurologiczne ktore tez wyszly dobrze sprawdzili tez czy nie jestem w ciazy , lekarze stwierdzili ze mi sie nie chce chodzic do szkoly , zebym jezdila rowerem okolo 30 km ;) w domu na mnie krzyczeli jak wracalam do domu mowiac ze nie dalam rady ze musialam wysiasc ,mialam juz tego dosc .. co prawda raz udalo mi sie dojechac do szkoly (jazda trwa okolo godz. lecz od razu po wejsciu do szkoly zrobilo mi sie slabo niedobrze itp. musial przyjechac po mnie kolega ) moja babcia umowila mnie do neurolga ten zlecil mi rozne badania typu eeg, rezonans itp a takze psychiatre, lecz moi bliscy nie chcieli zebym szla do psychiatry bo to jest droga do zakladu zamknietego ja jednak tak nie uwazalam od samego poczatku mowilam ze to jest na tle psychicznym ..w szokle zaczelam miec problemy mogli mnie wyrzucic wiec nauczyciel zaproponowal nauczanie indywidualne ktore mogl wystawic psychiatra , moja pani pedagog bardzo mi pomogla ustalila wizyte i pojechalam , rozmawiala ze mna i z mama , pozniej tylko ze mna (pytajac mnie czy nie jest to dla mnie uciazliwe poplakalam sie , bo tak naprawde mam tego dosc ) przepisala mi leki. Nastepnego dnia wzielam polowke tabletki bylam senna otepiala . Na drugi dzien wzielam druga polowke , bylam sama w domu , nagle poczulam dziwne uczucia ciezko mi sie oddychalo cala sie trzeslam nie wiedzialam co sie ze mna dzieje , zadzwonilam do kolezanki lecz nie mogla przyjechac , zadzwonilam do mamy do pracy , przyjechala i zabrala mnie do lekarza , co sie okazalo mam za slaby organizm na takie tabletki. Dziwi mnie tez fakt ze nie dostalam zadnych psychoterapii tylko te glupie tabletki ktore w cale nie pomagaja . jestem uwieziona w domu i moge wyjsc tylko w okolice gdzie mieszkam , czasem sie zdarzy ze pojade gdzies dalej z kolega samochodem , ktory toleruje ( jedynym wyjsciem jest zrobic prawo jazdy i jezdzic samochodem) Jest mi strasznie zle z tym , czy ktos moglby mi pomoc ? ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za chu.ja nie wyjdziecie jak macie zyebany charakter , leki tylko pomagają się wyciszyć i otępić emocje , ale nie wyeliminują kluczowego problemu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam! Jestem studentką Psychologii Klinicznej na V roku. Szukam uprzejme osoby do pomocy przy badaniach do pracy magisterskiej. Poszukuje osoby z rozpoznaniem: zaburzenia lękowe m.in. fobie społeczne, agorafobia, zaburzenia lękowe uogólnione. Osoby zainteresowane bardzo proszę o kontakt mailowy/adres: sztukazycia@onet.pl Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lililina
Przez dłuższy czas chodziłam do psychologa na Chmielną - Anny Spadarzewskiej. Zaczynam od tego na wstępie, bo od razu chcę powiedzieć, że bez tego nie mogłam normalnie funkcjonować. Zanim się na to zdecydowałam żyłam w nieustannym napięciu. Bałam się własnego cienia, miałam przerażające myśli , oczywiście wszystko widziałam w czarnych barwach. Tak się naprawdę nie dało żyć. Stąd moja decyzja o pomocy specjalisty. Sama nie byłam w stanie nic zrobić, nie myślałam racjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Izaaaąaa
Tego nie da się pozbyć raz na zawsze.Zawsze wraca.Lecze się na lęk napadowy kilkanaście lat a mam 35.Od kilku dni boli mnie strasznie ząb i nie umiem dotrzeć do dentysty przez napady lekowe u mnie panicznie. Powiem tylko tyle kooszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Heartbeat88
A mnie się jakoś udało z tego wyjść . Ale mówię od razu z,e same leki nie wystarczą . Tu jest konieczna terapia , która trwa zazwyczaj dwa lata .Potrzebne jest też gdzieś tam samozaparcie , wsparcie w rodzinie i oczywiście w psychologu . Ja miałam taka wspaniałą pania psychologw warszawie , Anna Górska się nazywa . Uczęsczałam na terpaię grupową , bardzo wiele mi dała . generalnie efekty widziałam już po 3 miesiącach . Ale takie wyjscie z tych lęków i innych natręctw trwa około 2 lat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co mozesz zrobic dla siebie od zaraz: zmiana diety, duzo zieleniny, cukru zero, kawy, herbaty, coli 0, pij duzo wody, herbaty ziolowe, na noc melise, chodz na spacery, spotykaj sie z ludzmi, jesli posiadasz sokowirowke, to rob soki warzywne, bierz magnez i multiwitaminy, najlepiej, jesli te troche drozsze, jak najbardziej naturalne.. relaksuj sie na lonie przyrody, nad brzegiem jeziora np. nie wiem, czy to Cie wyleczy, alena pewno pomoze..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KlaudiaBrożyna
Mnie udało sie wygrać ze stanami lękowymi!Wszystko dzięki terapii u pani Jolanty Szczepaniak!Terapia trochę potrwala ale było warto!Na prawdę gdyby nie pani pscyholog, która jest również pscyhoterapeutką to nie wiem co by ze mną było....Jestem jej ogromnie wdzięczna za pomoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
j'ebać lęki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elszpieta
Ja sama nie umiałam poradzić sobie ze swoim lękiem. Każdy dzień był dla mnie straszny, przerażający, niespokojny. Poszłam w końcu do Psychologgii na Chmielną do p. Różyckiej. To bardzo dobra psycholog. Pomogła mi uporać się z moimi "demonami", choć nie było to wcale takie łatwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwa11

zaburzenia lękowe leczę odpowiednią terapią i lekami - z dnia na dzień jest coraz lepiej ponieważ chodzę do świetnej psycholog Pani Babel de Fronsberg z poradni PRO EGO  w Zielonej Górze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×